Czy może mi ktoś wytłumaczyć najważniejszą żecz w chrzescijaństwie na ktòrej opiera się cała religia?
Mniej więcej idzie to tak :Bòg biblijny Yahve ustanowił w świątynię w Jerozolimie gdzie składano mu ofiary z krwi zwierząt I ich spalonych ciał. Człowiek popełnił ( wg teologi) grzech pierworodny ktòry dziedziczy przez pokolenia od Adama. Człowiek zatem już rodzi się zły z natury i grzeszny niezdolny do zbawienia" uczynkami " czyli byciem " dobrym lub złym" . Tylko Bòg udzela łaski zbawienia z jemu znanych sobie powodòw. Teraz: Jezus ( ktòry modli się do tego Boga w świątyni jako do ojca) ma być krwawą ofiarą przebłagalną dla swojego własnego ojca by wybaczył grzechy ludziom I zbawił wszystkich ( którzy przyjmą Jezusa) gdyż krew zwierząt w świątyni to za mało by zmyć grzechy ludzkie. Za grzechy ludzkie musi być śmierć człowieka. ( Jezusa) . Wg powstałej na tle sporòw o Chrystologię w 1 wiekach chrzescijanstwa idei tròjcy : Bòg ojciec jest Bogiem Jezus jest Bogiem I duch sw jest Bogiem ( ale ani Jezus nie jest ojcem ani ojciec nie jest Jezusem. Ani duch sw nie jest ani ojcem ani Jezusem synem ) Ale jednocześnie I ojciec I syn I duch są Bogami I jest to jedność a nie politeizm." To nie logiczne ale może być prawdziwe " jak mòwił św Tomasz ( dla tego to tajemnica). Czyli wychodzi na to że skoro Bòg jest jeden w 3 osobach , to Jezus jest Bogiem I Bòg popełnia samobòjstwo na krzyżu by odpuscic grzechy swojemu stworzeniu ludzkiemu nad ktòrym jest suwerenny...( A przecież Bòg tego nie musi, a może wszystko bez ofiar I za darmo). Więc?

Moderator zwrócił Ci uwagę odnośnie do stylu pisania, ale nie robisz sobie z tego chyba wiele; jeśli nie masz do przeglądarki internetowej zamontowanego dodatku korygującego pisownie na bieżąco, to możesz z tego darmowego narzędzie skorzystać: https://euroalphabet.eu/sprawdzanie-pisowni/
albo z tego: https://languagetool.org/webextension/welcome/finish?lang=pl

Powodzenia! - bo naprawdę będzie łatwiej dialog prowadzić, gdy się dostosujesz do uwag moderatora...

Być może mam dysleksję , ale nie o formalizm zapytałem I jego naturę , ale o fundamentalną zasadę wiary . ( Chyba znam odpowiedź: " Tròjca to tajemnica "dla tego nie można jej wytłumaczyć ani zrozumieć. " Cierpienie jest tajemnicą. Cierpienie jest dobre .Jezus to nam pokazał ,więc weź na plecy swòj krzyż I niech ci to będzie szczęściem w twoim nędznym życiu .Nie warz się go odrzucić gdyż czekać cię będzie za to wieczna męka w piekle. To nasza " Dobra nowina"Nie wiemy dla czego Bòg chciał sobie samemu poświęcić samemu sobie swojego syna ( ktòrym ròwnież jest gdyż oboje są Bogiem razem...) Moja mała sugestia: czy widzi tu ktoś gnozę ?Zamianę bytu z osobą w zalerzności od potrzeby chwili- żonglowanie pojęciami?

Myślę że bardzo właściwym ( w dobie kryzysu kościoła, duchowości , wiary i wogòle religijności) jest zadawanie sobie pytań dalej fundamentalnych ( żekomo już przerobionych) dotyczących dogmatòw wiary. " W co wierzymy" Na ile nasza wiara jest prawdziwa. Nie podchodząc emocjonalnie z pozycji " egzaltacji " ale pytając falsyfikując zadając sobie pytania trudne dla samych siebie I nie zamiatając ich pod dywan ignorancji pewności , dobrego samopoczucia.Chyba tylko taka wiara będzie miała sens.

Naramsin - tak coś czuję, że ten artykuł warto Ci pokazać:
https://www.apologetyka.info/ateizm/dlaczego-starotestamentalny-bog-kaza-mordowac-kobiety-i-dzieci,1189.htm
Jego tytuł: "Dlaczego starotestamentalny Bóg kazał mordować kobiety i dzieci?"

