Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr paź 08, 2025 10:51



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 321 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 22  Następna strona
 Dowód na nieistnienie Boga 
Autor Wiadomość
Post 
danbog napisał(a):
Athmosfer !

Zaczne od tego , że Moim celem nie jest złamanie niczyjej wiary , tylko uświadomienie czym jest wiara .
Nie odmawiam Ci prawa do wiary - chciałby mjedynie byś wiedział co robisz wierząc .
Sądze , że ostudzi to tupet wierzących i ich agresje .
Pozwoli zrozumieć dlaczego wiara jest sprawą prywatną i dlaczego nie może być fundamentem społecznym .

Wiara z wiedzą niema nic wspólnego . a JEŚLI JUŻ, TO JEDYNIE TO ŻE WYKLUCZAJĄ SIĘ NAWZAJEM.



Cieszę się, że tak myślisz, ja także zawsze myślałem, że wiara powinna być sprawą prywatną, niestety wielu niby to wierzących wciska wiarę swoją wszędzie gdzie wlezie i nie szanują tych którzy sobie tego nie życzą.

Mam nadzieję, że nie uważasz tej rozmowy za agresywną i nie uwarzasz mnie wierzącego za agresywnego.

Czy wiara jednak jest mi nie potrzebna jeżeli daje mi spełnienie, ufność, nadzieje, że Bóg przebaczył mi moją winę - to jak kiedyś skrzywdziłem swoją ukochaną. W moim życiu bardzo potrzebny był mi Bóg, bo wielkie poczucie winy w sobie nosiłem, modliłem się tylko o jedno aby znów spotkać moją ukochaną i wytłumaczyć jej dlaczego ją w straszny sposób doświadczyłem (chciałem sprawdzić czy miłość wszystko przetrzyma). Dziewczyna mi przebaczyła po 5 latach i napisała ze nigdy nie czuła do mnie urazy, tylko była bardzo mną zaskoczona. Ja widzę w tym siłę boską, że wszystko się układa w świecie i w uczuciach (przynajmniej w moim życiu) inny może tego nie dostrzec i to rozumiem.

Cieszy mnie to też, że wiara nie łączy się z nauką, z wiedzą ale raczej z mistyką, bo Bóg jeżeli istnieje jest raczej nieogarniony i nie da się wyrzeźbić w słowie, nie da się sprowadzić do ograniczonego rozumu. Wiedza tym bowiem się charakteryzuje, że stawia wszędzie granice, przedziały, potrzebuje odniesienia. Bóg według mnie tych granic nie ma ale jest to tylko moja wiara i prosiłbym danbog abyś nie wchodził w dziedzinę wiary z argumentami naukowymi bo jasne jest chyba, że wiara nie ma nic wspólnego z nauką (wiem do czego dążysz i ja to pochwalam jak wyżej napisałem). Nie jest jednak zła bo ja jej nie łączę z nauką i daje mi pewną radość, że mam komu dziękować za dobro które mnie spotyka i za wysłuchane modlitwy. Ufam bowiem, że to nie przypadek sprawia, że 5 lat się modliłem jak już wspomniałem i zostałem wysłuchany. Zrozum, źle bym się czuł jakbym się dowiedział, że wszystko jest dziełem przypadku i nie ma celu. Celem oczywiście w życiu jest miłość (fileo) bo tylko ona daje szczęście. Ja jeszcze ponadto wierzę, że Bóg jest tą miłością, wznoszę ją na poziom sacrum, ale już nie każę nikomu w to wierzyć.

Pozdrawiam i życzę powodzenia na polu naukowym w poszerzaniu wiedzy o świecie.
Dziękuję jednocześnie bo dużo się od Ciebie nauczyłem; tj. czym jest nauka w rzeczywistości


Pt maja 08, 2009 23:18
Post 
Jezeli miałbym łaczyć wiarę z nauką byłby wtedy problem. Gdy one istnieją niezależnie nie wchodzą sobie w drogę. Nie przeszkadza wtedy wiara w poznawaniu świata rzeczywiście naukowo.

To chciałem podkreślic


Pt maja 08, 2009 23:26
Post 
Acha, moja wiara wychodzi poza doktryny. Nie utożsamiam się z żadnym kościołem. Uważam bowiem, że każda doktryna ogranicza Boga. Chce stworzyć niby to jego definicję. Bóg jest poza wszelką definicją - tak wierzę, tak jak to było już w temacie zasygnalizowane przez astrotaurusa. Ale wcale nie wierzę, że go niema i chyba mi wolno, i chyba tym nikomu nie przeszkadzam.


So maja 09, 2009 0:23
Post 
wieczny_atudent napisał(a):
Przekonania religijne nie polegają na byciu przeciwnikiem in vitro, ale właśnie np. na przekonaniu że Bóg jest panem życia. Bycie przeciwnikiem in vitro jest zastosowaniem swoich poglądów w praktyce.
Według mnie właśnie to drugie jest wyrażeniem poglądów, pierwsze jest stwierdzeniem faktu odnośnie siebie samego.
Ale ja nie mówiłem o przekonaniach religijnych, bo te możesz mieć dowolne bez żadnych wyjaśnień - one nie podlegaja publicznej dyskusji! Ja mówiłem o poglądach na temat in vitro, które społecznej dyskusji podlegają.
I pierwszy przykład: Chcę zakazu in vitro , bo mam takie przekonania religijne to było właśnie wyrażenie poglądów podlegających społecznej dyskusji, a to drugie:Tylko Bóg jest panem życia! to horror kwalifikujący się do leczenia psychiatrycznego, skoro w dyskusji publicznej ktoś stara się reprezentować interesy i poglądy kogoś, kogo istnienia nie potrafi wykazać, kogoś, kto w ogóle nie jest podmiotem społecznej dyskusji, kogoś od kogo nie ma żadnych plenipotencji do reprezentowania go.
W tym drugim przypadku ów ktoś wystepuje nie jako obywatel, tylko jako bezwolne narzędzie, nieobliczalny pachołek dogmatów, na którego lepiej mieć przygotowanego bejsbola, bo nigdy nie wiadomo jak bardzo w imię swoich urojeń zechce wykroczyć poza system prawny.

