To samo co o ateiście, który wierzy, że nie ma Boga.

Bo twoim zdaniem dużo rozsądniejsza jest wiara w bogów, elfy, strzygi i Atlantydę?

Przegapiłem twoją odpowiedź na to pytanie?:
Co byś powiedział o gościu, który twierdzi, że codziennie przed snem z nimi ( 1R itp) rozmawia i domaga się finansowania przez państwo lekcji z biologii tych sympatycznych kopytnych?

Rozsądne to nie deprecjonować czegoś czego samemu nie jest się w stanie pojąć.
Nie potrafiłabym nie wierzyć, ale nie twierdzę, że ateista z racji braku wiary jest głupszy czy gorszy ode mnie.

Oj, nie chcesz mi odpowiedzieć - a o tylko dwa proste pytania...

Udzieliłam Ci wyczerpującej odpowiedzi
Poprzez szacunek dla drugiego człowieka lepiej zrozumiesz innych, siebie i dojdziesz do sedna, że na pytanie o istnienie Boga znajduje się odpowiedź w człowieku, nie w materii, nauce.

A jak ktoś chce wierzyć w jednorożce, studiować o nich, niech zwróci się z petycją do Min. Edukacji

A właśnie że dowiodła
Co prawda naukowcy zazwyczaj dowodzą twierdzenia egzystencjalne, (czyli ,że coś istnienie) a nie ich zaprzeczania (że coś nie istnieje) ale postępują tak z przyczyn pragmatycznych, gdyż z góry można założyć, że to, co jest sprzeczne z teoriami naukowymi nie istnienie. Z tego co wiemy o biologii kręgowców i ewolucji ssaków (i dwóch tuzinów innych teori) wynika że elfy i jednorożce nie mogą istnieć. Wniosek: w przeciwieństwie do tezy o istnieniu Boga, teza o istnieniu jednorożców i elfów jest naukowo i empirycznie weryfikowalna



Biologia to nauka, nie może istnieć bilogia nie dających empirycznie badać stworzeń, nikt nie domaga się nauczania biologii aniołów. Ale gdyby w jakimś społeczeństwie 90 procent ludzi wierzyło w jednorożce uznałbym, że to jest dla tych ludzi ważne. W szkole uczy się wielu rzeczy nieweryfikowalnych naukowo

Z tego co wiemy o biologii kręgowców i ewolucji ssaków, wynika że elfy i jednorożce nie mogły wyewoluować z żadnych znanych nam istot. Jako przybysze z kosmosu, efekty inżynierii genetycznej, czy stworzenia powstały w jakikolwiek inny, nieewolucyjny sposób, istnieć zapewne mogą. A nie spotkałem się z osobami, które wierząc w istnienie elfów lub jednorożców, uznawałyby je za dzieła ewolucji. (Choć np. w jednej grze komputerowej, pochodzenie krasnoludów było tak tłumaczone; co do elfów jednak, to powstały tam pod wpływem magii.)

Ok, wiec niech elfi i jednorożce zyją sobie gdzieś na jakiejś planecie. Nic mi do tego
W każdym razie jako zwierzęta i istoty człekopodobne, podlegające prawom natury powinny istnieć w sposób podobny do istnienia kazdej istoty materialnej.
Jakoś dziwnym trafem nie można udowodnić ich istnienia w empiryczny sposób.

Bóg wymyka sie prawom empirycznym.
Dlatego osoby próbujące Go sprowadzić do elfów czy jednorożców (delikatnie rzecz biorąc) za mało rozumieją czym jest religia albo ewidentnie kpią z osób wierzących.

Religie kpią z osób wierzących.
I z Boga.
//większość

A ja nie znam nikogo, kto by wierzył w elfy czy jednorożce. Nawet gdyby te stworzenia były wytworem magii czy inżynierii genetycznej to i tak ich istnienie byłoby naukowo jakoś weryfikowalne. Z jednorożcami dałbym sobie spokój. Duże koniopodobne zwierzęta nie uszłyby naszej uwadze. Gorzej z elfami. Jeżeli elfy to nie blade, chude i uszate istote zdolne do uprawiania seksu z gatunkiem Homo Sapiens ale małe niewidzialne skrzydlate duszki to ich empiryczna rejestracja może być równie trudna jak łapanie neutrin. Za nie nieistnienie elfów głowy bym nie dał.

Elbrus podziwiam twa umiejetność lakonicznych sformułowań.

ale - coś więcej o tym?

Nie, to tylko moja opinia i nie mam zamiaru nikogo przekonywać.
Wypływa to z mojego postrzegania Boga, którego nie podziela (i nie będzie podzielała) większość teistów
(jak nie wszyscy).

Mam wrazenie, że odpowiedziałeś, ale nie na moje pytania tylko na swoje.

Postawiłes znak równości miedzy wiara i niewiarą w Boga, bo obie sprawy jednakowo nie zostały rozstrzygnięte. Wygląda jednak na to, że tej samej zasady nie chcesz odnieść do innych bytów, których istnienie ani nieistnienie podobnie nie zostało rozstrzygnięte.


Znam gostka, który twierdzi, że widział jak Ruskie pod Białymstokiem żmije z samolotów zrzucali do lasów. Szanuję tego człowieka, co nie znaczy, że powaznie traktuję te historyjkę. Czemu mieszasz rózne sprawy?

Pytam o zdanie ciebie, a nie Ministra Edukacji.

Grzegor!

A cóż to za ciekawa nowa zasada metodologii naukowej? Wg niej trzeba by uznac płaskość Ziemi - a wszelkie dowody na jej kulistość uznać za nieistniejące, jako sprzeczne z teorią płaskiej Ziemi.

Nie dowodzi się zaprzeczeń z tego prostego powodu, że generalnie na ogół nie da sie przeprowadzić dowodu negatywnego. Ergo: nie udowodnisz istnienia czegoś - to coś pozostaje co najwyżej hipotezą (o ile sa przynajmniej jakies przesłanki).

Wskaż mi prawo biologii które mowi, że stwory takie jak elfy czy jednorożce nie moga istnieć.
Pomijam fakt, że wcale nie musiały powstac naturalnie.

Ułatwię ci zadanie: spróbuj zweryfikować czy chociaz w mojej szafie nie zyja elfy. Zobaczysz, że ci sie nie uda.

Ależ one dają sie poznać, tylko że nikt ich jeszcze nie znalazł. Wszystkie są przecież w mojej szafie. Zresztą - to powołajmy do ich badania inna naukę - elfologię. Nie będziemy juz szargać tej biologii...

Co konkretnie - poza religią?

ysuk-san!

A dużo wiadomo, czy są to zwierzeta i istoty czlowiekopodobne, skoro nikt ich dokładniej nie zbadał. Da się to zrobic w empiryczny sposób, tylko nikt nie wie, jaki to sposób. A może one z innego wymiaru i trzeba wielowymiarowej metodologii? Ale skoro nikt nie udowodnij, że nie istnieją, to istnieją co najmniej tak jak Bóg, aniołowie et co.

No i bywają też wierzący-wolni strzelcy, odmawiający przynależności do jakichkolwiek instytucji czy religii. Generalnie jednak ludzie chcą i lubią się zrzeszać. Miło jest wiedzieć, że jest grono osób myślących tak samo. Nic dziwnego, że dotyczy to również ateistów. Rzadko słyszy się deklaracje: "jestem inny niż wszyscy, nikt nie myśli tak jak ja". Ze strony ateistów słychać raczej: "jest nas wielu, pokażmy że istniejemy!", ostatnio była manifestacja ateistów i agnostyków itp.



Zgadzam się z tą opinią.

Chrześcijaństwo nie narzuca obowiązku wiary.
Jeśli ktos zechce wierzyć w wyimaginowane byty, to jego sprawa.


Szacunek nie skutkuje podzielaniem przekonań.

Ja nie mam zadnego wpływu na edukację w kraju