Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Cytuj: Odpowiedz mi jeszcze na jedno pytanie - wyczuwasz, czy ktoś lub coś zmusza Cię, do działania trzeba komuś wytłumaczyć "Zmusza" jedna rzecz:ja np.jak widzę jakie głupoty ktoś z przekonaniem wypisuje, to dlaczego mam go nie uświadomić,że się myli? Cytuj: Domagania się teistów jest niepoważne, bo ateista jest też świadom, że jego wiara nie jest materialnie możliwa do dowiedzenia. Nie tyle dlatego, a dlatego ,że to na "twórcy tezy" stoi obowiązek jej udowodnienia. Alus, Skoro uważasz,że istnienia Boga nie da się udowodnić, to znaczy, że jesteś agnostyczką, a agnostycyzm zgodnie z punktem 2127KKK: Agnostycyzm przybiera wiele postaci. W niektórych przypadkach agnostyk nie neguje Boga; postuluje natomiast istnienie bytu transcendentnego, który nie może objawić się i o którym nikt nie potrafi nic powiedzieć. W innych przypadkach agnostyk nie wypowiada się na temat istnienia Boga, twierdząc, iż jest ono niemożliwe do udowodnienia, a nawet potwierdzenia czy zanegowania.jest grzechem... 
|
N sie 07, 2011 8:37 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
apriori napisał(a): Cytuj: Odpowiedz mi jeszcze na jedno pytanie - wyczuwasz, czy ktoś lub coś zmusza Cię, do działania trzeba komuś wytłumaczyć "Zmusza" jedna rzecz:ja np.jak widzę jakie głupoty ktoś z przekonaniem wypisuje, to dlaczego mam go nie uświadomić,że się myli? Żyjemy w wolnym kraju i każdy może wypisywać co mu w duszy gra. Najwidoczniej posiadacie naturę uszczęśliwiaczny na siłę - bo ja w ogóle nie usiłuję uszczęsliwiać ateistów ewangelizacją wchodząc na ich fora. I kto z nas jest bardziej wolny? Cytuj: Nie tyle dlatego, a dlatego ,że to na "twórcy tezy" stoi obowiązek jej udowodnienia. Alus, Skoro uważasz,że istnienia Boga nie da się udowodnić, to znaczy, że jesteś agnostyczką, a agnostycyzm zgodnie z punktem 2127KKK: Agnostycyzm przybiera wiele postaci. W niektórych przypadkach agnostyk nie neguje Boga; postuluje natomiast istnienie bytu transcendentnego, który nie może objawić się i o którym nikt nie potrafi nic powiedzieć. W innych przypadkach agnostyk nie wypowiada się na temat istnienia Boga, twierdząc, iż jest ono niemożliwe do udowodnienia, a nawet potwierdzenia czy zanegowania.jest grzechem...  Nie da się udowodnić w sensie materialnym, aby przekonać innych o Jego istnieniu. Gdybym była twórcą Boga - czy jak piszesz "tezy" - napewno bym dowiodła. Ja osobiście mam aż nadto dowodów.
|
N sie 07, 2011 9:02 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Cytuj: Najwidoczniej posiadacie naturę uszczęśliwiaczny na siłę - bo ja w ogóle nie usiłuję uszczęsliwiać ateistów ewangelizacją wchodząc na ich fora. Dlaczego "uszczęśliwiaczy"?-raczej "uświadamiaczy". Cytuj: I kto z nas jest bardziej wolny? Oczywiście ,że ateista, bo on nie ogranicza się do jednego forum... Cytuj: Ja osobiście mam aż nadto dowodów. Naprawdę?-a podzielisz się nimi? Rozumiem,że w kontekście twojej wypowiedzi: Nie da się udowodnić w sensie materialnym,, są to niematerialne dowody? czy tak?
|
N sie 07, 2011 9:24 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Cytuj: Dlaczego "uszczęśliwiaczy"?-raczej "uświadamiaczy". tylko samozwańcy "uświadamiacze". Aby kogoś uświadomić należy dysponować bazą dowodów, a wy ich nie posiadacie. Cytuj: Oczywiście ,że ateista, bo on nie ogranicza się do jednego forum... Człowiek autentycznie wolny nie ma potrzeby obwieszczać tego na wszelkie możliwe sposoby. Cytuj: Naprawdę?-a podzielisz się nimi? Rozumiem,że w kontekście twojej wypowiedzi:Nie da się udowodnić w sensie materialnym,, są to niematerialne dowody? czy tak? Pseudo wolni są tak przywiązani do swej wizji wolności, nie potrafią przyjąć czegoś co niszczy ich iluzję.....nie będę zatem burzyła Twego samozadowolenia.
