Johnny99 napisał(a):
Rutus napisał(a):
Kto próbował zrównać precyzję mechaniki kwantowej do poziomu mitologii?
Niechże pan to przeczyta jeszcze raz i chociaż spróbuje zrozumieć.
Ma Pan zupełną rację. Przepraszam za brak precyzji gramatycznej. Wymieszałem dwie formy: "zrównać z" oraz "porównać do". Ale poza tym wypowiedź dla osoby inteligentnej powinna być zrozumiała. Pan zrównał precyzję przewidywań mechaniki kwantowej z poziomem mitologii i nie ma do siebie
żadnych pretensji? Taki Pan jest "inteligentny"?
Johnny99 napisał(a):
A co to w ogóle ma do rzeczy? Ja zupełnie o czymś innym mówiłem.
A Pan w ogóle jeszcze pamięta,
o co toczy ten spór? Czy utrzymuje go jeszcze "przy życiu" tylko w celu dalszego
trollingu?
Johnny99 napisał(a):
Ale czego niby ma dowodzić to, że nie latają? Albo że latają?
Proszę wykonać zdjęcie
latającego człowieka (nie fotomontaż, efekt "fotografii lewitacyjnej" i nie latającego dzięki urządzeniom do tego celu zbudowanym) i zaprezentować je, wtedy wrócimy do dyskusji na temat niemożności zweryfikowania istnienia świata realnego.
Na razie przerywam dyskusję na ten temat i oczekuję wskazanej wyżej fotografii.
Johnny99 napisał(a):
Rutus napisał(a):
Wtedy była to różnica jakościowa, teraz ilościowa.
Skąd pan to wie? I co z tego?
To proste: wtedy (ponad 2000 lat temu) filozofowie nie mogli dojść do ładu z takimi problemami fundamentalnymi, jak to, czy materia składa się z jednej, dwóch, czterech czy pięciu "substancji pierwotnych" (zwanych żywiołami) albo nie składa się jeszcze z innych budulców i jakie to budulce oraz to, na jakim poziomie (skali) kończy się kwantowanie i czy w ogóle się kończy. O modelowym opisie matematycznym nie było nawet co marzyć. Obecnie dysponujemy:
1. Technikami badawczymi spełniającymi warunek weryfikowalności.
2. Jawnymi (to ważne) i mającymi styk z rzeczywistością modelami teoretycznymi.
3. Zdolnościami obserwacyjnymi dysponującymi wysoką precyzją umożliwiającymi kontrolowanie powyższych modeli.
Fakt ujednolicenia modelu, jego urealnienie i opisanie za pomocą ścisłych reguł matematycznych w porównaniu do filozoficznych i niespójnych dywagacji daje podstawy do wnioskowania, że ówczesne dyskusje od obecnego stanu wiedzy różni to, że dziś modele różnią się co najwyżej ilościowo (precyzją opisu i przewidywania zjawisk
*, w najlepszym wypadku szczegółami dotyczącymi braku opisu pojedynczych przewidywanych elementów -
vide bozon Hicksa) a ówczesne różniły się między sobą jakościowo (prezentowały opisy wzajemnie się wykluczające i o odmiennych bazach pojęciowych).
Johnny99 napisał(a):
Rutus napisał(a):
Ale wiem, że to jest dokładnie to, co ja subiektywnie interpretuję jako "ból".
Skąd niby pan to wie?
Mam coraz większe obawy, czy w ogóle wie Pan, jak działa i co uwidacznia obrazowanie PET. Wie Pan to czy nie? Bo jeśli nie, to dalsze ciągnięcie tego tematu jest
bezsensowne.
Johnny99 napisał(a):
Może i istnieje, ale nie da się tego w żaden sposób stwierdzić.
Ależ można stwierdzić istnienie świata obiektywnego i już opisałem technikę. Specjalnie dla Pana, z powodu Pana techniki negowania oczywistości, powtórzę:
1. Założenie pierwotne - świat obiektywny istnieje a jego cechą immanentną jest całkowita wewnętrzna spójność, co oznacza, że nie istnieje ani jedna para zjawisk czy zależności, która byłaby wewnętrznie sprzeczna.
2. Za każdym razem, kiedy dokonuje się badania czy obserwacji rzeczywistości (uznawanej za realną) dokonuje się mimochodem testu założenia z
p. 1. Odkrycie jakiejkolwiek sprzeczności wskazywałoby albo na nieprawdziwość założenia albo na wadliwość pomiaru bądź hipotezy badawczej.
3. Jak dotąd nie wykazano w
ani jednym przypadku realnej i nie związanej z błędami pomiarowymi lub wadliwością hipotez, sprzeczności w zjawiskach rzeczywistych.
Czy tyle wystarczy?
Johnny99 napisał(a):
Ja wcale nie próbuję tego stwierdzać

Po prostu wstaję, ścielę łóżko i idę zaparzyć kawę. Do niczego mi tutaj nie jest potrzebna (i nigdy nie była) wiara w jakąś "realną rzeczywistość".
To, co Pan tu opisał to właśnie nic innego jak
czysta wiara w rzeczywistość bez zastanowienia się co do jej rzeczywistej (nie branej "na wiarę") realności.
Ja nie stosuję wiary, tylko techniki weryfikacyjne: pośrednie i bezpośrednie. A to narzędzia
wiedzy.
Johnny99 napisał(a):
Nigdy tego nie zauważę, bo rzeczywistości obiektywnej nie da się zauważyć, z powodów podanych wyżej.
Ten problem wskazał i dokładnie opisał
Immanuel Kant w XVIII w. i problem ten doczekał się rozwiązania dopiero w połowie XX w. Ale rozwiązanie to jest "spowinowacone" z teorią ewolucji (precyzyjniej odwołuje się do psychologii ewolucyjnej i etologii), więc Pan odrzuca jej wartościowość z przyczyn światopoglądowych. Czyż nie?
Johnny99 napisał(a):
A te narzędzia matematyczne czym pan obserwuje?
Zdolnościami, które noszą nazwę
wnioskowania. A wnioskowanie można wykonywać nie tylko za pomocą "chłopskiego rozumu" (gdyż on z przyczyn opisanych przez psychologię ewolucyjną nie wystarcza - adnotacja punt wyżej) ale również za pomocą precyzyjnych i obiektywnych narzędzi matematycznych, np. za pomocą narzędzi statystycznych, które
nota bene rozwinęły się w nauce dopiero po tzw. "Raportach Kinseya", które, pomimo swojej rewolucyjności, miały wady, których za pomocą "chłopskiego rozumu" nie można było opisać, skorygować oraz wyeliminować w przyszłości.
Johnny99 napisał(a):
Rutus napisał(a):
Dlaczego się pytam - bo wskazuje Pan religie "słabiej obsadzone" jako mniej istotne a prze to "mniej prawdziwe" lub po prostu nieprawdziwe.
Gdzie??
No dobrze. W końcu coś ustaliliśmy. Ustaliliśmy (jak się wydaje po oburzeniu pana Johnnego), że wszystkie religie od animizmu afrykańskiego po chrześcijaństwo (dowolnego odłamu) są równoprawne i należy im się
równy poziom poważania i admiracji tak prawnej jak i filozoficznej z prawem do propagowania włącznie. Dobrze zrozumiałem?
Bo ja właśnie tak je traktuję - dla mnie wszystkie są memami, które wyewoluowały w "noszących je" społecznościach a pojawiły się jako elementy opisujące nieznaną i straszną (właśnie z powodu braku zdolności poznania) rzeczywistość. Więc są
mitologiami.
*Tu ciekawostka - precyzja opisu dostarczanego przez modele matematyczne zjawisk chemicznych jest tak wielka, że można obliczać skuteczność np. leczniczą jakiegoś nieistniejącego jeszcze związku chemicznego przed rozpoczęciem jego syntetyzowania - jest to technika już wielokrotnie wykorzystana przy projektowaniu nowych leków specjalistycznych.
lne napisał(a):
Ten świat obiektywny Rutus każe - jak najbardziej , jednak ja powiem "doświadcza".
Dokonał Pan spłycenia. Świat realny się również bada, poznaje, opisuje z precyzją
większą niż w doświadczeniach (niekiedy o kilka rzędów wielkości większą).
Tak więc "doświadczanie" świata realnego to nie wszystko, trzeba go jeszcze
opisać.
lne napisał(a):
Za jakiś czas pojawią się u Ciebie problemy , przy których czar Twojej iluzji " "racjonalnego "posortowania i Wytłumaczenia zjawisk " pryśnie , jak bańka mydlana.
Tu ciekawy przypadek
agresji za pomocą próby wywoływania strachu przed "konsekwencjami". Agresja ta jest spowodowana brakami w argumentacji. Wszystko zadziałało wedle zasady:
jeśli brakuje siły argumentu zastosuj argument siły. W tym przypadku "siłą" jest
wywoływanie strachu.
Nie, proszę Pana - pomylił się Pan. To nie zadziała z prostego powodu, że moje techniki zbudowałem właśnie jako zespół zasad, które umożliwiły mi
wyjście z problemów. Zastosowałem je właśnie dlatego, by wyjść z pewnych
życiowych iluzji a jedną z nich było to, co Pan propaguje a ja uważam za szkodliwe.
lne napisał(a):
Twoja wiara gór nie przeniesie , moja owszem
Pańska wiara (nie przeczę, że ją Pan posiada) nie przeniesie
nawet piórka!
I jestem gotów komisyjnie i notarialnie założyć się z Panem nawet o 10 mln Euro (tu nie żartuję, w razie czego proszę o kontakt prywatny, i tak wszystko będzie upublicznione, włącznie z wszystkimi ustaleniami), że nie dokona Pan tego wyczynu "wiarą" w warunkach kontrolowanych. Wiem, zacznie się Pan zasłaniać, że "Boga nie wolno wystawiać na próbę", ja dodam, że
nie da się wystawić na próbę kogoś, kogo nie ma. Czy to nie oczywiste?