Witam. Wersja argumentów ostatecznie niszczących ateizm znajduje się tu:http://dowody.blog.onet.pl/

O Boże! CO ja pół życia czyniłem? Jak mogłem nie wierzyć. Idę zaraz do spowiedzi a potem szybko do pracy albo nie olewam pracę muszę się modlić.

A tak serio to przejrzałem dosyć pobieżnie artykuł i nic nowego o czym bym wcześniej już nie czytał tam nie znalazłem.

W ogóle to autor zdaje się zachowywać jakby teizm był pozycją wyjściową i że nieistnienie Boga należy udowodnić (a nie odwrotnie) oraz, że skoro nauki ścisłe nie wyjaśniają dziś wszystkich zjawisk przyrody znaczy to, że nigdy nie wyjaśnią i że za zjawiska te odpowiedzialny jest Bóg. Paradoksalnie pod sam koniec rozprawia się z "God of the gaps".

Wrócę z pracy to odpowiem na część zawartych w pracy argumentów. Pewnie post jutro-pojutrze bo praca obszerna.

Teizm, oczywiście, jest pozycją wyjściową. A-teizm to, jak sama nazwa wskazuje, odpowiedź na teizm - czyli jest wtórny, a nie pierwotny.

Niech mnie ktoś poprawi jeśli błądzę. Jedynym sposobem na obalenie ateizmu jest udowodnienie istnienia Boga. Więc jeżeli Highway nie przedstawisz tutaj takowego dowodu to tytuł jest nieadekwatny do tego co reprezentuje.

wiara w wielką stopę, krasnoludki, potwora z loch ness też jest pozycją wyjściową? Czy uwierzysz w te istoty dopiero jak udowodnią?

Oprócz bycia ateistą jestem też awielkostopistą, akrasnulodkistą, alochnessistą

A co to ma do rzeczy ?

ehh widzę, że brak ci konsekwencji.

Pozycją wyjściową, jest niewiara w fantastyczne istoty.

Jakiej konsekwencji ?



A skąd to wiadomo ?

Bo na osobie stawiającej tezę leży ciężar dowodu (onus probandi).

Błąd ekwiwokacji.Analogia między Bogiem a krasnoludkami jest nietrafiona,nie mają ze sobą nic wspólnego.Ateiści zawsze bardzo infantylizują temat Boga,jako Pierwszej Przyczyny,ignorują też często psychologię,i inne kategorie nauki,dla nich nauka to tylko matematyka ,czy fizyka,tam na moim blogu jest tekst,ktory odpowiada na pytanie,czy ateizm to swiatopogląd naukowy,otoz nie.I mozna jego metodę poznawczą zakwestionowac takze doktrynami filozoficznymi.

Deklaracja wiary nie jest tezą.

A ciężar dowodu spoczywa także na osobie, która przeczy twierdzeniu powszechnie przyjętemu

Nic podobnego w taki sposób musielibyśmy udowadniać nieistnienie (tu wstaw dowolną liczbę) tworów. Ty postulujesz tezę, ty dostarczasz dowód a jeżeli nie to ja tobie nie wierzę.

Powszechnie przyjęty? Co to zmienia? Jeżeli coś jest nieprawdziwe to nie ważne czy wierzy w to jedna osoba czy miliard. Jest taki fajny cytat z Russella ale nie będę cytować bo może byście się obrazili

Ależ mają coś wspólnego. Liczbę dowodów.

Niby dlaczego ?



Schemat jest błędny. Nie wierzy się w coś, na co ktoś daje prawidłowy dowód - to się WIE. Natomiast w coś, na co nie ma dowodu, można wierzyć albo nie, jest to dowolne i zależy od innych przesłanek.



Nie o to chodzi. Jeżeli np. sześć miliardów osób przyjmuje, że świat realnie istnieje, to wiadomo, że ciężar dowodu twierdzenia przeczącego (tzn. że świat realnie nie istnieje) spoczywa na tym, kto z jakichś powodów chce zaprzeczyć temu powszechnemu doświadczeniu. Ów ktoś nie może tak po prostu powiedzieć: "hłe hłe, niczego wam nie będę udowadniał, najpierw wy mi udowodnijcie że świat naprawdę istnieje !" - i oczekiwać, że zostanie poważnie potraktowany. Zresztą nikt tak nie postępuje.



Dowodów na istnienie Boga jest mnóstwo (sam mam książkę pt. "Sto dowodów na istnienie Boga" ). Ile znasz dowodów na istnienie krasnoludków ? A może dysponujesz książką "Sto dowodów na istnienie krasnoludków" ? Chętnie bym przejrzał.

Bo jeżeli robisz dla czegoś wyjątek i akceptujesz to bez dowodów. To dlaczego nie zaakceptować reszty tworów na które też nie ma dowodów.



Zgodzę się ale niewiara jeżeli na coś brak dowodu jest racjonalna. Wiara nie bardzo. Johnny na pewno jest sceptyczny jeżeli chodzi o UFO, greckich bogów itd. Ale w swym sceptycyzmie jest niekonsekwentny jeżeli chodzi o Boga Judeochrześcijańskiego (zapewne tego samego w którego wierzą jego rodzice).





Oczywiście bo dowody na istnienie świata są wystarczająco mocne.




Aż sto mówisz a widzisz wystarczy jeden ale prawdziwy.