Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 11, 2025 18:19



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 321 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 22  Następna strona
 Dowód na nieistnienie Boga 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Dobrze, odpowiem jeszcze na to:

Cytuj:
Poza tym (censored)ły to te pytania? Czy może moje wskazanie na nie.


Te pytania są oparte na założeniu: " Sens jest bez sensu ". Nie mam pojęcia, co to może mieć wspólnego z Twoją Świętą Logiką. Równie dobrze ja mógłbym krytykować naukę, ateizm itd. na podstawie twierdzeń np. " koło nie jest kołem ", " kwadrat jest trójkątem " itd.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Cz kwi 30, 2009 10:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57
Posty: 1591
Post 
To może powiesz mi jak definiujesz sens, jako życie wieczne?

To chyba moje wypowiedzi sensu nie mają, bo nie ma w nich życia wiecznego :(

Odpowiedz na pytania, chociaż raz, zamiast jechać po formie/wypowiedzi/użytych słowach/moim sposobie rozumienia

Po prostu odpowiedz, tak jak się odpowiada w dyskusji, podważ argumenty, daj przykłady, że są złe, zaproponuj kontrargumenty, uzasadnij je

_________________
MÓJ BLOG


Cz kwi 30, 2009 11:20
Zobacz profil
Post 
Johnny99 napisał(a):
Przecież wyraźnie napisałem, że nauka nie jest nieudolna, bo z tym, co do niej należy, radzi sobie doskonale !
To z tego, że przeciwstawianie nauki i religii jest bez sensu, ponieważ jedna zajmuje się jednym, a druga zajmuje się innym ! Tak samo nikt nie przeciwstawia poezji i nauki.

Do nauki należy zajmowanie się WSZYSTKIM, Johnny99
. Calusieńkim światem we wszystkich jego przejawach! I robi to z zamiłowaniem.

Twoi guru wbijają wam do głów jakiś rozdział świata na naukowy i religijny stawiając w dodatku ten drugi ponad.
Jest to brednia mająca utrzymywać was w tępym zadowoleniu z siebie, a co za tym idzie w radosnym i ochoczym posłuszeństwie. Dzięki przyswojeniu tej bredni łykacie bez oporu i bez sprawdzenia kosmiczne bzdury. I jeszcze cieszycie się, ze jesteście mądrzy ponad naukę. To absurd.

A świat jest jeden i wszystko w nim podlega badaniu, a metoda naukowa oparta na logicznym myśleniu jest jedyną sensowną metodą tego badania.

Nauka nie jest przeciwstawiana poezji, bo poezja jest jednym z wielu tworów umysłów ludzkich podlegającym badaniu. Można badać oddziaływanie wierszy na różne ośrodki w mózgach różnych ludzi, wpływ poezji na kulturę społeczeństwa i takie różne rzeczy. Tak samo jak w przypadku religii.
Różnica tkwi w tym że wiersze są realne (na tyle, na ile realne mogą być twory abstrakcyjne ;) ). Można je badać pod względem językowym, porównywać z innymi wierszami. Nikt natomiast nie twierdzi, że to co jest w wierszach popisane istnieje poza poezją.
Urojenia zaś leczy się zajmując się ich przyczynami, podłożem itp, a nie badaniem realności białych myszek, ufoludków czy Bogów...., co w żadnej mierze białych myszek, ufoludków czy Bogów ponad naukę nie wynosi.


Cz kwi 30, 2009 12:14
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
To chyba moje wypowiedzi sensu nie mają, bo nie ma w nich życia wiecznego


Przecież sam to w innym wątku przyznajesz. Nie rozumiem, po jaką cholerę ateiści tyle gadają o sensie, skoro od samego początku zakładają, że niczego takiego nie ma :o Podobnie zresztą jest z Bogiem..

Cytuj:
Po prostu odpowiedz, tak jak się odpowiada w dyskusji, podważ argumenty, daj przykłady, że są złe, zaproponuj kontrargumenty, uzasadnij je


Taaa, ja się będę produkował, a Ty sobie kpił z wszystkiego, co napiszę. Jeżeli nie masz nic innego do roboty to współczuję, ja mam.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Cz kwi 30, 2009 12:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57
Posty: 1591
Post 
Cytuj:
Przecież sam to w innym wątku przyznajesz. Nie rozumiem, po jaką cholerę ateiści tyle gadają o sensie, skoro od samego początku zakładają, że niczego takiego nie ma Podobnie zresztą jest z Bogiem..


Wikipedia napisał(a):
Sens nieabsolutystyczny - codzienny. Sens ten mają wszystkie czynności jakie robimy. Jednocześnie nigdy nie wyczerpuje sprawy, lub wyczerpuje ją pozornie.

Na pytanie "dlaczego mam jeść obiad" można odpowiedzieć: "byś był silny", na to stwierdzenie można odpowiedzieć pytaniem "ale po co?" i odpowiedzieć "żebyś lepiej ćwiczył na WF-ie", tutaj znowu może paść pytanie "a po co?" a my możemy wykreować jeszcze inną odpowiedź i tak w nieskończoność. A zatem nigdy nie dojdziemy do końca tych pytań, wynajdując "jedzeniu obiadu" coraz ważniejsze funkcje.
Sens absolutystyczny - To taki sens/cel, po sformułowaniu którego nie można już zapytać "dlaczego?".


Sens nieabsolutystyczny istnieje i jego nigdy nie negowałem

Sens absolutystyczny (o którym pisałem 'bezwzlgędny') nie istnieje i to właśnie starałem Ci się wykazać, pytając o ostatni stan w jaki wierzysz "PO CO?". Oznacza, to, że nie możesz dojśc do miejsca w którym nie mógłbym zadać tego pytania - dlatego właśnie wiara sensu nie ma. Nie możesz odpowiedziec inaczej jak "Bo tak". Dodatkowo pojawia się jeszcze problem piekła i tutaj pytanie "Po co" według mnie kłuje jeszcze bardziej.

Cytuj:
Taaa, ja się będę produkował, a Ty sobie kpił z wszystkiego, co napiszę. Jeżeli nie masz nic innego do roboty to współczuję, ja mam.


Jak narazie nie wykpiłem żadnej poważnej wypowiedzi. A wypowiedzi w stylu "nie mam czasu na takie pierdoły" same się o kpinę proszą.

_________________
MÓJ BLOG


Cz kwi 30, 2009 13:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 12, 2009 17:36
Posty: 229
Post 
Zacznę od tego kwiatka:

Cytuj:
Cytuj:
Naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy uznaniem istnienia Boga a uznaniem możliwości jego istnienia?

Ale o czym mowa? Bóg to byt konieczny? To on istnieje po prostu.
A bezprzedmiotowe gdybanie mnie nie interesuje.


Podstawą jest czy potrafisz zrozumieć możliwość istnienia Boga. Jeśli nie potrafisz, to zwyczajnie brakuje Ci wyobraźni. A jeśli potrafisz, to szlag trafia cały Twój dowód na niemożliwość istnienia Boga. Ale ja stawiam na to pierwsze ;).

