Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 04, 2025 18:12



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 251 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17  Następna strona
 Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe. 
Autor Wiadomość
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Alus napisał(a):
Tiaaa....tylko po co bezmyślnym automatom katolikom sakrament pokuty?? ....może znasz odpowiedź równie łatwą?
Hm, ciężko mi coś wymyślić, bo mój poprzedni post już zawiera odpowiedź.

Czyli po to, aby rozwiać wątpliwości, dylematy i zwolnić z myślenia?

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


So sie 06, 2011 20:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Soul33 napisał(a):
Czy umknęło Twojej uwadze, że to właśnie rolą religii jest rozwiewanie wątpliwości i dylematów?


apriori napisał(a):
A mnie się zawsze wydawało,że dogmaty są specjalnością katolików ?


To TYPOWE zachowanie ateistów. Podstawowy ateistyczny dogmat brzmi bowiem: wierzący to ci, co nie wątpią, nie myślą, nie zastanawiają się (i to źle), ateiści to ci, co wątpią, myślą, zastanawiają się itp. (i to dobrze). JEDYNĄ reakcją ateistów na jakiekolwiek podważanie tego dogmatu jest.. powtórzenie dogmatu. Jedyna odpowiedź brzmi: "nieprawda, PRZECIEŻ to wierzący przyjmują dogmaty", "nieprawda, bo PRZECIEŻ to wierzący nie myślą i nie zastanawiają się". I tyle. Nic więcej. Nigdy nie uzyskałem ani innej, ani dalszej reakcji. Nigdy nie udało mi się zmusić ateistów, by rzeczywiście zaczęli myśleć, by rzeczywiście zaczęli podważać własne dogmaty itp. Kropka. Powiesz ateiście, że przyjmuje dogmat - czy zacznie się bronić, przedstawiać argumenty, przytaczać przykłady, iż rzeczywiście wątpi, zastanawia się, podważa podstawy własnego światopoglądu? W ŻYCIU. NIGDY. Co zrobi? Powtórzy dogmat: "jak to, ja, ateista przyjmuję dogmat, skoro to przecież wierzący przyjmują dogmaty". To wszystko, co ma na ten temat do powiedzenia. I nawet nie pojmuje, w czym problem. Ba, nie pojmuje nawet, co to znaczy, że ktoś prosi go o przytoczenie własnych wątpliwości. Wątpliwości? Co to w ogóle jest? Co to w ogóle znaczy - wątpić? W co niby ja wątpię? Ale gdy trzeba, zawsze powie: taaak, to religia służy rozwianiu wątpliwości, ale jesteście głupi wy wierzący! My, racjonaliści, wątpimy! We wszystko! Hmmm, tak? Skoro tak, to w co wątpicie? ........... cisza. Żałosne. Śmieszne. I ja mam kimś takim zostać? Chyba komuś się tu coś pomieszało. Jestem poważnym, racjonalnym, rozumnym człowiekiem, w każdym razie chcę takim być. Dlatego po prostu nie mogę zostać ateistą.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


So sie 06, 2011 20:15
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a):
Powiesz ateiście, że przyjmuje dogmat - czy zacznie się bronić, przedstawiać argumenty, przytaczać przykłady, iż rzeczywiście wątpi, zastanawia się, podważa podstawy własnego światopoglądu?


Warto byłoby jeszcze powiedzieć, jaki dogmat i dlaczego to miałby być dogmat, ale to takie teistyczne Jasie robią raczej rzadko. Grunt żeby powiedzieć, że ateiści też wierzą, ateiści tez mają dogmaty i tak dalej. Tak bardzo czujesz się gorszy od ateistów, że musisz udowadniać samemu sobie i wszystkim dookoła, że ateizm się niczym nie różni od religii? Bo innego powodu naprawdę nie widzę. Nie żebyś faktycznie jakieś "ateistyczne dogmaty" wykazał. Piszesz zazwyczaj o kompletnie niczym i to nic przyozdabiasz takimi wstawkami o "ateistycznych dogmatach". "Wątpliwości", "dogmaty", puste słowa.

