Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Autor |
Wiadomość |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Zapytam jeszcze raz: podałem wcześniej przykład ewolucji i skumulowania się paru efektów odporności u bakterii. Dlaczego twierdzisz, że taki proces nie mógłby zajść? W którym momencie mówię coś źle? Chcę byś się odniósł do tego co napisałem, a nie jedynie powtarzał swoje nie odnoszące się do tego wklejki.andrzejantoni napisał(a): to jednak każda z pozostałych przy życiu wielu milionów bakterii będzie niezależnie próbowała wyewoluować nowy gen Ewolucja nie zachodzi w obebie jednego osobnika. Ona zachodzi na poziomie populacji i wyższym, na przestrzseni wielu pokoleń. Żaden organizm nie "próbuje" zmutować. Albo dozna mutacji, albo nie, sam z siebie próbuje mutacjom zapobiec, bo częściej są szkodliwe. Jednak od czasu do czasu tym mutacjom nie uda mu się zapobiec, i od czasu do czasu mutacja taka przypadkiem okaże sie pozytywna. Wtedy ten organizm, i jego potomkowie, zyskują przewagę nad swoimi pobratymcami, a niesiona przez nich mutacja staje się powszechna w populacji, tak że mutacje następujące później, dobre czy złe, będą się z nią kumulowały. Cytuj: Jednak ewoluowanie tego nowego genu, nie może odbywać się przy funkcjonowaniu naturalnego doboru kumulatywnego, ponieważ nie da się udowodnić, że każda przypadkowa ścieżka sekwencyjnej zmienności par nukleotydów ewoluującego genu nie powoduje monotonicznie narastającej skuteczności kodowanego przez ten gen enzymu. Często jest tak, że mutuje gen z zupełnie innej działki. I mutuje enzym o zupełnie innej funkcji. Ale mutacja jest taka, że ten enzym zaczyna nagle pełnić zupełnie nową funkcję. I nawet jeżeli nie jest do tego optymalnie przystosowany, może dać przewagę w stosunku do organizmów, które tej zdolności w ogóle nie posiadają. Nie potrzeba, by każdadroga do efektu końcowego była realistyczna ewolucyjnie. Wystarczy jedna, a przy tej ilości prób, jaka się odbywa w naturze, w końcu zostanie znaleziona. Cytuj: Stąd też ewoluowanie nowego genu częściowo sterowane jest przez nieznany program genetyczny zgodnie z którym ewoluujący nowy gen, jest wstępie montowany z ustawionych w nie przypadkowej kolejności z różnych gotowych zestawów egzonów, tak jak w przypadku splicingu alternatywnego a dalsza synteza ewoluującego genu częściowo realizowana jest na drodze przypadkowych mutacji. Tłumaczenie nieznanym jest zdecydowanie niewystarczające z naukowego punktu widzenia. Zaproponuj metodę sprawdzenia tej hipotezy i zbadania własności tego nieznanego mechanizmu. Wtedy to stanie się hipotezą naukową. Póki co to bajka. Cytuj: Dlatego tez można powiedzieć, że synteza nowego genu ma częściowy charakter programowej kumulatywności(...) Na pewno nie może tak powiedzieć naukowiec, prezentujący stan wiedzy naukowej. Cytuj: I w końcowym efekcie jeśli chociaż jedna bakteria z całej populacji ostatecznie wyewoluuje gen kodujący enzym skutecznie rozkładający dany antybiotyk, to informacja ta natychmiast lawinowo przekazywana jest do innych bakterii, czy to przez szybsze rozmnażanie się bakterii odpornych, czy to na drodze koniugacji, czy tez na drodze horyzontalnego transferu genów. O tym mówię (choć według mnie wcześniej zachodzi to inaczej). A potem historia się powtórzy, i w populacji rozpowszechnią się nowe geny, a ich działanie będzie się kumulować. Cytuj: i żeby było efektywne, przebiega w każdym organizmie równolegle w milionach komórek limfocytowych Mutacje gdzie indziej niż w komórkach rozrodczych nie przeniosa się do następnych pokoleń. Z punktu widzenia ewolucji są one bez znaczenia. Cytuj: poprzez odpowiednią rearanżację genów limfocytowych, odpowiedzialnych za wytwarzanie immunoglobulin. Geny nie zmieniają się znacząco w trakcie życia ich nosiciela. Jedynie na przestrzeni wielu pokoleń mechanizmy ewolucyjne mogą wyłapać pozytywne zmiany i wyeliminować negatywne, doprowadzając do istotnej zmiany.
