Bóg nie ma początku, dlaczego więc Wszechświat go musi mieć
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Pepe napisał(a): Ale jak będziesz się cofać nieskończenie w czasie to wszechświat nie będzie nieskończenie razy mniejszy tylko dojdzie do zera bo niekończoność jest absolutna. Właśnie nieprawda. Bo nie dojedziesz do zera, tylko do bardzo ogromnego ułamka. Ale nigdy nie osiągnie on zera, lecz będzie się stawał jeszcze większym ułamkiem. Żadna wielkość we wszechświecie nie jest równa zero, bo coś co jest równe zero nie istnieje. Pepe napisał(a): Wszystko co istnieje ma początek. Początku nie ma tylko coś co nie istnieje. Bóg niema początku bo jest zerem absolutnym. Powiedziałeś to  : "Początku nie ma tylko coś co nie istnieje", a za chwile powiedziałeś, że bóg nie ma początku. Wychodzi na to że bóg nie istnieje  A tak naprawdę. To początek wszystkiego jest tylko pozorny, bo tak naprawdę, to jeżeli powstaje coś nowego, to powstaje to z elementów już istniejących. Wszystko co by nie powstawało, powstaje z cząsteczek, a cząsteczki powstają ze znanych nam atomów, elementy które tworzą atomy również są nam znane. Oczywiście ten trop w pewnym momencie się urywa, choć naukowcy cały czas posuwają się naprzód. Ale to, że nie dotarli jeszcze do końca i nie znają ostatecznego budulca, nie oznacza, że trzeba tłumaczyć to bogiem. Niewiedzy nie powinno tłumaczyć się bogiem, a tak niestety się robi. Pepe napisał(a): Cząstki wirtualne powstają z nicości. Jakie cząstki wirtualne ? Z jakiej nicości ? Cytuj: Wielkość wszechświata przed wybuchem rzeczywiście wynosiła zero gdyż wszechświat wtedy wogóle jeszcze nie istniał.
Nie ma dowodów.
Oczywiście nie można mówić, ze wszechświat zawsze się rozszerzał. To tak jakby astronom obserwujący rakietę kosmiczną twierdził, że zawsze leciała, a przecież kiedyś stała na ziemi.
|
Pt paź 19, 2007 8:50 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
wieczny_student napisał(a): Tyle że nie mamy dowodów na to, że wszechświat się zawsze rozszerzał - jeżeli jego rozszerzanie zaczęło się w jakimś momencie, to twoje rozumowanie nie jest poprawne. Dla mnie to jest oczywiste że wszechświat się zawsze rozszerzał od momentu wybuchu. Nie może być tak że wszechświat stał sobie przez całą wieczność jako malutki punkcik a dopiero 14 miliardów lat temu nie wiadomo jak nagle zaczął się rozszerzać. Takie rozumowanie jest bezsensu. Wtakim przypadku za osobliwość początkową możemy uznać proces który spowodował rozszerzanie się czegoś co się nierozszerzało przez całą wieczność.  wieczny_student napisał(a): Nie możemy wyprowadzić wniosku o nieskończonej gęstości i zerowych rozmiarach, obecne teorie mówią tylko o olbrzymiej gęstości i bardzo małych rozmiarach. A to że wygląda jak wybuch z punktu nie oznacza, że tak jest - wybuch z bardzo małych rozmiarów wygląda tak samo. Gęstoś zapewne była olbrzymia, na tyle wyproporcjonowana aby móc stworzyć obecne galaktyki a przy okazji nie zapełnić całego kosmosu materią. Aztec napisał(a): Właśnie nieprawda. Bo nie dojedziesz do zera, tylko do bardzo ogromnego ułamka. Ale nigdy nie osiągnie on zera, lecz będzie się stawał jeszcze większym ułamkiem. Żadna wielkość we wszechświecie nie jest równa zero, bo coś co jest równe zero nie istnieje. Nierozumiesz że nieskończoność jest absolutna. Jeżeli coś się zmniejsza przez nieskończoność to jest automatycznie równe zero. Coś co jest nieskończenie małe jest automatycznie zerem. Możliwe jest istnienie wielkości która jest zerowa. Aztec napisał(a): "Początku nie ma tylko coś co nie istnieje", a za chwile powiedziałeś, że bóg nie ma początku. Wychodzi na to że bóg nie istnieje  A tak naprawdę. To początek wszystkiego jest tylko pozorny, bo tak naprawdę, to jeżeli powstaje coś nowego, to powstaje to z elementów już istniejących. Masz racje że wszystko powstaje z czegoś, wygląda to tak jakby wszystko powstało z jakiejś energii która nie miała początku i była absolutna. Aztec napisał(a): To tak jakby astronom obserwujący rakietę kosmiczną twierdził, że zawsze leciała, a przecież kiedyś stała na ziemi.
To wszechświat też kiedyś stał , pytanie co spowodowało wystrzelenie wszechświata?
|
Pt paź 19, 2007 14:52 |
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
Pepe napisał(a): Dla mnie to jest oczywiste że wszechświat się zawsze rozszerzał od momentu wybuchu. Nie może być tak że wszechświat stał sobie przez całą wieczność jako malutki punkcik a dopiero 14 miliardów lat temu nie wiadomo jak nagle zaczął się rozszerzać. Takie rozumowanie jest bezsensu. Wtakim przypadku za osobliwość początkową możemy uznać proces który spowodował rozszerzanie się czegoś co się nierozszerzało przez całą wieczność.  Wszechświat przed wielkim wybuchem wcale nie musiał być statyczny - mógł też się zmieniać, raz rosnąć, raz kurczyć się, w nieskończoność. Na przykład mamy nieskończony ciąg naprzemiennych etapów rozszerzania się i kurczenia, a ostatni (jak dotąd) etap rozszerzania się zaczął się ok. 4 mld lat temu. A osobliwość początkowa to dobrze zdefiniowana sytuacja w fizyce, nie możesz tak nazywać czegokolwiek (chyba że nie przejmujesz się definicjami, w takim wypadku możesz tez różę nazywać kapustą). Na dodatek w znaczeniu, jakie chcesz tej nazwie nadać, wcale nie oznacza początku wszechświata, więc nie przesądza tym, czy wszechświat miał początek, czy nie. Pepe napisał(a): Jeżeli coś się zmniejsza przez nieskończoność to jest automatycznie równe zero.
To weź ciąg: a_n = 1+1/n. Jest malejący, jest nieskończony, ale jego granica to 1.
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
Pt paź 19, 2007 15:04 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
wieczny_student napisał(a): Wszechświat przed wielkim wybuchem wcale nie musiał być statyczny - mógł też się zmieniać, raz rosnąć, raz kurczyć się, w nieskończoność. Na przykład mamy nieskończony ciąg naprzemiennych etapów rozszerzania się i kurczenia, a ostatni (jak dotąd) etap rozszerzania się zaczął się ok. 4 mld lat temu. Ale żeby taki łańcuch nieskończony istniał musiało coś stworzyć ten łańcuch. Musi być punkt osobliwy który spowodował nieskończony cykl przemian. wieczny_student napisał(a): A osobliwość początkowa to dobrze zdefiniowana sytuacja w fizyce, nie możesz tak nazywać czegokolwiek (chyba że nie przejmujesz się definicjami, w takim wypadku możesz tez różę nazywać kapustą). Na dodatek w znaczeniu, jakie chcesz tej nazwie nadać, wcale nie oznacza początku wszechświata, więc nie przesądza tym, czy wszechświat miał początek, czy nie. To co w takim razie oznacza osobliwość początkowa jak nie początek wszechświata? wieczny_student napisał(a): To weź ciąg: a_n = 1+1/n. Jest malejący, jest nieskończony, ale jego granica to 1.
Robisz błędne założenie. Nieskończoność to taka osobliwość która niweluje wszystkie granice. Matematyka nie jest wstanie pojąć dokładnie czym jest nieskończonośc dlatego przyjmują teoretyczne założenia które według mnie są błedne z logicznego punktu widzenia.
|
Pt paź 19, 2007 16:30 |
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
Pepe napisał(a): Ale żeby taki łańcuch nieskończony istniał musiało coś stworzyć ten łańcuch. Musi być punkt osobliwy który spowodował nieskończony cykl przemian. Mówię o cyklu nieskończonym właśnie w tym sensie, że nie było pierwszego okresu, nie było chwili, od której wszystko się zaczęło. Analogia: weź liczby całkowite. Z twojego argumentu wynikałoby, że istnieje liczba mniejsza od wszystkich liczb całkowitych. wieczny_student napisał(a): To co w takim razie oznacza osobliwość początkowa jak nie początek wszechświata? Właśnie początek wszechświata (pewnego szczególnego rodzaju, nie byle jaki) oznacza o.p. Protestowałem przeciwko twojej próbie nazwania przyczyny początku rozszerzania się wcześniej istniejącego wszechświata osobliwością początkową. wieczny_student napisał(a): To weź ciąg: a_n = 1+1/n. Jest malejący, jest nieskończony, ale jego granica to 1. Robisz błędne założenie. Nieskończoność to taka osobliwość która niweluje wszystkie granice. Matematyka nie jest wstanie pojąć dokładnie czym jest nieskończonośc dlatego przyjmują teoretyczne założenia które według mnie są błedne z logicznego punktu widzenia.[/quote]
Wbrew twojemu mniemaniu nieskończoność jest dobrze zdefiniowana w matematyce. Matematyka nawet rozróżnia wiele rodzajów nieskończoności. "Najmniejsza" z nich jest określana jako moc zbioru liczb naturalnych i nazywana alef-zero. Inna, to moc zbioru liczb rzeczywistych, nazywana continuum. Zwykle też nieskończonością nazywa się punkt dodawany do prostej rzeczywistej/płaszczyzny zespolonej aby ją uzwarcić.