|
N sie 07, 2011 9:38 |
|
 |
merkaba
Dołączył(a): Wt sty 04, 2011 12:01 Posty: 1123
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
By na te pytania odpowiedzieć, warto najpierw zacytować słowa Jezusa skierowane do jego uczniów: „I otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie” (Mt 21,22). Warto zwrócić uwagę na akcent postawiony w powyższej wypowiedzi, który dotyczy wiary. Ze słów Chrystusa wynika, że wiara jest tym niezbędnym czynnikiem, który warunkuje wysłuchanie naszych próśb. W tekście poprzedzającym wyżej cytowane słowa jest mowa o nieurodzajnym drzewie ligowym, które na słowa Chrystusa: „Niechże już nigdy
nie rodzi się z ciebie owoc” (Mt 21,19), natychmiast uschło. „A uczniowie, widząc to, pytali ze zdumieniem: >>Jak mogło drzewo figowe tak od razu uschnąć?<< Jezus im odpowiedział: ”Zaprawdę, powiadam wam: jeśli będziecie mieć wiarę, a nie zwątpicie, to nie tytko z ligowym drzewem to uczynicie, ale nawet jeśli powiecie tej górze: „Podnieś się i rzuć się w morze”, stanie się. I otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie<<” (Mt 21,20-22). Podczas swej ziemskiej działalności Jezus uczynił wiele cudów, których warunkiem spełnienia była wiara. Gdy dwaj niewidomi z Jerycha prosili o uzdrowienie, Jezus zapytał ich: „>>Wierzycie, że mogę to uczynić?<< Oni odpowiedzieli Mu: >>Tak, Panie<<. Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: >>Według wiary waszej niech wam się stanie<<. I otworzyły się ich oczy...” (Mt 9,28-30). Wiara była do tego stopnia ważna, iż Jezus wręcz stwierdzał, że to ona sama uzdrawia. Do kobiety cierpiącej na krwotok Jezus rzekł: „Córko, twoja wiara cię ocaliła” (Mk 5,34). Do niewidomego z Jerycha, który błagał: „Synu Dawida, ulituj się nade mną ,” (Łk 18,38), Jezus rzekł: „Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła” (Łk 18,42) Co więcej, można wręcz powiedzieć, że brak wiary poniekąd „blokował” realizację cudu. W swoim mieście rodzimym, w Nazarecie, Jezus —jak piszą Ewangeliści „nie mógł zdziałać żadnego cudu” (Mk 6,5), „z powodu ich niedowiarstwa” (Mt 13,58). W Ewangelii św. Marka czytamy słowa: „I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu” (Mk 6,5-6). Jakże często czujemy się niedowiarkami, czy też ludźmi małej wiary. Bóg wszechmogący jest wstanie i temu zaradzić, gdy będziemy Go prosić o wzrost wiary. Święty Łukasz pisze, że „Apostołowje prosili Pana: >>Przymnóż nam wiary<<” (17,5). Pouczająca jest w tym zakresie historia uzdrowienia epileptyka. Ojciec chorego prosił Jezusa w słowach: ‚„>>... Jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam<<! Jezus mu odrzekł: >>Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy<<. Natychmiast ojciec chłopca zawołał: >>Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu<<” (Mk 9,22-24). Po tych słowach Jezus uzdrowił chorego. Czy potrafimy w chwilach zwątpienia wołać do Boga: Panie, zaradź memu niedowiarstwu! (Mk 9,24).
