W społeczeństwie ponowoczesnym ( m.in : konsumpcjonizm, indywidualizm, relatywizm moralny itd) koncepcja praw natury nie ma racji bytu. Ludzie ponowocześni negują istnienie niezmiennych, uniwersalnych norm moralnych. W przypadku prawa naturalnego jest jeszcze taki problem, kto ma decydować o jego prawomocności? Jakaś instytucja religijna? Przy kryzysie autorytetów, również religijnych to nie do zaakceptowania dla oświeconych Europejczyków.
Ciekawy artykuł: Czy istnieje prawo naturalne? http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Stu ... s35-51.pdf

Nie sadzę

A co tu ujmować? Jakie problemy?
Ale niepełne.

Polecam zapoznać się ze współczesną prymatologią, prace de Waala są bardzo przystępne.

Co ujmować? Jakie są według Ciebie zasady wrodzonej moralności?

Problemy? Mnóstwo metod aby przedefiniować te zasady i nie czuć dyskomfortu krzywdząc inne istoty.

Skoro odpowiedzi ewolucyjne uwaasz za nie pełne to podaj alternatywne, bo w świetle mojej obecnej wiedzy właśnie ewolucyjjne są najpełniejsze, szczególnie, że ewolucja w przypadku istot społecznych nie jest już czysto genetyczna i epigenetyczna...

Marek, nie odpowiedziałeś na moje pytanie
• czy uważasz że Kościół nie naucza iż człowiek pochodzi od jednego Adama i jednej Ewy?

Nie badałem tego zagadnienia. Natomiast nauka jest tego coraz bliższa.
Z tym że i to nie ma specjalnie znaczenia, bo nawet nie wiemy w jakim sensie odczytywać Księgę Rodzaju. Jest tam tajemniczy fragment... ale o tym pisałem bodajże wczoraj na wchrystusie.pl

Z tym że naukowy Adam i Ewa to nie nasi Rodzice. Ks. Rodzaju mówi na o tym że były to istoty bardzo dobre żyjące z Bogiem w komunii

IrciaLilith napisał : "czym ci ludzie zgrzeszyli, jakie prawo ich obowiązywało uwzględniając, że 10przykazań dostaną wiele wiele lat później? Za mało 'miłych woni' wysyłali dla Jahwe?"

Papież Jan Paweł II gdy w roku 2000 był w Klasztorze pod górą Synaj powiedział takie słowa że zanim Bóg wypisał przykazania na kamiennych tablicach, jeszcze wcześniej wypisał je na żywych tablicach ludzkich Serc!!
Dawno temu też ludzie mieli poczucie grzechu, gdy zrobili coś złego to im na pewno ciążyło na sumieniu. Pan Bóg musiał dać przykazania czyli wypisać coś co było oczywiste bo ludzie byli zaślepieni i zapomnieli o swej naturze. Zanim poszedłeś do I komunii, zanim ktokolwiek Cię uczył o przykazaniach wiedziałeś w głębi serca że np. zabicie drugiego człowieka to coś złego chociaż nie miałeś tego nigdzie napisane.
Skoro był aż taki duży Potop to te niegodziwości ludzi musiały być ogromne. Pewnie nie mieli żadnych zahamowań.

5 dni temu napisałem takie zdanie "Powódź a potop to to samo przecież".......No i chyba wywołałem wilka z lasu Nigdy by mi nie przyszło do głowy że jeszcze w tym tygodniu takie podtopienia i ulewne deszcze w Polsce będą.

Myślę, że potop nie miał związku z ludzkimi czynami i boską karą. Takie zjawiska tzn globalne katastrofy (masowe wymierania), miały miejsce zanim powstał gatunek ludzki https://pl.wikipedia.org/wiki/Masowe_wymieranie
Nie wierzę w boską karę, ale w działanie praw przyrody, których wszystkich jeszcze nie znamy lub nie rozumiemy.

Najwidoczniej Św. Piotr się mylił...

Św Piotr się nie mylił wyrażał jedynie przekonania współczesnych, upatrujących źródła wszystkiego - tak dobra, jak i katastrof, klęsk żywiołowych, w spersonifikowanej istocie nadprzyrodzonej.
Żydzi wierzyli w jednego Boga, zatem sprawcą tak dobra jak i zła był Jedyny Bóg Jahwe.
Inne ludy i kultury stworzyły sobie wielobóstwa - jednych bogów czcili w podzięce za dobro, innych odpowiedzialnych za zło, usiłowali przebłagać, przekupić ofiarami.
Od wieków pokutuje wśród ludzi, w przypadku nieszczęść, śmierci, sentencja Bóg tak chciał, na którą nie pomagają wyjaśnienia teologów że to nie Bóg chce zła dla człowieka.

Tylko że jeśli takie wydarzenia jak Potop, zniszczenie Sodomy i Gomory, plagi egipskie, zburzenie Jerozolimy, nagła śmierć Ananiasza i Safiry nie świadczą o Bożym sądzie, to może i Jezus, mówiąc o nadchodzącym Sądzie nie miał na myśli czegoś, czego sprawcą byłby Bóg?

Każdy stanie przed Bożym sądem i zda sprawę ze swego życia.
A odpowiedź znajdujesz w Ewangelii - Czyż myślicie, ze ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli. Bynajmniej....Albo myślicie, ze owych 18, na których zwaliła sie wieża w Siloam i zabiła ich, bylo większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy?(Łk 13,1-5)

Przestrzegam przed zbyt "przyrodzoną" lekturą Księgi Rodzaju. Zastanawiajmy się raczej co ona znaczy a nie szukajmy bezpośredniego opisu zdarzeń.
Pozwolę sobie na autocytat:
Warto zauważyć, że wyrzucenie z raju - w przeciwieństwie do uciążliwości opisanych we wcześniejszych wersetach - to było raczej ograniczanie strat, niż kara (czy nawet skutek). Powód wydalenia jest tak określony:
[Biblia] (22) Po czym Pan Bóg rzekł: Oto człowiek stał się jak jeden z Nas: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki. (23) Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. [/Biblia]
Gdyby człowiek stał się nieśmiertelny w tym stanie, znalazłby się w sytuacji szatana; bez szans na nawrócenie i odkupienie. Pobyt w doczesności daje nam szansę (i szansę Chrystusowi na działanie).

I tu czas na popuszczenie trochę wodzy teologicznej fantazji; czy nie jest przypadkiem tak, że dopiero w tym momencie człowiek pojawia się na ziemi (w sensie doczesnej planety?)
A może w ogóle cały opis to nie sprawozdanie z wydarzeń, tylko opis sytuacji egzystencjalnej człowieka?

Tej konkluzji nie rozumiem. Dlaczego grzech omylnego i niedoskonałego stworzenia posiadającego nieśmiertelność miałby skutkować piekłem?

Ok, stałby się nieśmiertelny... czyli nie był i nie jest, tak? Jak to się ma do nieśmiertelnej indywidualnej duszy?