Wieczny_student !
Cytuj:
Wystąpienie cudu może stanowić zaburzenie, jednak nie musi to być zaburzenie o zasięgu globalnym. To, że w jednym miejscu zdarzyło się coś, czego nie przewidzieliśmy/nie mogliśmy przewidzieć, wcale nie oznacza, że wszystkie nasze przewidywania nagle staną się błędne.
Tak się jednak składa , że takie zaburzenie zawze ma charakter globalny , z tego względu że sama możliwość jego wystąpienia czyni poznawanie otaczającej nas rzeczywistości na drodze rozumowej bezsensownym .
Oczywiście można by założyć , że istnieje np jedno dobrze oznaczone i żadne więcej wystąpić nie może [ ani istniejące nie morze odziaływać z rzeczywistością ] .
Tylko że tutaj wkraczamy w obszar intencjonalności [ co tłumaczyłem Johnn99'emu - na przykładzie jego portfela ] .
Taka intencjonalność pozbawia nas wspólnej [ chyba że przypadkiem 2 osoby przyjeły by taki sam , pośród nieskończonej liczby możliwych wariant oznaczonego cudu ] płaszczyzny porozumienia spychając do solipsyzmu .
Pozatym cud to nie coś nieprzewidzianego .
Jeśli by przyjąć taką definicje cudu to naszym bogiem była by maszyna losująca Totolotka .
Cytuj:
Zawsze możemy formułować przewidywania, i nawet jeżeli od czasu do czasu za sprawą jakichkolwiek czynników bywałyby błędne, nie jesteśmy pozbawiani tej możliwości.
No tak , zawsze możemy formułować przewidywania na chybił/trafił .
Tylko cóż są warte takie przewidywania ?
Jeśli jednak chcemy używać do tych przewidywań logiki , to musimy zrezygnować z cudu .
Cytuj:
Zdarza się faktycznie, że pewne prawa znamy dokładnie, np. prawa dotyczące liczb, czyli arytmetykę. (Choć np. należąca do zakresu arytmetyki hipoteza continuum okazuje się być nierozstrzygalna.) Jeżeli jednak mówimy nie o abstraktach (jak liczby), ale o fizycznych obiektach, nie posiadamy bezbłędnych teorii.
Zaczne od tego , że nie rozumiem co to jest bezbłędność w odniesieniu do abstrakcyjnych teorii .
Bezbłędność to pojęcie mające sens wyłącznie w odniesieniu do obiektów fizycznych/rzeczywistych .
Jeśli przyjąć , że mech kw . jest teorią prawdziwą [ choś sam wysówasz co do tego wątpliwości ] to rzeczywiście wszystko ma charakter probabilistycznego prawdopodobieństwa [ założenie takie stanowi filar mech kw . ].
Zatem zaiste wszystko jest pewne/prawdziwe tylko w sensie statystycznym .
Nie zmienia to jednak faktu , że nasze procesy decyzyjne ostatecznie mają charakter binarny . Więc jeśli chcemy z jakiejkolwiek wiedzy skorzystać musimy dokonać binaryzacji tejże .
Byćmoże , z punktu widzenia mech kw. może się zdarzyć , że nagle do koszyka do którego włożyliśmy 2 razy po 2 jabłka nagle przetuneluje piąte . Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest jednak tak nikłe , że przypuszczam przekracza po wielokroć możliwość wystąpienia w czasie istnienia wszechświata .
Tak więc musimy dla naszych potrzeb decyzyjnych przyjąć że jednak 2 jabłka + 2 jabłka zawsze będzie równe 4 jabłka .
Co najwyżej możemy być pewni że jeśli nagle pojawi nam się piąte , nie jest to cud , tylko nieprawdopodobne , zupełnie naturalne zdarzenie .
Cytuj:
Czyniąc plany na tydzień, miesiąc, rok, zakładam, że w międzyczasie nie wydarzy mi się wypadek. Nie neguję wszak możliwości wystąpienia wypadku.
Czyniąc jakiekolwiek plany , czynisz to w określonym celu .
W celu wyboru takiego a nie innego postępowania .
Wybory są z natury binarne .
Dlatego niezależnie od tego jak by nie były rozmyte twoje plany , jak przyjdzie co do czego musisz dokonać binarnego wyboru .
Albo zakładasz że będzie tak i w związku z tym postępujesz siak [ czynem negując inną możliwość ] . Albo odwrotnie .
Cytuj:
Wydaje mi się, ze jaśniej wyrazić nie potrafię swojego stanowiska. Wyraźnie napisałem, ze możliwość jest, ale sama możliwość nie oznacza, że coś się wydarzy. Tym samym akceptując możliwość mogę spodziewać się raz jednej, raz innej sytuacji.
Przez zakłamanie , albo schizofrenie rozumiem właśnie postępowanie [ wynik procesu decyzyjnego ] sprzeczne z deklarowanym .
Czyli możliwość niby jest , ale postępuje jak by jej nie byo [ albo odwrotnie ].
Cytuj:
Cud nie jest niespójnością logiczną. Cud jest wydarzeniem jak najbardziej logicznym, jednak wynikłym z praw tej Reszty o której mówiłem (przypominam podział Rzeczywistości na Wszechświat i Resztę). Tym samym jest nie do przewidzenia z praw Wszechświata. Jak najbardziej jednak wynika z pełnych praw Rzeczywistości, tyle że te pełne prawa wcale nie muszą być dla nas dostępne (chociażby z przyczyn technicznych, jeśli nie zasadniczych).
Cytuj:
Skąd ta pewność?
Do uniknięcia solipsyzmu wystarczy, że istnieje coś obiektywnie poznawalnego, coś, czego oddziaływanie na różnych obserwatorów da się porównywać. Wcale nie potrzeba zakładać, że wszystko oddziałuje w ten sposób, czyli że wszelkie wrażenia nieprzekazywalne i nieporównywalne są złudzeniami. Owszem, nie jest to pogląd racjonalistyczny - bo za pomocą rozumu i nauki nie będzie dało się poznać owych hipotetycznych bytów Reszty - ale może kazać się jak najbardziej racjonalny.
Mnie nie interesuje wszechświat i reszta .
Interesuje mnie suma wszelkich arbitralnych podziałów , czyli wszystko co istnieje - czyli rzeczywistość .
Jeśli w rzeczywistości istnieje czynnik zwany przez ciebie "resztą" i odziałuje on z inną skłądową rzeczywistości zwaną przez ciebie "wszechświatem" , to dla poznawalności rzeczywistości jako takiej musi być powiązany logicznymi związkami przyczynowo skutkowymi pozwalającymi [ potencjalnie ] tę "resztę" poznawać .
Jeśli by było inaczej to co nazywasz wszechświatem było by niepoznawalne , ponieważ było by zależne od niepoznawalnego czynnika .
Nawet obecna w mechanice kw. przypadkowość jest wynikiem logicznych konieczności które doprowadziły do takiego zformułowania teorii .
Nikt nie twierdzi , że wszystko odziałuje tak samo .
Wszystko odziałuje na różne sposoby jednak wg pewnej wszpólnej metody zwanej logiczną spojnością.
Nie twierdze nawet , że wszystkie wrażenia nieprzekazywalne i nieporównywalne są złudzeniami . Twierdze jedynie , że musą one mieć swoje miejsce w logicznej strukturze rzeczywistości .
Jak na razie nauka uznaje , że złudzenie jest najprawdopodobniejszym [ w świetle posiadanych obserwacji ] uspójnieniem logicznym tego typu doznań .
Jeśli by ta twoja "reszta" była w sposób zasadniczy niepoznawalna i równocześnie była częścią rzeczywistości , oznaczało by to , że rzeczywistość jako całość nie posiada nawet potencjalnej cechy poznawalności - zatem "viva solipsyzm" .
Cytuj:
Traktowanie jak złudzeń owych nieprzekazywalnych wrażeń wcale nie musi służyć dobru człowieka i być rzeczą racjonalną
Nie twierdze , że nie nie posiada jakiegokolwiek aspektu racjonalnego .
W końcu któż z nas nie lubi słuchać bajek i czerpać z tych "przeżyć symulowanych " przyjemności .
Twierdze jedynie , że uznawanie tych że bajek jako rzeczywistości przyniosło światu już dość tragedii .