2. Pokora Dalsze pytanie: czy potrafimy do Boga się zwracać, mając świadomość, kim my jesteśmy, a Kim jest Bóg? Innymi słowy, czy stajemy przed Bogiem świadomi naszej absolutnej zależności od Boga? Przecież zwracamy się do Tego, Który jest Panem wszechświata Władcą całego kosmosu! „Bo Pan jest Bogiem wielkim, wielkim Królem nad wszystkimi bogami. W Jego ręku głębiny ziemi, szczyty gór do Niego należą. Jego własnością jest morze, które sam stworzył, i ziemia, którą ulepiły Jego ręce” (Ps 95,3-5). Wszystko od Boga otrzymaliśmy i całkowicie od Niego zależymy: „Albowiem On jest naszym Bogiem, a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku” (Ps 95,7). Czy stajemy przed Bogiem świadomi tej zależności? Czy potrafimy uznać to, pełni kornego uwielbienia? Innymi słowy, czy zwracamy się do Boga pełni pokoty? Jakże często przychodzimy do Boga z pretensjami wyrzutami, zapominając, że „przed Jego Obliczem
jesteśmy prochem i niczem” (Adam Mickiewicz). Bóg ma spełniać nasze zamówienia. My wiemy najlepiej, czego nam potrzeba! Ile w nas pychy i pewności siebie! Święty Jakub i św. Piotr nas pouczają, że: „Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje” (Jk 4,6; 1 P 5,5). Bóg „strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych” (Łk 1,52). Nasza modlitwa będzie bezskuteczna, jeśli nie potrafimy rzucić się przed Bogiem na kolana. Psalmista apeluje do nas: „Przyjdźcie, uwielbiajmy Go padając na twarze, klęknijmy przed Panem, który nas stworzył” (Ps 95,6). Wzór takiej pokornej prośby znajdujemy w postawie setnika rzymskiego, który wyznał swą niegodność wobec Chrystusa w słowach: „Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. I dlatego ja sam nie uważałem się za godnego przyjść do Ciebie. Lecz powiedz słowo, a mój shiga będzie uzdrowiony” (Łk 7,6-7). Jezus pochwalił pokorną wiarę setnika w słowach: ‚„Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu” (Łk 7,9). Podobną pokorę wykazała kobieta kananejska, która prosiła Chrystusa o uzdrowienie swej córki (Mt 15,21- -22). Jezus wystawił na próbę jej pokorę, kiedy powiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 15,24); „>>Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom<<. A ona odrzekła: >>Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów<<. Wtedy Jezus jej odpowiedział: >>0 niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!<< Od tej chwili jej córka była zdrowa” (Mt 15,26-28).
z książki dzięki składajmy Panu Bogu naszemu ks,Franciszek Drączkowski
|
N sie 07, 2011 9:56 |
|
|
|
 |
Rutus
Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03 Posty: 1341
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a): Pana "światopogląd" ogranicza się do tego, co może powiedzieć nauka. W zasadzie więc nie jest to światopogląd, bo nie zawiera czegoś takiego, jak "poglądy" 1. Zgadza się, jest wiedzą a nie poglądem, jest oparty o fundamenty obiektywnego (pozbawionego jakichkolwiek zabarwień subiektywnych) poznania świata. 2. Pisze Pan, że "ogranicza". To nie ograniczenie, a logiczny i świadomy (nie związany z jakąkolwiek nietestowalną doktryną) dobór źródeł wiedzy. Johnny99 napisał(a): zawiera jedynie referowanie aktualnych tez naukowych. A co jeszcze może zawierać zakres wiedzy oparty na naukowym poznaniu rzeczywistości? Owo "jedynie" to temat tak szeroki, że wedle najskromniejszych przybliżeń potrzeba ponad 1000 lat na nauczenie się wszystkiego, co to " jedynie" zawiera. To mało? To ogranicza? Pan cały ten zakres traktuje jako " tak mało, że trzeba sięgać dalej, bo taki zakres nie wystarcza". Mi wystarcza - wręcz twierdzę, że jest zbyt szeroki, aby go w całości ogarnąć. Johnny99 napisał(a): 1) przemyślenie, zgodnie z którym przyjął Pan taki "światopogląd" (zakładając, że przyjął go Pan na podstawie przemyślenia, co też wcale nie jest takie oczywiste, częściej w grę wchodzą emocje) W przypadku analizowania i uczenia się treści obiektywnych nie ma emocji, chyba, że prócz "emocji poznania" związanej z odkrywaniem aspektów rzeczywistości, których się nie znało a niekiedy nawet nie przypuszczało, że mogą istnieć - to rzeczywiście ma miejsce i to jest w nauce pasjonujące. Jeżeli natomiast za " emocje" uważa Pan bunt przed danymi naukowymi lub odrzucanie ich z powodu niezgodności z "przeświadczeniem wewnętrznym", to takie " emocje" odczuwają wyłącznie wierzący. Johnny99 napisał(a): 2) przemyślenie, zgodnie z którym względem tez wykraczających poza sformułowania nauki zajmuje Pan stanowisko negatywne (a nie np. konsekwentnie agnostyczne - do tego również odnosi się treść pierwszego nawiasu) Jeśli moja wyobraźnia przy okazji analizowania aspektów rzeczywistości wykracza poza aktualny poziom wiedzy naukowej, to układa się podobnie do techniki, jaką wskazał Michio Kaku w książce " Fizyka Rzeczy Niemożliwych" - polecam zapoznanie się z tą pozycją wydawniczą, jest tam wykraczanie poza horyzonty aktualnej wiedzy naukowej, ale żadnego "agnostycyzmu" tam nie ma. Po prostu nikt nie zajmuje się na poważnie mitami, legendami czy podaniami ludowymi, chyba, że jest: 1. Literaturoznawcą. 2. Historykiem (patrz np. Thor Heyerdal i jego badania i hipotezy dotyczące mitologii skandynawskiej lub technika "badania mitów" zastosowana z powodzeniem po raz pierwszy przez Heinricha Schliemanna, metoda nota bene do zastosowania również w przypadku czytania mitologii hebrajskiej, nie tylko greckiej czy sumeryjskiej). 3. Antropologiem kultury. Ale wtedy ten temat wchodzi w zakres działalności naukowej. I wtedy również nie ma śladu "agnostycyzmu" w rozważaniach - są za to konkrety.