W ogóle, co za absurd traktowanie nauki jako narzędzia koniecznego do poznania Boga. Używając czystej logiki, jeśli Bóg jest najpotężniejszą istotą w tym świecie, nie ma znaczenia czy żyjemy w średniowieczu, czy też w czasach nowożytnych, narzędzia które posiadamy nie pozwolą zweryfikować istnienia Boga, jeśli jego wolą jest pozostaniem niedoświadczalnym naukowo to takim pozostanie. Pychą i krótkowzrocznością cechuje się pogląd iż nasze pojęcie o świecie jest na tyle wysoko rozwinięte, iż jesteśmy w stanie drogą naukową wykluczyć istnienie jakiegokolwiek bytu szczególnie niematerialnego. Nie można założyć nieistnienia Boga opierając się na nauce, to jest proste jak 2 + 2!

astrotaurus, jest tylko jedna osoba na tym forum, z którą rozmawia mi się tak samo jak z Tobą - był to ŚJ. Chodzi o kompletne zapatrzenie w swoją wersję i kompletną nie umiejętność dostrzegania argumentów drugiej osoby. Twój pierwszy post wielokrotnie był obalony, czego nadal nie widzisz i nie rozumiesz. Często używasz logiki dziecka - tego czego nie rozumiesz, argumentujesz że to bajda i bzdury wyssane z palca, przy czym jest to Twoja opinia a nie jest to żaden argument.

Bagatelizujesz i w dodatku generalizujesz. Na przykład - stawiasz mnie w jednym rzędzie z całą resztą religii i każdą religie oceniasz pod względem katolicyzmu. Bardzo często u ludzi wynika to ze zbytniego przekonania iż ten świat który zna jest jedynym prawdziwym (teraz ja generalizuje :] ) Wygląda na to że pod wpływem zawziętych katolików którzy według Ciebie głosili sprzeczne i nielogiczne rzeczy stwierdziłeś że Bóg nie istnieje, ale ja nie uważam inaczej - dla mnie piekło i wieczne zbawienie są bardzo mało logicznymi koncepcjami świata, ale nie oznacza to że Boga nie ma, tylko że ktoś się myli, albo my albo oni. Tak na przykład:
Cytuj:
Gdybyś umiał czytać, to wiedziałbyś, że rozmowa jest właśnie na temat, że Bóg na pewno nie istnieje.
Wypowiedziane przez Ciebie słowa są znakiem kolejnej skazy na umysłach wierzących: na co dzień znacie Boga na wylot! Wiecie o nim wszystko, wiecie jakie żądania stawia, wiecie jakie ruchy rąk o jakiej porze dnia czy tygodnia sprawiają mu przyjemność etc, etc.... A przychodzi do rozmowy o konkretach - wydobywacie z siebie jedynie metaforyczny, nieokreślony bełkot.

Świetny przykład w jaki sposób generalizujesz. Skąd Ty wytrzasnąłeś opinię że ja tak uważam?? Abstrahując od absurdu że Bóg nie ma prawa istnieć :]
Cytuj:
Wiara ma logiczne uzasadnienie, bo większość ludzkości łatwiej nie myśli, niż myśli . Wiara tłumaczy lenistwo umysłowe, ale nie tłumaczy świata.

Czyż myślenie jest jak jest i a wszystko czego nie wiemy po prostu nie wiemy nie dociekając dalej nie jest przypadkiem lenistwem umysłowym? (Bo nie robisz badań naukowych, tylko czekasz na resztę świata aż coś odkryje) :D Kolejne błędne założenie iż wiara każdego w tym moja oparta jest na tym co inni ludzie mi powiedzieli. Wtedy występuje tylko lenistwo umysłowe, które i ja tempie. Życie trzeba przeżyć rozumnie, dla mnie jest takim samym błędem wiara w Boga, bo ktoś coś mi powiedział, jak niewiara w Boga z tych samych powodów. Jeśli rozumiesz dlaczego nie wierzysz, bardzo dobrze, tylko nie osiadaj na laurach, to samo tyczy się wierzących. Istotny jest rozwój, nie sam stan faktyczny.
Cytuj:
Niczego nie wymagam od wierzących, Karwochu! Czego można wymagać od ludzi, którzy za podstawę widzenia świata biorą bajki? Ja tylko próbuję pomóc wam zrozumieć, że wasze widzenia świata nie jest jedynym możliwym, i że inni też maja prawo żyć.

Dla mnie jesteś takim samym fanatykiem, jak fundamentaliści religijni, bo widzisz, mnie ani ateista, ani gej, ani wierzący nie przeszkadzają. No jest jeden odłam który mi przeszkadza, fanatycy ;). Tak, tak, próbujesz pomóc wcisnąć swój kit innym ludziom, tak jak to robią zbyt zachłanni religijni ludzie (patrz o.Rydzyk). Wręcz wybawić ich od strasznej doli bycia wierzącym. Hehe.
Cytuj:
Cytuj:
Religia to jedno, a wiara w Boga to drugie. Nie zauważyłeś przypadkiem, że generalnie czołowe wiary mają dużo wspólnego? Np. wszędzie Bóg występuje jako synonim miłości, co z resztą jest bardzo logiczne.

Są też bogowie od niedobroci! W religiach odbiblijnych tę rolę pełni szatan, w innych religiach mają/mieli samodzielne stanowiska.

A co ma piernik do wiatraka?
Cytuj:
Pilnuj siebie i nie myl urojeń z rzeczywistością, a o mnie się nie troszcz.
Potrafisz tak oddzielić wiarę i religię? Znasz religię bez wiary czy wiarę bez religii? Wierzysz w Jehowę, a nie modlisz się do niego? Nie wierzysz w żadnego boga, a modlisz się do Allaha? Bzdury!
Wiara z religią są spójne! Prawdziwa wiara z prawdziwą religią. W życiu dominują fałszywe konglomeraty.

Bzdura, religia jest stworzona przez człowieka, to mam wierzyć w to co stworzył człowiek czy Bóg? Czy jeśli Bóg stworzył cały świat, wymagać będzie wyznawania go w konkretnej religii? Czy jeśli Bóg jest najpotężniejszą istotą we wszechświecie, wymaga wielbienia go i wyznawania? Skoro tak logicznie potrafisz myśleć, to skąd Ci się wzięły te założenia??
Cytuj:
Cytuj:
Bo jak wspomniałem, twierdzenie że Bóg nie może istnieć jest całkiem mało logiczne. Bo póki co, przypominasz mi średniowiecznych duchownych, którzy wyzywali Kopernika od heretyków, bo przecież widzieli gołym okiem że to słońce krąży wokół ziemi a nie na odwrót. No przecież oni wiedzieli dobrze co widzą, co nie? Tyle że nie mieli właściwych narzędzi do sprawdzenia tego, czy to co widzą jest na pewno prawdą. Kopernik miał. Tak samo i Ty nie masz. Tak jak i zwykłych fizycznych (odpowiednika lunety, którym można było coś zbadać), jak i duchowych. Bo z mojego własnego doświadczenia, trzeba wierzyć aby coś duchowego przeżyć. Nawet nie zawsze, bo widzisz, masz przykład niejednego ateisty, który się nawrócił bo czegoś tam doświadczył, co oznacza że wpierw doświadczył, a potem uwierzył, zresztą to przeczy Twojej teorii o wierze jako jedynie stanie umysłu wierzących - oni faktycznie coś musieli przeżyć. A jest tego sporo, jak poszukasz na tym forum, na pewno coś znajdziesz :]

Chaos.... :(
Ja Ci pokazuję narzędzia kopernikańskie, Karwochu, a Ty bleblasz tylko swoje natchnione zadufanie.
Bajek ja już się nasłuchałem dosyć. Jeśli uważasz jakąś za ważną, godną wzmianki i rozmowy- dawaj link, zamiast się puszyć na pusto.