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
Pt sie 20, 2010 8:57 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Cytuj: To bardzo ciekawe co piszesz. Swego czasu pisałem o innych argumentach przemawiających za młodym wiekiem nie tylko ziemi ale i ludzkości.Człowiek zarówno teraz jak i tysiące lat temu nie różnił się zbytnio pod względem intelektualnym tzn. miał ten sam co dziś potencjał umysłowy . Takie jest stanowisko nauki. Dlaczego więc człowiek zaczął budować cywilizacje kulturową do niedawna ,kilka tysięcy lat wstecz . Nie zostawił natomiast żadnych śladów kultury sprzed 30000 lat, a istnieje podobno od 100000 lat . Posiadając potężne narzędzie w postaci rozumu człowiek zaczął zostawiać ślady swego istnienia od kilku tysięcy lat , co robił 30000 lat temu ? . Według nauki już wtedy posiadał potencjał umysłowy dzisiejszych ludzi. Człowiek wynalazł koło 6000 lat temu , niewiarygodne jest, że przez 94000 człowiek rozumny nie mógł wpaść na ten pomysł , a po kolejnych sześciu tysiącach lat zbudował komputer. Tryb życia ludzi był kiedyś inny, niż teraz. Dziś mamy szybszy przepływ informacji, specjaliści z różnych dziedzin mogą kontaktować się i wymieniać doświadczenia, udoskonalać wynalazki itd. Kiedyś, jeśli ktoś odkrył lepszą metodę np. wytwarzania narzędzi krzemiennych, nie mógł od razu opatentować wynalazku i puścić w obieg po całym kontynencie. Jeśli nie miał dobrego, zdolnego ucznia, który umiałby po śmierci mistrza odtworzyć tę metodę i ją udoskonalić, pomysł przepadał wraz ze śmiercią wynalazcy. Trudno o dynamiczny rozwój w takiej sytuacji. Grupy ludzkie przed wieloma tysiącami lat były rozproszone, nie zapominajmy, że mówimy tutaj jeszcze nie o rolnikach, ale o paleolitycznych i mezolitycznych łowcach-zbieraczach. Wędrowali oni śladami zwierzyny łownej w środowisku, gdzie poszczególne grupy rodzinne były rozproszone po okolicy i nie zawsze miały okazję wymienić informacje i doświadczenia wtedy, gdy miały na to ochotę. Poczta raczej wtedy nie funkcjonowała... Zresztą, jak na swoje możliwości człowiek radził sobie doskonale! Do dziś nie umiemy odtworzyć niektórych metod produkcji narzędzi krzemiennych - do których wyrobu, swoją drogą, potrzeba było nie lada umiejętności. Bawię się czasem archeologią eksperymentalną i uwierz, dzisiejszy człowiek nie umie nawet zrobić czasem porządnego odłupka krzemiennego, nie mówiąc już o zrobieniu z niego ostrza, noża, siekiery czy przekłuwacza. Znamy ogólną teorię produkcji, możemy wiedzieć, z której strony zrobić odbicie i w którym kierunku - ale odtworzenie całego procesu wymaga umiejętności, których - paradoksalnie - musielibyśmy nauczyć się na nowo. To diabelnie ciężka robota i nie wmówisz mi, że nie było w tym kunsztu i geniuszu. Więc nie mów, że nasi przodkowie byli tylko prymitywnymi nieukami, skoro o ich dokonaniach wiesz tak mało. Fakt, że po powstaniu większych społeczeństw rolniczych cały postęp ruszył pełną parą do przodu, ale to nie znaczy, że wcześniej człowiek nic nie wymyślił.
|
Pt sie 20, 2010 11:18 |
|
 |
andrzejantoni
Dołączył(a): Pt lip 30, 2010 10:45 Posty: 358
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Witaj Wierzba! Prawie do każdego zawodu rzemieślniczego potrzeba choć trochę ukierunkowanego manualnego talentu. Jak ktoś go nie ma to mu nawet łupanie kamieni sprawia trudności. Poza tym łupanie kamieni to zawód od dawna zapomniany. Gdybyś się urodził 2,5 – 1,0 miliona lat temu kiedy żył Homo habilis, i gdyby ówczesny doświadczony kamieniarz gdyby pokazał wszystkie tajniki tego zawodu, to nauczył by Ciebie bez trudu porządnie łupać kamienie w bardzo krótkim okresie terminowania tego zawodu. A poza tym jakimi to nadzwyczajnymi innymi niż łupanie kamieni, wykazywał się ten Homo habilis. Zresztą wybacz ale łupanie kamieni to nie są wszystkie i szczyty szczytów umiejętności intelektualnych człowieka.
Ponadto porównaj sztukę łupania kamieni z precyzją arcydzieł sztuki wykonywanych przez niektóre owady.
Plaster miodu to „Arcydzieło matematyczne z wosku”. Ten „Matematyczny geniusz pszczół wzbudzał podziw już od wieków a nawet tysiącleci”. Każdy plaster miodu składa się niezmiennie z sześciograniastych komórek, precyzyjnie ułożonych w dwu przeciwległych warstwach. Każda ze ścianek takiej komórki ma szerokość 2,71 mm i głębokość 11,3 mm. Przy czym naroża ścian bocznych sześcio-graniastosłupa są nachylone względem siebie pod precyzyjnym kątem 1090 28’. Natomiast denka każdej z komórek są wykonane z trzech jednakowych rombów, przy czym każdy kąt mniejszego naroża tych rombów wynosi 700 32’. Grubość ścianek tych komórek odpowiada grubości kartki papieru. I co najdziwniejsze, że tysiące pszczół pracując jednocześnie, precyzyjne wykonują takie plastry na miód, bez linijki z podziałką, oraz bez mikromierza do kontroli grubości ścianek a także bez kątomierza [S.Jeleński – Śladami Pitagorasa – 1928r. Str. 148-151]
Maleńki liczący zaledwie 4 mm długości owad Ryjkowiec Brzozowy, obcina każdą połówkę liścia brzozy olchy lub buka, według dwu krzywych, z każdej zewnątrz strony tego liścia po ewolwencie,i z każdej strony od wewnątrz po ewolucie. Przy czym zadanie to wykonuje, co najwyżej w pół godziny. Po czym z obu połówek liścia zwija trąbkę na kształt luźnego cygara, po to by złożyć w nią swoje jajeczka i ukryć je tak, aby nie zmyły je deszcze, nie spaliło słonko i nie wydziobał ptaszek. I robi to również bez żadnych obliczeń ani żadnych przyrządów kreślarskich. [S.Jeleński – Śladami Pitagorasa – 1928r str. 145-147]
Pozdrawiam A.A.
|
Pt sie 20, 2010 12:23 |
|
|
|
 |
Dural
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34 Posty: 3243
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Cytuj: I robi to również bez żadnych obliczeń ani żadnych przyrządów kreślarskich. Przeciez to typowy dowod na wspolne pochodzenie wszystkich gatunkow z jakiejs mazi plywajacej po wodzie! Buduje dokladnie tak samo jak czlowiek, pracownik budowlany bylej PRL.
_________________ Lecz początki, potem i leki nie pomogą. Owidiusz
|
Pt sie 20, 2010 12:49 |
|
 |
andrzejantoni
Dołączył(a): Pt lip 30, 2010 10:45 Posty: 358
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Witaj Wieczny_Studencie!
DOBÓR KUMULATYWNY Funkcjonowanie naturalnego doboru kumulatywnego w przypadku rearanżacji genu nawet w zakresie wewnątrzgatunkowej zmienności jest tylko nie udokumentowanym dogmatem ewolucjonizmu. Potwierdzają to zresztą wyniki badań Lenskiego. Bo dopiero od 31000 pokolenia bakterii E. Coli następowało jej powolne odżywianie kwasem cytrynowym. A w 33000 pokoleniu bakterie te zaczęły lepiej rosnąć. A zatem w zakresie 94% początkowych pokoleń w czasie którym trwało to adaptacyjne przystosowanie zupełnie nie funkcjonował naturalny dobór kumulatywny. A potem też skokowo po 6% pokoleniowego czasu trwania tego eksperymentu bakterie zaczęły lepiej rosnąć. Zatem jeśli w zakresie wewnątrzgatunkowej adaptacji nie działał naturalny dobór kumulatywny, to nie będzie on również funkcjonować w zakresie ponad gatunkowej zmienności.
ADAPTACJE GENOTYPOWE Może zacznę od przykładów z życia wziętych
*Mój dziadek ze strony mojej matki chorował na Czarną ospę i przeżył. Po przebytej chorobie mojego dziadka została poczęta moja matka. I przy szczepieniach przeciw ospie okazało się że te szczepionki przyjmowały się u starszego rodzeństwa mojej matki a u niej nie. Również i u mnie i u mojego rodzeństwa nie przyjmowały się szczepienia przeciw ospie. Z tych faktów można by wysunąć wniosek że zarówno moja matka jak i jej dzieci odziedziczyły odporność na czarną ospę po moim dziadku.
*Uodpornienie się na sztuczne zainfekowanie wirusami dzikich królików australijskich – W 1859 roku na południowo wschodnim krańcu australijskiego kontynentu sprowadzono i wypuszczono na wolność króliki, dla rozrywki miejscowych amatorów polowań. Ze względu na brak naturalnych wrogów i bardzo szybkie rozmnażanie się, [jedna samica może mieć w roku do 40 młodych] króliki te w bardzo szybko zaczęły rozprzestrzeniać się po całym australijskim kontynencie, stając się tam nie tylko plagą zagrażającą wszystkim zwierzętom roślinożernym, ale powodowały też lokalnie prawie zupełne wyjałowienie gruntów, które stawały się piaszczystym pustkowiem, porośniętym gdzie nie gdzie karłowatymi drzewkami. W 1950 roku liczebność tych dzikich królików szacowano na 600 milionów sztuk. I sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna dla całej Australii A ponieważ żadne środki fizyczne jak odstrzał, trucie, ogrodzenia itp. nie pomagały, w tej sytuacji postanowiono zastosować przeciw królikom broń bakteriologiczną – wirus myksomaktozy królików Myxomatosis cuniculi . I rzeczywiście metoda ta na krótko poskutkowała, ponieważ w ciągu dwu lat, padło od niej ok. 500 milionów królików. Ale te, co przeżyły potrafiły się zaadoptować i uodpornić genetycznie na tego wirusa. Stąd też populacja, która przeżyła zaczęła się rozmnażać w jeszcze szybszym jak dawniej tempie. I już po 40 latach liczebność Australijskich królików wzrosła do 300 milionów sztuk. Z tego względu w 1995 r. ponownie użyto broni bakteriologicznej zarażają dzikie króliki caliciwirusem. Dzięki czemu do 2003 roku padło ok. 85% całej populacji, ale niestety pozostała część populacji również i w tym przypadku uodporniła się genetycznie na ten typ nowego wirusa i jak dotychczas nie wiadomo, co będzie dalej.
