Dżęder atakuje zewsząd, nie? : )

Maria-Magdalena, dziękuję i również Ci życzę miłego, pogodnego dnia, jak i wszystkim forumowiczom.

ErgoProxy, opamiętaj się. Co to za zapędy panie profesorze!
Chcesz mnie egzaminować? Co to za sprawdzam?
Dyskutuj, rozmawiaj, powiedz o nurtujących Cię problemach z ewolucją. Może je wspólnie rozwiążemy.

Normalnie, panie blefiarz, sprawdzam, co pan masz w kartach.

I naprawdę, nie będzie mnie uczył sztuki dyskutowania człowiek, który zapytany o etykę ateisty kazał mi założyć nowy wątek, po czym sam z rozpędem w etykę ateisty wjechał.

Dyskusja to nie gra w karty.
Postaraj się odróżnić.

Dyskusja ma bardzo wiele wspólnego z grą w karty.
Postaraj się to zrozumieć i nie wywracaj stołu, tylko połóż na niego, co tam masz. Głowę dam sobie uciąć, że blotki.

Poza agresją z Twojej strony nie widzę chęci do dyskusji.

Dla chemika_65 być może ewolucja to bajka. Jednak na szczęscie zdanie chemika_65 nie jest jedynie słusznie obowiązującym.

Nie, ewolucja to nie bajka, ale teoria naukowa, pełna wad, ale póki co, nie ma lepszej. Słowo ,,teoria" nie oznacza braku dowodów, o czym możesz się przekonać sprawdzając inną teorię np. grawitacji i skoczyć z wieżowca.

Czyli niewiarek nie wie nic o ewolucji. NIC! A kłamie bezczelnie, że wszystko...

Każda teoria wynika z jakichś założeń. Każda. Uczy tego na przykład Władimir Łowszyn w takiej książeczce o geometrii, dla dzieci. Na początku każdego wnioskowania zawsze jest coś, co się przyjmuje na wiarę, czyli bez dowodu. Coś, co do czego wszyscy się zagadzamy, coś, od czego dopiero startuje logika, coś, bez czego teorii nie zrozumiesz, tak jak nie zrozumiesz kryminału bez opisu sceny zbrodni. (Nawiasem mówiąc, dyskusja z niewiarkiem to niezły horror jest.)

Pytam się zatem: co w teorii ewolucji przyjmuje się na wiarę?

Napisałeś otwarcie, że wierzysz w to, co pilaster określa "bajkami ewolucyjnymi". Ponieważ pilaster tym mianem określa błędne poglądy nt. teorii ewolucji, to tym samym przyznałeś się iż świadomie wyznajesz błędne poglądy.

Naprawdę kiepsko u Ciebie z czytaniem ze zrozumieniem.

ErgoProxy:

W teorii ewolucji nic nie przyjmuje się na wiarę.
Logika i rozsądne wyciąganie wniosków.
Teoria Ewolucji to nie jest kościelna Biblia. Coś z czegoś wynika, ma swoje uzasadnienie.

A swoją drogą obrażanie i przypinanie łatek, to chyba Twoje ulubione zajęcie.

Przyznaję, że dawno nie czytałem @ErgoProxy tak nastroszonego.
@ErgoProxy nie daje się zazwyczaj wyprowadzić z równowagi rzetelnymi argumentami, nawet gdyby te obalały jego poglądy,
@ErgoProxy (jak chyba większość) daje się wyprowadzić z równowagi zadufaną w sobie ignorancją.

Skąd zatem wiesz, że Wszechświat wraz z dowodami kopalnymi na ewolucję nie został stworzony w zeszły czwartek?
Skąd wiesz, że obowiązujące dzisiaj prawa natury obowiązywały też miliardy lat temu?
Skąd wiesz, że nie jesteś jedynym umysłem we Wszechświecie i tak naprawdę wszystko co obserwujesz to produkt tego umysłu?
Skąd wiesz, że nie uczestniczysz w rzeczywistości wirtualnej, a dowody na ewolucje zostały spreparowane przez twórców tej rzeczywistości?
Skąd wiesz, że Twój umysł i tworzona przez niego logika są zdolne do opisu świata i sensowne?

zefciu:

Z naukowej metody datowania, np. przy pomocy izotopów węgla.
zefciu:

zefciu:

Rachunek różniczkowy? Chyba trudno, abym go sam sobie wymyślił i sam sobie utrudniał jego zrozumienie.
No i jeszcze przydałyby się dwa umysły żeby mnie wyprodukować.
zefciu:

Myślę, że jest to brnięcie w sferę fantazji. Zaraz usłyszę, że jestem w gigantycznym komputerze.
A sam jestem malutkim komputerkiem.

Ufam w to co mówi nauka.

,,Skąd zatem wiesz, że Wszechświat wraz z dowodami kopalnymi na ewolucję nie został stworzony w zeszły czwartek?"

Raczej skąd przyszedł Ci do głowy taki szalony pomysł ? Chyba nie jesteś fundamentalistą religijnym traktującym Biblię DOSŁOWNIE ?

Został stworzony z taką ilością tych izotopów, by wyglądało tak jak wygląda.
zefciu:
A po polsku?
To jest akurat fajny argument Choć nadal nie można wykluczyć, że Twój umysł dokonał autosugestii, by zapomnieć o tym, że wynalazł ten rachunek. Albo że tak naprawdę nie go i nie ma on sensu.
Jesteś wieczny.
Nie chodzi o to, czy brniemy, czy nie brniemy, ale o to, że przyjmujesz na wiarę, że tak nie jest. A nie masz na to dowodów. Nie usłyszysz, bo nie to jest moim celem. Ja też wierzę, że istnieje obiektywny świat zewnętrzny i jest on poznawalny. Ale nie twierdzę, że mam na to dowody.
Co to znaczy "mówi nauka"?
Nie jest to mój pomysł. Tym niemniej przytoczyłem go do zilustrowania faktu, że w naukach przyrodniczych musimy przyjąć pewne aksjomaty. Poza tym, czemu wykrzyczałeś ostatnie słowo? Czy gdybyś rozmawiał oralnie, zamiast pisać, to słowo "dosłownie" być wykrzyczał?