Cytuj:
Ochrona praw mniejszości nie polega na zachowywaniu się tak jak ona i udawaniu, że ma się inne przekonania niż naprawdę.
W moich wypowiedziach na pewno nie znalazłeś sugerowania fałszu.
Ja mówię nie o udawaniu, tylko o elementarnym respektowaniu praw mniejszości.

Cytuj:
Jeżeli ma się poglądy nakazujące szerzenie tego co nazywa się Dobrą Nowiną, to istnienie mniejszości odmiennego zdania nie może ograniczyć prawa do postępowania zgodnie z własnymi przekonaniami, jeżeli nie narusza się w ten sposób podstawowych wolności innych osób. Eksponowanie symboli religijnych takich wolności nie narusza - nikomu nie jest gwarantowane prawo do życia w środowisku, w którym ludzie będą publicznie zachowywać się jakby nie mieli poglądów sprzecznymi z opiniami danej osoby.
Czemu unikasz przyjęcia do wiadomości czegoś co Ci tłumaczę jak chłop krowie na granicy...?
Możesz głosić co chcesz, możesz stawiać kościoły, kapliczki, urządzać pielgrzymki, procesje, wywieszać bilboardy, urządzać happeningi, nawet zaczepiać ludzi na ulicy (czujnie i kulturalnie) itp, itd.. To wszystko może dziać się w przestrzeni publicznej.
A ja mówię o sferze działania państwa - współwłasności wszystkich obywateli.

Cytuj:
Pomijając fakt, że wieszanie krzyży w urzędach nie jest działaniem struktury organizacyjnej Kościoła, ale ludzi świeckich do niego należących,...
Ale nie da się tego pominąć! Jesteście katolikami, wasze struktury to wasze wewnętrzne sprawy, a poza tym ja nie słyszałem, żeby ludzie władzy w krk odcinali się od krzyży w urzędach. Przeciwnie - widziałem kiedyś jak choćby Głódź wysłał prezesa Sądu Najwyższego z gwoździem i młotkiem na krzesełko, żeby umieścił krzyżyk na ścianie nowego gmachu Sądu.

Cytuj:
"Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób."
Nie rozumiesz?
Znak jednej religii w gmachu państwa jest zamachem na konstytucyjną wolność wyznania obywateli tego państwa nie będących wyznawcami tej jednej religii.

Cytuj:
Nie ma informacji o Bogu w postaci wiedzy spisanej i naukowo zweryfikowanej, ale to nie znaczy, że nie ma śladów obecności Boga w świecie. Jeżeli nie potrafimy czegoś zbadać poprzez zdefiniowanie go w ramach modelu mającego to coś opisywać (ale modele zawierające pewien obraz Boga przeciez istnieją) to dany obiekt poznajemy poprzez interakcję z nim. I na tej interakcji z żywym Bogiem polega chrześcijaństwo, w idealnej sytuacji. Wierzę, że zgodnie z Bożą wolą, interakcja ta jest możliwa tylko poprzez akt woli danego człowieka, pragnącego tej interakcji.
Bzdura. Jakieś teologiczne paplanie...
Nie ma żadnych śladów obecności Boga w świecie, nie ma żadnej interakcji z żywym Bogiem, bo ciągle "Bóg" to jest pusty dźwięk, coś co nie ma definicji, zatem nie istnieje, a gadnie o czymś co nie istnieje jest bezprzedmiotowe i podlega ciachaniu brzytwą.

Cytuj:
Tu już Karwoch odpowiedział. Chodzi wyłącznie o ograniczenie papierkowej roboty. Domyślnie zaś religia jest nauczana, ponieważ z doświadczenia wynika, że taka jest ogólnie rzecz biorąc wola społeczeństwa.
Zycie w społeczeństwie oznacza też czasami ponoszenie kosztów efektywnej jego organizacji, nawet jeżeli dany aspekt akurat nie ma dla nas znaczenia.
Ani Karwoch nie odpowiedział, ani Twoje dopasowywanie bezczelności katolików do obowiązującego prawa nie trzyma się kupy.
Konstytucja gwarantuje (ha, ha!), że Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania.
To chętni powinni z własnej woli wyrazić chęć zapisywania dzieci na katechezę w szkole, a tymczasem zmusza się niechętnych do deklaracji.
Kumasz?

Cytuj:
Nie wiem co mieli w założeniu. Jeżeli chcieli wykorzystać symbol religijny do wywołania afery i kłótni, to nawet wierzący mogliby się obrazić i sprzeciwić. Ale mówię, nie wiem jak było.
A ja mówię, że wiem jak było. I że Twoi guru w sutannach popierają politykę małych kroczków i coraz mocniejszego wsuwania stopy w drzwi.
A przyzwoici, znani mi katolicy, uważają krzyż w Sejmie za obciach dla siebie i dla krzyża.

