Re: Nienawidze siebie i swojego zycia.
Tomkris napisał(a):
Nienawidze tego jaki jestem, mojej przeszlosci, moich porazek a nawet sukcesow ktore byly i tak beznadziejne... nienawidze swojego zycia i tak naprawde to chyba nienawidze Boga bo on nie dal mi instrumentow do tego abym mogl byc szczesliwy. Mialem zaledwie kilka lat jak choroba sie objawila... mam gdzies to wszystko a Wy jeszcze bedziecie mowic ze mam niesc swoj krzyz tak??? W d*pie mam ten krzyz ktory nie jest produktywny bo niczego mnie w zyciu nie uczy... nawet sama biblia mowi ze cierpienie dla samego cierpienia jest bez sensu a u mnie tak jest wlasnie... na tyh prochach i z ta choroba ciezko sie rozwijac w jakimkolwiek chocby kierunku. To zycie jest okropne i jeszcze inni przezemnie cierpia. MAM GDZIES TAKIE ZYCIE!!! PIE**OLE TO!!!
Nie (na) widzę, nienawiść oślepia, wyklucza wiarę i rozum, człowiek ma zakłóconą percepcję. Choroba jest do czegoś dana, znam kilka osób z poważnymi nieuleczalnymi chorobami, są to ludzie, którzy są pełni optymizmu, chociaż codziennie odczuwają swoją porcję bólu. To ich bardzo umacnia, mają potężną siłę woli dzięki walce z chorobą, mnie i innym bardzo imponują.
Dopóki patrzysz na swoją przeszłość ze wstrętem, nigdy nie ockniesz się w teraźniejszości, aby wykuwać sobie przyszłość. Jesteś uzależniony od przeszłości jaką sam sobie stworzyłeś, dlatego jesteś zamknięty we własnym zaklętym kole. Jesteś rozgoryczony z powodu swojego losu i nie widzisz szansy na jego zmianę. Wiara przenosi Góry!
Uwierzyłeś wszystkim tym, którzy się litowali nad Tobą, albo okazywali cichą pogardę, bo sami tego nie doznali i dawali Ci odczuć, że są od Ciebie lepsi, bo nikt Ci nie tłumaczył, że masz ciało duchowe, które natychmiast możesz wyleczyć i ono da Ci radość oraz pomoże lepiej radzić sobie z ciałem fizycznym.
Niepełnosprawność jest rzeczą względną, od nas dużo zależy, brak Ci wiary we własne siły. Nie upadaj na duchu. Bądź pewien, że jeżeli człowiek idzie na całość to dokona cudu. Nie daj się wciskać w ten tani pesymizm życiowy.
Jak nie zrobisz ostatecznego rozrachunku ze sobą, to będziesz tkwić bez końca w tym swoim negatywnym stanie ducha. Szukaj przyjaciół wśród ludzi czystych, uczciwych silnych wiarą oni Ciebie wesprą i nie zawiodą. Nie szukaj wśród tych, którzy bawią się w życie, a powagę mają za nic, porzucą Ciebie jak coś im się nie spodoba. Szukaj odpowiedzialnych przed mądrym życiem, gdzie naczelną zasadą jest nie szkodzić innym i sobie również. Jak myślimy destrukcyjnie nihilistycznie, to sobie szkodzimy i na innych to przenosimy.
Zacznij od reorganizacji swojego życia, czyli poustawiać lepiej to co masz, zanim zaczniesz wprowadzać zupełnie nowe zmiany w swoje życie, a zmiany są konieczne, żebyś z tego wyszedł! Życie ciągle bez zmian to wegetacja i poddawanie się na popychanie przez innych i wpadanie w ruch inercyjny.
Potrzebna jest Ci akceptacja prawdy o samym sobie i od tego trzeba zacząć. Jeżeli zaakceptujesz to co napisałem to możemy rozmawiać dalej, o ile chcesz wyjść z tego swojego beznadziejnego stanu, do czego się przyzwyczaiłeś.
W twoim przypadku konieczne są rozwiązania kardynalne, zdecydowane, czekanie bierne nic nie da.
Przynajmniej spróbuj, zacznij cokolwiek zmieniać! Nie siedź z założonymi rękoma i nie biadol, ani nie narzekaj, gorzej i tak nie będzie.