_________________ Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia. Stanisław Jerzy Lec
|
N sie 07, 2011 11:24 |
|
 |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Rutus napisał(a): oparty o fundamenty obiektywnego (pozbawionego jakichkolwiek zabarwień subiektywnych) poznania świata. Ależ, Rutusie, czy to nie lekka przesada? Obiektywizm absolutny? Byłoby to chyba trochę nieludzkie  Obawiam się, że mózg nie może pracować bez jakichkolwiek zabarwień subiektywnych.
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
N sie 07, 2011 11:49 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Soul33 napisał(a): Rutus napisał(a): oparty o fundamenty obiektywnego (pozbawionego jakichkolwiek zabarwień subiektywnych) poznania świata. Ależ, Rutusie, czy to nie lekka przesada? Obiektywizm absolutny? Byłoby to chyba trochę nieludzkie  Obawiam się, że mózg nie może pracować bez jakichkolwiek zabarwień subiektywnych. To się zwie pycha - bo wiedza nigdy nie stoi w miejscu, co dziś jest niepodważalne, czas i nauka mogą skorygować lub nawet odrzucić.
|
N sie 07, 2011 11:58 |
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a): nie wierzysz, Witoldzie, w to, że świat powstał samoistnie, a nie został stworzony? Odpowiedz twierdząco: tak, nie wierzę w to, że świat powstał samoistnie, a nie został stworzony. Wtedy przyznam ci rację Johnny, zrozum ty wreszcie, że świat się nie ogranicza do wiary i niewiary. To twoje pytanie jest dla mnie zupełnie abstrakcyjne, bo ja w ogóle nie traktuję powstania świata jako zagadnienia ze sfery wiary. Nie wiem z jakiej racji miałoby ono do niej należeć. Wszechświat i jego początki to problemy do rozważania dla astrofizyków, a nie domorosłych filozofów. Nawet jeżeli aktualnie nie ma w sferze wiedzy satysfakcjonujące wytłumaczenie tego zagadnienia, to wytłumaczenie oferowane przez teizm nie jest ani trochę bardziej satysfakcjonujące. Cytuj: Co jest dowodem na to, że ateistyczny punkt widzenia nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Gdyż, ponieważ, bo...? Oczywiście, Johnny jest teistą, więc tak twierdzi, ale znów to są tylko jego subiektywne wyobrażenia i nic więcej.