Cytuj:
Jasne, wątek nie ma służyć konstruktywnej dyskusji, bo ty już przecież wiesz jak jest: Bóg nie istnieje, a wiara w niego jest bezsensowna, powinna być zatem zamknięta w ciemnicy, tak aby nikt nie musiał mieć styczności z takimi absurdalnymi poglądami. Postanowiłeś jedynie oświecić nas swoją mądrością. I każda opinia niezgodna z twoimi poglądami jest zatem nie na temat. Nie na temat jest podważenie możliwości jednoznacznego określenia jak jest. Nie na temat jest wykazywanie, że może być inaczej (to zresztą także "bezprzedmiotowe, teoretyczne paplanie"). Nie na temat jest twierdzenie, że sensowność wiary nie jest bezpośrednio uzależniona od jej prawdziwości. Nie na temat jest może także tocząca się dyskusja o pozycji religii i jej uzewnętrzniania wobec prawa. Ogólnie rzecz biorąc, jedynie twoje wypowiedzi są na temat, bo to ty łaskawie dajesz nam dostęp do swoich wspaniałych przemyśleń.
Ulało Ci się, widzę, ale treści jak zwykle mało..... :(
Jeżeli chcesz wykazać, że jest, czy tylko może być inaczej, niż ja mówię, to wykaż to po prostu. Konkretnie i do rzeczy.

Cytuj:
Istnienie zdarzeń, których nauka nie potrafi wyjaśnić uprawnia do konstruowania hipotez o przyczynach natury duchowej. Taką hipotezą może być istnienie potężnej istoty, która owe cuda wywołuje. Krótko mówiąc, samo istnienie cudów jest faktem, którym można uzasadnić wprowadzanie Boga do modeli świata.
Istnienie zdarzeń, których nauka nie potrafi wyjaśnić (chodzi Ci o coś konkretnie?) nie upoważnia do umieszczenia niezdefiniowanego niewiadomoczego w modelu opisującym świat.
W gdybaniach zmieści się wszystko.

Cytuj:
Nie dopuszczenie możliwości istnienia Boga jest równoważne z założeniem jego istnienia. Przy takim założeniu nie da się oczywiście stworzyć takiej interpretacji faktów, z której wynikałoby istnienie Boga. Próba rozstrzygnięcia, czy Bóg istnieje, przy założeniu, że nie istnieje, jest oczywistym błędnym kołem. Dlatego oczekuję, że przestaniesz twierdzić, że Bóg nie może istnieć, jeżeli chcesz, bym zaczął opierać się na konkretnych przykładach, chociażby z życia Jezusa.
Ja nie czynię, w przeciwieństwie do wierzących, żadnych założeń, jestem otwarty na rozstrzygnięcie istnienia Boga , tylko powiedz po ludzku co to, Twoim zdaniem, jest ! W świecie poza wyobraźnią, ma się rozumieć.
Poza tym widzę znowu jakieś podchody z jakimś Jezusem... co to za nowa sztuczka?
Wcześniej już też coś tam wspominałeś, że wiesz coś więcej, niż mówisz...
Nie umiesz po prostu wyrażać się jasno i rzeczowo, zamiast bełkotać coś pseudonaukowo o jakichś bytach koniecznych, które być może nie istnieją....?

_________________


So maja 09, 2009 2:53
Post 
@ snafu

Zadałeś sobie wiele trudu, żeby stworzyć pozory naukowości wywodu...
jeśli tam była jakaś zawartość merytoryczna - wygląda mi na to, że można ją streścić w zdaniu:
"Być może istnieje coś, o czym nic nie wiemy. "

Chodzi Ci o coś konkretnie? :D


So maja 09, 2009 3:01

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
@astrotaurus

astrotaurus napisał(a):
Chodzi Ci o coś konkretnie?


Tak. Wskazałem Ci, że Twój "dowód" niczego nie dowodzi w zakresie większym niż Twój umysł, a podpórki jakie używasz, żeby go mimo wszystko utrzymać z punktu widzenia Twoich własnych twierdzeń są bełkotem. I wynika to po prostu z samej konstrukcji "dowodu".

I jak dla mnie to tyle. Wskazuje to po prostu na zerową wartość argumentacyjną "dowodu". Chyba, że oczywiście pokażesz mi gdzie się pomyliłem.


@danbog

To sobie doczytaj wątek.

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


So maja 09, 2009 9:12
Zobacz profil
Post 
snafu napisał(a):
Tak. Wskazałem Ci, że Twój "dowód" niczego nie dowodzi w zakresie większym niż Twój umysł, a podpórki jakie używasz, żeby go mimo wszystko utrzymać z punktu widzenia Twoich własnych twierdzeń są bełkotem. I wynika to po prostu z samej konstrukcji "dowodu".

I jak dla mnie to tyle. Wskazuje to po prostu na zerową wartość argumentacyjną "dowodu". Chyba, że oczywiście pokażesz mi gdzie się pomyliłem.
Ano, cały czas nie chcesz przeczytać uważnie nawet pierwszego posta i stąd się ciągle mylisz.
Ciągle próbujesz pokryć nieumiejętność myślenia mnożeniem słów, które wydają Ci się mądre niesłychanie, a które przy rozumnym używaniu brzytwy Ockhama nie powinny w ogóle zaistnieć, a przynajmniej nie w odniesieniu do świata zewnętrznego.


Ja sam potrafię wymyślić multum czegokolwiek, jednakże możliwości ludzkiej wyobraźni to nie jest podstawa do umieszczania w modelu świata rzeczywistego owej wyobraźni wytworów. Nie interesują mnie przepychanki na wyobraźnię, tylko bezpodstawność umieszczania czegoś takiego jak Bóg z religii w modelu świata rzeczywistego.

Mówiłem to już chyba, ale powtórzę, że bardzo żałosne są wygibasy umysłowe religijnych. Ludzie którzy podporządkowują całe swoje życie jakimś, jak ładnie zauważył danbog, trzem literom niemającym odpowiednika w świecie realnym, ludzie mający obcykane na temat swojego Boga prawie wszystko - zapytani o konkrety wiją się jak piskorz, uciekają w najdalsze rejony nieokreśloności, pseudonaukowych i pseudofilozoficznych rozważań...

Bóg obecny zawsze i wszędzie, ingerujący na co dzień we wszystko, kontrolujący wszystko staje się nagle czymś co być może istnieje, ale my o tym nic nie wiemy.... Pełnia informacji o wymaganiach, obiecankach itp. zmienia się w totalną pustkę informacyjną zastępowaną przez gdybania.
Żenada.

I przypomnę: mój wysiłek w tym wątku jest kurtuazją.

Gdybyście byli cywilizowanymi ludźmi ja nie musiałbym podejmować trudu udowadniania nieistnienia czegokolwiek, bo to wy musielibyście udowodnić istnienie realnego odpowiednika waszej trzyliterowej zbitki i bez tego nie wyprowadzalibyście jej ze sfery prywatnych poglądów do sfery państwowej.


So maja 09, 2009 10:05

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
astrotaurus napisał(a):
Ano, cały czas nie chcesz przeczytać uważnie nawet pierwszego posta i stąd się ciągle mylisz.


Ano nie przeczytałeś tego co napisałem i dalej nie wiesz gdzie w swoim rozumowaniu popełniasz błąd. "Dowód" jest po prostu dziurawy logicznie i wskazałem konkretnie gdzie.

I to, że dodajesz do niego mnóstwo kwiatków w stylu jaka to niby kurtuazja, że wogóle chciałeś coś napisać i jak to tam odcinasz się od pseudofilozofii nie zmienia faktu, że sadzisz je na nawozie.

Więc umiesz merytorycznie odpowiedzieć na mój zarzut odnośnie swojego dowodu czy też nie umiesz?

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


So maja 09, 2009 10:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 12, 2009 17:36
Posty: 229
Post 
Cytuj:
Ano, cały czas nie chcesz przeczytać uważnie nawet pierwszego posta i stąd się ciągle mylisz.
Ciągle próbujesz pokryć nieumiejętność myślenia mnożeniem słów, które wydają Ci się mądre niesłychanie, a które przy rozumnym używaniu brzytwy Ockhama nie powinny w ogóle zaistnieć, a przynajmniej nie w odniesieniu do świata zewnętrznego.


Naprawdę myślisz że wymyśliłeś tak mądry dowód, którego nie imają się żadne kontrargumenty? Wierzysz w szkiełko i oko, a dowód logiczny (naukowy) na nieprawdziwość Twojego twierdzenia masz w głębokim poważaniu. Co do zasadności używania brzytwy Ockhama wypowiadał się wieczny_student. Ty już naprawdę nie masz na czym się oprzeć, a jednak jak w amoku cały czas twierdzisz iż wszyscy się mylą, tylko nie Ty.


So maja 09, 2009 12:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29
Posty: 2342
Post 
astrotaurus napisał(a):
Ale ja nie mówiłem o przekonaniach religijnych, bo te możesz mieć dowolne bez żadnych wyjaśnień - one nie podlegaja publicznej dyskusji!
Odnoszę wrażenie, że w całym tym wątku dyskutujesz publicznie m.in. o przekonaniach religijnych, że są nieuprawnione, bezsensowne i przeto ukrywane tak, aby nasze zachowania nie miały wpływu na życie innych.

Cytuj:
Ja mówiłem o poglądach na temat in vitro, które społecznej dyskusji podlegają.
I pierwszy przykład: Chcę zakazu in vitro , bo mam takie przekonania religijne to było właśnie wyrażenie poglądów podlegających społecznej dyskusji, a to drugie:Tylko Bóg jest panem życia! to horror kwalifikujący się do leczenia psychiatrycznego, skoro w dyskusji publicznej ktoś stara się reprezentować interesy i poglądy kogoś, kogo istnienia nie potrafi wykazać, kogoś, kto w ogóle nie jest podmiotem społecznej dyskusji, kogoś od kogo nie ma żadnych plenipotencji do reprezentowania go.

W dyskusjach publicznych nie tylko podaje się fakty (np. to jakie ma się poglądy) ale także argumenty, których wartość może być arbitralna, w zależności od tego kto jest ich odbiorcą. I tak Chcę zakazu in vitro, bo mam takie przekonania religijne jest faktem (abstrahując od tego, że jak wspomniałem, przekonania religijne nie są byciem za lub przeciw in vitro) a Tylko Bóg jest panem życia! jest argumentem istotnym dla wierzących odbiorców danego przekazu publicznego.