Skoro chcesz zrównać ateizm i teizm do jednego poziomu, to najwyraźniej uważasz, że teizm jest gorszy od ateizmu, bo przecież gdyby to ateizm był gorszy, to wolałbyś żeby na swojej gorszej pozycji pozostał.


Ostatnio edytowano So sie 06, 2011 20:29 przez Witold, łącznie edytowano 1 raz



So sie 06, 2011 20:24
Zobacz profil
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Soul33 napisał(a):
Alus napisał(a):
Tiaaa....tylko po co bezmyślnym automatom katolikom sakrament pokuty?? ....może znasz odpowiedź równie łatwą?
Hm, ciężko mi coś wymyślić, bo mój poprzedni post już zawiera odpowiedź.

Czyli po to, aby rozwiać wątpliwości, dylematy i zwolnić z myślenia?

Gdybyśmy zostali zwolnienie z myślenia, to nie miałbyś z kim podyskutować na tym forum.....no bo i po co dyskutować z kims kto nie posiada katechizmu i tworzy sobie dylematy, wątpliwości.
Nigdy nie wpadłeś na to??

Witold - nie piekl się - wy też tylko wierzycie że Boga nie ma.
Nigdy żaden ateista nie przedstawił materialnego, fizycznego dowodu na nieistnienie Boga.


Ostatnio edytowano So sie 06, 2011 20:31 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz



So sie 06, 2011 20:28
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Witold napisał(a):
Tak bardzo czujesz się gorszy od ateistów, że musisz udowadniać samemu sobie i wszystkim dookoła, że ateizm się niczym nie różni od religii? Bo innego powodu naprawdę nie widzę. Nie żebyś faktycznie jakieś "ateistyczne dogmaty" wykazał.


Po pierwsze, w samym poście, który cytujesz, podałem przykład dogmatu. Inne podawałem wielokrotnie wcześniej. Po drugie - nie, nie jest tak, że ateizm niczym się nie różni od teizmu. Wprawdzie większość ateistów nie myśli, tak, jak i większość teistów. Różnica polega na tym, że teizm nie wyłącza myślenia u tej mniejszości teistów, którzy myślą - a ateizm tak. Co wykazywałem już wielokrotnie, wykazuję nadal, podawałem tego (prawdopodobne - większość teorii jest moja, bo, jak mówiłem, badań naukowych na temat ateizmu wielce brakuje) przyczyny, i nikt dotąd nawet nie podjął próby poważnego podważenia moich tez.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


So sie 06, 2011 20:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a):
Różnica polega na tym, że teizm nie wyłącza myślenia u tej mniejszości teistów, którzy myślą - a ateizm tak. Co wykazywałem już wielokrotnie, wykazuję nadal, podawałem tego (prawdopodobne - większość teorii jest moja, bo, jak mówiłem, badań naukowych na temat ateizmu wielce brakuje) i nikt dotąd nawet nie podjął próby poważnego podważenia moich tez.


Ponieważ nie ma czego podważać. Niczego nie wykazywałeś i nie wykazujesz. Twoje wywody to w większości puste słowa oparte wyłącznie na twoich wyobrażeniach, rojeniach i na niczym więcej.

A badań naukowych na temat niewiary w świętego Mikołaja czasem Johnnemu nie brakuje?


Alus napisał(a):
Witold - nie piekl się - wy też tylko wierzycie że Boga nie ma.
Nigdy żaden ateista nie przedstawił materialnego, fizycznego dowodu na nieistnienie Boga.


I nie przedstawi. Ponieważ domaganie się takiego dowodu jest ze strony teistów niepoważne, ta koncepcja zakrawa na kpinę. Ateiści sobie przeważnie tym w ogóle głowy nie zawracają, poza sytuacjami w których trzeba komuś wytłumaczyć, że żądanie takiego dowodu jest absurdalne.