|
N sie 07, 2011 12:17 |
|
 |
Rutus
Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03 Posty: 1341
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Może rozróżnijmy tu kilka niezależnych kwestii na przykładzie matematyki (i fizyki jako dyscypliny naukowej, gdzie następuje jej praktyczne wykorzystanie). Mamy dane dowolne twierdzenie fizyczne, prawo zapisane pod postacią równań - owo równanie jest absolutnie obiektywne - niezależnie od osobistych zapatrywań czy ewentualnych poglądów religijnych fizyka korzystającego z danego prawa, wyniki doświadczeń, przekształcenia matematyczne służące objaśnieniu zjawisk za pomocą wzorów itp. zawsze będą identyczne (pomijamy kwestię ewentualnych błędów rachunkowych). Natomiast każdy odbiorca analizujący te dane oraz czytający wzory może mieć własne odczucia (przeżycia duchowe, psychiczne, wewnętrzne, jak kto woli nazwać) dotyczące tego, czego się uczy lub co poznaje. Jednego nawał wzorów onieśmiela, innych przytłacza lub przestrasza niezrozumiałością i zawikłaniem. Niekiedy matematycy mówią wręcz o pięknie danych wzorów lub zapisu! Jak widać człowiek wgłębiający się w treści naukowe nie jest suchy czy nieczuły (nie jest "emocjonalnie pusty"). Sam czuję dreszczyk emocji czytając o genetyce czy astronomii. Po prostu te tematy mnie fascynują - nie jestem oschłym i " nieskończenie obiektywnym" odbiorcą treści naukowych, ale nie przeinaczam tych treści ani się na nie nie obrażam za każdym razem, kiedy mi one nie pasują do moich wyobrażeń dotyczących świata. Alus napisał(a): To się zwie pycha - bo wiedza nigdy nie stoi w miejscu, co dziś jest niepodważalne, czas i nauka mogą skorygować lub nawet odrzucić. Nie, proszę Pani, jest poniekąd odwrotnie. Nauka nie stoi w miejscu - tu się zgadzam. Ilość informacji zgromadzona przez ludzkość z dnia na dzień: 1. Rośnie. 2. Wzrasta procent informacji absolutnie pewnych (maleje procent teorii i hipotez z jakiegokolwiek powodu wadliwych). Pychą natomiast jest stwierdzenie, że treści religijne są jakąkolwiek alternatywą, zwłaszcza w świetle tego, że: 1. Nie są korygowane (nie zawierają w ogóle mechanizmów umożliwiających takie działanie). 2. Nie rośnie ich objętość poznawcza pomimo obiektywnego wzrostu takiej objętości u "konkurenta", z którym się chce równać. 3. Wciąż odkrywane są nowe niezgodności a próby "naukowego pogodzenia" treści religijnych z rzetelną nauką są coraz bardziej śmieszne (jak choćby tłumaczenie na siłę, że "sześć dni stworzenia" to 4 mld lat ewolucji, z ostatnim blamażem Andrzeja Gduli, który w tym temacie zaprzęgał już zjawiska relatywistyczne tworząc teologię "teorii WW", gdzie WW to nie Wielki Wybuch a Wirujący Waldek itp.) I jeszcze w kwestii odrzucania danych naukowych. Okres teorii całkowicie błędnych (teoria flogistonu, lamarkizm, teoria eteru kosmicznego itp.) już minął (przynajmniej 100 lat temu upadła ostatnia tego typu teoria). Obecnie, zgodnie z " zasadą nisko rosnących jabłek" (polecam zapoznanie się z historią rozwoju naukowego) mamy już praktycznie wyłącznie poszerzanie wiedzy i uzupełnienia oraz korekty cząstkowe. Nie zdarza się już obalanie całych teorii, upadają wyłącznie pojedyncze składowe, czyli hipotezy robocze. Kreacjoniści chętnie manipulują takimi sformułowaniami, gdyż umożliwia im to negowanie tych fragmentów wiedzy obiektywnej, które im z dowolnego powodu nie odpowiadają (to właśnie brak obiektywizmu, czyli zaprzęganie "światopoglądu"). Manipulacja taka zaczyna się zawsze właśnie od tekstu, jaki Pani raczyła nam tu zaprezentować: " co dziś jest niepodważalne, czas i nauka mogą skorygować lub nawet odrzucić". Potem już idzie z górki, zdaje się, że Pani również ma ochotę poczynić ruch w tę stronę.
