Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Autor |
Wiadomość |
Acro
Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07 Posty: 4195
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Brak zdania to brak zdania. Opinia 'sprawa nie jest rostrzygnięta' to już jest opinia. Na pytanie: wierzysz w boga można odpoiwiedzieć: tak, nie, nie mam pewności (agnostyk w twoim rozumieniu), i nie mam zdania (jakiś ufok chyba, który nie potrafi się nawet nieprecyzyjnie określić w tym temacie). Nie mam zdania =/= sprawa nie jest rostrzygnięta.
PS Oto definicja agnostycyzmu. Wg niej agnostyk moze być ateistą lub teistą:
Agnostycyzm (gr. ἄγνωστος α- a-, bez + γνώσις gnōsis, wiedzy; od gnostycyzmu) – pogląd, według którego obecnie niemożliwe jest całkowite poznanie rzeczywistości. Czasami agnostycyzm oznacza tylko niemożliwość dowiedzenia się, czy bogowie istnieją, czy też nie. (Wiki)
_________________ Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)
|
Cz sie 04, 2011 22:48 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Acro napisał(a): Na pytanie: wierzysz w boga można odpoiwiedzieć: tak, nie, nie mam pewności (agnostyk w twoim rozumieniu), i nie mam zdania (jakiś ufok chyba, który nie potrafi się nawet nieprecyzyjnie określić w tym temacie). No właśnie. Tyle, że nie rozumiem, dlaczego ktoś, kto nie ma zdania, miałby być "ufokiem". I nie wiem, czemu ateiści z takim uporem z tym walczą. To chyba podobny syndrom, jak dzisiaj z PO i PiSem - masz się określić, po której stronie jesteś, a jak nie, to jesteś ufok. A jak się sam nie określisz, to już cię inni określą. Jak to ujął Witold: sytuacja zero-jedynkowa.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Cz sie 04, 2011 22:56 |
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a): Nie - można jeszcze zająć stanowisko: "nieprawda, że wierzę, ale i nieprawda, że nie wierzę". To jest agnostycyzm. Ateistom wydaje się to bez sensu, bo mają problemy - jak już wiele razy wskazywałem - z rozróżnieniem między wiarą i religią. I np. taki agnostyk nie praktykuje religijnie, nie używa języka religijnego, nie stosuje się do religijnych zakazów itp. a jednocześnie odmawia przyznania, że nie wierzy - co jest dla ateistów sytuacją poza ich horyzontami rozumienia. A wierzy? Odpowiedz sobie na to pytanie. Czy wierzy? Cytuj: Oczywiście, że tak - opowiedzieli się po jednej ze stron. Jakich stron? Pozostali przy swoim dotychczasowym światopoglądzie, który nowego bytu w ogóle nie uwzględniał. To że teraz o nim usłyszeli, nie zmienia faktu, że nadal go nie uwzględniają.
|
Cz sie 04, 2011 23:12 |
|
|
|
 |
Acro
Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07 Posty: 4195
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a): Acro napisał(a): Na pytanie: wierzysz w boga można odpoiwiedzieć: tak, nie, nie mam pewności (agnostyk w twoim rozumieniu), i nie mam zdania (jakiś ufok chyba, który nie potrafi się nawet nieprecyzyjnie określić w tym temacie). No właśnie. Tyle, że nie rozumiem, dlaczego ktoś, kto nie ma zdania, miałby być "ufokiem". I nie wiem, czemu ateiści z takim uporem z tym walczą. To chyba podobny syndrom, jak dzisiaj z PO i PiSem - masz się określić, po której stronie jesteś, a jak nie, to jesteś ufok. A jak się sam nie określisz, to już cię inni określą. Jak to ujął Witold: sytuacja zero-jedynkowa. Wiesz, w naszym społeczeństwie nie sposób nie mieć na ten temat zdania. Rozumiem, a jakimś hipotetycznym, bajkowym kraju, w którym w ogóle o religii nigdy nigdzie się nie mówi, ktoś mógły zostać zaskoczony takim pytaniem i powiedzieć: Bóg? Nigdy o tym nie myślałem. Nie mam zdania... To 'no właśnie' oznacza, że rozumiesz, że 'wierzę w nie-boga' =/= 'nie wierzę w Boga'? Jeśli nie - to pewno Rutus w Witoldem ci wytłumaczą. Ja nie, bo jadę odpocząć od kompa przez jakiś czas.
_________________ Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)
|
Cz sie 04, 2011 23:20 |
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a): A jak się sam nie określisz, to już cię inni określą. Jak to ujął Witold: sytuacja zero-jedynkowa. Oczywiście, że tak. Wiarę w Boga albo się ma, albo się jej nie ma. I nie ma innych mozliwości, albo jest się w ciąży, albo nie, nie można być do połowy. To że ktoś się okresla mianem agnostyka a nie ateisty, to w jaki sposób uzasadnia swoją niewiarę, to że w ogóle o niej nie mówi, a nawet to że w ogóle o niej nie wie - to wszystko bez różnicy. Nie wierzy w Boga. Czy człowiek, który nigdy nie słyszał o koncepcji Boga, jest wierzący? Nie, przecież nie wierzy, jest zatem niewierzący. Czy zatem jest wierzący w nieistnienie Boga? Nie, przecież nigdy o czymś takim nie słyszał, więc nie może w to wierzyć. Nie wierzy w Boga i jednocześnie nie wierzy w nieistnienie Boga. Q.E.D. Nie ma tu żadnych sprzeczności, żadnych absurdów, wszystko jest zupełnie jasne. Dopóki Johnny sobie tych absurdów nie dopisze.
|
Pt sie 05, 2011 0:38 |
|
|
|
 |
Commander
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt cze 17, 2011 9:39 Posty: 412
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Cytuj: Nie można zobaczyć świata "poza postrzeganiem przez człowieka" - to sprzeczność sama w sobie. Chodziło mi o dostrzeżenie tego czego nie zobaczysz okiem nieuzbrojonym, czego nie wyczujesz pod palcami, gdzie musisz posłużyć się narzędziami, także tymi matematycznymi, jak Einstein. Coś co rejestrują przyrządy pomiarowe, czego człowiek nie jest w stanie swoimi zmysłami ogarnąć. Cytuj: Zapatrzony w siebie byłbym, gdybym był ateistą i bajał sobie o "nadawaniu sensu Wszechświatowi". Nikt tu nie nadaje sensu wszechświatowi, może poza wierzącymi, ciągle starającym się coś osobowego postawić na początku, co tworzy w jakimś celu świat i człowieka. Ciągle to samo w twoim wykonaniu, o tym było tyle pisane a ty ciągle swoje. Cytuj: Gdybym bał się wątpić czy posiadać dylematy, zostałbym ateistą. Nikt nie mówi o baniu się wątpienia czy dylematów, a ateizm jest przecież najbardziej skrajną postawą obieraną przy tym dylemacie, to odrzucenie Boga jako teorii fałszywej. Chodziło mi o śmierć której nie trzeba się bać, bo pozbawia nas wszelkich wątpliwości, i dla Johnnego też będzie łaskawa. 
_________________ __I__ napisał(a): Bóg to coś w rodzaju gazowego kręgowca.
|
Pt sie 05, 2011 7:31 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Commander napisał(a): Chodziło mi o śmierć której nie trzeba się bać, bo pozbawia nas wszelkich wątpliwości, i dla Johnnego też będzie łaskawa. "Jo sie ciesza na śmierć jak na Wilijo" O tyle będzie łaskawa,że w końcu przejrzysz na oczy  i będziemy boki zrywać z tych postów 
|
Pt sie 05, 2011 14:46 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Witold napisał(a): A wierzy? Odpowiedz sobie na to pytanie. Czy wierzy? Ani wierzy, ani nie wierzy. Cytuj: Pozostali przy swoim dotychczasowym światopoglądzie, który nowego bytu w ogóle nie uwzględniał. To że teraz o nim usłyszeli, nie zmienia faktu, że nadal go nie uwzględniają. Nie. Odkąd o nim usłyszeli i go odrzucili, uwzględniają go - jako odrzucony. Acro napisał(a): Wiesz, w naszym społeczeństwie nie sposób nie mieć na ten temat zdania. Rozumiem, a jakimś hipotetycznym, bajkowym kraju, w którym w ogóle o religii nigdy nigdzie się nie mówi, ktoś mógły zostać zaskoczony takim pytaniem i powiedzieć: Bóg? Nigdy o tym nie myślałem. Nie mam zdania... Nie rozumiem dlaczego. Znam osobiście osoby, które nie mają na ten temat zdania. Witold napisał(a): Oczywiście, że tak. Wiarę w Boga albo się ma, albo się jej nie ma. I nie ma innych mozliwości, albo jest się w ciąży, albo nie, nie można być do połowy. A wątróbkę można lubić, albo nie lubić - nie można np. uchylić się od odpowiedzi, bo się nie wie, jak smakuje wątróbka. Nigdy nie jadłem szarańczy - zatem, wedle Witolda, ja szarańczy nie lubię. Ale w jaki sposób mam to przyjąć, skoro nie wiem, czy przypadkiem szarańcza nie jest znakomita? Cytuj: Czy człowiek, który nigdy nie słyszał o koncepcji Boga, jest wierzący? Nie, przecież nie wierzy, jest zatem niewierzący. Czy zatem jest wierzący w nieistnienie Boga? Nie, przecież nigdy o czymś takim nie słyszał, więc nie może w to wierzyć. Nie wierzy w Boga i jednocześnie nie wierzy w nieistnienie Boga. Ktoś taki jest typowym agnostykiem - a nie ateistą. No, chyba, że Witold wreszcie wytłumaczy, jak to jest z tą jego niewiarą w nieistnienie Boga. Nie wierzysz, Witoldzie, w to, że religie kłamią? Commander napisał(a): Chodziło mi o dostrzeżenie tego czego nie zobaczysz okiem nieuzbrojonym, czego nie wyczujesz pod palcami, gdzie musisz posłużyć się narzędziami, także tymi matematycznymi, jak Einstein. Coś co rejestrują przyrządy pomiarowe, czego człowiek nie jest w stanie swoimi zmysłami ogarnąć. A dlaczego uważasz, że ja, czy ktokolwiek inny, tego nie dostrzega? Ja nie mam problemu z poważnym traktowaniem rzeczy, których nie mogę zobaczyć czy dotknąć. To raczej ateiści mają z tym problemy. Cytuj: Ciągle to samo w twoim wykonaniu, o tym było tyle pisane a ty ciągle swoje. Akurat zupełnie co innego było pisane. Dlatego do tego wracam. Cytuj: Nikt nie mówi o baniu się wątpienia czy dylematów, a ateizm jest przecież najbardziej skrajną postawą obieraną przy tym dylemacie, to odrzucenie Boga jako teorii fałszywej. Tak, jest najbardziej skrajną. Do tego stopnia, że przyjęcie jej wyłącza dalsze wątpliwości. Przynajmniej zazwyczaj. Cytuj: Chodziło mi o śmierć której nie trzeba się bać, bo pozbawia nas wszelkich wątpliwości, i dla Johnnego też będzie łaskawa. To argumentacja z pewnością trafiająca do ateistów, bo ateiści panicznie boją się wątpliwości. Ja się nie boję wątpliwości. Twierdzenie, że coś "pozbawi mnie wszelkich wątpliwości" niespecjalnie dobrze mi pachnie. Wolałbym jednak swoje prawo do wątpienia zachować. Ale rozumiem i wiem, że ateiści mają inne zdanie 
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pt sie 05, 2011 15:10 |
|
 |
Kris65
Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30 Posty: 1518
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Cytuj: bo ateiści panicznie boją się wątpliwości. Ja się nie boję wątpliwości. Wierzący boją się śmierci i wątpliwości z tym związanych.Ateisci wiedzą ,że po śmierci nie ma już nic 
_________________ Zdrowego rozsądku życzę...
|
Pt sie 05, 2011 15:24 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Kris65 napisał(a): Wierzący boją się śmierci i wątpliwości z tym związanych.Ateisci wiedzą ,że po śmierci nie ma już nic Po części tak. Ateizm ma rzeczywiście m.in. ten skutek, że usuwa wątpliwości dotyczące tego, co będzie po śmierci, a więc także strach z nimi związany. Nie jest łatwo żyć z wątpliwościami. Ateizm w tym względzie pomaga.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pt sie 05, 2011 15:27 |
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a): Ani wierzy... Czyli nie wierzy. Co, boisz się to napisać? Cytuj: Nie. Odkąd o nim usłyszeli i go odrzucili, uwzględniają go - jako odrzucony. W jaki sposób ich światopogląd sie zmienił? Cytuj: Ktoś taki jest typowym agnostykiem - a nie ateistą. A jaka to różnica? Zarówno agnostyk jak i ateista jest niewierzący, nie wierzy. Czym się różni brak wiary od braku wiary?
|
Pt sie 05, 2011 15:35 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Witold napisał(a): Czyli nie wierzy. Co, boisz się to napisać? Przecież to napisałem - nie wierzy. Ale też i nie nie wierzy. Tak samo z szarańczą: ja jej nie lubię, bo nie można lubić czegoś, czego się nie próbowało. Ale też i nie nie lubię - bo nie można nie lubić czegoś, czego się nie próbowało. Cytuj: W jaki sposób ich światopogląd sie zmienił? W taki, że jego elementem stało się odrzucenie istnienia proponowanego bytu. Cytuj: A jaka to różnica? Zarówno agnostyk jak i ateista jest niewierzący, nie wierzy. Czym się różni brak wiary od braku wiary? Różnica jest prosta - ateista twierdzi, że Bóg nie istnieje, zatem wierzy, że Bóg nie istnieje. Agnostyk natomiast nie twierdzi, że Bóg nie istnieje, ani też nie twierdzi, że istnieje - nie twierdzi w tym względzie nic.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pt sie 05, 2011 15:56 |
|
 |
Kris65
Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30 Posty: 1518
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Można być ateistą i dopuszczać agnostycyzm,jeśli się ma na myśli dwa różne byty 
_________________ Zdrowego rozsądku życzę...
|
Pt sie 05, 2011 16:07 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
W sytuacji uzyskania informacji od lekarza o stanie terminalnym wielu ateistów zaczyna weryfikować swoje wcześniejsze poglądy dotyczące spraw ostatecznych. A wierzący wierzą nadal... Czy coś się zmieniło w naukowym podejściu do tych spraw u ateistów?
|
Pt sie 05, 2011 16:10 |
|
 |
Rutus
Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03 Posty: 1341
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a): Agnostyk natomiast nie twierdzi, że Bóg nie istnieje, ani też nie twierdzi, że istnieje - nie twierdzi w tym względzie nic. Tu się zgadzam. Jest nawet lepiej - agnostycy czasami wierzą, ale zastrzegają, że nie są w stanie zweryfikować przedmiotu swojej wiary i nigdy tego nie będą mogli zrobić. Johnny99 napisał(a): Różnica jest prosta - ateista twierdzi, że Bóg nie istnieje, zatem wierzy, że Bóg nie istnieje. A tu mamy bzdurę. W wiedzy na temat nieistnienia elementów fantastycznych nie ma wiary. Ja np. nie "wierzę", że nie ma Niewidzialnych Różowych Jednorożców - ja to wiem. Podobnie jest z: 1. Orbitującym Czajniczkiem. 2. Odynem. 3. Kryszną. 4. Horusem. 5. Zeusem. itp, czy mam wymieniać dalej? Przyjmuję, że są to postacie mityczne i/lub wymyślone i stąd wiedza (a nie wiara) o ich fizycznym nieistnieniu. Taka postawa implikuje brak dalszych problemów w kwestii analizowania jakichkolwiek dalszych wątków "przemyśleniowych" związanych z ewentualnym zastanawianiem się, w jaki sposób te "postacie" mogłyby wpływać na rzeczywistość - wiem, że ich wpływ jest zerowy i stąd brak jakichkolwiek "zastanowień" co do tych tematów. Nie muszę " nie wierzyć" w te postacie - po prostu wiem, że nie istnieją. Co ciekawe - Pan też wie, że taki np. Thor czy Marduk nie istnieją - i też Pan w te postacie nie tyle " nie wierzy" ile przyjmuje z całą pewnością, że nie istnieją i nie zawraca sobie głowy ich ewentualnym wpływem na Pana losy. Liza napisał(a): W sytuacji uzyskania informacji od lekarza o stanie terminalnym wielu ateistów zaczyna weryfikować swoje wcześniejsze poglądy dotyczące spraw ostatecznych Nie ma co się dziwić - każdy chce żyć a w sytuacji ekstremalnej ludzie chwytają się ekstremalnych rozwiązań (nadziej wszak umiera ostatnia). Co nie zmienia obrazu rzeczywistości - to działa nadzieja i czysto instynktowny pęd do przetrwania "własnego ja", które nie potrafi wyobrazić sobie stanu nieistnienia. Pęd jedynie ubrany w inne, niż u zwierząt, techniki.
_________________ Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia. Stanisław Jerzy Lec
|
Pt sie 05, 2011 16:16 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|