Nota bene - koncepcja "wiary w nieistnienie" wynika właśnie z tego, co Alus napisała powyżej. Opiera się na absurdzie i co za tym idzie, sama jest bezsensowna.


So sie 06, 2011 20:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Witold napisał(a):
Ponieważ nie ma czego podważać. Niczego nie wykazywałeś i nie wykazujesz.


Drogi Witoldzie, nie musisz tego powtarzać kolejny raz. Ja już naprawdę orientuję się, na czym polega ateistyczna metoda obalania dowodów: wystarczy tylko bez przerwy powtarzać, że to "absurd", "nonsens" i że "niczego nie wykazuje, absolutnie niczego, nigdy i nigdzie".

Cytuj:
A badań naukowych na temat niewiary w świętego Mikołaja czasem Johnnemu nie brakuje?


Johnny chętnie by się z nimi zaznajomił. Aczkolwiek jest to zupełnie innego rzędu zagadnienie.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


So sie 06, 2011 20:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a):
Drogi Witoldzie, nie musisz tego powtarzać kolejny raz. Ja już naprawdę orientuję się, na czym polega ateistyczna metoda obalania dowodów: wystarczy tylko bez przerwy powtarzać, że to "absurd", "nonsens" i że "niczego nie wykazuje, absolutnie niczego, nigdy i nigdzie".


Nie musisz tego powtarzać kolejny raz. Ja już naprawdę orientuje się, na czym polega twoja metoda dyskusji: wystarczy pisać o niczym, a potem zwracać się do adwersarzy z pretensjami, że nie chcą się tego "obalać" i że nazywają to nonsensem. Ty po prostu nie przyjmujesz do wiadomości, że piszesz głównie o swoich wyobrażeniach, a nie o żadnej obiektywnej rzeczywistości. Tak samo tutaj jak i w innych tematach.

Bardzo ładna formułka, wiesz, właściwie to mozna przy jej użyciu wyjść zwycięsko z każdej dyskusji broniąc w niej dowolnych bzdur. Kiedy zostaniesz wyśmiany, po prostu napisz coś takiego jak Johnny powyżej i ciesz się zwycięstwem.

- Jestem królem bananów!
- Bzdury.
- Najłatwiej tak powiedzieć! Wystarczy powtarzać "bzdury" i na tym polega twoja metoda dyskusji!


Cytuj:
Johnny chętnie by się z nimi zaznajomił. Aczkolwiek jest to zupełnie innego rzędu zagadnienie.


Ależ zagadnienie bliźniacze. Z ateistycznego punktu widzenia, niewiara w świętego Mikołaja w zasadzie nie różni się od niewiary w Boga.

Nawiasem mówiąc, naprawdę nie mam pojęcia co mogłoby być interesującego w badaniach na temat niewiary w świętego Mikołaja, ani czego te badania w ogóle by miały dotyczyć i po co ktoś miałby je przeprowadzać.


So sie 06, 2011 20:59
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Człowiek otwarty może usiąść i pomyśleć, czy istnieje Bóg, czy odwiedza nas UFO, czy teoria ewolucji ma sens itd. Wtedy może dojść do wniosku, że pierwsze ma pod względem naukowym prawdopodobieństwo zerowe, drugie pomijalne, a trzecie bardzo wysokie. I wtedy jest ateistą wierzącym w dogmaty, tak?

Czy Ty, Johnny, przyjmujesz do wiadomości, że żadnego Boga może nie być albo jakaś inna religia jest prawdą?

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


So sie 06, 2011 21:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30
Posty: 1518
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3471

_________________
Zdrowego rozsądku życzę...


So sie 06, 2011 23:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Witold napisał(a):
Ty po prostu nie przyjmujesz do wiadomości, że piszesz głównie o swoich wyobrażeniach, a nie o żadnej obiektywnej rzeczywistości.


