Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 03, 2025 18:12



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 287 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 20  Następna strona
 Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem 
Autor Wiadomość
zbanowany na stałe

Dołączył(a): Śr cze 22, 2011 11:23
Posty: 81
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
meritus napisał(a):
Nie od mojego widzimisię zależy, że coś jest grzechem, że coś jest złe.

Wiem, wiem. To czczona przez Ciebie wersja "Boga" o tym decyduje :D


N lip 03, 2011 0:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 05, 2004 17:05
Posty: 1914
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
Jest to bardziej sensowne, od inżynierii moralnej, polegającej na dekretowaniu, co jest dobre, a co złe, jedynie na podstawie swego widzimisię. A odnośnie ciekawego sformułowania "czczona przez Ciebie wersja "Boga"" - inżynieria moralna w przypadku niektórych ideologów homoseksualizmu prowadzi do utworzenia boga na obraz i podobieństwo własnej skłonności seksualnej. Taki bożek pochwala penetrację odbytniczą i inne świństwa towarzyszące zboczeniu homoseksualnemu.


N lip 03, 2011 0:13
Zobacz profil
zbanowany na stałe

Dołączył(a): Śr cze 22, 2011 11:23
Posty: 81
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
meritus napisał(a):
A odnośnie ciekawego sformułowania "czczona przez Ciebie wersja "Boga"" - inżynieria moralna w przypadku niektórych ideologów homoseksualizmu prowadzi do utworzenia boga na obraz i podobieństwo własnej skłonności seksualnej. Taki bożek pochwala penetrację odbytniczą i inne świństwa towarzyszące zboczeniu homoseksualnemu.


"Jestem sierotą, która nie potrafi sie bić" - Aaa to stworze sobie "Boga", który każe nadstawiac drugi policzek i wogóle wszystkim robić dobrze.

"Nie lubie ogladac "penetrowanych odbytnic" - myk i "Bóg" też nie lubi. :D


N lip 03, 2011 0:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 05, 2004 17:05
Posty: 1914
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
W czasach, kiedy "powstał" według Ciebie, Bóg, który nie lubi oglądać penetrowanych odbytnic, nikt tego nie pokazywał. Wynalazkiem współczesności jest obnoszenie się po ulicach i w mediach ze swoim zboczeniem. Tak więc nie wstawiajmy w nawias porządków - czaso-przestrzennego i przyczynowo-skutkowego.


N lip 03, 2011 0:37
Zobacz profil
zbanowany na stałe

Dołączył(a): Śr cze 22, 2011 11:23
Posty: 81
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
meritus napisał(a):
Tak więc nie wstawiajmy w nawias porządków - czaso-przestrzennego i przyczynowo-skutkowego.

Faktycznie lepiej nie, bo Bozia sie pogniewa, tzn. ten żydowski wynalazek.


N lip 03, 2011 0:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 10, 2010 15:26
Posty: 455
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
meritus napisał(a):
Proponuję jednocześnie propagatorom i wielbicielom zboczenia homoseksualnego, by podzielili się swoją wiedzą, jak to dobrze i pięknie jest penetrować odbytnicę, czy dokonywać innych obrzydliwych świństw związanych z tą grzeszną skłonnością.


Człowieku, jeśli Ty kwestię homoseksualizmu sprowadzasz do penetracji odbytu, to nie wiem, czy ta dyskusja ma sens. Nie wiem czy wiesz, ale seks analny jest również praktykowany przez osoby heteroseksualne ponieważ taka forma sprawia im przyjemność. Oczywiście Ty powiesz, że to jest również niemoralne, nienormalne i niedopuszczalne, ponieważ nie prowadzi i nie może prowadzić do prokreacji. Owszem, masz prawo do swojego zdania. Ja również wyrażę swoją opinię: religia to opium, to narkotyk. Jeśli człowiek przestaje myśleć samodzielnie, przestaje wyciągać wnioski, wszystko przyjmuje bezkrytycznie, jest krótko mówiąc zmanipulowany. Bez względu na to, jakie argumenty przedstawimy i tak ich nie zaakceptuje. Homoseksualizm będzie traktował jak chorobę, homoseksualistę będzie chciał leczyć, a wreszcie stwierdzi, że posiada monopol na głoszenie prawdy. Inni się mylą, On ma rację.


Ostatnio edytowano N lip 03, 2011 4:45 przez lublin33338, łącznie edytowano 1 raz



N lip 03, 2011 4:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 10, 2010 15:26
Posty: 455
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
meritus napisał(a):
Wynalazkiem współczesności jest obnoszenie się po ulicach i w mediach ze swoim zboczeniem.


Szkoda Twojego czasu i zaangażowania, i tak tego nie zmienisz. Jeszcze raz powtórzę to, o czym już pisałem:" homofobia jest uleczalna".


