W chrzescijanstwie miłość nie wynika z uczucia. Miłość może wiązać się z uczuciami, ale nie są one jej istotą ponieważ uczucia są niezależnie od naszej woli, a miłość ma być świadomą decyzją, aktem woli.

Nie mówimy z czego wynika, z czym się wiąże, co robi, pytanie jakie zadałem wielokroć brzmi: Czym jest miłość, co to jest miłość!?

W chrześcijaństwie to świadoma decyzja pragnienia dobra dla drugiej osoby, która przejawia się w działaniu.

W dzienniczku s. Faustyny czytamy:
"Każesz mi się ćwiczyć w trzech stopniach miłosierdzia; pierwsze: uczynek miłosierny – jakiegokolwiek on będzie rodzaju; drugie: słowo miłosierne – jeżeli nie będę mogła czynem, to słowem; trzecim – jest modlitwa. Jeżeli nie będę mogła okazać czynem ani słowem miłosierdzia, to zawsze mogę modlitwą. Modlitwę rozciągam nawet tam, gdzie nie mogę dotrzeć fizycznie." (Dz. 163)

Po to zacytowalem twoj poprzedzajacy post zebys nie zadawal tego pytania.
Poza tym mowienie o tym ze milosc romantyczna miedzy dwojka ludzi jest "swiadoma decyzja, aktem woli" i cytowanie ustepow z dzienniczka "siostry Faustyny" jest zamykaniem oczu na rzeczywistosc.
Czy siostra Faustyna miala jakis zwiazek uczuciowy z innym czlowiekiem , czy raczej z Jezusem?

Jak prawie zawsze swego rodzaju filozofowanie bliskie jest nolda, więc on (nie: ona) oczekuje takiej jakby filozoficznej odpowiedzi (tak wyczuwam to w jego komentarzach; czy prawdziwych? Niech sam to każdy oceni; ja nie jestem za takim filozoficznym bujaniem w obłokach, bo miłość to nie teoria, ale praktyka - to np. realne pomaganie innym w skrytości, ale właśnie z miłością bezinteresowną, co w Biblii ma swoją grecką formę: "agape", co się wyjaśnia jako ofiarną postawę czynienia dobra bez patrzenia na własne korzyści, a wręcz z liczeniem się strat, ale mimo to taką "agape" się kocha nie tylko tych, co nam miłość tę odwzajemnią, ale szczególnie tych, co wcale tego nie zrobią...).

Zatem napisałem taką odpowiedź jakby "pod dyktando" nolda [a niech ma jako przykład "agape" w moim zastosowaniu wobec niego - bo mógłbym go zwyzywać, ale mu grzecznie odpisuję...].
Nie interesuje mnie, czy się to mu spodoba, czy dalej będzie wklejał to swoje pytanie, ale po prostu tak się wypowiem:

Miłość jest obecnością Boga w świecie i pośród jego inteligentnych mieszkańców, którzy wraz z tym światem zostali przez Boga - który jest Miłością - stworzeni, a gdy zaszła potrzeba, to Miłość uosobiona w Jezusie Chrystusie, oddała się w ręce tych, których do życia powołała, aby nie tylko ich, ale cały ludzki ród uratować od konsekwencji życia bez Miłości...

Miłość, nie ogranicza sie do Boga. Przypomnij sobie przykazania miłości. Obiektami miłości zgodnie z wykładnią Jezusa jest Bóg, bliźni i każdy człowiek (ja).
Miłość to pragnienie dobra, spełniania oczekiwań: Boga, żony, dziecka, sąsiada, kolegi, przechodnia...
Zachiwując przy tym równowagę. Najpierw Bóg, a potem interes czyjś na takim poziomie jak mój własny.

Idący - starałem się tak zwięźle podać odp. na pyt. nolda, aby tego nie było tekstowo wiele...
Więc Twoje uzupełnienie/rozwinięcie jest prawdziwe i fajnie, że je podajesz [jednak myślę, iż nolda będzie kręcił noskiem i na moje i Twoje pisanie...]

Pytanie jest o milosc romantyczna, nie o milosc rodzicielska, do Boga czy milosc do wszystkich bliznich.
Trzymajmy sie tematu.

Uczucia przychodzą, odchodzą, zmieniają się. Uważasz, że miłości nie można obiecać, że możemy wyrazić tylko to, co czujemy w danej chwili? Jak mógłby ktoś poważnie traktować naszą miłość, gdyby była ona uzależniona od ulotnego uczucia, które dziś jest, a jutro może zniknąć? Dziś Cię kocham, a jutro może będę już kochać kogoś innego, np. sąsiadkę.

Jakos nasze wzajemne uczucia z zona dalej trwaja mimo ze minelo ponad 40 lat odkad sie poznalismy, wiec milosc tak ulotna nie jest jak ci sie Felku wydaje.

Pragnę świadomie dla „biedaka” (tak daną osobę postrzegam przez swój pryzmat) dobra (oczywiście wiem co to dobro) i zaczynam działać, daję mu pieniążek, albo oferuję dobrze płatną pracę, albo oddaję mu jedno ze swoich mieszkań, samochód, część lub całość oszczędności, nawracam go na chrześcijanina… . Czy ta „świadoma” decyzję i działania mające na celu „dobro” tej osoby to miłość, a właściwie jej odmiana - chrześcijańska miłość”?

Czym nazwiesz „pragnienie dobra” dla psa, kota, konia, szczura, ptaka, rośliny…, i działania mające na celu osiągniecie tego dobra? Psią miłością, kocią miłością, końską miłością, bo według Twej definicji w ramach „chrześcijańskiej miłości” się nie mieści. A może to nie jest miłość, tylko, no właśnie co to jest?


Tak uczucia trwają, ale czy uczucia są miłością? Jest coś takiego jak uczucie przywiązania, przywiązujesz się do psa, kota, samochodu, pracy, żony, sąsiada. Jest też przywiązanie ofiary oprawcy (syndrom sztokholmski), czy tym jest miłość?


Czy nie jest jednak tak, że czymkolwiek jest miłość, nie da się jej wyrazić słowami, bo ona nie powstaje w myślach?

nolda........... - a mojego komentarza nie skomentujesz?! Tak bardzo się starałem, a... Ty co?!...

Jerzy_67, komentarz znajdziesz " Wzajemne uwagi - między użytkownikami"

Moze jest ona trudna do wyrazenia slowami tym bardziej ze w ciagu wspolnego zycia ewoluuje ale jest w niej napewno i przywiazanie i uczucie i zmysly. Ale zdecydowanie ona istnieje.

Tak, to miłość do jakiej wzywa nas Jezus.



Kościół naucza, że niegodziwe jest wydawanie na zwierzęta pieniędzy, które mogłyby w pierwszej kolejności ulżyć ludzkiej biedzie.