Przypomnę jeszcze to o czym pisałem już wcześniej:
Somatyczne Rearanżacje [przeorganizowania struktury] genów w układach immunologicznych [odpornościowych] u kręgowców. Znana jest ogromna liczba czynników chorobotwórczych [szacuje się, że jest ich około miliard] nazywanych ogólnie patogenami, takich jak: bakterie, wirusy, grzyby, pierwotniaki, robaki oraz cały szereg trujących lub szkodliwych substancji chemicznych. Przy tak ogromnej liczbie zagrożeń różnymi czynnikami chorobotwórczymi, organizm człowieka nie jest w stanie zakodować w DNA tak dużej liczby przeciwciał lub przeciw toksyn, skoro genom ludzki składa się z zaledwie z ok. 25 000 - 30 000 genów. Stąd też wytwarzanie odpowiednich przeciwciał, umożliwiających zwalczanie zagrażającego organizmowi patogenu, przebiega w komórkach limfocytowych, poprzez odpowiednią rearanżację genów limfocytowych, odpowiedzialnych za wytwarzanie immunoglobulin. Geny kodujące u człowieka te przeciwciała znajdują się w chromosomach 2,14 i 22. Okazuje się, że niezwykła cechą tych genów kodujących łańcuchy przeciwciał, jest występowanie obok siebie wielu, nieznacznie się różniących od siebie kopi egzonu [odcinków kodujących DNA] zgrupowanych w kilku rodzinach [ zestawach]. I właśnie z tych gotowych zestawów egzonów na zasadzie rekombinacji, montowany jest gen, kodujący potrzebne w danej sytuacji antyciało. Przy czym poszczególne egzony, z których początkowo montowana jest gen kodujący antyciało, nie są łączone na zasadzie przypadkowych zdarzeń, lecz występują tu pewne preferowane kombinacje egzonów. A dopiero potem, z tak montowanego genu poprzez wycinanie i wstawianie wycinków DNA, oraz poprzez prowadzenie mutacji punktowych Z SZYBKOŚCIĄ OKOŁO MILION RAZY WIĘKSZĄ NIŻ MUTACJE NATURALNE realizowana jest ostateczna rearanżacja genu. Co przy równoczesnej możliwej rearanżacji genów przebiegającej równolegle w milionach leukocytów znajdujących się w krwi ludzkiej, umożliwia wypróbowanie miliardów kombinacji struktur kodujących różne białka, aż do momentu wytworzenia antyciała, skutecznie zwalczającego zagrażający organizmowi patogen.
Z powyższych informacji raczej wynikało by, że niektóre adaptacje fenotypowe mogą mieć charakter dziedziczny. I jest to zrozumiałe, ponieważ na przykładzie królików australijskich niemożliwe jest aby w ciągu 2 lat czyli ZALEDWIE przez kilkanaście pokoleń przy, milion razy wolniejszych mutacjach doszło do wyewoluowania genotypowego przystosowania adaptacyjnego.
Pozdrawiam A.A.
|
Pt sie 20, 2010 16:43 |
|
|
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Jak można się było spodziewać, moja prośba o odniesienie się do tego co napisałem została całkowicie zignorowana. Chciałbym móc się odwdzięczyć zapowiedzią ignorowania do czasu uzyskania odpowiedzi wypowiedzi aa.. ale aa się nie wypowiada. Stosuje jedynie kopiujwklejki, czego świadectwem jest fragment: Cytuj: Somatyczne Rearanżacje [przeorganizowania struktury] genów w układach immunologicznych [odpornościowych] u kręgowców. Znana jest ogromna liczba czynników(...) w którym pierwsze zdanie jest ewidentnie tytułem akapitu w szerszym tekście.
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
Pt sie 20, 2010 16:53 |
|
 |
Rutus
Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03 Posty: 1341
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Wskazany tekst pochodzi bez zmian ze strony 65 opracowania autorstwa Andrzeja Gduli pt. Przewrotne Oblicze Ewolucjonizmu: Niezgodność z Prawdą Hipotez o Samoistnym Powstaniu Życia, oraz Teorii Ewolucji o Powstawaniu Gatunków. Co ciekawe, nie zawiera błędów literowych a tekst jest rozpropagowany pod postacią nieedytowalnego pdf-a, co wskazuje, że Pan AA ma dostęp do oryginału tego długiego tekstu.
P.S. Podziwiam Pana Andrzeja, że ma cierpliwość cytować po kawałku marne pseudonaukowe opracowanie z tezami kopiowanymi od Behego, którego tezy o wartościach prawdopodobieństwa zaistnienia zjawisk ewolucyjnych oraz nieredukowalnej złożoności zostały już naukowo opisane i obalone, niektóre (jak w przypadku "nieredukowalnego" oka) już ponad 20 lat temu.
_________________ Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia. Stanisław Jerzy Lec
|
Pt sie 20, 2010 17:12 |
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Jeśli chodzi o ścisłość, to A.A. podaje się za autora tego "opracowania": andrzejantoni napisał(a): Ale tak przy okazji to mam dla Was moje nieco dłuższe opracowanie http://creationism.org.pl/oblicza_ewolucjonizmui chętnie zapoznał bym się z Waszymi krytycznymi uwagami pod jego adresem. Serdecznie pozdrawiam AndrzejAntoni To był jego pierwszy post
|
Pt sie 20, 2010 17:44 |
|
 |
Rutus
Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03 Posty: 1341
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
No tak, nie zwróciłem uwagi. Ale mój podziw nad konsekwencją i cierpliwością nie osłabł.
_________________ Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia. Stanisław Jerzy Lec
|
Pt sie 20, 2010 18:19 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Cytuj: Witaj Wierzba! Prawie do każdego zawodu rzemieślniczego potrzeba choć trochę ukierunkowanego manualnego talentu. Jak ktoś go nie ma to mu nawet łupanie kamieni sprawia trudności. Poza tym łupanie kamieni to zawód od dawna zapomniany. Gdybyś się urodził 2,5 – 1,0 miliona lat temu kiedy żył Homo habilis, i gdyby ówczesny doświadczony kamieniarz gdyby pokazał wszystkie tajniki tego zawodu, to nauczył by Ciebie bez trudu porządnie łupać kamienie w bardzo krótkim okresie terminowania tego zawodu. A poza tym jakimi to nadzwyczajnymi innymi niż łupanie kamieni, wykazywał się ten Homo habilis. Zresztą wybacz ale łupanie kamieni to nie są wszystkie i szczyty szczytów umiejętności intelektualnych człowieka.
Ponadto porównaj sztukę łupania kamieni z precyzją arcydzieł sztuki wykonywanych przez niektóre owady. Gwoli ścisłości, odnosiłam się w swojej wypowiedzi do założenia, jakoby do czasów historycznych (czyli tych, dla których dysponujemy źródłami pisanymi) osiągnięcia rodzaju ludzkiego i przodków człowieka były wątpliwe. Nam, z naszej obecnej perspektywy wydaje się, że przez te tysiące lat nic się nie działo, że zanim nie wybudowano piramid, ludzkość nie może mówić o jakichś wielkich osiągnięciach. I wierz mi, nawet ludzie posiadający niemały talent manualny i zajmujący się archeologią eksperymentalną od lat, nie zawsze są w stanie podołać wszystkim wyzwaniom, jakie przed nimi stawia. "Łupanie kamieni" to konieczność znajomości surowca, jego struktury i łupliwości, tego, jak najkorzystniej go eksploatować, jak uformować rdzeń; jak przerobić stępione lub złamane narzędzie, by nadawało się do pracy (zdarzają się takie, które przerabiano wielokrotnie), jaki retusz zastosować do danego narzędzia, czy w pozyskiwaniu półsurowca zastosować pośrednik, jakiego tłuka użyć... Masz rację, dla wytwórcy sprzed tysięcy lat na pewno były to rzeczy oczywiste, ale czy to umniejsza fakt, że jest w tym kunszt? Że przejawia się tutaj pewien geniusz ludzkiego umysłu? Jeśli chcesz wiedzieć więcej o homo habilisie i innych przodkach rodzaju ludzkiego oraz o ich dokonaniach, poczytaj sobie np. I tom "Wielkiej historii świata", znajdziesz tam wyczerpującą odpowiedź. Wspomnę tu tylko o tym, że homo habilis, poza celowym wytwarzaniem narzędzi kamiennych, żył już w zorganizowanych obozowiskach; ciekawszy od niego jest chyba homo erectus, który m.in. przewędrował spory kawałek świata, odwiedzając zupełnie nieznane mu dotąd środowiska i dostosowując się do panujących tam warunków. Poza tym, wynalazł broń miotaną, którą z powodzeniem stosował podczas polowań. Co do arcydzieł owadów, czy ptaków, tudzież pajęczaków - nigdy nie kryłam swojego podziwu. Ale ptak czy owad swoje umiejętności ma niejako zakodowane, wszczepione w przynależność gatunkową. Nie zdobywał ich w drodze nauki przez miesiące czy lata. Pająk, o ile wiem, nie robi najpierw dziesięciu nieudanych sieci, żeby jedenasta wyszła dobra. Człowiek nie miał zdolności łupania kamieni we krwi, nie rodził się z tą umiejętnością - po prostu była ona przekazywana z pokolenia na pokolenie, z czasem udoskonalana, powoli, ale jednak. To nazywamy m. in. kulturą, czego nie przypisuje się większości zwierząt (z kilkoma wyjątkami o nieco lepiej rozwiniętych mózgach, np. delfinom i niektórym gatunkom małp).
|
Pt sie 20, 2010 19:51 |
|
 |
Seweryn
Dołączył(a): N cze 10, 2007 18:20 Posty: 5517
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Wierzba napisał(a):
Tryb życia ludzi był kiedyś inny, niż teraz. Dziś mamy szybszy przepływ informacji, specjaliści z różnych dziedzin mogą kontaktować się i wymieniać doświadczenia, udoskonalać wynalazki itd. Kiedyś, jeśli ktoś odkrył lepszą metodę np. wytwarzania narzędzi krzemiennych, nie mógł od razu opatentować wynalazku i puścić w obieg po całym kontynencie. Jeśli nie miał dobrego, zdolnego ucznia, który umiałby po śmierci mistrza odtworzyć tę metodę i ją udoskonalić, pomysł przepadał wraz ze śmiercią wynalazcy. Trudno o dynamiczny rozwój w takiej sytuacji.
Grupy ludzkie przed wieloma tysiącami lat były rozproszone, nie zapominajmy, że mówimy tutaj jeszcze nie o rolnikach, ale o paleolitycznych i mezolitycznych łowcach-zbieraczach. Wędrowali oni śladami zwierzyny łownej w środowisku, gdzie poszczególne grupy rodzinne były rozproszone po okolicy i nie zawsze miały okazję wymienić informacje i doświadczenia wtedy, gdy miały na to ochotę. Poczta raczej wtedy nie funkcjonowała...
Zresztą, jak na swoje możliwości człowiek radził sobie doskonale! Do dziś nie umiemy odtworzyć niektórych metod produkcji narzędzi krzemiennych - do których wyrobu, swoją drogą, potrzeba było nie lada umiejętności. Bawię się czasem archeologią eksperymentalną i uwierz, dzisiejszy człowiek nie umie nawet zrobić czasem porządnego odłupka krzemiennego, nie mówiąc już o zrobieniu z niego ostrza, noża, siekiery czy przekłuwacza. Znamy ogólną teorię produkcji, możemy wiedzieć, z której strony zrobić odbicie i w którym kierunku - ale odtworzenie całego procesu wymaga umiejętności, których - paradoksalnie - musielibyśmy nauczyć się na nowo.
To diabelnie ciężka robota i nie wmówisz mi, że nie było w tym kunsztu i geniuszu. Więc nie mów, że nasi przodkowie byli tylko prymitywnymi nieukami, skoro o ich dokonaniach wiesz tak mało. Fakt, że po powstaniu większych społeczeństw rolniczych cały postęp ruszył pełną parą do przodu, ale to nie znaczy, że wcześniej człowiek nic nie wymyślił. Nie pisałem , że nasi przodkowie byli cytuję:"prymitywnymi nieukami" to Twoje skojarzenie. Wręcz przeciwnie , pisałem że nasi przodkowie 30000 lat temu posiadali potencjał umysłowy dzisiejszych ludzi, tzn. tak samo jak Ty potrafili oceniać sytuację, kalkulować ,dochodzić do różnych wniosków itd. więc byli inteligentni a nie jak piszesz , prymitywni. Dziwi więc fakt, że człowiek rozumny przez 94000 lat nie wiedział jak wynaleźć koło ,natomiast po 6000 lat od jego wynalezienia wiedział jak polecieć na księżyc.
_________________ Jestem po ślubie. Fotograf i kamerzysta z Koszalina których polecam http://www.akcjafilm.pl Videofilmowanie również super. Opinia moja i żony.
|
So sie 21, 2010 6:54 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Cytuj: Nie pisałem , że nasi przodkowie byli cytuję:"prymitywnymi nieukami" to Twoje skojarzenie. Wręcz przeciwnie , pisałem że nasi przodkowie 30000 lat temu posiadali potencjał umysłowy dzisiejszych ludzi, tzn. tak samo jak Ty potrafili oceniać sytuację, kalkulować ,dochodzić do różnych wniosków itd. więc byli inteligentni a nie jak piszesz , prymitywni. Dziwi więc fakt, że człowiek rozumny przez 94000 lat nie wiedział jak wynaleźć koło ,natomiast po 6000 lat od jego wynalezienia wiedział jak polecieć na księżyc. Wybacz, może trochę się zamotałam, ale wywnioskowałam z wypowiedzi cytowanej przez Acro, że raczej krytycznie odnosisz się do tego, co się działo przed wynalezieniem tego nieszczęsnego koła. Niestety, spotkałam się już z wieloma stwierdzeniami, że w czasach prehistorycznych nie działo się nic szczególnego, tylko przodkom człowieka powiększała się pojemność mózgoczaszki i rozeszli się po paru kontynentach. Może jestem trochę przeczulona na punkcie takich poglądów. Aha, dlaczego twierdzisz, że człowiek nie pozostawił żadnych śladów kultury sprzed 30 tys. lat? Nie wiem, jak definiujesz kulturę. Z zasady przyjmuje się, że pierwsze kultury pojawiały się już od momentu, gdy zaczęto stosować określone technologie wytwarzania narzędzi. Zatem najstarszą kulturą byłaby kultura oldowajska, sięgająca ok. 2,5 mln lat, związana z pierwszymi hominidami, a potem kultura aszelska, kształtująca się jakoś od 1,5 mln lat temu.
|
So sie 21, 2010 11:17 |
|
 |
Rutus
Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03 Posty: 1341
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Chyba za bardzo przysypaliśmy pana Andrzeja Gdulę i istnieje małe prawdopodobieństwo, że się jeszcze odezwie. Jeśli nas jeszcze czyta, poproszę pana Gdulę o bezpośredni kontakt ze mną na PW niezależnie od tego, czy ma zamiar jeszcze odpowiadać publicznie.
_________________ Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia. Stanisław Jerzy Lec
|
So sie 21, 2010 13:23 |
|
 |
andrzejantoni
Dołączył(a): Pt lip 30, 2010 10:45 Posty: 358
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
Witam Panie Rutus! I jeszcze raz ponawiam moją prośbę. Prosił bym o bardziej szczegółową informację. Przede wszystkim jakiego gatunku dotyczy ten problem. Oraz jakie białka, jaką funkcją [procesem]organizmu i w jakich odmiennych warunkach sterują tę samą funkcję organizmu. Jest to potrzebne po to, żeby pan się potem nie wykręcał.
Witaj Wieczny_Studencie! Przepraszam, ale szkoda czasu na analizę Twoich pomysłów bo nie opierają się na faktycznych danych Skoro badania Lenskiego prowadzone na populacji 40 000 000 000 bakterii wykazały, że dopiero w 30 000 pokoleniu pojawił się enzym permeazy cytrynianu umożliwiający transport kwasu cytrynowego przez błonę komórkową bakterii E. coli. TO OZNACZA, ŻE PRZEZ 30 000 POKOLEŃ EWALUACJA TEGO ENZYMU PRZEBIEGAŁA BEZ DZIAŁANIA NATURALNEGO DOBORU KUMULATYWNEGO. Przez analogię do tego, zakładają wiek reprodukcyjny człowiek 10 lat, to ewaluacja tylko takiego jednego enzymu, złożonego takiej samej liczby aminokwasów oraz przy liczebności tej pierwotnej populacji ludzkiej na poziomie nawet 1 000 000 osobników trwała by około 12 miliardów lat. 30000*10*[40 000 000 000/1 000 000] = 12 000 000 000 lat
Poza tym badania Lenskiego a także hipotetyczne założenia ewolucji opierają się na istnieniu stałej niezmiennej presji selekcyjnej warunków otoczenia. Gdy nawet w przypadku czasu kilku milionów lat domniemanej ewolucji człowieka presja selekcyjna warunków otoczenia ulegała wielokrotnie skrajnym oscylacjom. I tak naprawdę dokładnie nie wiemy jak ta zmienna presja selekcyjna wpływała na domniemane przebiegi procesów ewolucji.
Co nieco o tym pisze o tym dr hab. Antoni Hoffman w książce Wokół Ewolucji – PIW 1983 – [str 107-112] –, negując tam domniemane przez ewolucjonistów, rzekomo wiarygodne potwierdzenie słuszności ewolucyjnego powstawania nowych gatunków, prezentowane w formie „Opowieści o ewolucji”, opracowywanych na podstawie nielicznych dowodów wykopaliskowych,
„Jednym słowem dane paleontologiczne nie mogą nigdy dowieść, że gatunek paleontologiczny występujący w starszych warstwach osadowych, jest ewolucyjnie starszy od gatunków stwierdzonych dopiero w warstwach młodszych. Margines błędu w stratygrafii [Stratygrafia – dział geologii historycznej zajmujący się ustalaniem wieku skał] a zatem i w paleontologii ewolucyjnej, jest pod tym względem ogromny -.....- i nie sposób go zatem oszacować.” „Poza tym nie sposób dowieść, że gatunki stwierdzone dotychczas w warstwach młodszych, na pewno nie znajdują się w warstwach starszych. Gdyż na pewno można stwierdzić tylko fakt, ŻE GATUNEK TEN W WARSTWACH STARSZYCH NIE ZOSTAŁ DOTYCHCZAS WYKRYTY”
. Z wątpliwości tych Antoni Hoffman wysnuwa oczywisty wniosek: „Albowiem nawet najwyraźniejsza chronoklina – [to znaczy] szereg chronologiczny gatunków konsekwentnie zmieniających się morfologicznie – może okazać się tylko artefaktem danych paleontologicznych, efektem nałożenia się na siebie...kilku linii wprawdzie wywodzących się od wspólnego przodka, ale ewoluujących niezależnie od siebie, choć w tym samym kierunku. Kiedy na przykład pospolite na Bermudach plejstoceńskie ślimaki lądowe Poecilozonites, żyjące zazwyczaj na wydmach piasku wapiennego, natrafiły na glebę pozbawioną węglanu wapnia, przystosowały się do niej wytwarzając znacznie cieńszą skorupę. W jaki sposób można [tu] udowodnić czy adaptacja nastąpiła w ich dziejach tylko raz czy wielokrotnie, skoro dane paleontologiczne są fragmentaryczne......Skąd można wiedzieć, czy mamy tu do czynienia z dwoma tylko współwystępującymi w czasie liniami ewolucyjnymi, czy też z niezależnymi [kolejnymi] wydarzeniami ewolucyjnymi prowadzącymi do tej samej adaptacji.”
Dalej A.Hoffman wskazuje na dwa przykłady równoległej ewolucji małży z nadrodziny Trigoniaceae oraz płytkowodnych jeżowców i konkluduje: „..nie sposób zazwyczaj ostatecznie rozstrzygnąć dylematu, czy mamy do czynienia z gatunkiem macierzystym, czy tylko siostrzanym wobec rozważanego. Ograniczona więc dotkliwie przez metodologię paleontologia ewolucyjna, a razem z nią i paleoantropologia, jest skazana na brak precyzji, na błądzenie po omacku we mgle, z której wydostać się nie może....A tymczasem tradycyjna paleontologia zajmowała się ....przede wszystkim poszukiwaniem chronoklin....Dopiero jednoczasowość dwóch gatunków, które równie dobrze można zaliczyć do tej samej chronokliny, pojmowana jest jako świadectwo specjacji, rozgałęzienia linii ewolucyjnych. W ten właśnie sposób konstruuje nauka, a nie odkrywa, jak to sobie zwykle uzurpuje, drzewa filogenetyczne. ...Następnie zaś uzupełnia je mechanizmami ekologiczno-ewolucyjnymi, uzasadniającymi i wyjaśniającymi postulowany przebieg ewolucji. Formułowane na takich podstawach opowieści o ewolucji brzmią niekiedy bardzo wiarygodnie, ” „ Niedopuszczalna jest potoczna praktyka nauki, która zaczyna od konstrukcji drzewa filogenetycznego, zamiast na niej dopiero kończyć. Bo jedyne czym naprawdę paleontologia dysponuje, to morfologia, anatomia gatunków.” [Ale trzeba tu powiedzieć nagą prawdę, że na podstawie skamieniałości można uzyskać informację tylko ok.10% wiarygodnych danych morfologicznych i anatomicznych o wymarłych gatunkach, pozostałe informacje uzyskuje się na drodze dedukcji obarczonej jednak liczącymi się błędami.] „Z każdego kladogramu można jednak wydedukować wiele drzew filogenetycznych, bo gatunek potomny jest tu nie do odróżnienia od macierzystego.” [Wynika to stąd, że kladogram jest tworzony tylko na podstawie cech morfologicznych organizmów, ale cechy morfologiczne mogą mieć zarówno charakter niezmiennych dla każdego gatunku cech podstawowych jak i zmienny zależny od warunków środowiska cech adaptacyjnych a to już komplikuje budowę kladogramu. Poza tym kladogram nie uwzględnia czasu pojawienia się nowych linii ewolucyjnych. A zatem do jednego i tego samego kladogramu utworzonego na podstawie co najwyżej ok 10% wiarygodnych cech morfologicznych, jakie można pozyskać w wyniku badań skamieniałości, będzie pasować każda zmienność cech fizjologicznych, biochemicznych i behawioralnych. Stąd też przy takich założeniach rzeczywiście możliwe jest tworzenie dowolnej liczby różnych drzew filogenetycznych, bo one będą zawsze zgodne z utworzonym w oparciu o tak uproszczone kryterium kladogramem] „Do każdego zaś drzewa filogenetycznego dopisać można wiele opowieści o adaptacji gatunków do zmieniających się warunków ekologicznych. Te trzy poziomy wnioskowania ewolucyjnego to zarazem poziomy wiarygodności – piszą amerykańscy kladyści Niles Eldredge i Ian Tattersall – bo o ile kladogram to w gruncie rzeczy sprawozdanie z faktów, a drzewo filogenetyczne to w pewnej mierze falsyfikowalna [przez niezgodność z kladogramem], choć nie do zweryfikowania hipoteza, to opowieść o ewolucji jest już wyłącznie fantazją, nie podatną na żadne testy. Skąd się zatem wzięliśmy na świecie?. Nie wiadomo bo kladogram hominidów nie rozwiewa żadnych wątpliwości.” [I tu należy zwrócić uwagę na fakt ogromnego uproszczenia falsyfikacji tworzonych przez ewolucjonistów drzew filogenetycznych, ponieważ nie można rzetelnie falsyfikować utworzone drzewo filogenetyczne w oparciu o nikłą cześć ( nie tylko morfologicznych) wszystkich cech biologicznych, na podstawie których zbudowany jest kladrogram.]
Pozdrawiam A.A.
|
So sie 21, 2010 20:51 |
|
 |
carbon_copy
Dołączył(a): Pn sie 13, 2007 2:08 Posty: 139
|
 Re: Przewrotne oblicze ewolucjonizmu
andrzejantoni napisał(a): Skoro badania Lenskiego prowadzone na populacji 40 000 000 000 bakterii wykazały, że dopiero w 30 000 pokoleniu pojawił się enzym permeazy cytrynianu umożliwiający transport kwasu cytrynowego przez błonę komórkową bakterii E. coli. TO OZNACZA, ŻE PRZEZ 30 000 POKOLEŃ EWALUACJA TEGO ENZYMU PRZEBIEGAŁA BEZ DZIAŁANIA NATURALNEGO DOBORU KUMULATYWNEGO. Natura mutacji jest przypadkowosc, to znaczy moze ona wystapic w pierwszym pokoleniu jak rowniez 2-milionowym. To po pierwsze. Po drugie w doswiadczeniu Lenskiego zaszly przynajmniej dwie mutacje, ktore dopiero wspoldzialajac wprowadzily do populacji nowa funkcje. Pierwsza wystapila okolo pokolenia 20-tysiecznego. A wiadomo to stad, ze naukowcy wprowadzali do eksperymentu starsze pokolenia z owej "szczesliwej" populacji i cofajac sie wstecz az do pokolenia 20000 nowa funkcja ponownie ewoluowala przynajmniej w niektorych probkach. Probki poprzedzajace pokolenie 20000 takiej tendencji nie wykazaly, jak rowniez nie wykazaly jej inne populacje kontrolne. Niezaleznie od ilosci i objetosci tekstow wklejonych przez A.A, mamy tutaj jasny i prosty laboratoryjny przyklad kombinacji dwu prawdopodobnie neutralnych mutacji, ktorych wspoldzialanie dalo nowa funkcje przystosowawcza.
|
N sie 22, 2010 3:55 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|