N lip 03, 2011 4:44
Zobacz profil
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
Cytuj:
Szkoda Twojego czasu i zaangażowania, i tak tego nie zmienisz. Jeszcze raz powtórzę to, o czym już pisałem:" homofobia jest uleczalna".

Obrzydzenie na widok obscenicznych, wyuzdanych zachowań niektórych osób homo na owych marszach nie jest homofobią.
Podobne sceny serwowane przez pary hetero też budzą podobny odruch - choćby filmy pornograficzne.
Współczucie zaś budzi irracjonalna pogarda wyrażana - Bozia się pogniewa, tzn ten żydowski wynalazek.
Szacunek należy się każdemu człowiekowi, ale gdy człowiek usilnie stara się go utracić, to co zasiewa to i zbiera.


N lip 03, 2011 7:33

Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03
Posty: 1341
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
meritus napisał(a):
Wynalazkiem współczesności jest obnoszenie się po ulicach i w mediach ze swoim zboczeniem.
To niezupełnie tak. Po prosu dziś już za to nie zabijają - patrz kodeksy karne dziewiętnastowiecznej Europy, więc ludzie odreagowują wcześniejszy obłęd. Nawet zwykły (dzisiejsza optyka) pocałunek nastolatków na ruchliwej ulicy jeszcze 400 lat temu doprowadziłby oboje przynajmniej na pręgierz.

Alus napisał(a):
Obrzydzenie na widok obscenicznych, wyuzdanych zachowań niektórych osób homo na owych marszach nie jest homofobią.
Podobne sceny serwowane przez pary hetero też budzą podobny odruch - choćby filmy pornograficzne.
Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę całkowitą niemożność zdefiniowania słowa "obsceniczny". Znaczenie tego określenia jest ustalane przez aktualne stosunki społeczne, które określają krąg tzw. "normalności". Wystarczy porównać to, co było "normalnym" zachowaniem kilkaset lat temu i obecnie.
Również polecam książkę Bronisława Malinowskiego "Życie Seksualne Dzikich" oraz inne z tej serii. Zobaczy Pan, jak bardzo to, co "normalne" gdzie indziej może różnić się od tego, co "normalne" u nas. Dlaczego to "u nas" ma być bezwzględnie lepsze?

meritus napisał(a):
W czasach, kiedy "powstał" według Ciebie, Bóg, który nie lubi oglądać penetrowanych odbytnic, nikt tego nie pokazywał.
Nie porównujmy moralności obecnej i tej sprzed 3000 czy 4000 lat. Wtedy mniejszym przewinieniem (wedle ówczesnych zasad) było zabicie człowieka niż dotknięcie ręki żony w obecności obcych mężczyzn. Teraz takie normy nazwalibyśmy "nienormalnymi", wtedy obowiązywały powszechnie. Czy były lepsze niż obecne? Proszę o odpowiedź.
Wtedy posiadanie niewolnika było normą społeczną i powodem do dumy, dziś uznaje się posiadacza niewolnika za bestię bez sumienia i zachowanie takie jest bezwzględnie karane.

meritus napisał(a):
w przypadku niektórych ideologów homoseksualizmu prowadzi do utworzenia boga na obraz i podobieństwo własnej skłonności seksualnej. Taki bożek pochwala penetrację odbytniczą i inne świństwa towarzyszące zboczeniu homoseksualnemu.
Jakby Pan zainteresował się historią kultury oraz religioznawstwem, to wiedziałby Pan, że przymioty i "wymagania" lokalnego bóstwa zawsze odpowiadają zasadom społecznym ludu, który stworzył dane wierzenie. Dlatego właśnie historycy badają wszystkie lokalne wierzenia kultur, na których prowadzą obserwacje. Przecież nie zapoznają się z lokalnymi wierzeniami w celu przejścia na te wierzenia!
Jeśli lokalna społeczność (czasami "lokalna" to kilka milionów ludzi stanowiące nawet do 5% całej ludności ówczesnego świata, jak starożytny Egipt) ma surowe normy społeczne, to ich bóstwo również ma adekwatne wymagania dotyczące surowości. Jeśli lokalne normy są "rozwiązłe" (jak w hinduizmie czy religii starożytnego Egiptu właśnie), to i bóstwa będą "rozwiązłe" - to oczywiście nasza optyka. Więcej - jeśli np. homoseksualizm jest w danej kulturze akceptowany, to i lokalne bóstwo będzie miało jakieś przymioty lub epizody homoseksualne a przynajmniej takie zachowanie nie będzie "religijnie ścigane".

_________________
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.
Stanisław Jerzy Lec


N lip 03, 2011 8:36
Zobacz profil
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
Cytuj:
Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę całkowitą niemożność zdefiniowania słowa "obsceniczny". Znaczenie tego określenia jest ustalane przez aktualne stosunki społeczne, które określają krąg tzw. "normalności". Wystarczy porównać to, co było "normalnym" zachowaniem kilkaset lat temu i obecnie.
Również polecam książkę Bronisława Malinowskiego "Życie Seksualne Dzikich" oraz inne z tej serii. Zobaczy Pan, jak bardzo to, co "normalne" gdzie indziej może różnić się od tego, co "normalne" u nas. Dlaczego to "u nas" ma być bezwzględnie lepsze?

"Aktualne stosunki społeczne" w dziedzinie sexu nie spełniają oczekiwań ludzi XXI wieku - a osiągnięcia nauki, techniki, stanowią super pozytyw??
Totalny relatywizm, który usiłuje się przedstawiac jako naturalny stan rzeczy.


N lip 03, 2011 9:10

Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03
Posty: 1341
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
Oczekiwałem sformułowania: "relatywizm". Skoro "moralność" nie jest odniesieniem do warunków zastanych, to w jaki całkiem pewny sposób da się określić, co jest "normalne" w zachowaniu społecznym czy seksualnym?
Proszę o odpowiedź.

_________________
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.
Stanisław Jerzy Lec


N lip 03, 2011 9:16
Zobacz profil
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
Rutus napisał(a):
Oczekiwałem sformułowania: "relatywizm". Skoro "moralność" nie jest odniesieniem do warunków zastanych, to w jaki całkiem pewny sposób da się określić, co jest "normalne" w zachowaniu społecznym czy seksualnym?
Proszę o odpowiedź.

Normalne, niezależnie od epoki - Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili i wy im czyńcie.
Nie życzę sobie aby ktoś na ulicy prezentował wulgarną, wyuzdaną namiastkę sexu - edukacja moich dzieci w dziedzinie sexu należy do mnie, nie do demonstrujących "nowoczesnych".
Co kto uprawia w swoim domu, nie moja sprawa - nie ganiam, nie oskarżam nikogo, toleruję.
Ale miejsca publiczne mają być wolne od zachowań prezentowanych w marszach równości - i mam prawo tego żadać.


N lip 03, 2011 9:35

Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03
Posty: 1341
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
Przedstawił Pan zasadę zbliżoną do Imperatywu Kategorycznego. W sposób bardziej precyzyjny brzmi ona tak: "należy postępować zawsze wedle takich reguł, co do których chcielibyśmy, aby były one stosowane przez każdego i zawsze".
Proszę jednak zauważyć, że zasada zacytowana przez Pana: "Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili i wy im czyńcie" jest nacechowana całkowitym subiektywizmem ze względu na odniesienie osobiste: "co byście chcieli" - to podstawa relatywizmu, czyli odniesienia normy do poglądów jednostki a nie do wartości niezmiennej. Różnica między zwykłym subiektywizmem a zasadą zaproponowaną przez Kanta to kwestia "reguł sięgających każdego i zawsze", co ma być podstawą odejścia od uwarunkowania subiektywnego czyli relatywizowania, ale i u Kanta zasada ta jest oparta na "chceniu" - więc pełnej ucieczki od subiektywizmu jak widać nie ma.
Coś mi się zdaje, że nie ja uprawiam tu skrajny relatywizm. Ja głoszę, że normą powinno być to, co nie krzywdzi innych (to oczywiście wielkie uproszczenie). Czy "nie krzywdzenie innych" jest relatywizowaniem moralnym?

_________________
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.
Stanisław Jerzy Lec


N lip 03, 2011 9:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03
Posty: 1341
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
Mamy kolejny przykład "relatywizmu" w zachowaniu ludzkim. To wiadomość sprzed chwili:
Cytuj:
Tytuł: To co się tam stało, to istny horror
Tłum w górskiej, odizolowanej wiosce, w północnej prowincji Alta Verapaz zorganizował samosąd i brutalnie zabił sześć osób, pięciu mężczyzn i kobietę podejrzanych o rabunek - poinformowała policja.
Ciekawostką jest to, że dziś to "istny horror", ale jeszcze 3500 lat temu (a nawet 2500 lat temu) była to norma i to zalecana przez "Boga", dokładniej w Księdze Powtórzonego Prawa. Czy mamy do czynienia z relatywizmem? Oczywiście - zmieniło się podejście ludzi do pojmowania znaczenia "sprawiedliwość", więc i zmieniły się normy społeczne. A jak zmieniają się normy, to mówimy o relatywizowaniu wartości moralnych. Jestem całym sercem za takim "relatywizmem moralnym"!

_________________
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.
Stanisław Jerzy Lec


N lip 03, 2011 10:08
Zobacz profil
Post Re: Niechęć Kościoła do walki z homoseksualizmem
Narażanie osób, w tym dzieci, na oglądanie wulgarnych, wyuzdanych scen, które te osoby nie chcą napotykać, nie jest "krzywdzeniem innych"?


N lip 03, 2011 10:44
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 287 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 20  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL