Do czego mamy Cie przekonać? Nie zauważyłeś że wręcz przeciwnie, ludzie Ci tu chcą coś wyjaśnić, a nie na siłe wepchnąć twierdzenia niektórych?

Zdajesz się być jednym z tych, którzy przychodzą tu z określonym dośc płytkim spjrzeniem, rzucą wątpliwość i od tej chwili każdy ma się rpodukować i wyjaśniać, takie nastawienie na konfrontacje. A niestety nie każdy ma chęć powalczyć z Tobą. Tak naprawde najlepiej gdyby wypowiedzieli się ci kt,órzy są za tą naukowością, cokolwiek to znaczy, bo odpowiedzi na moje pytanie nie otrzymałem od Ciebie.

Podasz jakieś argumenty, czy mam to przyjąć "na wiarę"?



Hmmm... pomyślmy. Że Biblia mija się z prawdą? Że nie wytrzymała próby czasu? Że trzeba zasłaniać się alegoriami, żeby usprawiedliwić ewidentne błędy wynikające ze zwykłej niewiedzy? Że nie było żadnego boskiego natchnienia, tylko zbiór legend i opowiadań?

Były podane przeze mnie. Czytałeś?

Ale co jest nieprawdą? To że ponad piętnaście wieków temu znalazło się paru ludzi, którzy mieli nieco odmienne zdanie na ten temat nie znaczy, że Kościół nagle zaczął powszechnie akceptować inną niż dosłowną interpretację opisu stworzenia świata. Gdyby tak było, to czy Kopernik (ur. 1473) i Darwin (ur. 1809) czekaliby po kilkanaście lat z ujawnieniem swoich teorii w strachu przed reakcją duchowieństwa? Czy Galileusz (ur. 1564) byłby skazany za herezję (zrehabilitowany 350 lat po śmierci), a dzieło Kopernika pozostawałoby w indeksie ksiąg zakazanych niemalże do połowy XIX wieku? Nie wiem, co wnieśli do dziedzictwa ludzkości wymienieni przez ciebie panowie, ale wygląda na to, że niewiele (przynajmniej w kwestii poznania prawdy o otaczającym nas świecie).

Czytałem. Polemika z merytorycznymi argumentami zabiera jednak nieco więcej czasu

Ojej, to okropne