_________________ Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia. Stanisław Jerzy Lec
|
N sie 07, 2011 12:26 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Rutus napisał(a): Zgadza się, jest wiedzą a nie poglądem Właśnie. Więc nie jest światopoglądem. Z tego wynika przede wszystkim tyle, że nie ma sensu zestawianie go czy porównywanie go ze światopoglądami. Cytuj: jest oparty o fundamenty obiektywnego (pozbawionego jakichkolwiek zabarwień subiektywnych) poznania świata. Takie poznanie jest fundamentalnie (logicznie) niemożliwe. Zatem taka postawa zawiera błąd (przekłamanie) u samych swych podstaw. Cytuj: Pisze Pan, że "ogranicza". To nie ograniczenie, a logiczny i świadomy (nie związany z jakąkolwiek nietestowalną doktryną) dobór źródeł wiedzy. To jest ograniczenie - w zasadzie o samo występowanie "światopoglądu". Cytuj: A co jeszcze może zawierać zakres wiedzy oparty na naukowym poznaniu rzeczywistości? Ja nie mówiłem o "zakresie wiedzy", tylko o światopoglądzie. Cytuj: Owo "jedynie" to temat tak szeroki, że wedle najskromniejszych przybliżeń potrzeba ponad 1000 lat na nauczenie się wszystkiego, co to "jedynie" zawiera. To mało? To ogranicza? To nie ma znaczenia. Skoro ta, nazwijmy to tak, postawa ogranicza się do referowania, to nie ma potrzeby uczyć się niczego, co nie jest aktualnie potrzebne do osiągnięcia jakiegoś partykularnego celu. Nie ma znaczenia, czy tego jest mało czy dużo - astrologia to też dziedzina znacznie obszerniejsza, niż horoskopy w gazetach. Nie, żadna wiedza nie ogranicza - ogranicza własna postawa względem niej. Ze wszystkich postaw, ateizm ogranicza najbardziej. Cytuj: Pan cały ten zakres traktuje jako "tak mało, że trzeba sięgać dalej, bo taki zakres nie wystarcza". Mi wystarcza - wręcz twierdzę, że jest zbyt szeroki, aby go w całości ogarnąć. To, czy komuś coś wystarcza czy nie, zależy od indywidualnych potrzeb. Niektórym ludziom wystarcza się dobrze najeść - a też zwykle nikt nie jest w stanie spróbować wszystkich potraw istniejących w świecie. Innym ludziom wystarcza przyjęcie, że poza poznaniem naukowym nie ma niczego istotnego. Jeszcze innym ludziom wystarcza Biblia. Tak jest z większością. Mniejszość natomiast jest ciągle nienasycona, ciągle poszukuje, nie wystarcza jej nic: wątpi, kwestionuje, podważa nawet największe oczywistości, przyjmuje w wyniku wolnych decyzji itp. Nikogo nie można zmusić, by do tej mniejszości zechciał należeć, nawet jeśli w ogóle rozumie, co to miałoby znaczyć (ateiści nie rozumieją i panicznie się takiego życia boją, w tym są podobni np. do fundamentalistów religijnych). Cytuj: W przypadku analizowania i uczenia się treści obiektywnych nie ma emocji Nie chodzi o analizowanie i uczenie się, tylko o przyjęcie postawy (nawiasem mówiąc, to i tak nieprawda: w nauce olbrzymią rolę odgrywały i odgrywają emocje, np. estetyka w fizyce). Cytuj: Jeżeli natomiast za "emocje" uważa Pan bunt przed danymi naukowymi lub odrzucanie ich z powodu niezgodności z "przeświadczeniem wewnętrznym", to takie "emocje" odczuwają wyłącznie wierzący. Analogiczne emocje odczuwają ateiści: bunt przed "nieudowodnionym", bunt przed wątpieniem, niepewnością, wielością możliwości, koniecznością dokonania wolnego wyboru itp. Przeświadczenie, że "poza poznaniem naukowym nie ma niczego istotnego" także jest przeświadczeniem wewnętrznym, które często nabywa się pod wpływem emocji. Cytuj: Jeśli moja wyobraźnia przy okazji analizowania aspektów rzeczywistości wykracza poza aktualny poziom wiedzy naukowej Nie chodziło o aktualny poziom wiedzy naukowej, tylko o naukowość w ogóle. Cytuj: to układa się podobnie do techniki, jaką wskazał Michio Kaku w książce "Fizyka Rzeczy Niemożliwych" - polecam zapoznanie się z tą pozycją wydawniczą, jest tam wykraczanie poza horyzonty aktualnej wiedzy naukowej, ale żadnego "agnostycyzmu" tam nie ma. Nie znam tej akurat książki (choć mam ją w planach), ale znam bardzo dobrze inną, często polecaną obok niej: "Fizyka podróży międzygwiezdnych" Lawrence'a M. Kraussa. Są w niej akcenty agnostyczne. Cytuj: Po prostu nikt nie zajmuje się na poważnie mitami, legendami czy podaniami ludowymi, chyba, że jest: Nieprawda. Zajmuje się nimi także