Odpowiedz brzmi: zaden. Nawet Biblia wyraznie pisze, ze to zli ludzie beda zakazywac tego co od Boga przyszlo. Btw, celibat tez jest uznany za bzdure bedaca raczej dzielem szatana..
(2 list do Tymoteusza)

bandyci zakazali konopie

no nie da sie ukryc ze najwiekszym beneficjentem obecnego prawa jest mafia..

Narkotyki. Na myśl o tym cholerstwie to mi się słabo robi.

Szanowni Rozmówcy! "Rzuciłam okiem" na Wasze posty z czystej ciekawości zawodowej. W swojej pracy zajmuję się m. in. zapobieganiem i przeciwdziałaniem alkoholizmowi i narkomanii wśród dzieci i młodzieży. Nie ukrywam, że jestem nieco przerażona niektórymi wypowiedziami. Nie mam za bardzo teraz czasu, aby ustosunkować się przynajmniej do niektórych wypowiedzi, ale obiecuję, że tu jeszcze zajrzę. Tymczasem odsyłam Was do stron internetowych PARPA ( Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych) i do strony Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Wspomnę jeszcze, że zarówno alkohol, jak i narkotyki określane są jako substancje psychoaktywne lub zmieniające świadomość. Mechanizm uzależnienia, czy to dla alkoholu czy narkotyków, jest niemal taki sam. Najnowsze badania wykazały, że nie istnieje narkotyk, który nie zostawiłby śladu w organizmie. A dlaczego nałóg papierosowy, alkoholizm czy uzależnienie od narkotyków są grzechem? Piąte przykazanie mówi "nie zabijaj". Zażywanie substancji psychoaktywnych czy nałogowe palenie papierosów to po prostu powolne uśmiercanie własnego organizmu. W moim środowisku, niestety, miałam przykłady potwierdzające ten fakt. Pozdrawiam.

Nałóg grzechem - tak. Rozsądne korzystanie z danej używki - nie. To że ktoś lubi wypić 2-3 piwka na grillu czy podczas oglądania meczu z kolegami nie czyni z niego alkoholika... tak samo nie widzę nic złego w wypaleniu jointa, dajmy na to raz na dwa miesiące. W Kanie Galilejskiej Jezus bynajmniej nie rozpędzał biesiadników biczem z powrozów i nie wylewał wina z dzbanów...

Tak, zapewne jest to prawdą że 90% patologicznych narkomanów "dających w kanał" zaczynała od marihuany. Tak samo jak nałogowi pijacy z delirium tremens i marskością wątroby zaczynali od piwka. I co? I nic.

Z jednej strony liberalne wszystko dla człowieka wystarczy pogodzić z pewnymi normami kultury, mądrości i rozwagi a nic nikomu nie powinno się stać. Oczywiście oprócz tego, że jestem za depenelizacją niektorych środków, to jestem także za wychowywaniem w trzeźwości i uczeniu ludzi jak działają narkotyki. Rozsądny czlowiek sam wedle własnego rozumu wybierze, czy chce igrać z używkami czy nie. A że większość społeczeństwa to "idioci" i generalnie wybierają dla siebie źle, to nic dziwnego, że trzeba im wszystkiego zakazywać, bo inaczej już dawno byśmy się zdegenerowali

Jezus mawiał że nieczyste jest to co z człowieka wychodzi a nie to co wchodzi. Więc w sumie nie jest grzechem spożywanie alkoholu i narkotyków ale jego ilość. Bo wszystko jest lekarstwem do pewnej ilości, po tym staje się trucizną. Sama koncentracja środka psychodelicznego w alkoholu i narkotykach jest do potępienia bo tego nie stworzyła ręka natury. Jeśli coś jest to powinno pozostać naturalne choćby takie jak piwo byle bez dolewania spirytusu który jest sycerą i była ona już potępiana za czasów Jezusa. Wino do ok. 8 % jest ok byle naturalnie fermentowane na cukrze gronowym bo na buraczanym powstaje inny alkohol. Ta sama substancja jak liście koki może uratować życie ale stworzona syntetycznie jest trucizną a niby to samo jednak nim nie jest. Umiar ale jest jeszcze coś, tym czymś jest przykazanie by miłować innych jak siebie samego. Gdy jest miłość do siebie to nie weźmie się czegoś co truje organizm albo weźmie się w takiej ilości by organizmowi pomóc choćby w wyleczeniu pewnych dolegliwości nawet psychicznych bo psychodeliki to potrafią i szamani o tym wiedzą. Problem jest w ilości i jakości ale miłość to rozwiązuje w właściwy sposób. Gdy się nienawidzi siebie to i swoje ciało a wtedy pojawia się alkoholizm, narkomania, i inne uzależniające i zabijające się zajęcia. Problem nie jest w grzechu ale w chorej duszy i samo ograniczenie dostępu, duszy nie wyleczy. A miłość do siebie owszem ale to już inny temat.