Odnośnie przykładowego ciągu a(n)=1+1/n mogę napisać a(nieskończoność)=1.
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
Pt paź 19, 2007 17:48 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
wieczny_student napisał(a): Mówię o cyklu nieskończonym właśnie w tym sensie, że nie było pierwszego okresu, nie było chwili, od której wszystko się zaczęło. Analogia: weź liczby całkowite. Z twojego argumentu wynikałoby, że istnieje liczba mniejsza od wszystkich liczb całkowitych. Twoje rozumowanie jest błędne gdyż coś co nie ma pierwszego okresu nie istnieje. To tak samo jakbym napisał ten post i wmawiał ci że nie było momentu od którego zacząłem pisać ten post. Rozumiesz o co chodzi? Pierwsze przyczyny są generowane nieustannie. wieczny_student napisał(a): "Najmniejsza" z nich jest określana jako moc zbioru liczb naturalnych i nazywana alef-zero. Inna, to moc zbioru liczb rzeczywistych, nazywana continuum. Zwykle też nieskończonością nazywa się punkt dodawany do prostej rzeczywistej/płaszczyzny zespolonej aby ją uzwarcić. Odnośnie przykładowego ciągu a(n)=1+1/n mogę napisać a(nieskończoność)=1.
Czy potrafisz mi wyjaśnić dlaczego a(n) =1 / n nigdy nie będzie równe zeru? Twierdzenie że liczba ta nie może być zerem jest według mnie absurdalne. To tak samo jakbym kazał Ci abyś podał mi liczbę która jest nieskończona. Nie możesz zakładać że ciąg ten nigdy nie będzie zerem dopóki nie podasz mi liczby która jest nieskończona. Rozumiesz...
|
Pt paź 19, 2007 18:48 |
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
Pepe napisał(a): wieczny_student napisał(a): Mówię o cyklu nieskończonym właśnie w tym sensie, że nie było pierwszego okresu, nie było chwili, od której wszystko się zaczęło. Analogia: weź liczby całkowite. Z twojego argumentu wynikałoby, że istnieje liczba mniejsza od wszystkich liczb całkowitych. Twoje rozumowanie jest błędne gdyż coś co nie ma pierwszego okresu nie istnieje. To tak samo jakbym napisał ten post i wmawiał ci że nie było momentu od którego zacząłem pisać ten post. Rozumiesz o co chodzi? Pierwsze przyczyny są generowane nieustannie. Nijak cię nie rozumiem. Ciągi bez początku mogą istnieć, przykład: liczby całkowite. Podaj mi najmniejszą liczbę całkowitą. Albo liczbę (jakąkolwiek) mniejszą od każdej liczby całkowitej. Pokaż, że ciąg liczb całkowitych się zaczyna. Gdybyś mógł pisać dowolnie wolno, to napisanie postu mogłoby trwać nieskończoność. Przykład: Przez pierwszą minutę piszesz 1/2 postu. Przez drugą piszesz 1/4 postu, razem masz 3/4. Prez trzecią minutę piszesz 1/8 postu itd. W ten sposób nigdy nie ukończysz postu, mimo że ciągle piszesz (tyle, że coraz wolniej). Teraz odwróć sytuacje w czasie i zastosujmy go do wszechświata (liczby używane nie odpowiadają faktycznym wartościom). 1 mld lat temu wszechświat był 2 razy mniejszy. 2 mld lat temu wszechświat był 4 razy mniejszy. 3 mld lat temu wszechświat był 8 razy mniejszy itd. Wszechświat rozszerzał sie przez całą nieskończoność do teraz (i to w stałym tempie: co 1 mld lat podwaja swoje rozmiary). Rozszerzanie się wszechświata mogło trwać nieskończona ilość czasu. Pepe napisał(a): Czy potrafisz mi wyjaśnić dlaczego a(n) =1 / n nigdy nie będzie równe zeru? Twierdzenie że liczba ta nie może być zerem jest według mnie absurdalne. To tak samo jakbym kazał Ci abyś podał mi liczbę która jest nieskończona. Nie możesz zakładać że ciąg ten nigdy nie będzie zerem dopóki nie podasz mi liczby która jest nieskończona. Rozumiesz...
Nie rozumiem... jest raczej odwrotnie - gdyby istniała nieskończona liczba, mógłbym przez nią podzielić jedynkę i otrzymać 0. Nieistnienie liczb nieskończonych oznacza właśnie, że 1/n nigdy nie jest zerem...
Gdyby dla pewnej liczby n zachodziło 1/n=0, to mamy 1=0*n=0, czyli sprzeczność. Wnioskujemy, że dla żadnego n nie zachodzi 1/n=0.