Cytuj:
W moich wypowiedziach na pewno nie znalazłeś sugerowania fałszu.
Fałszem byłoby udawanie, że Dobra Nowina jest przeznaczona wyłącznie dla nas - wierzących, że nie mamy obowiązku wyrażania swojej wiary wszędzie tam, gdzie jest to możliwe.

Cytuj:
Ja mówię nie o udawaniu, tylko o elementarnym respektowaniu praw mniejszości.
Cytuj:
Znak jednej religii w gmachu państwa jest zamachem na konstytucyjną wolność wyznania obywateli tego państwa nie będących wyznawcami tej jednej religii.

Jakich konkretnie praw i jakich konkretnie wolności? Czy widok krzyża przymusza cię do zmiany religii, lub zewnętrznego kultu? Czy może czyni to naturalny w społeczeństwie fakt, że działalność na rzecz jakiejś grupy społecznej (tu: wierzących użytkowników danego gmachu, bo dla nich jest ten krzyż przeznaczony) jest finansowana są z pieniędzy społecznych, a więc po części twoich? (Możesz postawić tu co najwyżej zarzut niewłaściwego wydatkowania swoich pieniędzy.)

Cytuj:
Możesz głosić co chcesz, możesz stawiać kościoły, kapliczki, urządzać pielgrzymki, procesje, wywieszać bilboardy, urządzać happeningi, nawet zaczepiać ludzi na ulicy (czujnie i kulturalnie) itp, itd.. To wszystko może dziać się w przestrzeni publicznej.
A ja mówię o sferze działania państwa - współwłasności wszystkich obywateli.

Jeżeli to rząd/sejm/jakikolwiek-organ-władzy-państwowej nakazał wieszanie krzyży, to byłoby to sprzeczne z konstytucją. Dopóki jednak powieszenie krzyża jest osobistą decyzją administratora, nie jest działalnością państwa, bo w tym przypadku administrator nie działa jako jego przedstawiciel, ale jako członek Kościoła, i nie jest złamaniem zasady równego traktowania religii przez państwo. Nawet jeśli wykorzystuje tu pieniądze publiczne, to ma do tego prawo przyznane odgórnie, bo przeznacza je na rzecz użytkowników powierzonego mu lokalu, czyli zgodnie z ich ogólnym przeznaczeniem (a o szczegółowym przeznaczeniu decyduje właśnie on).

Cytuj:
Ale nie da się tego pominąć! Jesteście katolikami, wasze struktury to wasze wewnętrzne sprawy, a poza tym ja nie słyszałem, żeby ludzie władzy w krk odcinali się od krzyży w urzędach. Przeciwnie - widziałem kiedyś jak choćby Głódź wysłał prezesa Sądu Najwyższego z gwoździem i młotkiem na krzesełko, żeby umieścił krzyżyk na ścianie nowego gmachu Sądu.
W przypadkach o których mówisz hierarchowie nie działali jako reprezentanci Stolicy Apostolskiej, działali w imieniu własnym, jako chrześcijanie katolicy. Nie było żadnego kościelnego rozporządzenia które nakazywałoby chrześcijanom konkretne działanie w postaci wywieszania krzyży. Choć pewnie nawet nie byłoby sprzeczne z prawem, jeżeli nie chodziło by tu o sprzeczne z prawem wywieszanie krzyży (np. w świątyniach innych wyznań).

Cytuj:
Bzdura. Jakieś teologiczne paplanie...
Nie ma żadnych śladów obecności Boga w świecie, nie ma żadnej interakcji z żywym Bogiem, bo ciągle "Bóg" to jest pusty dźwięk, coś co nie ma definicji, zatem nie istnieje, a gadnie o czymś co nie istnieje jest bezprzedmiotowe i podlega ciachaniu brzytwą.

Czy człowiek nie doświadczał słońca zanim nadał mu jakąkolwiek sensowną definicję? Zawsze, zanim nastąpi zdefiniowanie jakiegoś obiektu, następuje interakcja z nim, inaczej nasze definicje nijak nie miałyby się do rzeczywistości, a sam podkreślasz istotność relacji pomiędzy modelem (definicjami) i rzeczywistymi obiektami.

Jeżeli zaś brak definicji nie umożliwia interakcji z danym bytem, to brak definicji Boga nie uniemożliwia interakcji z nim. Tym samym twój powyższy argument jest niesłuszny.

Wszystko, co wierzący mówią o Bogu powstało na bazie oddziaływania z nim, za pośrednictwem Objawienia. Na tej podstawie dopiero buduje się systemy teologiczne i prowadzi spekulacje.

Cytuj:
Ani Karwoch nie odpowiedział, ani Twoje dopasowywanie bezczelności katolików do obowiązującego prawa nie trzyma się kupy.
Konstytucja gwarantuje (ha, ha!), że Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania.
To chętni powinni z własnej woli wyrazić chęć zapisywania dzieci na katechezę w szkole, a tymczasem zmusza się niechętnych do deklaracji.
Kumasz?