np. psychologia, socjologia, filozofia, teologia, religioznawstwo itp. Jedną z głównych cech zasklepienia umysłowego jest coś, co można określić mianem "rozdzielania powagi". Najłatwiejszą metodą uchylenia się od myślenia w jakimś obszarze człowieczeństwa jest zakwestionowanie jego "powagi". Stosuje się tę technikę z powodzeniem także np. w polityce. I odwrotnie: jedną z głównych cech otwartego umysłu jest świadoma obrona własnego myślenia przed narzuconymi z zewnątrz "rozdzielnikami powagi". I tak, np. otwartość umysłu nie polega na tym, że pewne grupy społeczne (np. zwolenników jakiejś partii) w wyniku społecznego nacisku traktuje się jako "niepoważne" - co zwalnia podmiot z wszelkiej rozumnej analizy w tym zakresie. Otwartość umysłu polega m.in. na tym, że potrafi się traktować poważnie nawet te obszary, które wszyscy wokół traktują niepoważnie. Poszerza to bowiem zakres przedmiotowy myślenia analitycznego w istocie w nieskończoność. Oczywiście, jest to niezwykle trudne: odmówienie powagi zwalnia z myślenia, a więc także z wątpliwości (dotyczy to, naturalnie, także wierzących: np. wśród fundamentalistów religijnych częste jest zjawisko odmawiania powagi tezom naukowym, z identycznym jak wyżej opisany skutkiem). Podmiot potrafiący się bronić przed przemocą odmowy powagi naraża się jednocześnie na wątpliwości w tych obszarach, w których nawet większość ludzi żadnych wątpliwości nie odczuwa. Jeżeli ktoś ceni sobie otwartość umysłu, nie boi się wątpić, analizować, ergo: myśleć po prostu, ten chętnie płaci taką cenę. Reszta mniej lub bardziej pogrąża się w dogmaty i zasklepienie umysłowe.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
N sie 07, 2011 13:01 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Alus napisał(a): Cytuj: Dlaczego "uszczęśliwiaczy"?-raczej "uświadamiaczy". tylko samozwańcy "uświadamiacze". Aby kogoś uświadomić należy dysponować bazą dowodów, a wy ich nie posiadacie. O jakich dowodach mowa? czyżby o dowodach nieistnienia Boga?Nie, nie mamy takich dowodów i żaden ateista nie będzie się wygłupiał próbując przytaczać takowe-to nie ateista jest twórcą tezy wyjściowej i to nie na jego barkach spoczywa konieczność udowodnienia czegokolwiek w kwestii idei Boga. Natomiast nie rozumiem skąd pomysł,że aby kogoś uświadomić,że się myli to trzeba koniecznie znać dowód na to coś?Żeby kogoś uświadomić wystarczy wskazać choćby na błędy logiczne w jego rozumowaniu. Cytuj: Człowiek autentycznie wolny nie ma potrzeby obwieszczać tego na wszelkie możliwe sposoby. A od kiedy to brak potrzeb to warunek konieczny bycia wolnym?-w takim razie żaden człowiek nie jest wolny. Cytuj: Pseudo wolni są tak przywiązani do swej wizji wolności, nie potrafią przyjąć czegoś co niszczy ich iluzję.....nie będę zatem burzyła Twego samozadowolenia. Rozumiem.... 
|
N sie 07, 2011 13:13 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Witold napisał(a): Johnny, zrozum ty wreszcie, że świat się nie ogranicza do wiary i niewiary. A to nie czasem ty taką tezę stawiasz? Cytuj: To twoje pytanie jest dla mnie zupełnie abstrakcyjne, bo ja w ogóle nie traktuję powstania świata jako zagadnienia ze sfery wiary. A gdyby cię zapytał, czy prawdą jest, że nie wierzysz w to, iż świat stworzył Bóg? Cytuj: Wszechświat i jego początki to problemy do rozważania dla astrofizyków, a nie domorosłych filozofów. Samo to zdanie należy do sfery wiary. Inaczej będzie ono po prostu niezgodne z rzeczywistością, od zawsze bowiem kwestia początku świata należała do przedmiotu rozważań filozofii. Cytuj: Nawet jeżeli aktualnie nie ma w sferze wiedzy satysfakcjonujące wytłumaczenie tego zagadnienia, to wytłumaczenie oferowane przez teizm nie jest ani trochę bardziej satysfakcjonujące. To, które z nich jest satysfakcjonujące (pomijam już kwestię, czy w ogóle jest sens je ze sobą porównywać) zależy od subiektywnych odczuć. A więc od sfery wiary. W pewnym sensie, na przykład, żadne wytłumaczenie naukowe nie będzie dla podmiotu "satysfakcjonujące" o tyle, o ile w żaden sposób nie odnosi się do niego (między nim a początkiem świata nie ma żadnej relacji tego rodzaju, że jego życie w związku z nim miałoby wyglądać inaczej). Ateiści przyjmują niekiedy postawę odwrotną: wyjaśnienie jest tym bardziej satysfakcjonujące, im mniej odnosi się do nich. Jednak to prowadzi do sprzeczności: bo gdyby konsekwentnie się tej zasady trzymać, im bardziej satysfakcjonujące byłoby wyjaśnienie, tym mniej byłoby warto się nim zajmować. Cytuj: Gdyż, ponieważ, bo...? Bo twierdzenie, że wiara w św. Mikołaja jest tym samym, czym jest wiara w Boga, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Rzeczywistość jest po prostu inna. As simple as that.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