Natomiast uzupełniając liczby (sztucznie) o "nieskończoność" (która nie jest nawet liczbą rzeczywistą, nie można jej na przykład mnożyć przez 0) możemy napisać 1/(nieskończoność)=0. Możemy tez powiedzieć, że 0 jest granicą tego ciągu. Tyle że ja podałem ciąg a(n)=1+1/n, dla którego a(nieskończoność)=1.
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
Pt paź 19, 2007 23:27 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
wieczny_student napisał(a): Nijak cię nie rozumiem. Ciągi bez początku mogą istnieć, przykład: liczby całkowite. Podaj mi najmniejszą liczbę całkowitą. Albo liczbę (jakąkolwiek) mniejszą od każdej liczby całkowitej. Pokaż, że ciąg liczb całkowitych się zaczyna. Nieprawda, ciągi bez początku nie istnieją! Dajmy np. ciąg liczb ...-3, -2, -1, 0, 1, 2 ... ciąg ten zaczyna się od liczby -3. Wniosek ciąg liczb całkowitych zaczyna się od momentu od którego zaczynasz go mierzyć. Trudno ci to pojąć ponieważ nie jesteś w stanie ogarnąć umysłem całego absolutu. wieczny_student napisał(a): Gdybyś mógł pisać dowolnie wolno, to napisanie postu mogłoby trwać nieskończoność. Przykład: Przez pierwszą minutę piszesz 1/2 postu. Przez drugą piszesz 1/4 postu, razem masz 3/4. Prez trzecią minutę piszesz 1/8 postu itd. W ten sposób nigdy nie ukończysz postu, mimo że ciągle piszesz (tyle, że coraz wolniej). Jakbym mógł pisać post dowolnie długo to bym go nigdy nie skończył napisać. Wniosek pisanie mojego postu nie trwało nieskończoność bo jakby trwało to bym stał w miejscu czyli bym go nie pisał.  wieczny_student napisał(a): Teraz odwróć sytuacje w czasie i zastosujmy go do wszechświata (liczby używane nie odpowiadają faktycznym wartościom). 1 mld lat temu wszechświat był 2 razy mniejszy. 2 mld lat temu wszechświat był 4 razy mniejszy. 3 mld lat temu wszechświat był 8 razy mniejszy itd. Wszechświat rozszerzał sie przez całą nieskończoność do teraz (i to w stałym tempie: co 1 mld lat podwaja swoje rozmiary). Rozszerzanie się wszechświata mogło trwać nieskończona ilość czasu.
Nie mógł się rozszerzać nieskończoną ilość czasu ponieważ nie było by wtedy momentu od którego zaczął by się rozszerzać. Nie istniał by wtedy sam proces rozszerzania. wieczny_student napisał(a): Nie rozumiem... jest raczej odwrotnie - gdyby istniała nieskończona liczba, mógłbym przez nią podzielić jedynkę i otrzymać 0. Nieistnienie liczb nieskończonych oznacza właśnie, że 1/n nigdy nie jest zerem...
Paradoksalnie liczba nieskończona istnieje. Nie jesteś tylko w stanie jej sobie wyobrazić ponieważ nie myślisz abstrakcyjnie. wieczny_student napisał(a): Gdyby dla pewnej liczby n zachodziło 1/n=0, to mamy 1=0*n=0, czyli sprzeczność. Wnioskujemy, że dla żadnego n nie zachodzi 1/n=0. Natomiast uzupełniając liczby (sztucznie) o "nieskończoność" (która nie jest nawet liczbą rzeczywistą, nie można jej na przykład mnożyć przez 0) możemy napisać 1/(nieskończoność)=0. Możemy tez powiedzieć, że 0 jest granicą tego ciągu. Tyle że ja podałem ciąg a(n)=1+1/n, dla którego a(nieskończoność)=1.
Ale po co mi tu dajesz jakiś przykład z ciągiem i dodajesz jedynke przed 1/n?. Zmniejszanie wszechświata to nie jest ciąg tylko 1/n. Masz racje że granicą 1/n jest zero. 
|
So paź 20, 2007 17:50 |
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
Pepe napisał(a): Dajmy np. ciąg liczb ...-3, -2, -1, 0, 1, 2 ... ciąg ten zaczyna się od liczby -3. Co wobec tego oznacza wobec ciebie to "..."? To tylko znak graficzny mówiący, że z braku miejsca nie wypisujemy wszystkich wyrazów ciągu, ale one tam są. Każdy kto ma odrobinę wyobraźni powinien to zrozumieć. Poza tym, mówię o ciągu [wszystkich] liczb całkowitych. Nie możesz odrzucić żadnej z nich (na przykład wszystkich mniejszych od -3), bo wtedy nie weźmiesz do ciągu wszystkich liczb całkowitych. Według ciebie jaki jest początek takiego ciągu? Pepe napisał(a): Wniosek ciąg liczb całkowitych zaczyna się od momentu od którego zaczynasz go mierzyć. Pojęcia matematyczne są obiektywne - nie zależą od matematyka, który je bada. Nie może być więc tak, że dwóch matematyków, nie robiąc błędu, otrzyma sprzeczne wyniki, np. jeden powie, że ciąg zaczyna się od -3, a drugi że ten sam ciąg zaczyna się od 17. Pepe napisał(a): Trudno ci to pojąć ponieważ nie jesteś w stanie ogarnąć umysłem całego absolutu. Powiedział człowiek, któremu trudność sprawiają ciągi nieskończone. Pepe napisał(a): Jakbym mógł pisać post dowolnie długo to bym go nigdy nie skończył napisać. Wniosek pisanie mojego postu nie trwało nieskończoność bo jakby trwało to bym stał w miejscu czyli bym go nie pisał. Po pierwsze: tempo pisania w podanym prze ze mnie przykładzie nigdy nie spada do zera, więc nie stoisz w miejscu. Po drugie: nigdy byś go nie napisał, ale wiecznie byś go pisał. Rozumiesz różnicę pomiędzy aspektami dokonanym a niedokonanym? wieczny_student napisał(a): Teraz odwróć sytuacje w czasie i zastosujmy go do wszechświata (liczby używane nie odpowiadają faktycznym wartościom). 1 mld lat temu wszechświat był 2 razy mniejszy. 2 mld lat temu wszechświat był 4 razy mniejszy. 3 mld lat temu wszechświat był 8 razy mniejszy itd. Wszechświat rozszerzał sie przez całą nieskończoność do teraz (i to w stałym tempie: co 1 mld lat podwaja swoje rozmiary). Rozszerzanie się wszechświata mogło trwać nieskończona ilość czasu.
Pepe napisał(a): Nie mógł się rozszerzać nieskończoną ilość czasu ponieważ nie było by wtedy momentu od którego zaczął by się rozszerzać. Nie istniał by wtedy sam proces rozszerzania. Nie było początku rozszerzania. Samo rozszerzanie jednak istnieje. To właśnie wykazuję. Jeżeli ty chcesz wykazać tezę przeciwną (coś co istnieje musi mieć początek), nie możesz jej z góry zakładać, tak jak to robisz powyżej. Jako ćwiczenie proponuję, byś odpowiedział na pytanie: Czy prosta ma początek? Jeśli już odpowiedziałeś, to zauważ, że żadne prawa fizyki nie zakazują czasowi, aby miał strukturę prostej, tak aby sam nie miał początku (ani końca przy okazji). Pepe napisał(a): Paradoksalnie liczba nieskończona istnieje. Nie jesteś tylko w stanie jej sobie wyobrazić ponieważ nie myślisz abstrakcyjnie. W matematyce istnieje pojęcie "nieskończoność". Nie jest to jednak liczba. Przynajmniej nie liczba rzeczywista (a tylko takie maja własności, jakie przypisuje się intuicyjnie pojmowanym liczbom). Jest tak zwaną liczbą kardynalną, ale nie można na niej wykonywać operacji pewnych arytmetycznych (nie są one zdefiniowane na liczbach kardynalnych). I wybacz, ale z myśleniem abstrakcyjnym u mnie nie najgorzej. Dlatego jestem w stanie wyobrazić sobie np. ciągi bez początku, które wyraźnie przekraczają twoje możliwości. Pepe napisał(a): Ale po co mi tu dajesz jakiś przykład z ciągiem i dodajesz jedynke przed 1/n?. żeby pokazać, że istnieje ciąg malejący, nieskończony który ma niezerową granicę. Gdyby odpowiadał on kurczeniu się wszechświata mamy wszechświat, który mimo nieustannego kurczenia się, nie zmniejsza swoich rozmiarów do zera. W sytuacji odwróconej w czasie jest to wszechświat, który mimo wiecznego rozszerzania sie nigdy nie miał zerowych rozmiarów (nawet w "minus nieskończoności" czasowej).
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
So paź 20, 2007 23:58 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
wieczny_student napisał(a): Co wobec tego oznacza wobec ciebie to "..."? To tylko znak graficzny mówiący, że z braku miejsca nie wypisujemy wszystkich wyrazów ciągu, ale one tam są. Każdy kto ma odrobinę wyobraźni powinien to zrozumieć.
