Jeden z biskupów powiedział, że nie musimy wierzyć w nic oprócz zmartwychwstania Jezusa. My wierzący. Więc jak to jest?

Ale się tego nawarstwiło - prawdziwe guano!
Więc po kolei:

Błąd. Człowiek i współczesne gatunki małp mają wspólnego przodka a nie pochodzą jedno od drugiego. To stały punkt programu u kreacjonistów.

To podobny poziom uproszczenia, jakby całą teologię uprościć do duszka Kacpra. Jakby ateista szarpnął się na porównanie wszystkich możliwych wywodów teologicznych do określenia "bozia-kacperek" byłaby chryja, jak kreacjonista pisze coś o małpach i kamieniach, nikt się nie obraża. I słusznie - jak kreacjonista nie wie (a który wie!?), o czym pisze, to po co takiego osobnika osądzać z jego wiedzy. Obraża wyłącznie siebie ukazując swoją skrajną indolencję w tej tematyce.

Poziom chemiczny (a dokładniej jego zróżnicowanie) pomiędzy pierwszymi związkami tłuszczowymi + RNA a komórką w współczesnym tego słowa znaczeniu jest większy niż pomiędzy pojedynczą komórką (np. bakterią) a człowiekiem. I czas pomiędzy pojawieniem się tego pierwszego stadium (jeszcze nie będącego życiem) a pierwszą pełną komórką był dłuższy niż pomiędzy tą pierwszą komórką a człowiekiem. Kreacjoniści z lubością gubią 2 mld lat, aby rozwodzić się nad tym, co jest niemożliwe.

Włoski badacz Ernesto Di Mauro udowodnił, że synteza od substancji prostych i ogólnie dostępnych w przyrodzie do pierwotnego 100-segmentowego RNA trwa niecałe 20 godzin (czemu przeczy "dowód przez obliczenia" pana Andrzeja Gduli, ale tu mówimy o badaczach poważnych a nie o "przypuszczalniaczach").

1. Nie wzięło się "z niczego" - patrz prawa chemii organicznej i nieorganicznej.
2. Zasady kształtowania się organizmów żywych z dokładnością wręcz bajeczną opisuje właśnie nielubiana przez Pana teoria ewolucji.

Tę kategorię stworzył i opisał pan Andrzej Gdula na tym forum w tym miejscu. U kreacjonistów takie pomieszanie z poplątaniem to wedle ich rozumowania właśnie nauka.

To żadna nowość. Za każdym razem, jak wypowiada się kreacjonista, chodzi wyłącznie o propagandę. Gdyby było inaczej byłyby jakieś badania naukowe a nie wyłącznie "a to jest niemożliwe", "a tamto się nie zdarzyło". Prosiłem między innymi w tym miejscu o przykłady takich badań i co otrzymałem? Pustkę plus słowotok.

to, chyba musze iść na studia biologiczne, żeby mieć start w dyskusji o TE
chyba, że znacie jakies strony w necie , które uczą od początku do końca o TE

Wystarczy chcieć się uczyć i nieco poczytać - wiele rzeczy się rozjaśnia. Studia nie są niezbędne, wystarczy otwarty umysł, nieco czasu, odrobina samozaparcia i trochę grosza.

Znamy, ale ja jednak sugeruję literaturę. Najpierw liźnij nieco szeroko pojętej genetyki. Potem można poczytać coś traktującego o mechanizmach. W międzyczasie warto rzucić w jakąś dobrze napisaną książkę opisującą przeróżne aspekty TE z uwzględnieniem różnych eksperymentów, badań i obserwacji ją potwierdzających. Jak będziesz zainteresowany, pewnie rzucimy kilkoma tytułami.

Pozdrawiam.

Nie strasz człowieka genetyką!

Wydaje mi się, że właśnie na Twoje problemy fajnie odpowiadają książki Dawkinsa. Może zacząć od Samolubnego genu? To nie podręcznik, ale ciekawie i z werwą napisana książka popularnonaukowa, więc bezboleśnie się to czyta. A autor koncentruje się właśnie na częstych nieporozumieniach dotyczących ewolucjonizmu.

Sam się nastraszyłem, a potem wciągnęło . Więc staram się i innych wciągnąć, bo podstawy są bardzo przydatne podczas dalszego wgłębiania się w temat.

Do tego dołożyłbym kilka pozycji odnosząc się do mojego poprzedniego posta.

Genetyka: jeśli rzeczywiście tylko Internet wchodzi w rachubę, to polecam to źródełko:
http://www.wiw.pl/Biologia/Genetyka/
Nieco wiekowe, ale świetnie podane, z ilustracjami, schematami itp. Plus nieco historii, która to doskonale uzmysławia co, skąd i jak.
Jeśli jednak literatura, to miłe kompendium typu:
"Krótkie wykłady. Genetyka" - H. Fletcher, I. Hickey, P. Winter
To samo, co w linku, ale nowsze, szersze i dokładniejsze.

Mechanizmy ewolucji - w zasadzie nie ma co kombinować:
"Ewolucja" - Douglas J. Futuyma
Dość kosztowna pozycja, ale jako źródło wiedzy i poznania - nieoceniona.