N sie 07, 2011 13:23 |
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a): A to nie czasem ty taką tezę stawiasz? No... nie. Cytuj: A gdyby cię zapytał, czy prawdą jest, że nie wierzysz w to, iż świat stworzył Bóg? Owszem, nie wierzę, tylko że to niczego nie zmienia. To jest własnie brak wiary. Coś czego Johnny nie tylko nie chce zrozumieć, ale w ogóle odmawia mu racji bytu. Cytuj: Samo to zdanie należy do sfery wiary. Nic z tych rzeczy. Istnienie Wszechświata zalicza się do sfery wiedzy. A zatem jego powstanie również. Cytuj: Inaczej będzie ono po prostu niezgodne z rzeczywistością, od zawsze bowiem kwestia początku świata należała do przedmiotu rozważań filozofii. Przedmiotem rozważań fiolozofii może być absolutnie wszystko, ale to nie znaczy że to rozważania mają jakąkolwiek wartość. Cytuj: To, które z nich jest satysfakcjonujące (pomijam już kwestię, czy w ogóle jest sens je ze sobą porównywać) zależy od subiektywnych odczuć. A więc od sfery wiary. Nie zależy. Stanowisko "nie wiem, jak powstał Wszechświat" i stanowisko "Bóg stworzył Wszechświat" z punktu widzenia sfery wiedzy niczym się nie różnią. Wersja teistyczna nie dostarcza żadnych obiektywnych informacji. Teiści nie wiedzą jak powstał świat dokładnie tak samo jak ateiści. Tylko ateiści nie próbują tej niewiedzy maskować. Cytuj: Bo twierdzenie, że wiara w św. Mikołaja jest tym samym, czym jest wiara w Boga, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Rzeczywistość jest po prostu inna. As simple as that. Argumentum ad "bo tak", najpotężniejsza broń z arsenału Johnnego  "Nie musisz tego powtarzać kolejny raz. Ja już naprawdę orientuję się, na czym polega twoja metoda obalania argumentów: wystarczy tylko bez przerwy powtarzać, że to "absurd", "nonsens" i że "niczego nie wykazuje, absolutnie niczego, nigdy i nigdzie". Kto to napisał, hmmm...? Poza tym, teistyczna "wiara w Boga" a samo zaganienie istnienia Boga, to nie są problemy do końca tożsame. To brak wiary w Boga w zasadzie nie różni się od braku wiary w św Mikołaja. I Johnny nie podał żadnego argumentu, dlaczego miałoby być inaczej.
|
N sie 07, 2011 13:46 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Witold napisał(a): No... nie. A to nie ty twierdziłeś, że jest to kwestia zero-jedynkowa? Cytuj: Owszem, nie wierzę, tylko że to niczego nie zmienia. Zmienia, bo oznacza, że zagadnienie jednak należy do sfery wiary. Cytuj: Nic z tych rzeczy. Istnienie Wszechświata Napisałem "to zdanie", a nie "istnienie Wszechświata". Cytuj: Przedmiotem rozważań fiolozofii może być absolutnie wszystko, ale to nie znaczy że to rozważania mają jakąkolwiek wartość. To proszę udowodnić, że rozważania filozoficzne o początku świata nie mają żadnej wartości. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz musiał przyznać, że chodzi o sferę wiary. Nie rozumiem, na jakiej zasadzie reszta akapitu jest uzasadnieniem powyższej tezy. Cytuj: Argumentum ad "bo tak", najpotężniejsza broń z arsenału Johnnego Wystarczy odwołać się do banalnej statystyki. Zrównywanie wiary w Mikołaja z wiarą w Boga jest wyłącznie ateistycznym populizmem i to niskich lotów. Cytuj: To brak wiary w Boga w zasadzie nie różni się od braku wiary w św Mikołaja. I Johnny nie podał żadnego argumentu, dlaczego miałoby być inaczej. Ależ to nie Johnny'emu zależy na tym, by podawać argumenty przeciwko temu. Ponieważ jest to dowód na to, jak bezmyślnym i nieliczącym się z rzeczywistością zjawiskiem jest ateizm. Z którą to konkluzją Johnny się w pełni zgadza 
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
N sie 07, 2011 14:08 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|