No dobrze. Ten argument rozumiem. Przyznaję ci tu rację. Choć biorąc pod uwagę, że w sytuacji, gdy wierzący składają deklaracje, o nie złożenie deklaracji też ujawnia światopogląd, więc skutek jest ten sam. Nie robiłbym zatem wielkiej afery z tego, czy światopogląd niechrześcijan jest ujawniany przez ich działanie (deklaracja o "nie-woli") czy brak działania (brak deklaracji o woli). Myślę jednak, że nawet większość ateistów i innych niekatolików godzi się na wzięcie na siebie obowiązku napisania jednego papierka by uprościć cala akcję i zmniejszyć jej ogólne koszty (minimalne wszakże).

Cytuj:
A ja mówię, że wiem jak było. I że Twoi guru w sutannach popierają politykę małych kroczków i coraz mocniejszego wsuwania stopy w drzwi.
A przyzwoici, znani mi katolicy, uważają krzyż w Sejmie za obciach dla siebie i dla krzyża.

Przyjąłem do wiadomości twoją opinię. Oczywiście nadal nie stanowi dla mnie wiedzy potwierdzonej, ale będę świadomy istnienia takiego poglądu.

Cytuj:
Ulało Ci się, widzę, ale treści jak zwykle mało..... :(
Jeżeli chcesz wykazać, że jest, czy tylko może być inaczej, niż ja mówię, to wykaż to po prostu. Konkretnie i do rzeczy.

Tu konkretnie chciałem ironicznie skomentować twoje stwierdzenie, że "wiesz jak jest". A że może być inaczej niż mówisz, świadczą miliardy ludzi o innych poglądach. Możliwości generalnie istnieją, przynajmniej w ludzkiej świadomości, dopóki nie wykaże się ich niemożliwości.

Logiczny tok postępowania jest taki:
1. a priori przyjmuje się wszystkie możliwości
2. odrzucamy te możliwości, którymi nie chcemy się zajmować z przyczyn praktycznych
3. wybieramy aksjomaty, na których się opieramy (aksjomatem może być np. prawdziwość jakiegoś doznania o świecie)
4. odrzucamy te możliwości, które potrafimy wykluczyć na podstawie przyjętych aksjomatów
5. Jeżeli
5a. nie została żadna możliwość - albo aksjomaty są sprzeczne, albo zgodna z nimi jest jedna z możliwości odrzuconych w kroku 2.
5b. została jedna możliwość - mamy ustalony model, jedyny z tych, które uznaliśmy za warte rozpatrzenia, który jest zgodny z przyjętymi aksjomatami
5c. zostało więcej niż niż jedna możliwość - nie wyciągnęliśmy z aksjomatów wszelkich możliwych wniosków, lub system aksjomatów wymaga poszerzenia, lub zbiór możliwości, które uznamy za warte rozważenia wymaga okrojenia

Zwracam uwagę, że kroki 2. i 3. są subiektywne (zwłaszcza 2.). Oczywiście, jeżeli nie odrzucimy żadnych możliwości przed rozpoczęciem wnioskowania, ani nie przyjmiemy żadnych aksjomatów, zawsze kończymy w sytuacji 5c. Więc w "sytuacji podstawowej" istnieje wiele możliwości, większość zupełnie absurdalna i nie mająca związku z naszymi obserwacjami świata (bo nie założyliśmy nawet aksjomatu o prawdziwości pewnych doznań). Taka sytuacja jest dla mnie niesatysfakcjonująca, dlatego nie idę tą drogą. Np. teorie o krasnoludkach odrzucam w kroku 2., ale teorie o Bogu (jako mające znaczny wpływ na życie) już nie. Za aksjomat nie uważam natomiast np. możliwości naukowego zweryfikowania wszelkich zdań prawdziwych, jak to niektórzy czynią (nie mówię, że ty, ale z takimi osobami się zetknąłem).

W każdym razie, po dojściu do kroku 5 znalazłem się w przypadku 5c. nie chcąc (z subiektywnych przyczyn) modyfikować aksjomatów lub a priori odrzucać żadnych dodatkowych teorii, godzę się z tym, że nie potrafię rozstrzygnąć jednoznacznie jak jest. W szczególności, że istnieją inne możliwości niz ta podana przez ciebie.

Cytuj:
Ja nie czynię, w przeciwieństwie do wierzących, żadnych założeń, jestem otwarty na rozstrzygnięcie istnienia Boga , tylko powiedz po ludzku co to, Twoim zdaniem, jest ! W świecie poza wyobraźnią, ma się rozumieć.
Za pomocą wyłącznie słów ciężko coś pokazać w świecie fizycznym. Ale jeżeli ci to odpowiada, mogę spróbować wykazać istnienie działania Boga na podstawie życia Jezusa. Efekt zależeć będzie jednak nie tylko ode mnie, ale także od tego, w jakie informacje o faktach z jego życia (nie o filozoficznych hipotezach, wiem, że ich nie lubisz) uwierzysz na podstawie mojego świadectwa (które, mam nadzieję, będzie dobrym odzwierciedleniem świadectwa przekazywanego w Kościele przez pokolenia).

_________________
"Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."


So maja 09, 2009 15:09
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz maja 07, 2009 15:45
Posty: 8
Post 
A ja odpowiem tak: nie czytałem 12 stron tego wątku ale zrozumiałem temat. Podam przykład: jeden z księży chciał aby pewien niewierzący udowodnił uwaga: "Nieistnienie Boga". Przeczytałem to i się roześmiałem... Jak mam udowadniać nieistnienie czegoś? Wierzę w Boga, ale bardziej jestem ku teorii ewolucji na którą są dowody, która ma sens (sens - pojęcie względne). Ja bym bardzo prosił o to aby ktoś krótko mi przedstawił dowody na istnienie Boga. Bo na istnienie człowieka, który pochodzi od małpy to już znam. Ale czy muszę wierzyć w coś co jest napisane w Biblii lub w Testamencie? Jakie mam potwierdzenie słuszności zawartych tam słów?