Słabe to tłumaczenie: "Bóg zabijając kobiety i dzieci, nie odebrał im zupełnie życia, bo jest przecież życie po śmierci".

To bardzo trudny temat - szczególnie z naszej perspektywy, bo mamy inną mentalność (choć czasem można mieć wątpliwości, gdy się raz po raz bardzo złe wiadomości ogląda/słyszy/czyta o tym, co ludzie ludziom robią!) - i nie jest to, co przytaczasz jedyną opcją, która jest w artykule podana...

Myślę, że lepiej będzie, gdy się skupimy na naszej osobistej kondycji duchowej, bo to będzie kiedyś brane pod uwagę na Boży sądzie, a to, co działo się tysiące lat temu, to przeszłość, której nie zmienimy, ani dogłębnie nie zrozumiemy (ludzie z tamtych czasów też by mieli pewnie problem, by zrozumieć nasze czasy...).

To ja może powiem, co powiedział biblista ks. Marcin Zieliński na ten temat. Po pierwsze, zauważył, że w Starym Testamencie posługiwano się często tzw. przesadnią (hiperbolą) w podawaniu np. liczby ofiar jakiejś bitwy. Po drugie, zdarzało się, że autorzy Starego Testamentu przypisywali Bogu jakieś działanie, które naprawdę pochodziło od ludzi, a nie od Boga.

Tak, znam takie opinie, i nie powiem, że są "wyssane z palca"... (ważne tylko, by się kontrolować w takim podejściu, aby za daleko się nie zapędzić, bo można dojść do złych wniosków, że np. to nie Bóg zesłał potop na cały świat za dni Noego...).

Temat jest bardzo szeroki. Należy uwzględnić wiele rzeczy, z których część spróbuję wymienić:

1. Bóg jest Stwórcą i Panem całego świata widzialnego i niewidzialnego, w tym ludzi. Dał życie, ma prawo je odebrać w dowolnym czasie.

2. Długie życie, pozbawione zmartwień i problemów, za to pełne sukcesów i bogactwa - jest w błędnej opinii większości ludzi tym, co najważniejsze w życiu. Ale planem Boga wobec ludzi jest coś daleko więcej: ich wieczny udział w Bożej naturze, w Bożej chwale oraz we władzy nad stworzonym światem. Jednak nie wszyscy, a nawet jak wskazuje Biblia raczej nieliczni, będą w tym uczestniczyli.

3. Tymczasem Bóg okazuje życzliwą troskę wszystkim stworzonym ludziom, obdarza ich warunkami do funkcjonowania i rozwoju. Człowiek jest odpowiedzialny przed Bogiem za swoje życie: za swoje przekonania, dążenia, motywacje i czyny. Powinniśmy poszukiwać Boga, kierując się w sumieniu kryteriami prawdy, dobra i piękna. Naszą odpowiedzią na poznanie Stwórcy powinna być wdzięczność, cześć i gotowość pełnienia Jego woli.

4. Nasza odpowiedzialność uwzględnia stopień znajomości prawdy o Bogu, rozpoznanej rozumem oraz z Objawienia. Ta odpowiedzialność zrealizuje się w pełni podczas sądu ostatecznego, natomiast Bóg może wcześniej okazać swój osąd nad pojedynczym człowiekiem, grupą ludzi, całym narodem albo nawet nad większością ludzkości - po to, by to wyjątkowe wydarzenie stanowiło pouczenie i ostrzeżenie dla innych. Ten doraźny osąd nie oznacza, że podczas sądu ostatecznego wyrok się nie zmieni.

@Swołocz
@Jerzy_67
Nie uważam, by jakiekolwiek figury retoryczne były charakterystyczne wyłącznie dla tekstów ST, natomiast nie występowały w NT. W obu Testamentach język jest barwny, dynamiczny, obrazowy i pełen wyrafinowanych środków stylistycznych.
Nie uważam też, by ewentualny brak precyzji w podawanych wartościach liczbowych należał do kategorii "hiperboli". Liczba to liczba, albo jest precyzyjna (chociażby w przybliżeniu), albo nie. Natomiast rzeczywistym przykładem użycia hiperboli w ST jet np.:
I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić; potem dodał: Tak liczne będzie twoje potomstwo. (Rdz.15,5)
To słowa Boga, skierowane do Abrahama. Liczba gwiazd widziana na czystym niebie w pogodną noc sięga zaledwie kilku tysięcy, natomiast obserwacja z pomocą wyrafinowanych przyrządów optycznych zwiększa liczbę widocznych z Ziemi gwiazd, galaktyk i gromad galaktyk do niepojętych wielkości. Izraelici rozumieli to następująco: to oni są potomkami Abrahama (chociaż wg Biblii są nimi również Arabowie). Ale NT rozszerza to niepomiernie, bo nazywa Abrahama ojcem również wszystkich wierzących (por. Rz. 4,12).

W NT czytamy również np.:
Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. (Łk. 3,21)
Ewangelista chce przekazać informację, że przystępowanie do chrztu Janowego było gremialne, powszechne. Natomiast zwrot "cały lud" przesadnie sugeruje, że objęło to dosłownie wszystkich.

Podsumuję
Hiperbola dotyczy raczej przesady co do skali w opisowym ujmowaniu jakiegoś zjawiska, a nie podawania zawyżonej liczby.
Podawane w Biblii wartości liczbowe (np. liczba Izraelitów wyprowadzonych z Egiptu, liczba wrogich Filistynów pokonanych przez Samsona, liczba nakarmionych rozmnożonymi chlebami przez Chrystusa, albo liczba nawróconych w dniu Zielonych Świąt) są wartościami orientacyjnymi, a nie tendencyjnie wyolbrzymionymi.

Pyszny ten artykuł z apolegetyki. Najbardziej podobał mi się starożytny lód.
Tłumaczenie bez sensu, że niby ludzie byli niedojrzali, nie znali pojęć itp. No to trzeba by im to wytłumaczyć. Nie jest to nic niezwykłego, robi to każdy nauczyciel. Dzieci też nie mają aparatu poznawczego, nie rozumieją pojęć.
Pławikonik, na przyszłość proszę nie reklamować ateistycznych i satyrycznych stron ośmieszających chrześcijaństwo. bramin

Przypomniała mi się historia, która została sfilmowana; oto opis filmu:

Film oparty na faktach przedstawia historię, która wydarzyła się w Ekwadorze w 1956 roku. Opowiada o próbach nawiązania kontaktu przez misjonarzy Summer Linguistic Institut (SIL) z Indianami Waorani. Tradycyjnie grupy lokalne Indian Waorani napadały na siebie nawzajem będąc w stanie permanentnej "wojny". Misjonarze SILu chcieli nawiązać z nimi kontakt, by przerwać te spirale przemocy. Podczas jednej z prób nawiązania kontaktu pięciu amerykańskich misjonarzy (Jim Elliot, Nate Saint, Roger Youderian, Pete Fleming i Ed McCully), zostaje zabitych przez Waorani. Elisabeth Elliot, żona jednego z nich i Rachel Saint siostra innego zdecydowały się mimo tego żyć z Waorani by dokończyć dzieła okupionego śmiercią swoich bliskich. Później Steve Saint, syn zamordowanego mężczyzny przeprowadził się wraz z rodziną z Florydy żeby zamieszkać z tą samą rodziną Waorani, która zabiła jego ojca. Film stara się odtworzyć przyczyny splotu wydarzeń, który doprowadził do tragedii z 1956 roku.
https://www.filmweb.pl/film/Beyond+the+ ... 0255/descs

---------
Podaję to, by pokazać, że nie zawsze dobre chęci, by komuś coś wytłumaczyć, prowadzą do sukcesu... Ci misjonarze chcieli robić to, co sugerujesz: niczym nauczyciele, chcieli nauczyć tamtych Indian o tym, czego nie oni rozumieli...
Jakimś cudem dopiero następcom tych, co zginęli, udało się taki cel osiągnąć...
[tak przy okazji nadmienię, że nie mogąc sobie przypomnieć nazwiska Jima Eliota, zapytałem sztuczną inteligencję, opisując tę historię... I dostałem pomocną odpowiedź - to tak nawiasem do tego, czy jest pożyteczne takie narzędzie, jak ChatGPT; nie cytuję nic z jego odpowiedzi, a tylko podaję, jak doszedłem do tego, co zamierzałem podać].

Czy bardzo zepsute ludy Kanaanu (gdzie np. składanie dzieci w ofierze dla ich bogów było "normą"), chciałyby oszczędzić takich "Eliotów" z czasów Jozuego i podboju Kanaanu?... Śmiem wątpić!

Misjonarze nie mieli poijęcia o nauczaniu. W ogóle z tym jest problem w katolicyzmie- umiecie przemawiać do ju przekonanych, "nauczać" z pozycji już zadeklarowanej jako wyższej. Przekonać nie potraficie.
Dlatego też chyba w przypadku moich dwóch apostazji (długa historia) nikt nie usiłowal nawet ze mną rozmwiać. W przypadku osoby nie otumanionej - nie zadziała.