O TE ogólnie, z przykładami, badaniami, eksperymentami:
albo krótko, ale dość przyjemnie - "Dar Karola Darwina dla nauki i religii" - Francisco Ayala.
Jak dla mnie bardzo przyjemne, dodatkowo ciekawy aspekt godzenia nauki z wiarą.
Jeśli bardziej rozlegle, to wybór jest ogromny, ale warto polecić ponad wszelką wątpliwość:
"Najwspanialsze widowisko świata: świadectwa ewolucji" – Richard Dawkins
oraz
"Ewolucja jest faktem" - Jerry A. Coyne (tej nie czytałem, ale zbiera bardzo pochlebne opinie).
Jeśli w sieci, to (nieaktualizowany już po śmierci pana Karola Sabatha) http://www.ewolucja.org/ oraz masa źródeł anglojęzycznych.

Także zapraszam do księgarni/biblioteki i zachęcam do zagłębienia się w ten fascynujący świat.

Pozdrawiam.

Dzięki za bibliografie .

Dla osób o szerszych horyzontach myślowych i wyższej inteligencji polecam serię Hoimara von Ditfurtha:
Dzieci Wszechświata
Na początku był wodór
Duch nie spadł z nieba
Nie tylko z tego świata jesteśmy
Cudownie napisane, olbrzymi ładunek wiedzy i faktów z wielu dziedzin nauki, wszystko powiązane ze sobą a nie po prostu seria jak z encyklopedii. Porywające, ale przeciążające dla osób bez przygotowania wiedzą podstawową ze wskazanych dziedzin (fizyka, genetyka, ewolucjonizm, chemia).

Nie tylko z tego świata jesteśmy

Z notki od wydawcy:


Wygląda na to, że autor to kolejny wierzący nie mający zielonego pojęcia o stanie najnowszych badań historycznych nad postacią Jezusa. Zatem polecanie tej propozycji to oszukiwanie czytelników - czyli sposób "na kreacjonistę". Jakie to wygodne: nie wiem, nie rozumiem, nie interesuje mnie to ale... wierzę (ślepo!). Bultmann i jego tezy to rok 1926!

Oj, pedagogu... Takimi pozycjami to byś dziecko to jedzenia lodów zniechęcił!

Z ręka na sercu: przeczytałeś? Bo ja się przyznaję - mam, nie przeczytałem, czasem kartkuję tylko w poszukiwaniu interesującym mnie zagadnień. I wącham, bo pięknie pachnie farbą drukarską... To cięzki podręcznik akademicki, który pewno zgłębiają - złorzecząc - jedynie studenci. I to raczej nie biologii, ale studiów doktoranckich (?), bo jego obszerność daleko wykracza nawet poza zwykły, akademicki (30 godzin wykładów) kurs ewolucjonizmu.

Nie ukrywam, masz sporo racji . To żeby było jasne nakreślę mój "tor jazdy" dla chętnych, oczywiście z perspektywy czasu. Tak bym widział to dziś, aby było miło i nie zniechęcało.

Warto zacząć od Ayali, aby posmakować. Jak okaże się interesujące, to chwycić coś podstawowego z genetyki (choćby link powyżej, choć lepiej "Krótkie wykłady..."), aby mieć jakieś podstawy słownictwa i zagadnień. I teraz: dobrze pomęczyć Ewolucję w wolnych, niestresujących chwilach, a gro czasu poświęcić na Dawkinsa/Coyne'a i innych propagatorów popularnonaukowych.


Daj spokój, to byłaby perwersja . Ale nie ukrywam, że systematycznie brnę próbując zrozumieć. To jest naprawdę świetny podręcznik, choć "tylko" podręcznik. Zwróć jednak uwagę, że nazwałem to, że zacytuję, "źródło wiedzy i poznania". I wydaje mi się, że po to jest, i ciężko znaleźć coś, co jest sensownie strawne i jest zbiorem wiedzy, przynajmniej na tym poziomie.

Trzymajcie się.

Ja osobiście nie widzę żadnego sensu w doszukiwaniu się potrzeby Boskiej ingerencji, aby świat normalnie funkcjonował. Jeśli przyjmujemy, że Bóg stworzył świat, a potem szukamy argumentu za tym, że dodatkowo osobno musiał stworzyć jeszcze życie, bo zgodnie z prawami fizyki samoistnie powstać by ono nie mogło (lub też w nadprzyrodzony sposób kierował ewolucją), to tak, jakby stwierdzić, że świat jest niedokończony i Bóg odstawił fuszerkę. Przecież Boga stać na więcej. Podobnie, jak stolarz zrobiłby stół, ale pod jedną nogę trzeba by zawsze wkładać kawałek drewna, aby stał prosto. Czy ktoś z wierzących naprawdę sądzi, że młody Jezus, wraz ze św. Józefem, robili i sprzedawali ludziom takie stoły?

Na ten przykład, ja przeczytałem. Trzykrotnie od dechy do dechy. Naprawdę, nie należy zniechęcać. Książka naukowa, obejmująca całość tematyki ewolucyjnej, a równocześnie, jak to u Anglosasów, napisana lekko, z polotem i ciekawym stylem



Nie jestem ani studentem, ani doktorantem, nie mam też nic wspólnego zawodowo z biologią. Acro demonizuje

I pilaster się uważa za leniwego

Moze mial trudnosci w zrozumieniu?