So maja 09, 2009 19:18
Zobacz profil
Post 
Sprawy wieszania krzyży, in vitro i inne sprawy związane z życiem społecznym choć łączą się z tematem to do niego nie należą. Dobrze by było założyć nowy temat np: wiara w życiu społecznym - pojęcie wolności Chciałbym prosić o jakąś systematykę


N maja 10, 2009 1:04
Post 
wieczny_student napisał(a):
Odnoszę wrażenie, że w całym tym wątku dyskutujesz publicznie m.in. o przekonaniach religijnych, że są nieuprawnione, bezsensowne i przeto ukrywane tak, aby nasze zachowania nie miały wpływu na życie innych.
Lepiej późno, niż wcale.
Ja od pierwszego posta mówię o waszej hucpie...
I na wszelki wypadek zwrócę uwagę, że ja mówię wyraźnie w jakim zakresie wasze zachowania/poglądy nie powinny wpływać na życie niezrzeszonych w waszym kółku zainteresowań.
Nie każę was pożerać lwom.

Cytuj:
W dyskusjach publicznych nie tylko podaje się fakty (np. to jakie ma się poglądy) ale także argumenty, których wartość może być arbitralna, w zależności od tego kto jest ich odbiorcą. I tak Chcę zakazu in vitro, bo mam takie przekonania religijne jest faktem (abstrahując od tego, że jak wspomniałem, przekonania religijne nie są byciem za lub przeciw in vitro) a Tylko Bóg jest panem życia! jest argumentem istotnym dla wierzących odbiorców danego przekazu publicznego.
A Ty swoje! Znowu boskie i cesarskie do religijnego kociołka wrzucasz pospołu.

Cytuj:
Fałszem byłoby udawanie, że Dobra Nowina jest przeznaczona wyłącznie dla nas - wierzących, że nie mamy obowiązku wyrażania swojej wiary wszędzie tam, gdzie jest to możliwe.
Dlatego mówię o hucpie.
Mając gęby pełne frazesów o wolnej woli i o miłości bliźniego próbujecie na podstawie swoich urojeń panoszyć się w życiu wszystkich. Przy takiej bezczelności niszczycie prawo innych do wolności od religii.
Gdybyście byli cywilizowanymi ludźmi wiedzielibyście bez walki, że wasze prawa kończą się tam, gdzie zaczynają się prawa innych.

Cytuj:
Jakich konkretnie praw i jakich konkretnie wolności?
Ano wspomnianej wolności od religii....

Cytuj:
Czy widok krzyża przymusza cię do zmiany religii, lub zewnętrznego kultu? Czy może czyni to naturalny w społeczeństwie fakt, że działalność na rzecz jakiejś grupy społecznej (tu: wierzących użytkowników danego gmachu, bo dla nich jest ten krzyż przeznaczony) jest finansowana są z pieniędzy społecznych, a więc po części twoich? (Możesz postawić tu co najwyżej zarzut niewłaściwego wydatkowania swoich pieniędzy.)
Skup się wreszcie i zrozum, że gmach państwowy jest przeznaczony dla wszystkich obywateli, także tych, którzy mają prawo na widok krzyża dostawać wysypki.

Cytuj:
Jeżeli to rząd/sejm/jakikolwiek-organ-władzy-państwowej nakazał wieszanie krzyży, to byłoby to sprzeczne z konstytucją. Dopóki jednak powieszenie krzyża jest osobistą decyzją administratora, nie jest działalnością państwa, bo w tym przypadku administrator nie działa jako jego przedstawiciel, ale jako członek Kościoła, i nie jest złamaniem zasady równego traktowania religii przez państwo. Nawet jeśli wykorzystuje tu pieniądze publiczne, to ma do tego prawo przyznane odgórnie, bo przeznacza je na rzecz użytkowników powierzonego mu lokalu, czyli zgodnie z ich ogólnym przeznaczeniem (a o szczegółowym przeznaczeniu decyduje właśnie on).
Bredzisz. Administratorem budynków państwowych jest państwo i żaden urzędnik, czy sprzątający cieć nie ma prawa po uważaniu wieszać sobie na ścianach gołych bab, swastyk, czy krzyży.

Cytuj:
Czy człowiek nie doświadczał słońca zanim nadał mu jakąkolwiek sensowną definicję?
Nie.
Pierwszy kwant informacji o czymkolwiek jest definicją tego czegoś.

Cytuj:
Zawsze, zanim nastąpi zdefiniowanie jakiegoś obiektu, następuje interakcja z nim, inaczej nasze definicje nijak nie miałyby się do rzeczywistości, a sam podkreślasz istotność relacji pomiędzy modelem (definicjami) i rzeczywistymi obiektami.
Wskazanie palcem to definicja. Chcesz porównywać wymyślonego Boga i rzeczywiste Słońce?

Cytuj:
Jeżeli zaś brak definicji nie umożliwia interakcji z danym bytem, to brak definicji Boga nie uniemożliwia interakcji z nim. Tym samym twój powyższy argument jest niesłuszny.
Nie ma interakcji z czymś co nie jest w jakikolwiek sposób zdefiniowane.
Macie interakcje z własnymi wymysłami. Z niczym więcej.