Znak "..." oznacza że od tego właśnie momentu zacząłem pisać ciąg. Nie oznacza on że kryją się za nim wszystkie wyrazy ciągu gdyż "..." to liczby które nie istnieją w rzeczywistości tylko są kreowane przez twoją wyobraźnie. wieczny_student napisał(a): Poza tym, mówię o ciągu [wszystkich] liczb całkowitych. Nie możesz odrzucić żadnej z nich (na przykład wszystkich mniejszych od -3), bo wtedy nie weźmiesz do ciągu wszystkich liczb całkowitych. Według ciebie jaki jest początek takiego ciągu? Ale dlaczego nie mogę odrzucić żadnej liczby i musze wziąść wszystkie liczby skoro ty też nie bierzesz do ciągu wszystkich liczb bo nie możesz wziąść czegoś co nie ma końca . Rozumiesz teraz ?  wieczny_student napisał(a): Pojęcia matematyczne są obiektywne - nie zależą od matematyka, który je bada. Nie może być więc tak, że dwóch matematyków, nie robiąc błędu, otrzyma sprzeczne wyniki, np. jeden powie, że ciąg zaczyna się od -3, a drugi że ten sam ciąg zaczyna się od 17. My tu nie mówimy o pojęciach matematycznych tylko o nieskończoności wszechświata który to jest z pewnością nie obiektywny. wieczny_student napisał(a): Po pierwsze: tempo pisania w podanym prze ze mnie przykładzie nigdy nie spada do zera, więc nie stoisz w miejscu. Po drugie: nigdy byś go nie napisał, ale wiecznie byś go pisał. Rozumiesz różnicę pomiędzy aspektami dokonanym a niedokonanym? Jeżeli tempo pisania w podanym przez ciebie przykładnie nigdy nie spadnie do zera to z tego wynika że nigdy go nie napiszesz do końca. Z tego wynika że stoisz w miejscu bo jakbyś nie stał w miejscu to byś go dokończył pisać. Post ma skończoną długość więc jeśli wiecznie go piszesz to dochodzisz do końca. wieczny_student napisał(a): Nie było początku rozszerzania. Samo rozszerzanie jednak istnieje. To właśnie wykazuję. Jeżeli ty chcesz wykazać tezę przeciwną (coś co istnieje musi mieć początek), nie możesz jej z góry zakładać, tak jak to robisz powyżej.
Jako ćwiczenie proponuję, byś odpowiedział na pytanie: Czy prosta ma początek?
Jeśli już odpowiedziałeś, to zauważ, że żadne prawa fizyki nie zakazują czasowi, aby miał strukturę prostej, tak aby sam nie miał początku (ani końca przy okazji). To jest nie logiczne żeby coś istniało i równocześnie nie miało początku. Nie powiesz mi że ten post nie miał początku gdyż jakby nie miał to bym go nigdy nie rozpoczął pisać. Oczywiście że prosta ma początek tam gdzie ją zaczniesz mierzyć. wieczny_student napisał(a): żeby pokazać, że istnieje ciąg malejący, nieskończony który ma niezerową granicę. Gdyby odpowiadał on kurczeniu się wszechświata mamy wszechświat, który mimo nieustannego kurczenia się, nie zmniejsza swoich rozmiarów do zera. W sytuacji odwróconej w czasie jest to wszechświat, który mimo wiecznego rozszerzania sie nigdy nie miał zerowych rozmiarów (nawet w "minus nieskończoności" czasowej).
Ciąg z pewnościa nie ma zastosowania w sytuacji z wszechświatem gdyż dodając jedynke przed 1/n zakładasz z samego założenia automatycznie niemożliwość osiągnięcia granicy 0.
|
N paź 21, 2007 22:28 |
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
Pepe napisał(a): Znak "..." oznacza że od tego właśnie momentu zacząłem pisać ciąg. Nie oznacza on że kryją się za nim wszystkie wyrazy ciągu gdyż "..." to liczby które nie istnieją w rzeczywistości tylko są kreowane przez twoją wyobraźnie. Są to liczby realnie istniejące w ciągu, których jednak nie muszę wymieniać, bo i tak wiem, że one tam są, dzięki abstrakcyjnemu myśleniu, którego widocznie tobie brakuje. Pepe napisał(a): Ale dlaczego nie mogę odrzucić żadnej liczby i musze wziąść wszystkie liczby skoro ty też nie bierzesz do ciągu wszystkich liczb bo nie możesz wziąść czegoś co nie ma końca . Ja właśnie biorę wszystkie, i nie przeszkadza mi fakt, że ten ciąg nie ma końca. Nie muszę wymienić każdej liczby po kolei, aby wiedzieć, że ona w tym ciągu jest. A jeżeli odrzucisz jakąkolwiek liczbę, nie otrzymasz ciągu wszystkich liczb całkowitych. Sugerujesz, że taki ciag nie istnieje? Pepe napisał(a): My tu nie mówimy o pojęciach matematycznych tylko o nieskończoności wszechświata który to jest z pewnością nie obiektywny. Według mnie wszechświat jest obiektywny, jedynie nasze postrzeganie go (czyli obraz wszechświata tworzony przez nas) jest subiektywne. Pepe napisał(a): Jeżeli tempo pisania w podanym przez ciebie przykładnie nigdy nie spadnie do zera to z tego wynika że nigdy go nie napiszesz do końca. Z tego wynika że stoisz w miejscu bo jakbyś nie stał w miejscu to byś go dokończył pisać. Ta jasne... Tempo nigdy nie spada do zera, a ty twierdzisz, że stoję w miejscu... dużo ma to sensu  Według mnie jest to raczej dowód na to, że mimo ciągłego posuwania się naprzód można nigdy nie osiągnąć celu. Popatrz: w każdej chwili dokonuję pewnego postępu (mogę nawet podać ci wzorem, jak dużego). Kiedy, według ciebie działanie się kończy?[/b] Pepe napisał(a): To jest nie logiczne żeby coś istniało i równocześnie nie miało początku. Nie powiesz mi że ten post nie miał początku gdyż jakby nie miał to bym go nigdy nie rozpoczął pisać. Oczywiście że prosta ma początek tam gdzie ją zaczniesz mierzyć. Ale ja wcale nie muszę jej mierzyć. Poza tym, gdybym ją zaczął mierzyć w dowolnym punkcie, mógłbym pokazać punkt, który jest przed tym punktem. Zatem punkt rozpoczęcia mierzenia nie jest początkiem prostej. Co do postu, faktycznie nie powiem, że nie miał początku, ale jest to byt innego rodzaju: taki, który kiedyś nie był. Nie mamy natomiast dowodów na to, że kiedyś nie było wszechświata. Pepe napisał(a): Ciąg z pewnościa nie ma zastosowania w sytuacji z wszechświatem gdyż dodając jedynke przed 1/n zakładasz z samego założenia automatycznie niemożliwość osiągnięcia granicy 0.
Nie zakładam granicy a priori. Podaję ci wzór na każdy element ciągu - gdzie tu widzisz założenie o granicy? Granicę wyznaczam dopiero później, gdy znam wszystkie elementy ciągu. A, że wybrałem taki ciąg, dla którego wcześniej (przed podaniem go - nie przed policzeniem granicy) znałem granicę? Moje prawo. Czy twierdzisz, że ten ciąg nie istnieje?
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
Pn paź 22, 2007 1:13 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
wieczny_student napisał(a): Są to liczby realnie istniejące w ciągu, których jednak nie muszę wymieniać, bo i tak wiem, że one tam są, dzięki abstrakcyjnemu myśleniu, którego widocznie tobie brakuje. Te liczby właśnie nie istnieją w rzeczywistości. Pokaż mi gdzie ty widzisz jakieś nieskończone liczby egzystujące w znaku "...". Napisz mi je wszystkie to wtedy ci uwierze że istnieją naprawdę.  wieczny_student napisał(a): Ja właśnie biorę wszystkie, i nie przeszkadza mi fakt, że ten ciąg nie ma końca. Nie muszę wymienić każdej liczby po kolei, aby wiedzieć, że ona w tym ciągu jest. A jeżeli odrzucisz jakąkolwiek liczbę, nie otrzymasz ciągu wszystkich liczb całkowitych. Sugerujesz, że taki ciag nie istnieje?
No wydaje mi sie że nie bierzesz wszystkich pod uwagę. Musisz wszystkie liczby wymienić inaczej one będą istnieć tylko w twojej fantazji. wieczny_student napisał(a): Według mnie wszechświat jest obiektywny, jedynie nasze postrzeganie go (czyli obraz wszechświata tworzony przez nas) jest subiektywne. Jest wręcz odwrotnie. Z zasad mechaniki kwantowej wynika że cząstki mogą istnieć w superpozycji kwantowej tzn. dopiero w wyniku dokonania pomiaru ustalają jedną z dwóch możliwych wartości. Z tego wynika że wszechświat jako tako jest subiektywny a dopiero nasze postrzeganie daje nam obiektywny obraz. wieczny_student napisał(a): Ta jasne... Tempo nigdy nie spada do zera, a ty twierdzisz, że stoję w miejscu... dużo ma to sensu  Według mnie jest to raczej dowód na to, że mimo ciągłego posuwania się naprzód można nigdy nie osiągnąć celu. Popatrz: w każdej chwili dokonuję pewnego postępu (mogę nawet podać ci wzorem, jak dużego). Kiedy, według ciebie działanie się kończy?[/b] Jakbyś nie stał w miejscu to byś skończył pisać post który przecież nie jest nieskończony a ty masz na to wieczną ilość czasu. Nie możesz nieustannie się przesuwać na przód i nigdy nie skończyć postu bo to by było bez sensu. Post jest ograniczony a ty cały czas idziesz do przodu. wieczny_student napisał(a): Ale ja wcale nie muszę jej mierzyć. Poza tym, gdybym ją zaczął mierzyć w dowolnym punkcie, mógłbym pokazać punkt, który jest przed tym punktem. Zatem punkt rozpoczęcia mierzenia nie jest początkiem prostej. Co do postu, faktycznie nie powiem, że nie miał początku, ale jest to byt innego rodzaju: taki, który kiedyś nie był. Nie mamy natomiast dowodów na to, że kiedyś nie było wszechświata. Musisz ją zacząć mierzyć , inaczej prosta by nie istaniała. Jakbyś nie zaczął ją mierzyć to niewiedzielibyśmy z czym mamy do czynienia. Mój post jest bytem takiego samego rodzaju jak wszechświat. Pisząc go nadałem początek czemuś co wsześniej nie istniało. wieczny_student napisał(a): Nie zakładam granicy a priori. Podaję ci wzór na każdy element ciągu - gdzie tu widzisz założenie o granicy? Granicę wyznaczam dopiero później, gdy znam wszystkie elementy ciągu. A, że wybrałem taki ciąg, dla którego wcześniej (przed podaniem go - nie przed policzeniem granicy) znałem granicę? Moje prawo. Czy twierdzisz, że ten ciąg nie istnieje?
Nie masz prawa wybierać takiego a nie innego ciągu do analogii z wszechświatem dopóki swojego wybory nie uzasadnisz. W przeciwnym wypadku ja mogę sobie wybrać ciąg dla którego granicą nie będzie jeden tylko zero.
|
Pn paź 22, 2007 18:05 |
|
 |
Atei
Dołączył(a): Pt wrz 28, 2007 10:19 Posty: 314
|
Cytuj: Te liczby właśnie nie istnieją w rzeczywistości. Pokaż mi gdzie ty widzisz jakieś nieskończone liczby egzystujące w znaku "...". Napisz mi je wszystkie to wtedy ci uwierze że istnieją naprawdę. Czy to tak trudno zrozumieć? To czysta matematyka ... Te 3 kropki są po to, aby nie wypisywać tych wszystkich liczb - bo jaki to miałoby sens? Wyobraź sobie naukowca z rozwiniętym papierem toaletowym na którym ma zapisane jakieś działanie  Weźmy taki przykład: Masz liczbę 1 i dodajesz do niej 1. Suma tych liczb to 2. Powtarzając tą czynność (dodawanie jedynki) nigdy nie dojdziesz do końca zadania, bo ono nie istnieje. Kolejne liczby to 3, 4, 5, 6, 7, ..., peptylion jeden, peptylion dwa, itd. Cytuj: Jakbyś nie stał w miejscu to byś skończył pisać post który przecież nie jest nieskończony a ty masz na to wieczną ilość czasu. Nie możesz nieustannie się przesuwać na przód i nigdy nie skończyć postu bo to by było bez sensu. Post jest ograniczony a ty cały czas idziesz do przodu.
Można to prosto wytłumaczyć:
Post ma mieć 1 000 znaków. Każdy okres czasu to minuta (tak zakładamy). W pierwszej minucie napiszesz 500 znaków, w drugiej 250 znaków, w trzeciej 125, w czwartej 62.5 (62 znaki i połowa ruchu potrzebnego do wpisania kolejnej litery), itd. W końcu dojdziesz do momentu, gdy Twoje ruchy będą bardzo powolne: 1 znak na minutę, 0.5 na minutę, 0.25 na minutę ...
Będziesz zwalniał, ale nigdy nie zakończysz wciśnięcia tego ostatniego klawisza, aby pojawił się ostatni znak postu.
_________________ Wierzę w naukę i rozum.
Przychodzi taki moment, kiedy naukowiec z uśmiechem na twarzy mówi: "to niemożliwe, to cud!". Po chwilach podniecenia przychodzi czas wytrwałych poszukiwań, aby w końcu ktoś mógł krzyknąć: "wiem!".
|
Pn paź 22, 2007 20:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Atei napisał(a): Czy to tak trudno zrozumieć? To czysta matematyka ... Te 3 kropki są po to, aby nie wypisywać tych wszystkich liczb - bo jaki to miałoby sens?
Te 3 kropki są nie po to aby nie wypisywać wszystich cyfr tylko po to aby uwidocznić początek ciągu. Znak 3 kropki stawia się nie dlatego że nie chce się wypisać wszystkich cyfr tylko dlatego że nie ma możliwości wypisania wszystkich cyfr. Atei napisał(a): Będziesz zwalniał, ale nigdy nie zakończysz wciśnięcia tego ostatniego klawisza, aby pojawił się ostatni znak postu.
Nigdy nie mów nigdy.
|
Pn paź 22, 2007 21:41 |
|
 |
omyk
Dołączył(a): Pt wrz 23, 2005 20:06 Posty: 84
|
Pepe, akurat tutaj to czysta matematyka - liczba dzielona na kolejne mniejsze nigdy nie da zera, wynik będzie się tylko coraz bardziej zbliżał do zera, w zaokrągleniu może dać 0, ale tak naprawdę zawsze będzie miał po przecinku i wielu zerach jakieś ułamki.
|
Pn paź 22, 2007 21:59 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|