Cytuj:
Zalezy co rozumiemy przez poznawalność. Mogę np. stwierdzić, że istnieje komputer przede mną, czy osoba o nicku danbog istnieje niezależnie ode mnie, tym samym nie będąc solipsysta, uważając jednocześnie, że nie jestem w stanie poznać wszelkich praw rządzących ich zachowaniem z powodów zasadniczych. Choć wiec poznaję pewien aspekt rzeczywistości (fakt istnienia w niej pewnych bytów), to nie poznaję innego jej aspektu (praw tymi bytami rządzącymi). Rzeczywistość jak najbardziej może być częściowo poznawalna, tzn., tylko pewne jej aspekty są dostępne poznaniu.
W moim rozumowaniu opieram się na ideii poznawalności potencjalnej .
Nie koniecznie musisz posiadać daną wiedzę .
Nawet możesz nie być w stanie danej wiedzy zgromadzić .
Istnieje jednak sieć powiązań logicznych pozwalających do danej wiedzy dotrzeć w pewnych sprzyjających okolicznościach .
Można by tu użyć analogii z pajęczyną.
Pajęczyna istnieje [ i stanowi potenczjalną poznawalność ] , niezależnie od tego jaką ścieżkę na niej wybierzesz , albo nawet niezależnie od tego czy do danego miejsca pajęczyny zdołasz w ciągu swojego rzycia dotrzeć .
Poznawalność potencjalna to najbardziej ogólna postać tejrze , wystarczająca jednak do negacji postulatów Gorgiasza .
Poznawalność potencjalna rzeczywistości stanowi bowiem pewną wspólną [ najbardziej ogólną ] płaszczyznę porozumienia pomiedzy świadomościami .
To czy takie porozumienie nastąpi faktycznie to kwestia odrębna , jednak przynajmniej jest taka hipotetyczna możliwość.
Brak tej najogólniejszej formy poznawalności spycha nas nieodwołalnie do solipsyzmu .
Cytuj:
Nie proponuje aby używać dwóch definicji, ale by używać takiej definicji, która lepiej odzwierciedla faktyczny sposób używania danego słowa. Chrześcijanie nie używają słowa "cud" jako "zdarzenie nielogiczne, niszczące strukturę spójności logicznej świata". Forsując taką definicję, wmawiając im poglądy jakich nie mają, nikogo świadomego swoich przekonań nie przekonasz.
Istota sprawy polega właśnie na tym , że [ jak już pisałem kiedyś ] chrześcijanie nie uważają np Jezusa , za genijalnego chemika-prestydygitatora , ukradkiem zamieniającego wodę w wino , albo doskonałego prestydygitatora-fakira potrafiącego symulować swoją śmierć na krzyrzu .
Chrześcijanie uważają , że to był cud - czyli złamanie praw rządzących rzeczywistością [ coś pozanaturalnego ].
Taką definicje słowa "cud" sprzedawały religie pochodzenia judaistycznego od początku swego istnienia .
W twojej postawie widzę , że wyznawcy zrozumieli absurd swojej wiary i teraz zmieniają zdanie .
Tak więc stara postać religii umarła [ nie licząc odmóżdzonych Rydzykowców ] .
Tak wiec w nowej postaci religii cud to nie złamanie logicznej spójności rzeczywistości tylko zdarzenie mało prawdopodobne .
Rodzą się więc pytania :
Jaki procent nieprawdopodobieństwa uprawnia do uznania za cud ?
Jeśli bóg to coś co czyni cuda - to czy maszyna losująca jest bogiem ?
Jeśli bóg to osoba czyniąca cuda , to czy bogiem jest wygrywający w totolotka ?
Skoro cud to zjawisko naturalne , to czyniący te cuda bóg też jest zjawiskiem naturalnym i jako taki podlega wszelkim naturalistycznym/empirycznym badaniom .
Ta nowa teologia wymaga dopracowania .
Cytuj:
Znowu mam wrażenie, że proponujesz własną definicję chrześcijanina ("osoba która wierzy, że Jezus złamał praw przyrody") nijak mająca sie do powszechnego znaczenia tego słowa. Owszem, chrześcijanin uważa, że Jezus dokonywał cudów, ale nie w takim znaczeniu jakie sugerujesz.
No to jakim ?
Gość miał szczęscie , że w Kanie ktoś podrzucił wino a jemu przypisano zasługę ?
Zemdlał na krzyżu , a prostaczkowie myśleli że już po nim