Cytuj:
Wszystko, co wierzący mówią o Bogu powstało na bazie oddziaływania z nim, za pośrednictwem Objawienia. Na tej podstawie dopiero buduje się systemy teologiczne i prowadzi spekulacje.
Tak: systemy i spekulacje.
Tylko to o "Bogu" to beztreściowa pustka.

Cytuj:
Nie robiłbym zatem wielkiej afery z tego, czy światopogląd niechrześcijan jest ujawniany przez ich działanie (deklaracja o "nie-woli") czy brak działania (brak deklaracji o woli). Myślę jednak, że nawet większość ateistów i innych niekatolików godzi się na wzięcie na siebie obowiązku napisania jednego papierka by uprościć cala akcję i zmniejszyć jej ogólne koszty (minimalne wszakże).
A ja bym nie bagatelizował obchodzenia prawa metodą faktów dokonanych.
I "większość" nie jest żadnym wyznacznikiem. "Większość" to ciemna masa. Przedstaw "większości" całą rzecz rzetelnie, zrób referendum i dopiero wtedy możesz użyć ewentualnie argumentu o zgodzie "większości". Na razie "większość" zapewne nie pomyśli nawet, że można inaczej.

....
Twoje wywody o możliwościach itp. pominę, bo nie interesuje mnie tu w ogóle sfera filozofii i nie o Boga filozofów mi chodzi.
Filozofia to narzędzie pomocnicze. Przeprowadź sobie dowolne rozważania w swoim umyśle i wróć gotowy do rzeczywistości.
........

Cytuj:
Za pomocą wyłącznie słów ciężko coś pokazać w świecie fizycznym.
Dobra, może być obrazek... ;)
"chodzi mi oto, aby język giętki..."
Macie miliardy słów o Bogu w waszych wymysłach i ani jednego słowa o Bogu w świecie rzeczywistym - to jest ten problem, o którym traktuje wątek.

Cytuj:
Ale jeżeli ci to odpowiada, mogę spróbować wykazać istnienie działania Boga na podstawie życia Jezusa. Efekt zależeć będzie jednak nie tylko ode mnie, ale także od tego, w jakie informacje o faktach z jego życia (nie o filozoficznych hipotezach, wiem, że ich nie lubisz) uwierzysz na podstawie mojego świadectwa (które, mam nadzieję, będzie dobrym odzwierciedleniem świadectwa przekazywanego w Kościele przez pokolenia).
Każda droga może być dobra, jeśli prowadzi do celu.
A o tym Jezusie to już coś próbowałeś bąkać w tym wątku. Czy to jest jakaś Twoja tajna broń, której nie chcesz do końca ujawnić, tylko straszysz? ;)


Pn cze 29, 2009 10:03
Post 
snafu napisał(a):
Ano nie przeczytałeś tego co napisałem i dalej nie wiesz gdzie w swoim rozumowaniu popełniasz błąd. "Dowód" jest po prostu dziurawy logicznie i wskazałem konkretnie gdzie.

Twardziel z Ciebie!
Powtórzę jak najprościej, może wreszcie dotrze (nie do Ciebie, to do innych, którzy jeszcze mają wątpliwości):
- Pierwszy post jest całością.
- Gdybyście byli cywilizowanymi ludźmi nie musiałbym takich postów tworzyć, bo nie zaistniałoby w obiegu społecznym/państwowym takie pojecie jak "Bóg".
-Jeśli chcesz czepiać się szczegółów i wyrywać z kontekstu jakieś fragmenty, to minimalny fragment brzmi: nie istnieje nic co nie ma definicji. Wykaż zatem, że istnieje coś, co nie ma definicji.
Jeśli chcesz ciut więcej - dołączamy do tego słowo"Bóg" i możesz podać definicję Boga (ciągle w świecie rzeczywistym, a nie w gdybaniach), aby owo twierdzenie nie dotyczyło Boga.

Twoje dowolne wariacje z fragmentami, czasami, kontekstami i przypuszczeniami mnie nie interesują.


Pn cze 29, 2009 10:07

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
astrotaurus napisał(a):
- Pierwszy post jest całością.

(...)

Twoje dowolne wariacje z fragmentami, czasami, kontekstami i przypuszczeniami mnie nie interesują.


I co to niby zmienia? Jeśli w jakimś miejscu w argumentacji pojawia się sprzeczność czy inny błąd logiczny wówczas cały dowód leży. Należy albo zmienić coś w argumentacji aby się on nie pojawiał albo wykazać, że go nie ma (w tym wypadku wskazując konkretne miejsce gdzie ja się pomyliłem).

astrotaurus napisał(a):
-Jeśli chcesz czepiać się szczegółów i wyrywać z kontekstu jakieś fragmenty, to minimalny fragment brzmi: nie istnieje nic co nie ma definicji.


I wskazałem Ci odwołując się do Twoich własnych tekstów dlaczego nie ma podstaw aby przyjmować, że implikacja ta jest prawdziwa. Zajrzyj sobie do postu datowanego jako Sro Maj 06, 2009 21:15.

Nie ma tutaj żadnych bajań i domniemywań. Jedynie wskazanie, że albo nie wiesz o czym gadasz, albo nie potrafisz wyrazić w słowach swoich myśli.

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


Pn cze 29, 2009 16:20
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 321 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 22  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL