Nikt raczej nie kłamie o istnieniu kraju xyz, bo nie ma w tym interesu. Ot, taki fakt. Co zaś się tyczy takiego "uzdrowienia", sądzę, że nie następują. Nigdy. Działa leczenie medyczne w szpitalu pod okiem fachowców w danej dziedzinie. Ludzie naprawdę wiele potrafią sobie wmówić. To tak jak z "cudem" pewnej matki z Kalkuty. Rzekomo uzdrowiła jakąś kobietę z Indii. Lekarz, który ją leczył, jest innego zdania. Gdyby nie jego leczenie, nie byłoby żadnego cudu. Więc jeśli taki "cud" wykorzystywany jest do wszczęcia procesu kanonizacji czy beatyfikacji wcześniej, no to sorry. Ale prawda jest jedna. Kościół kłamie. I to regularnie. Od samego początku. Kto ma interes w tym, żeby cuda były? No kościoł. To tak jak z tymi "cudami" w Legnicy i Sokółce. Wymyślają księża jakieś historie niestworzone, a profesorowie mówią wprost. Gdyby ten wafelek miał być użyty w sprawie kryminalnej, nie miałby żadnej wartości dowodowej. Pałeczka krwawa, zwana cudowną. Taki grzyb. I tak oto kończy się era tzw. cudów eucharystycznych. Więc nie, nie sądzę, abym takie uzdrowienie otrzymał. I nie sądzę, aby kiedykolwiek ktoś takiego uzdrowienia dostąpił. Uwierzyłbym w jednym przypadku. Gdybym nie miał ręki, nogi, oka, a to by odrosło. Ale to i tak by nie rozstrzygnęło kwestii, który bóg tego cudu dokonał.

To jest tylko ponowne przesunięcie zagadnienia na kolejny poziom. Tak jak niezliczoną ilość razy w historii doszukiwano się działania Boga w zjawiskach niewyjaśnionych. Nawet niektórzy wojujący ateiści przy tym żartują, że Bóg jest spychany do coraz mniejszej dziury. A ja uważam, że to jest niewłaściwe podejście i Bóg nie reguluje precyzyjnie praw natury tak samo, jak nie stwarza osobiście zwierząt ani planet. I właśnie na tym polega niesamowitość stworzenia, że świat nie wymaga żadnej osobistej ingerencji, aby funkcjonować. Bóg jest tylko przyczyną istnienia wszystkiego, ale wszystko w naturze dzieje się samoistnie.

W przypadku praw natury istnieje hipoteza wieloświata, według której może być bardzo duża albo nieskończona liczba różnych wszechświatów i po prostu niektóre mają warunki do powstania życia, a inne nie. Jeśli stałe fizyczne są przypadkowe, to z pewnością bardzo rzadko zdarza się wszechświat pozwalający na istnienie życia, ale akurat my żyjemy w takim, w którym jest to możliwe.

No tak - dzieje sie.

To jest mozliwe. Tylko od prawdopodobiienstwa nie uciekniesz. Prawdopodobienstwo energii wybuchu = 1/nieskonczonosc, prawdopodobienstwo stalej Plancka = 1/nieskonczonosc ......... .I mnozac te prawdopodobienstwa mamy nieskonczona wiare w samoistnie. Nie dla mnie.
Oczywiscie mozna rowniez myslec o zupelnie innym systemie pierwiastkow (elementow fizycznych) i praw nimi rzadzacych. Ale tylko mozna.

Chodzi o to, że jeśli istnieje nieskończona liczba wszechświatów, to istnieje też nieskończone prawdopodobieństwo każdego zdarzenia. A zatem również każdej możliwej stałej fizycznej w którymś z wszechświatów.

I to nie jest kwestia, że można tak sobie założyć, ale to tylko założenie, ponieważ ja tego wcale nie zakładam. Ty natomiast musisz założyć, że tak nie jest, aby wyciągnąć z tego swój wniosek. Ale podając jakiekolwiek możliwe hipoteczne rozwiązanie wykazuje się, że stałe fizyczne nie są dowodem na istnienie Boga.

Kiedyś istnienie natury było takim dowodem, potem organizmy żywe, następnie Wielki Wybuch, a teraz stałe fizyczne. Myślę, że w gruncie rzeczy to jest taki sam kreacjonizm jak każdy inny, tylko nie można udowodnić naukowo, że jest błędny, ale ostatecznie nic to nie zmienia.

Wlasnie napisalem ze jest taka mozliwosc. Ale nie za bardzo widze sens zalozenia ze gdzies tam najpopularniejsze organizmy zywe maja 3 a nie 4 konczyny. Lub ze zycie opiera sie nie na weglu tylko na elemencie zwanym porkut

Chyba to Ty pisales o wieloswiatach.

Dlatego pisalem o wskazowkach a nie dowodach.
A istnienie stalych i prawdopodobienstwo ze sa takie a nie inne taka wskazowka dla mnie jest. Dlaczego 9,81 a nie 10. Dlaczego cos niz nic.

Napisałem, że istnieje takie hipoteczne wyjaśnienie. Nie muszę robić z niej założenia.


Właśnie to wyjaśnia przedstawiona hipoteza. Prawdopodobieństwo w przypadku wieloświata o nieskończonej liczbie wariantów wynosi dokładnie 100%.


Z tym się zgadzam. Prosta logika sugeruje, że nic nigdy nie powinno istnieć i wtedy byłoby to zrozumiałe.

Hipoteza to inaczej przypuszczenie, niepewna wypowiedź, założenie badawcze, “

Istnienie jakiegokolwiek hipotecznego wyjaśnienia sprawia, że dane zagadnienie przestaje być na pewno fizycznie niemożliwe, a więc nie jest już dowodem działania sił nadprzyrodzonych.

Nie zgodzil bym sie. Teoretycznie cokolwiek moze byc mozliwe ale fizycznie juz nie. Mozna stawiac najbardziej bzdurne hipotezy bo czemu nie.
Obserwujac moja dwuletnia wnuczke jak odkrecila srubke w zabawce srubokretem i wymienila baterie przyszla mi do glowy nastepna wskazowka ile zdarzen musialo zajsc aby odkrecenie srubki na tej wlasnie zabawce bylo mozliwe. Dlugi lancuch ludzkich istnien polaczonych mysla prosta aby sprawic dzieciom radosc. I za kazdym ogniwem tego lancucha stala. Poczawszy od znalezienia rud zelaza, poprzez zwiniecie rowni pochylej w srubke po wynalezienie elektrycznosci i zmagazynowanie jej w baterii.
Mysl, koncept, inteligencja,....
Samoistnie, hmmmm.

S. Hawking uważał, że wszechświat mógł powstać sam z siebie poprzez siłę grawitacji, która potrafi stworzyć coś z niczego. Sądzę, że to jest bardziej logiczne wytłumaczenie, niż tworzenie nieskończenie wiele wariantów bóstw, a nuż któreś okaże się prawdziwe. Czcijmy wszystkie naraz, nie wiadomo ile tysięcy. A nie, nie można, bo jedno zazdrosne o drugie. Ech i bądź tu mądry.

A gdzie się znajdowała siła grawitacji gdy nie było jeszcze wszechświata?

A gdzie się znajdował Bóg, gdy nie było jeszcze wszechświata? I kto powiedział, że nie było? Nie wiemy, co było, ale to nie powód, żeby twierdzić, że było takie czy inne bóstwo.

Masz rację, że można stawiać bzdurne hipotezy, więc każdą trzeba ocenić osobno. I akurat hipoteza wielu wszechświatów o różnych stałych fizycznych ma sens. Ale nawet bez względu na to, nie widzę powodu, aby zakładać istnienie inteligentnego projektanta stałych fizycznych, gdy już okazał się zbędny do ręcznego stworzenia zwierząt, Ziemi, Układu Słonecznego i wszystkich galaktyk.

W ten sposob to istnienie smokow rowniez. Nic nie wskazuje na wszechswiaty - ot czysta teoria.
Jedyny problem to przenosimy zasady wnioskowania z naszego fizycznego swiata na transcendencje co nie musi byc poprawne. Nawet zgodnie z "drogi moje nie sa drogami waszymi". Ale nie mamy innej mozliwosci.
A z tym recznym sterowaniem to tylko Twoj poglad bo podobno wszystkie wlosy sa policzone. Zreszta jeszcze kilkadziesiat lat temu bylo nie do pomyslenia aby w malutkim CPU miescilo sie tyle informacji