Mówiłem o tej dziecięcej logice, której używasz. No to właśnie ona. Chaos... Ta, jak czegoś nie rozumiesz, to na pewno chaos. Masz narzędzia kopernikańskie? Czyli potrafisz fizycznie dowieść (nie)istnienia Boga? Ciekawe... No i świetny argument bleblania i opowiadania bajek. Jak wspominałem, dziecięca argumentacja. Co nie rozumiem to bleblanie. Wykaż mi, co w tym tekście co napisałem uważasz za puste i nielogiczne? Argumenty proszę.


Epikuros napisał(a):
Wskaż mi niezwykłę podobieństwa chrześcijaństwa i hinduzimu. Chyba jedynie takie, że żadna z tych religii nie może sie zdecydować jak to było naprawdę.

Demagogia.


Epikuros napisał(a):
Wiesz co to znaczy podobieństwo? Nie oznacza to, że wszystkie cechy muszą być takie same, bo to już byłaby identyczność. Pisanie, że wszystkie religie mają taką samą wizję stworzenia świata jest nonsensem i dobrze o tym wiesz. A religie podobne są, co wcale nei znaczy, że podobne muszą być wszystkie ich elementy. Podobhieństwo jest w rdzeniu, a później ewolucja religii - dokładnie tak samo jak z kręgowcami, wszystkie są podobne tym, że mają szkielet, lecz różnią się poszczególnymi cechami.

Islam jest podobny do katolicyzmu (Jeden Bóg, Bó stwórca świata, wszechmoc, niebo, piekło) a jednak identyczny nie jest, racja?


Epikuros, czyżbyś właśnie odpowiedział sam sobie? :)

Cytuj:
No chyba, że zauważyłeś inną rewelacyjną zależność - zarówno żydzi, jak i chrześcijanie, jak i muzułmanie mają tę samą wizję! Niemożliwe coś w tym musi być

Nie mówię o wybranych, mówię o wszystkich, różnica widoczna?

@astrotaurus
Cytuj:
O, nie! Nie mówię o wyjątkach, tylko o regule!
I nie mówię o życiu codziennym, gdy sprawy wiary są jakby nieistotnym dodatkiem - wtedy ludzie wierzący na ogół są rzeczywiście spokojni i mili dla innych. Kiedy sprawy wiary i religii staja się punktem konfrontacji - cała spokojność i miłość znika jak sen jaki złoty, bo religia przede wszystkim uczy nienawiści i pogardy dla inności - to jest jej cel podstawowy

Bzdura, znasz buddyzm? Tam w religię jest wpisane zrozumienie dla innych, niezależnie od tego kim jest. Tolerancja wynika z religii.
Cytuj:
To znaczy co? Co ja źle sądzę o religii w ogóle , a o polskim katolicyzmie w szczególe?

Oj, całkiem sporo :) W szczelności jak punktem wyjścia jest dla Ciebie katolicyzm :]
Cytuj:
Owszem, dajesz cały czas wyraz. Ale nie przedstawiasz żadnych argumentów. Nie wykazałeś żadnego błędu logicznego w moich wypowiedziach, Cały czas wekslujesz temat na jakieś wydumane tory, ale nie powiedziałeś do tej pory nic sensownego co by kłóciło się z treścią posta tytułowego.
Jeśli uważasz, że się mylę, ze coś przegapiłem - przypomnij to, wskaż to, skup się na tym. Po co bić pianę na tyle tematów naraz, kiedy kwestia podstawowa jest rozstrzygnięta?
Tylko odnieś się do moich wypowiedzi, a nie do swoich reakcji. Nie snuj pseudofilozoficzno-matematycznych dywagacji, tylko mów do rzeczy.

Jeśli każde wytłumaczenie filozowiczno-matematyczne nie jest argumentem, to faktycznie mało argumentów będzie to Ciebie trafiać. Prosty przykład, wykaż istnienie/nieistnienie świadomości, czy świadomość jest tylko i wyłącznie wytworem naszych szarych komórek czy czegoś więcej. Podaj definicję świadomości. Pokaż mi faktyczny dowód na jej odrębne istnienie lub nieistnienie. Problem ze świadomością jest pochodny problemowi istnieniu Boga, z tym że dużo mniej skomplikowany. Jeśli będziesz miał problem z udowodnieniem istnienia/nieistnienia świadomości, to tym bardziej będziesz miał problem z udowodnieniem istnienia/nieistnienia Boga. I jest to już dla Ciebie bleblaniem, czy jeszcze coś z tego rozumiesz?


Cz kwi 30, 2009 13:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29
Posty: 2342
Post 
astrotaurus napisał(a):
Ale to że wy macie prawo mieć dowolne poglądy nie oznacza wcale, że ja muszę ich ciągle wysłuchiwać, że w sferze publicznej może kler i jego poplecznicy ciągle i to z pychą powtarzać swoje religijne bzdury.

Nikt nie każe ci słuchać, możesz ignorować. Nie możesz jednak zakazać publicznego uzewnętrzniania swoich przekonań, a to nie ogranicza się do jedynie jawnego odprawiania rytuałów, ale także do głoszenia swoich przekonań tak, żebyś ty, jako część społeczeństwa, mógł je usłyszeć.

astrotaurus napisał(a):
Gdyby moje wcześniejsze uwagi były niewystarczające - przypomnę, że trawię spokojnie wasze kościoły, modły , procesje, pielgrzymki. Nie trawię zapisywania waszych przykazań w prawodawstwie.

Nie trawisz zatem tego, że wybrani przedstawiciele społeczeństwa ustanawiają prawa zgodnie z przekonaniami, z którymi się nie zgadzasz.

Zresztą, nie przypominam sobie, aby w prawie był jakiś zapis preferujący jakąś religię. Taka ustawa byłaby sprzeczna z konstytucją, zdziwiłbym się, gdyby jakimś cudem uniknęła anulowania. Masz na myśli jakieś konkretne przykłady?

astrotaurus napisał(a):
Umiesz zrozumieć, że gdyby udział religii w życiu państwa był oczywisty nie byłyby potrzebne żadne konkordaty itp. ?
Istnienie konkordatów itp. jest przewidziane przez art. 25 konstytucji.

astrotaurus napisał(a):
Możecie sobie tworzyć dowolne partie, kierując się dowolnymi wartościami i poglądami, i możecie głosować wedle przykazań kleru, ale jako obywatele równi ze wszystkimi obywatelami, bo religie i związki wyznaniowe z ich hierarchią nie są podmiotami życia państwa i jego mechanizmów.
Co właściwie masz na myśli, bo wydaje mi się, że tak właśnie jest. Nigdy nie zauważyłem, aby np. głosy posłów "katolickich" liczone były inaczej niż głosy innych.

astrotaurus napisał(a):
Świat dla człowieka jest tym co człowiek może wiedzieć o świecie i dla człowieka nie istnieje w nim nic o czym człowiek nie wie.
A Ty upierasz się przy swoich bezprzedmiotowych gdybaniach o czymś, o czym nie wiesz, o jakichś jednorożcach czy innych takich... wyluzuj, użyj wreszcie brzytwy.

Tu właśnie przejawia się potrzeba przeformułowania bo przechodzisz z kwestii ontologicznych ("co jest") do kwestii epistemologicznych ("co człowiek wie", "świat dla człowieka" tzn. ludzki obraz świata). Tylko wtedy można używać brzytwy (która mówi tylko o metodach budowania modeli świata). Brzytwa jednak, jako metoda, nie ma gwarancji użyteczności zawsze i wszędzie. O ile doskonale sprawdza się w przypadku teorii naukowych, to w przypadku gdy rozważamy kwestie egzystencjalne, użycie brzytwy praktycznie uniemożliwia jakikolwiek postęp w tej dziedzinie. Jako że uzasadnieniem stosowania danej metody jest jej użyteczność, to i brzytwa nie powinna być używana tam, gdzie nie pomaga ale wręcz uniemożliwia dotarcie do jakichkolwiek konkluzji.

Zgadzam się, że brak brzytwy skutkuje masowością rozwiązań, ale jest to sytuacja lepsza niż ich całkowity brak, zwłaszcza że można zastosować alternatywne sita, dopuszczając jedynie np. wnioskowanie z uznanego Objawienia.

astrotaurus napisał(a):
Ale kler katolicki z poplecznikami szkodzi w zakresie określonym przez konstytucję. Tylko że w tym obłąkanym kraju nie ma na was siły. Możecie bezkarnie a odpłatnie wciskać ciemnotę dzieciom w publicznych placówkach oświatowych (!), możecie wygrażać światu krzyżem z sali sejmowej i innych gmachów państwowych itp.
Dobrze, są konkretne zarzuty.

Nauczanie religii w szkołach publicznych. Ust. 3. art. 53 Konstytucji przewiduje taką możliwość, ust. 1. art. 12. konkordatu jest państwową gwarancją, uzależnioną od woli zainteresowanych. Konkordat nikogo nie przymusza do uczenia się religii, to czy dzieci będą się jej uczyły uzależnione jest od woli rodziców, którzy mają konstytucyjne prawo do ich wychowania zgodnie z własnymi przekonaniami.
Ewentualna ustawa przymuszająca do uczestniczenia w lekcjach religii byłaby sprzeczna z konstytucją; rozważana była jedynie ustawa dająca alternatywę w postaci etyki. Nie interesowałem się jej szczegółowymi losami.

Krzyże w miejscach publicznych.Konstytucja gwarantuje prawo do publicznego uzewnętrzniania swoich poglądów, eksponowanie symboli religijnych może za takie być uznane. Nie można jedynie wymagać oddawania czci symbolom religijnym. O ile nie można odgórnie nakazać ekspozycji konkretnych symboli, to zarządzający daną placówką ma prawo umieścić w niej krzyż czy inny symbol, jako element wystroju. Jeżeli prowadzi do napięć z użytkownikami danej placówki, powinien według mnie być zdjęty, ostateczna decyzja należy jednak do zarządzającego.

astrotaurus napisał(a):
Cytuj:
Jak już wspomniałem, umieszczenie Boga w teistycznych modelach świata jest upoważnione przez potrzebę posiadania wyjaśnienia spraw uznawanych za istotne. Brak dowodów i bezpośrednich obserwacji nie jest powodem, by tego zakazać.
Rozum zakazuje! Logika zakazuje! Nie demokratyczne państwo.

Rozsądek nakazuje przyjmowanie takiego światopoglądu, który skutkuje korzystnie dla danej osoby lub jej otoczenia. Jeżeli dana osoba uzna, że model świata nie stosujący brzytwy Ockhama będzie miał lepsze skutki, rozsądnie powinna go przyjąć.

astrotaurus napisał(a):
Tysiące lat, miliony, a może miliardy zdarzeń: objawień, powołań, cudów, uzdrowień, przemian wafelków i Ty ciągle nie jesteś w stanie stwierdzić czy choć jedna rzecz z tego pochodzi spoza umysłów, z realu.... to bieda....

W przypadku objawień i powołań mówimy o zjawiskach psychicznych; przyczyny zjawisk psychicznych nie są w ogólności znane; złożenie że wszystkie bez wyjątku są wywoływane przez czynniki wewnętrzne jest nieuprawnione. Transsubstancjacja z definicji nie ma skutków obserwowalnych zmysłowo, nie daje i nie będzie dawała się potwierdzić. Jeżeli natomiast chodzi o cuda i uzdrowienia, są to jednak zdecydowanie zjawiska zachodzące w świecie zewnętrznym. O ile w przypadku uzdrowień można mieć wiarę w potęgę autosugestii lub w nieznane nauce procesy biologiczne, to w przypadku wielu cudów (nierozkładające się zwłoki, cuda eucharystyczne itp.) czysto psychiczne pochodzenie obserwowanych zjawisk jest niemożliwe.

astrotaurus napisał(a):
Ale o czym mowa? Bóg to byt konieczny? To on istnieje po prostu.
A bezprzedmiotowe gdybanie mnie nie interesuje.

Jak chcesz, mogę do tego podejść od drugiej strony, od osoby Jezusa z Nazaretu, ale będzie to miało sens tylko wtedy, jeżeli dopuścisz możliwość istnienia jakiegoś boga, i możliwość, że się objawił. Inaczej nie ma sensu przekonywać, że dane wydarzenie jest tym właśnie.

astrotaurus napisał(a):
Nie ma innego narzędzia rozwiązywania różnych kwestii i tłumaczenia czegokolwiek jak tylko nauka.
Jeżeli zdefiniujesz "rozwiązanie kwestii" przez "naukowo potwierdzone wyjaśnienie" to oczywiście tak jest. Ale wtedy to stwierdzenie jest masłem maślanym.
W przypadku kwestii egzystencjalnych, przez rozwiązanie problemu uważa się zwykle otrzymanie odpowiedzi dającej wewnętrzną satysfakcję. Nauka ma na tym polu nader mizerne osiągnięcia.

_________________
"Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."


Cz kwi 30, 2009 15:00
Zobacz profil
Post 
Karwoch napisał(a):
]Podstawą jest czy potrafisz zrozumieć możliwość istnienia Boga. Jeśli nie potrafisz, to zwyczajnie brakuje Ci wyobraźni. A jeśli potrafisz, to szlag trafia cały Twój dowód na niemożliwość istnienia Boga. Ale ja stawiam na to pierwsze ;).
Gdybyś pomyślał, zamiast się puszyć, postawiłbyś na lepszego konia.
"A bezprzedmiotowe gdybanie mnie nie interesuje" - co tu jest dla Ciebie niezrozumiałe przez tyle stron wątku?
Chcesz rozmawiać tutaj o mojej wyobraźni? To nie jest dobre na to miejsce. Ja nie chcę o wyobraźni rozmawiać. Od pierwszego posta proszę o zdefiniowanie Boga poza wyobraźnią, ba! twierdzę, że takiej definicji w ogóle nie ma!, a Ty jak szkapa dorożkarska z klapkami na oczach ...

Cytuj:
Pychą i krótkowzrocznością cechuje się pogląd iż nasze pojęcie o świecie jest na tyle wysoko rozwinięte, iż jesteśmy w stanie drogą naukową wykluczyć istnienie jakiegokolwiek bytu szczególnie niematerialnego. Nie można założyć nieistnienia Boga opierając się na nauce, to jest proste jak 2 + 2!
Pychą i krótkowzrocznością cechuje się pogląd religijnych, że mają pojęcie o świecie tak rozwinięte, że mają pojęcie o czymś, o czym nie mają pojęcia, bo to przekracza ich pojęcie.
Żyjecie w oparach absurdu, Karwochu i tylko podejście naukowe, rozumowe przywraca właściwe proporcje światu.

Cytuj:
astrotaurus, jest tylko jedna osoba na tym forum, z którą rozmawia mi się tak samo jak z Tobą - był to ŚJ. Chodzi o kompletne zapatrzenie w swoją wersję i kompletną nie umiejętność dostrzegania argumentów drugiej osoby. Twój pierwszy post wielokrotnie był obalony, czego nadal nie widzisz i nie rozumiesz. Często używasz logiki dziecka - tego czego nie rozumiesz, argumentujesz że to bajda i bzdury wyssane z palca, przy czym jest to Twoja opinia a nie jest to żaden argument.
A ja takich jak Ty znam wielu, na forach i w realu... Nie potraficie myśleć logicznie i mówić do rzeczy argumentami, to uciekacie się do żałosnych, a bezpodstawnych ocen i psychoanalizy dla ubogich.
Konkrety, Karwochu, konkrety... pokaż miejsce, zdanie, argument, gdzie mój post był raz obalony. Wystarczy.

Cytuj:
Bagatelizujesz i w dodatku generalizujesz. Na przykład - stawiasz mnie w jednym rzędzie z całą resztą religii i każdą religie oceniasz pod względem katolicyzmu. Bardzo często u ludzi wynika to ze zbytniego przekonania iż ten świat który zna jest jedynym prawdziwym (teraz ja generalizuje :] ) Wygląda na to że pod wpływem zawziętych katolików którzy według Ciebie głosili sprzeczne i nielogiczne rzeczy stwierdziłeś że Bóg nie istnieje, ale ja nie uważam inaczej - dla mnie piekło i wieczne zbawienie są bardzo mało logicznymi koncepcjami świata, ale nie oznacza to że Boga nie ma, tylko że ktoś się myli, albo my albo oni.
Nie interesują mnie zbytnio szczegóły różnych religii, tak jak nie interesują mnie różnice w kroju kubraczków krasnoludków z różnych wersji krasnoludkizmu, ani długości czułków u ufoludków w różnych wersjach ufoludkizmu.
Każda religia teistyczna to na wstępie upodlenie umysłu wyłączeniem rozumu. Już ten sam początek wystarczy, bo dalej jest tylko gorzej.

Cytuj:
Świetny przykład w jaki sposób generalizujesz. Skąd Ty wytrzasnąłeś opinię że ja tak uważam?? Abstrahując od absurdu że Bóg nie ma prawa istnieć :]
Nie chodzi o szczegóły! Ważne, że myślisz, iż wiesz o istnieniu czegoś, o istnieniu czego nie masz prawa wiedzieć, bo nie ma o tym żadnej informacji w świecie poza Twoja wyobraźnią.
A Bóg ma prawo istnieć. Jak najbardziej. Tylko nie ma komu z tego prawa skorzystać.
A jeśli już to Różowy Jednorożec jest pierwszy w kolejce. :D

Cytuj:
Czyż myślenie jest jak jest i a wszystko czego nie wiemy po prostu nie wiemy nie dociekając dalej nie jest przypadkiem lenistwem umysłowym? (Bo nie robisz badań naukowych, tylko czekasz na resztę świata aż coś odkryje) :D Kolejne błędne założenie iż wiara każdego w tym moja oparta jest na tym co inni ludzie mi powiedzieli. Wtedy występuje tylko lenistwo umysłowe, które i ja tempie. Życie trzeba przeżyć rozumnie, dla mnie jest takim samym błędem wiara w Boga, bo ktoś coś mi powiedział, jak niewiara w Boga z tych samych powodów. Jeśli rozumiesz dlaczego nie wierzysz, bardzo dobrze, tylko nie osiadaj na laurach, to samo tyczy się wierzących. Istotny jest rozwój, nie sam stan faktyczny.
Odwracasz kota ogonem. Zadawanie pytań i szukanie odpowiedzi to nie wymyślanie idiotyzmów bez podstaw..., halucynacje i bajki to nie są podstawy do budowy modelu świata.

Cytuj:
Dla mnie jesteś takim samym fanatykiem, jak fundamentaliści religijni, bo widzisz, mnie ani ateista, ani gej, ani wierzący nie przeszkadzają. No jest jeden odłam który mi przeszkadza, fanatycy ;). Tak, tak, próbujesz pomóc wcisnąć swój kit innym ludziom, tak jak to robią zbyt zachłanni religijni ludzie (patrz o.Rydzyk). Wręcz wybawić ich od strasznej doli bycia wierzącym. Hehe.
Zarejestrowałeś może przypadkiem, że jesteśmy na dobrowolnym forum dyskusyjnym?

Cytuj:
A co ma piernik do wiatraka?
A co to miało być o tych synonimach miłości, że nie rozumiesz mojej uwagi?
Lepszy bóg jest od dobrego, a gorszy od złego..... w różnie modyfikowanych wariantach.

Cytuj:
Bzdura, religia jest stworzona przez człowieka, to mam wierzyć w to co stworzył człowiek czy Bóg? Czy jeśli Bóg stworzył cały świat, wymagać będzie wyznawania go w konkretnej religii? Czy jeśli Bóg jest najpotężniejszą istotą we wszechświecie, wymaga wielbienia go i wyznawania? Skoro tak logicznie potrafisz myśleć, to skąd Ci się wzięły te założenia??
Zlituj się, Karwochu! Ja nie brałem żadnych założeń.
Religie razem z bogami to wytwór wyobraźni człowieka - to jest fakt i nie potrafisz wykazać, że jest inaczej..
Wymyśleni Bogowie mają jakieś wymyślone wymagania , a prawdziwi ludzie je jakoś respektują - to nie są moje założenia, tylko obserwacja świata!

Cytuj:
Bo jak wspomniałem, twierdzenie że Bóg nie może istnieć jest całkiem mało logiczne. Bo póki co, przypominasz mi średniowiecznych duchownych, którzy wyzywali Kopernika od heretyków, bo przecież widzieli gołym okiem że to słońce krąży wokół ziemi a nie na odwrót. No przecież oni wiedzieli dobrze co widzą, co nie? Tyle że nie mieli właściwych narzędzi do sprawdzenia tego, czy to co widzą jest na pewno prawdą. Kopernik miał. Tak samo i Ty nie masz. Tak jak i zwykłych fizycznych (odpowiednika lunety, którym można było coś zbadać), jak i duchowych. Bo z mojego własnego doświadczenia, trzeba wierzyć aby coś duchowego przeżyć. Nawet nie zawsze, bo widzisz, masz przykład niejednego ateisty, który się nawrócił bo czegoś tam doświadczył, co oznacza że wpierw doświadczył, a potem uwierzył, zresztą to przeczy Twojej teorii o wierze jako jedynie stanie umysłu wierzących - oni faktycznie coś musieli przeżyć. A jest tego sporo, jak poszukasz na tym forum, na pewno coś znajdziesz :]
A konkretnie nic a nic... :?
Co mają Twoje odloty do tego wątku?

Cytuj:
Mówiłem o tej dziecięcej logice, której używasz. No to właśnie ona. Chaos... Ta, jak czegoś nie rozumiesz, to na pewno chaos. Masz narzędzia kopernikańskie? Czyli potrafisz fizycznie dowieść (nie)istnienia Boga? Ciekawe... No i świetny argument bleblania i opowiadania bajek. Jak wspominałem, dziecięca argumentacja. Co nie rozumiem to bleblanie. Wykaż mi, co w tym tekście co napisałem uważasz za puste i nielogiczne? Argumenty proszę.
Argumenty masz od pierwszego posta! Fizycznie dowodzę nieistnienia Boga (takiego z opowieści religijnych, a nie z pseudointelektualnych sztuczek wiecznego_studenta). Spróbuj dorosnąć i powstrzymać się od niemądrych ocen na rzecz argumentów.
Pokaż, że Bóg religii ma definicję odnoszącą się do świata poza wyobraźnią, albo że w tym swiecie istnieje coś nie posiadając definicji . Nie gdybaj, nie oceniaj, tylko mów do rzeczy.

Cytuj:
Bzdura, znasz buddyzm? Tam w religię jest wpisane zrozumienie dla innych, niezależnie od tego kim jest. Tolerancja wynika z religii.
Bzdura. Ja mówiłem o konfrontacji moja religia - twoja religia, mój Bóg - twój Bóg, a nie o systemie filozoficznym.

Cytuj:
Oj, całkiem sporo :) W szczelności jak punktem wyjścia jest dla Ciebie katolicyzm :]
A konkretnie...? Co to jest to "całkiem sporo"? ...ech, Karwochu, Karwochu.... jesteś niepoprawny...

Cytuj:
Jeśli każde wytłumaczenie filozowiczno-matematyczne nie jest argumentem, to faktycznie mało argumentów będzie to Ciebie trafiać.
Bez sztuczek, Karwochu. Jeden argument wystarczy - jeden odpowiadający na to co ja mówie, a nie na Twoje wydumania. Niczego nie wytłumaczyłeś filozoficzno-matematycznie (ależ to brzmi! ... tyle że pusto).
Cały czas Twoje gadanie o jakimś "Bogu" jest bezprzedmiotowe, bo, jak zauważyłem już w poscie tytułowym : nie mówisz o czym mówisz.
Bo po prostu nie ma o czym.

Cytuj:
Prosty przykład, wykaż istnienie/nieistnienie świadomości, czy świadomość jest tylko i wyłącznie wytworem naszych szarych komórek czy czegoś więcej. Podaj definicję świadomości. Pokaż mi faktyczny dowód na jej odrębne istnienie lub nieistnienie. Problem ze świadomością jest pochodny problemowi istnieniu Boga, z tym że dużo mniej skomplikowany. Jeśli będziesz miał problem z udowodnieniem istnienia/nieistnienia świadomości, to tym bardziej będziesz miał problem z udowodnieniem istnienia/nieistnienia Boga. I jest to już dla Ciebie bleblaniem, czy jeszcze coś z tego rozumiesz?
Ej,... to dziecinada!
Zajrzyj choćby do Wikipedii i nie ośmieszaj się porównaniem świadomości, czy umysłu do wymyślonego niewiadomoczego.
Człowiek dzięki swej świadomości, swemu umysłowi bada świat i wpływa na pulę stanowiących go informacji. A Bóg....?
Bóg nie istnieje, choćbyś pękł.[/quote]


Wt maja 05, 2009 12:16
Post 
wieczny_student napisał(a):
Nikt nie każe ci słuchać, możesz ignorować. Nie możesz jednak zakazać publicznego uzewnętrzniania swoich przekonań, a to nie ogranicza się do jedynie jawnego odprawiania rytuałów, ale także do głoszenia swoich przekonań tak, żebyś ty, jako część społeczeństwa, mógł je usłyszeć.

Nie trawisz zatem tego, że wybrani przedstawiciele społeczeństwa ustanawiają prawa zgodnie z przekonaniami, z którymi się nie zgadzasz.
Taaa.... Zaczynasz przekraczać granice śmieszności... Po co ja tyle mówię o rozdziale boskiego i cesarskiego? O równości obywateli?
Jeśli obywatel ma chęć ustanowić prawo zgodne z dowolnymi swoimi przekonaniami, np. prawo zakazujące in vitro, to ma mechanizmy takie jak wszyscy inni obywatele.
Jesli argumentuje to na forum publicznym, że "tylko Bóg jest panem życia" to taki obywatel kwalifikuje sie do czubków, bo ani religia, ani żaden Bóg nie są podmiotami życia publicznego/państwowego.

Cytuj:
Zresztą, nie przypominam sobie, aby w prawie był jakiś zapis preferujący jakąś religię. Taka ustawa byłaby sprzeczna z konstytucją, zdziwiłbym się, gdyby jakimś cudem uniknęła anulowania. Masz na myśli jakieś konkretne przykłady?
No, ja też nie przypominam sobie... i dlatego krzyże w Sejmie i innych gmachach , będących własnością wszystkich obywateli bez względu na ich stosunek do religii to jest wasza bezczelność.

Cytuj:
Istnienie konkordatów itp. jest przewidziane przez art. 25 konstytucji.
odpowiedziałeś na moje:
Cytuj:
Umiesz zrozumieć, że gdyby udział religii w życiu państwa był oczywisty nie byłyby potrzebne żadne konkordaty itp. ?
Na pewno wiesz z czym chcesz polemizować?

Cytuj:
Co właściwie masz na myśli, bo wydaje mi się, że tak właśnie jest. Nigdy nie zauważyłem, aby np. głosy posłów "katolickich" liczone były inaczej niż głosy innych.
Mam na myśli waszą pyszałkowatość, bo z waszych wypowiedzi na forum publicznym wynika, że uważacie, iż wasze głosy są więcej warte, niż głosy obywateli bez poparcia tego właśnie Boga. :-)

Cytuj:
Tu właśnie przejawia się potrzeba przeformułowania bo przechodzisz z kwestii ontologicznych ("co jest") do kwestii epistemologicznych ("co człowiek wie", "świat dla człowieka" tzn. ludzki obraz świata). Tylko wtedy można używać brzytwy (która mówi tylko o metodach budowania modeli świata). Brzytwa jednak, jako metoda, nie ma gwarancji użyteczności zawsze i wszędzie. O ile doskonale sprawdza się w przypadku teorii naukowych, to w przypadku gdy rozważamy kwestie egzystencjalne, użycie brzytwy praktycznie uniemożliwia jakikolwiek postęp w tej dziedzinie. Jako że uzasadnieniem stosowania danej metody jest jej użyteczność, to i brzytwa nie powinna być używana tam, gdzie nie pomaga ale wręcz uniemożliwia dotarcie do jakichkolwiek konkluzji.
Używanie brzytwy jest wskazane w każdej dziedzinie i w każdej kwestii, żeby nie było takiego pustosłowia, takiego bezprzedmiotowego paplania, jakie tu uprawiasz. Mówisz, mówisz i mówisz, a nie mówisz o czym mówisz...
Bo to o czym mówisz nie istnieje. Przecież Ty potrafisz mówić bardzo do rzeczy, a tu nie potrafisz, kiedy musisz maskować pustkę swojej religii.

Cytuj:
Konkordat nikogo nie przymusza do uczenia się religii, to czy dzieci będą się jej uczyły uzależnione jest od woli rodziców,
...
Nie interesowałem się jej szczegółowymi losami.
A ja się interesuję przede wszystkim praktyką. I w praktyce przyjmuje się, że to rodzice nie garnący się do religii muszą deklaracje "nie woli" składać , a alternatywna etyka to fikcja.

Cytuj:
Konstytucja gwarantuje prawo do publicznego uzewnętrzniania swoich poglądów, eksponowanie symboli religijnych może za takie być uznane. Nie można jedynie wymagać oddawania czci symbolom religijnym. O ile nie można odgórnie nakazać ekspozycji konkretnych symboli, to zarządzający daną placówką ma prawo umieścić w niej krzyż czy inny symbol, jako element wystroju. Jeżeli prowadzi do napięć z użytkownikami danej placówki, powinien według mnie być zdjęty, ostateczna decyzja należy jednak do zarządzającego.
Znak jednej religii w gmachach państwa to nie jest "wystrój" zależny od widzimisię administratora.

Cytuj:
Rozsądek nakazuje przyjmowanie takiego światopoglądu, który skutkuje korzystnie dla danej osoby lub jej otoczenia. Jeżeli dana osoba uzna, że model świata nie stosujący brzytwy Ockhama będzie miał lepsze skutki, rozsądnie powinna go przyjąć.
Zależy jaki się ma cel na oku. Jeśli poznanie świata, to Twoja metoda nie jest dobra. Jeśli oszukiwanie siebie dla ułatwienia sobie życia - o.k.

Cytuj:
W przypadku objawień i powołań mówimy o zjawiskach psychicznych; przyczyny zjawisk psychicznych nie są w ogólności znane; złożenie że wszystkie bez wyjątku są wywoływane przez czynniki wewnętrzne jest nieuprawnione. Transsubstancjacja z definicji nie ma skutków obserwowalnych zmysłowo, nie daje i nie będzie dawała się potwierdzić. Jeżeli natomiast chodzi o cuda i uzdrowienia, są to jednak zdecydowanie zjawiska zachodzące w świecie zewnętrznym. O ile w przypadku uzdrowień można mieć wiarę w potęgę autosugestii lub w nieznane nauce procesy biologiczne, to w przypadku wielu cudów (nierozkładające się zwłoki, cuda eucharystyczne itp.) czysto psychiczne pochodzenie obserwowanych zjawisk jest niemożliwe.
Transsubstancjacja to teologiczny wymysł i nie ma co o tym mówić, a uzdrowienia i inne cuda to też legendy.

Cytuj:
Jak chcesz, mogę do tego podejść od drugiej strony, od osoby Jezusa z Nazaretu, ale będzie to miało sens tylko wtedy, jeżeli dopuścisz możliwość istnienia jakiegoś boga, i możliwość, że się objawił. Inaczej nie ma sensu przekonywać, że dane wydarzenie jest tym właśnie.
Ano właśnie na tym się wszystko zasadza: jeżeli z góry przyjmiesz, że Bóg jest to on jest i koniec. Wszystko można nim wytłumaczyć. Ale jak takiego założenia się nie uczyni, to nie ma skąd Boga wziąć.

Cytuj:
Jeżeli zdefiniujesz "rozwiązanie kwestii" przez "naukowo potwierdzone wyjaśnienie" to oczywiście tak jest. Ale wtedy to stwierdzenie jest masłem maślanym.
W przypadku kwestii egzystencjalnych, przez rozwiązanie problemu uważa się zwykle otrzymanie odpowiedzi dającej wewnętrzną satysfakcję. Nauka ma na tym polu nader mizerne osiągnięcia.
Ale ja nie założyłemw tym wątku rozmowy o kwestiach egzystencjalnych.
I, oczywiście, nauka nie daje tak prostych i satysfakcjonujących wewnętrznie odpowiedzi jak religia.

A świat jest jaki jest bez względu na to co satysfakcjonuje wewnętrznie masy ludzkie. I z pragnienia satysfakcji wewnętrznej nie urodził się w tym świecie żaden Bóg.


Wt maja 05, 2009 12:38
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 12, 2009 17:36
Posty: 229
Post 
Halucynacje, bajki, bzdury. A co powiesz na tą bzdurę:
Nie ma prawa istnieć coś co nie dorobiło się definicji.
Czyli skoro nie mam pełnej definicji Boga, to nie mam prawa o nim mówić bo go nie ma. Tyle że to jest logika pięciolatka...


Wt maja 05, 2009 18:37
Zobacz profil
Post 
Karwoch napisał(a):
Halucynacje, bajki, bzdury. A co powiesz na tą bzdurę:
Nie ma prawa istnieć coś co nie dorobiło się definicji.
Czyli skoro nie mam pełnej definicji Boga, to nie mam prawa o nim mówić bo go nie ma. Tyle że to jest logika pięciolatka...

Oczywiście, że ma prawo istnieć coś, co nie dorobiło się definicji. Tylko, że jeśli to hipotetyczne, zupełnie nieznane (a wg dogmatów niepojęte) coś jest jednocześnie obiektywnie nieobserwowalne, to jakiekolwiek twierdzenie, że istnieje, jakiekolwiek dyskusje o tym czymś, i jakiekolwiek działania w imię tego czegoś (!) są po prostu skrajnie absurdalne.


Wt maja 05, 2009 19:03
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29
Posty: 2342
Post 
astrotaurus napisał(a):
Jeśli obywatel ma chęć ustanowić prawo zgodne z dowolnymi swoimi przekonaniami, np. prawo zakazujące in vitro, to ma mechanizmy takie jak wszyscy inni obywatele.
Jesli argumentuje to na forum publicznym, że "tylko Bóg jest panem życia" to taki obywatel kwalifikuje sie do czubków, bo ani religia, ani żaden Bóg nie są podmiotami życia publicznego/państwowego.

Bóg i religia są wartościami ważnymi dla znacznej grupy obywateli, i powoływanie się na nich ma taki sam sens jak powoływanie się na sprawiedliwość, patriotyzm czy humanitaryzm. Można nie wierzyć, że istnieje jakakolwiek sprawiedliwość na świecie, lub że "Ojczyzna" to puste słowo, ale to osłabia argument tylko w przypadku tego konkretnego odbiorcy, podczas gdy jest on kierowany powszechnie. Dla znacznej populacji ma on znaczenie, więc powinien być jej znany. Nie ma i nie może być nakazu publicznego głoszenia jedynie poglądów wspólnych dla wszystkich.

astrotaurus napisał(a):
No, ja też nie przypominam sobie... i dlatego krzyże w Sejmie i innych gmachach , będących własnością wszystkich obywateli bez względu na ich stosunek do religii to jest wasza bezczelność.

Jak sam mówisz, gmachy te są wspólną własnością, co w praktyce oznacza, że decyduje o nich większość.

astrotaurus napisał(a):
Cytuj:
Istnienie konkordatów itp. jest przewidziane przez art. 25 konstytucji.
odpowiedziałeś na moje:
Cytuj:
Umiesz zrozumieć, że gdyby udział religii w życiu państwa był oczywisty nie byłyby potrzebne żadne konkordaty itp. ?
Na pewno wiesz z czym chcesz polemizować?

Istnienie religii jest tak oczywiste, że wzmianka o nich znalazła się w konstytucji. Potrzeba regulacji działań organizacji działających na terytorium danego państwa jest oczywista. Jednocześnie nie jest niczym dziwnym, że relacje z organizacjami o zasięgu ponadnarodowym, na dodatek posiadającymi znaczne wpływy, powinny być raczej partnerskie niż oparte na zasadzie podległości. Sytuacja, w której istnieje konkordat (lub inny dokument) który zarówno reguluje możliwości działania Kościoła w państwie jak i wpływu państwa na działalność kościelną, jest zatem jak najbardziej naturalna.

astrotaurus napisał(a):
Mam na myśli waszą pyszałkowatość, bo z waszych wypowiedzi na forum publicznym wynika, że uważacie, iż wasze głosy są więcej warte, niż głosy obywateli bez poparcia tego właśnie Boga.

Nadal nie rozumiem; nikt chyba nie ma wątpliwości, że jego głos oddany w jakichkolwiek wyborach nie będzie rozpatrzony szczególnie. Jeżeli natomiast chodzi ci o to, ze każdy uważa, że ma rację (lub przynajmniej znajduje się bliżej niej niż inni), albo o to, że opinie ludzi o poglądach zbliżonych do naszych mają dla nas większe znaczenie niż opinie oponentów (co jest indywidualną sprawą każdego z osobna), to chyba rzecz naturalna?
Oczywiste jest, że opinia katolika przemawiającego do grupy przeważnie katolickiej zostanie inaczej odebrany niż opinia świadka Jehowy, muzułmanina czy ateisty. I owszem, zgadzam się, że to zjawisko bywa niewłaściwie wykorzystywane, gdy ktoś podpiera się do pomocy w argumentacji swoją przynależnością grupowym lub prestiżem środowiska, do którego należy, podczas gdy jego wypowiedź nie ma z tym żadnego związku. Tacy ludzie trafią się niestety w każdym środowisku. Jeżeli jednak mowa na tematy powiązane, to podkreślenie swojego środowiska, z którego dane poglądy się wywodzą (np. wyznania w rozmowie o kwestiach etycznych), jest jak najbardziej właściwe.

asrotaurus napisał(a):
Używanie brzytwy jest wskazane w każdej dziedzinie i w każdej kwestii, żeby nie było takiego pustosłowia, takiego bezprzedmiotowego paplania, jakie tu uprawiasz. Mówisz, mówisz i mówisz, a nie mówisz o czym mówisz...
Bo to o czym mówisz nie istnieje. Przecież Ty potrafisz mówić bardzo do rzeczy, a tu nie potrafisz, kiedy musisz maskować pustkę swojej religii.

Tu mówiłem o brzytwie Ockhama i o tym, czym ona jest. Przynajmniej tyle umiejętności czytania ze zrozumieniem można oczekiwać? Z twojej wypowiedzi można odnieść wrażenie, że nie zrozumiałeś żadnych moich argumentów, skoro potrafisz, jedynie zanegować wniosek końcowy.
Przykro mi, nie posiadam takich umiejętności, by prosto mówić o rzeczach skomplikowanych. A filozofia poznania i filozofia nauki (które zajmują się rozważaniem sensowności metod poznawczych) w moim odczuciu do prostych nie należą.

astrotaurus napisał(a):
A ja się interesuję przede wszystkim praktyką. I w praktyce przyjmuje się, że to rodzice nie garnący się do religii muszą deklaracje "nie woli" składać , a alternatywna etyka to fikcja.

I o ile się nie mylę, z braku możliwości nauczania etyki odpadł pomysł wymagania nauczania religii. Natomiast konieczność przynoszenia zaświadczeń o "nie woli" to kwestia organizacyjna. W sumie mniej roboty, niż gdyby każdy miał przynosić zaświadczenie o wyborze, lub gdyby zaświadczenia mieli przynosić wszyscy wierzący (którzy wciąż stanowią liczniejsza grupę).

astrotaurus napisał(a):
Znak jednej religii w gmachach państwa to nie jest "wystrój" zależny od widzimisię administratora.
W założeniu ma służyć korzystającym z danego budynku, przypominając im o wartościach religijnych. Tym, których religia nie obchodzi, nie przeszkadza. Są jeszcze tacy, którzy nienawidzą wszelkich publicznych znaków obecności religii na świecie, ale ci stanowią mniejszość nawet wśród ateistów.

astrotaurus napisał(a):
Zależy jaki się ma cel na oku. Jeśli poznanie świata, to Twoja metoda nie jest dobra. Jeśli oszukiwanie siebie dla ułatwienia sobie życia - o.k.
Człowiek nie ewoluował po to, by poznawać świat. Prawdopodobnie nie było to też głównym celem powstania rozumu. Poznawanie świata ma sens o tyle, o ile służy człowiekowi.

astrotaurus napisał(a):
Transsubstancjacja to teologiczny wymysł i nie ma co o tym mówić, a uzdrowienia i inne cuda to też legendy.
Jeżeli myślisz, ze uzdrowienia i cuda miały miejsce jedynie w odległej przeszłości i nie da się już sprawdzić czy naprawdę zaszły, jesteś w duuużym błędzie.

atsrotaurus napisał(a):
jeżeli z góry przyjmiesz, że Bóg jest to on jest i koniec.
Naprawdę nie widzisz różnicy między "założyć istnienie Boga" i "założyć możliwość istnienia Boga".

astrotaurus napisał(a):
A świat jest jaki jest bez względu na to co satysfakcjonuje wewnętrznie masy ludzkie. I z pragnienia satysfakcji wewnętrznej nie urodził się w tym świecie żaden Bóg.

A poglądy ludzkie nie mają na celu jedynie dokładnego odzwierciedlenia rzeczywistości (co my, maszyny do produkcji opisów?) ale zaspokajanie ludzkich potrzeb, także i tej do wiedzy ale przede wszystkim tych, które pozwolą człowiekowi być szczęśliwym.

_________________
"Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."


Wt maja 05, 2009 19:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 12, 2009 17:36
Posty: 229
Post 
Jasne grzmot, czy Bóg istnieje to kwestia wiary. Jak wcześniej wspominałem sam go doświadczyłem w pewnej formie w moim życiu, stąd też akurat dla mnie to nie jest tak absurdalne jak dla Ciebie. Ale to i tak zupełnie inny temat, astrotaurus próbuje tutaj udowodnić że On nie ma prawa istnieć, bo brak mu definicji :)


Wt maja 05, 2009 20:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 30, 2007 13:48
Posty: 1268
Post 
A ja wam powiem ze wszyscy bogowie istnieją!

Ale tylko w wyobraźniach ludzkich. :PPP


Wt maja 05, 2009 20:47
Zobacz profil
Post 
Karwoch napisał(a):
Halucynacje, bajki, bzdury. A co powiesz na tą bzdurę:
Nie ma prawa istnieć coś co nie dorobiło się definicji.
Powtórzę tylko, że piaskownica jest Twoim naturalnym środowiskiem.

Cytuj:
Czyli skoro nie mam pełnej definicji Boga, to nie mam prawa o nim mówić bo go nie ma. Tyle że to jest logika pięciolatka...
Nie pełnej, Karwochu, nie pełnej... nie masz ŻADNEJ !!
Żadnej definiującej Boga poza wyobraźnią.
I głupawe sztuczki słowne w tym nie pomogą.


Śr maja 06, 2009 11:26
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 321 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 22  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL