Ateizm jest bez sensu. Niestety, znajdą się tacy, którzy będą go bronić.

Wypowiedzi "ateistów" przed śmiercią:

http://www.youtube.com/watch?v=a9po_rkGTc4

"Jak sprawić, żeby głowa ateisty eksplodowała" (ateista wyraża się obraźliwie na temat wiary):

http://www.youtube.com/watch?v=z0DT6ulj ... re=related

Cóż, natura nie znosi próżni. Jeden kabareciarz sobie poszedł, bardzo szybko jego miejsce zajął kolejny

Każdemu odpowiada co innego. Dla Ciebie jest to odpychające, a dla innych odpychające są Twoje wierzenia. Żyj i pozwól żyć.

Ta gęś gęgała, co kamieniem dostała... tak mi się przypomniało ludowe przysłowie ( bez urazy)

no, ale myślę, że to właśnie wiara nadaje życiu prawdziwy sens.

Może dla Ciebie... Jeśli tak to na zdrowie, a od innych się odczep i przestań insynuować, że każdy człowiek powinien iść twoim torem, bo jak nie do błądzi, antykatol, nieszczęsliwy itp... Chyba nawet zostało udowodnione, że wiara w Boga niektórym ludziom pozwala mieć lepszy komfort psychiczny przy wielu problemach życiowych. I świetnie, jeśli im to pomaga to tylko przyklasnąć, ale to nie znaczy, ze cały świat jest tymi "niektórymi ludźmi, którym to pomaga". Mi wiara do niczego nie jest potrzebna i nie chciałbym, by wmawiano mi inaczej.

Tobie wiara w Jahwe, innemu wiara w Thora, jeszcze innemu wiara w Wisnu i Siwę, a wreszcie są tacy, którzy widzą prawdziwy sens w braku wiary. Dla każdego coś miłego... Nie sposób stwierdzić która z dróg jest najlepsza dla danego człowieka. Każdy nieco inaczej widzi i rozumie sens istnienia.

A jak ty rozumiesz ten sens istnienia? Co nim dla ciebie jest?

DLa mnie sensem istnienia NIE JEST dogadzanie bogom, bo wymagania bogów są sprzeczne, więc nie da się tak postępować, aby zadowolić wszystkich.

Dla mnie celem życia (jeśli to samo co sens MOJEGO istnienia, a nie istnienia w ogóle) jest takie jego przeżycie, by pozostawić po sobie dobro, bardzo ogólnie mówiąc.

Kiepski filmik, który ma przedstawiać "wypowiedzi ateistów przed śmiercią", a w którym jako pierwszy wyskakuje Wolter, który nie był żadnym ateistą.

To, że ateiści nawracają się przed śmiercią, paradoksalnie może świadczyć na korzyść ateizmu, a właściwie nie tyle ateizmu, co nieistnienia boga. Otóż to udawania, że ludzie wierzą w boga nie z powodu jego istnienia, lecz z powodu potrzeb psychicznych, np. lęk przed śmiercią.

Pozwól, że spytam. Czy ty przed swoją śmiercią nawróciłbyś się (uwierzył w Boga)?

On to chyba będzie wiedział przed śmiercią, tak jak i tamci ateiści...
A wiara w jakiegoś boga wynikająca ze strachu to dla mnie żadna wiara... jest to naturalny mechanizm psychiczny - skoro nie ma żadnych szans na ratunek, to człowiek ucieka się do nawet najbardziej, jego zdaniem, absurdalnych rozwiązań - ostatecznie nic na tym stracić, jak sądzi, nie może. Stąd powodzenie różnego rodzaju wróżek, tarocistów, bioenergoterapeutów (nie twierdzę, że wszyscy oszukują!), jasnowidzów, no i w ostateczności (zauważmy! w ostateczności!!) bogów.

@Jajko
Problem pojawia się wtedy, gdy taki ktoś wierzący zaczyna tworzyć "dobro" i "zło" na swoją modłę. Każda religia jest dobra, dopóki nie zaczyna wpływać na innych ludzi.

Ale Mike, nie żyjesz przecież na bezludnej wyspie. Każda religia jaka istnieje jakoś na Ciebie wpływa, choćby przez fakt stykania się z jej wyznawcami, rozmowami z nimi, rozważania ich czynów... a poza tym znowu wychodzi z Ciebie poganin, który nie nawraca na swoje i chciałby zakazać tego chrześcijanom, a doprowadzić do czegoś takiego:
- ja wyznaję Śiwę
- a ja wyznaję Świętowita
- bardzo mi przyjemnie
- bardzo mi przyjemnie
po czym obaj poganie idą złożyć ofiary bogu swojemu i cudzemu. No, nie mówię, żeby mi się to nie podobało, ale tolerancja obejmuje również wyznania mojżeszowe.