Ok. Piszę o swoich wyobrażeniach. Nie ma to nic wspólnego z obiektywną rzeczywistością. Przyjmuję do wiadomości. Mam tylko jedno pytanie: nie wierzysz, Witoldzie, w to, że świat powstał samoistnie, a nie został stworzony? Odpowiedz twierdząco: tak, nie wierzę w to, że świat powstał samoistnie, a nie został stworzony. Wtedy przyznam ci rację.

Cytuj:
Z ateistycznego punktu widzenia, niewiara w świętego Mikołaja w zasadzie nie różni się od niewiary w Boga.


Co jest dowodem na to, że ateistyczny punkt widzenia nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Soul33 napisał(a):
Człowiek otwarty może usiąść i pomyśleć, czy istnieje Bóg, czy odwiedza nas UFO, czy teoria ewolucji ma sens itd. Wtedy może dojść do wniosku, że pierwsze ma pod względem naukowym prawdopodobieństwo zerowe, drugie pomijalne, a trzecie bardzo wysokie.I wtedy jest ateistą wierzącym w dogmaty, tak?


Powiedziałbym nieco inaczej: wtedy może się stać ateistą, a z kolei wtedy będzie wierzył w dogmaty.

Cytuj:
Czy Ty, Johnny, przyjmujesz do wiadomości, że żadnego Boga może nie być albo jakaś inna religia jest prawdą?


Oczywiście. Wierzący nie mogą od tego uciec, bo istnienie Boga bądź prawdziwość religii nie mają charakteru bezpośredniej oczywistości. Dlatego stosunkowo często dopadają ich wątpliwości - o wątpliwościach mówią święte księgi, mnóstwo pism mistyków, "ciemną noc wiary" opisują święci i zwykli ludzie itp.itd. Sporo tego, generalnie. A po drugiej stronie? Jak się niedawno okazało, ateista nawet słabo rozumie, co to w ogóle znaczy "wątpić"..

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


N sie 07, 2011 1:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03
Posty: 1341
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a):
Odpowiedz twierdząco: tak, nie wierzę w to, że świat powstał samoistnie, a nie został stworzony. Wtedy przyznam ci rację.
Kilka kwestii dotyczących tego jednego zdania:
1. Skoro rozmówca operuje logiką naukową a nie dogmatyczną, to nie powie "wierzę" w sytuacji, która nie obejmuje dogmatów wiary. Użyje sformułowania zgodnego z technikami poznawczymi: "wiem", "dowiedziałem się", "poznałem", "nauczyłem się" itd.
2. Sformułowanie "samoistnie" (co już tłumaczyłem dwa razy, ale do niektórych nie dochodzi) nie oznacza, że nie ma przyczyny logicznej (np. matematyczno-fizycznej), oznacza, że nie ma przyczyny w działaniu sprawcy świadomego (vide: "samoistna ewolucja" różnych gatunków). Przykład - kamień sam spada w dół oderwany podmuchem wiatru od górskiego klifu - oznacza, że spada "sam", jedynie pod wpływem praw przyrody, ale nikt z ludzi go nie popchnął. Podobnie z wodą parującą z oceanu - ona paruje "samoistnie", czyli nikt nie prowadzi świadomej akcji "odparowywania wody oceanicznej".

Kończąc - ja też sądzę, że świat nie powstał "ot tak sobie" czyli "samoistnie". Jednakże nauka nie zna jeszcze technik matematycznych umożliwiających opis zdarzeń fizycznych w tzw. "Erze Plancka", czyli pierwszej 5,391×10^-44 s. Dodać należy, że w tym okresie zagęszczenie "materii" (specjalnie w cudzysłowie, gdyż to określenie w tamtym okresie istnienia wszechświata podane jest na wyrost) efekty relatywistyczne powodowały, że czas był wymiarem, więc wszelkie nasze analogie co do "okresu czasu" są zawodne i nieadekwatne do stanu rzeczywistego. Natomiast absolutnie nie mam zamiaru zganiać "winy" za powstanie wszechświata na jakąkolwiek hipotetyczną istotę świadomą.

_________________
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.
Stanisław Jerzy Lec


N sie 07, 2011 6:59
Zobacz profil
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Cytuj:
I nie przedstawi. Ponieważ domaganie się takiego dowodu jest ze strony teistów niepoważne, ta koncepcja zakrawa na kpinę. Ateiści sobie przeważnie tym w ogóle głowy nie zawracają, poza sytuacjami w których trzeba komuś wytłumaczyć, że żądanie takiego dowodu jest absurdalne.

To forum niezbicie dowodzi jak sobie ateisci głowy nie zawracają :D
Odpowiedz mi jeszcze na jedno pytanie - wyczuwasz, czy ktoś lub coś zmusza Cię, do działania trzeba komuś wytłumaczyć
Domagania się teistów jest niepoważne, bo ateista jest też świadom, że jego wiara nie jest materialnie możliwa do dowiedzenia.


N sie 07, 2011 7:37

Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03
Posty: 1341
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Alus napisał(a):
To forum niezbicie dowodzi jak sobie ateisci głowy nie zawracają
Fakt prowadzenia dyskusji o jakimkolwiek temacie religijnym nie oznacza, że się przyjmuje dogmaty tej religii. Analogicznie: potrafię prowadzić sensowną rozmowę o św. Mikołaju, prezentach itp. nawet wskazując pozytywy tej koncepcji i idei, jednocześnie wcale nie wierząc w istnienie starszego pana latającego w saniach zaprzężonych w renifery i rozwożącym w ten sposób prezenty.

Alus napisał(a):
ateista jest też świadom, że jego wiara nie jest materialnie możliwa do dowiedzenia.
Nie rozumiem. O czym mowa? O jakiej "wierze" tu wspomniano? Ja np. nie jestem "świadom, że moja wiara jest nie do udowodnienia", gdyż opieram się na danych naukowych, które już zostały wystarczająco udowodniane.
Taką świadomość może mieć ktoś, kto swoje sądy na temat świata czerpie z podań, mitów czy legend a nie ze źródeł naukowych.

_________________
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.
Stanisław Jerzy Lec


N sie 07, 2011 8:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Rutus napisał(a):
Natomiast absolutnie nie mam zamiaru zganiać "winy" za powstanie wszechświata na jakąkolwiek hipotetyczną istotę świadomą.


Innymi słowy: Pana "światopogląd" ogranicza się do tego, co może powiedzieć nauka. W zasadzie więc nie jest to światopogląd, bo nie zawiera czegoś takiego, jak "poglądy" - zawiera jedynie referowanie aktualnych tez naukowych. Przemyślenia w jego obrębie ograniczają się do dwóch motywów: 1) przemyślenie, zgodnie z którym przyjął Pan taki "światopogląd" (zakładając, że przyjął go Pan na podstawie przemyślenia, co też wcale nie jest takie oczywiste, częściej w grę wchodzą emocje), 2) przemyślenie, zgodnie z którym względem tez wykraczających poza sformułowania nauki zajmuje Pan stanowisko negatywne (a nie np. konsekwentnie agnostyczne - do tego również odnosi się treść pierwszego nawiasu). Oczywiście, jeśli jest Pan np. naukowcem, to uprawianie nauki wymaga od Pana myślenia, ale jest to myślenie wyłącznie, by tak powiedzieć, techniczne i na tym poziomie wspólne w całości wierzącym (wierzący też musi myśleć, gdy uprawia swój zawód), nie mające żadnego wpływu na Pana światopogląd, poza automatycznym korygowaniem jego granic.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


N sie 07, 2011 8:31
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 251 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL