Piok333 !
Zaczne może od tego , że dostrzegam w twojej wypowiedzi pewną sprzeczność .
Piszesz , że książka ta ocenia przedmiotowe zagadnienie z punktu widzenia religioznastwa [ podobno nauki ] by dojść do konkluzji , że zagadnienie nauce nie podlega .
Skoro nie podlega nauce to cóż były by warte te naukowe wywody ?
Nie zamierzam się tego jednak czepiać [ rozumiem że to zapewne jakiś skrót myślowy

] , bo istota sprawy leży gdzie indziej .
Żadna nauka nie może dojść do takiej konkluzji , że istnieje coś co jej nie podlega , bo to jest sprzeczne z logiką [ będącą podobno jednym z fundamentów nauki ] .
Oznacza bowiem twierdzenie , że nauka nie jest mechanizmem poznawania otaczającej nas rzeczywistości .
Doświadczenie [ empiria ] przeczy zaś takiemu poglądowi .
Dlatego też twierdzenie : "
zgodnie z zasadami logiki prawdziwość/fałszywość twierdzeń religijnych jest nieweryfikowalna dla metod właściwych nauce. " jest jednym z dodatkowych [ ukrytych ] założeń religijnych .
Publikacja które to założenie zakłada jest publikacją strikte religijną .Publikacja która do tego stwierdzenia dochodzi nie jest publikacją naukową , ponieważ jest [ logicznie ] błędna [ albo wychodząc z fałszywych i w dodatku sprzecznych z paradygmatem nauki założeń/dogmatów , albo zawierająca logiczny błąd w rozumowaniu ] .
Dlaczego fałszywość/prawdziwość twierdzeń religijnych miała by być nieweryfikowalna ?Nauka zajmuje się badaniem otaczającej nas rzeczywistości w oparciu o trzy filary , będącymi kryteriami WERYFIKOWANIA prawdziwości twierdzeń o otaczającej nas rzeczywistości .
1. Logika .Nauka w oparciu o uporządkowanie obecne w największej spójnej grupie naszych doznań [ logikę binarną ] wartościuje wszelkie twierdzenia o otaczającej nas rzeczywistości . Wykazanie nielogiczności dyskwalifikuje teorie jako niemożliwą do zaistnienia .
2. Zasada brzytwyNaua w oparciu o niepodważalny fakt dysproporcji pomiędzy możliwością ogarnięcia otaczającej nas rzeczywistości przez ludzką świadomość , a ogromem i stopniem komplikacji tejże rzeczywistości zmuszona została do przyjęcia koniecznego w tej sytuacji kryterium Brzytwy Ockhama [ BO ] . Odwołując się zawsze do najprostszego wytłumaczenia obserwowanych zjawisk [ czyli nie mnożenia hipotetycznych bytów bez potrzeby ] .
3. Max. obiektywizaja i powtarzalność danych/obserwacji .Ponieważ nasza zdolność obserwacji otaczającego nas świata nie jest doskonała [ ulegamy złudzeniom ] , oraz ponieważ ludzie mają wrodzoną skłonność do konfabulacji w celu wyeliminowania złudzeń i kłamstw nauka opiera się na danych powtarzalnych i [ dzięki temu ] max. obiektywnych .
Są to tak podstawowe i oczywiste założenia [ paradygmaty ] nauki , że wydają się one naukowcą powszechnie znane i akceptowane .
Z twego posta wnoszę jdnak , że najwyraźniej niektórym umkneły .
Dopiero spełnienie tych trzech kryteriów pozwala uznać teorie za naukową w stopniu kwalifikującym do kolejnego etapu weryfikacji jej poprawności na drodze eksperymentalnej [ w Popperowskim tego słowa znaczeniu ].
Idea boga zawodzi na wszystkich trzech kryteriach [ a nawet czterech , jeśli była by nieweryfikowalna na drodze experymentalnej ) ].
Jeszt idealnie antynaukowa
Weryfikowalność teorii na drodze eksperymentalnej nie czyni jej naukową jeśli nie spełnia powyższych założeń .
Z punktu widzenia nauki idea boga jest więc jednoznacznie klasyfikowana jako fałsz !Warto jeszcze zastanowić się nad rzekomą nieweryfikowalnością eksperymentalną .
Jeśli mamy zastanawiać się czy idea boga jest weryfikowalna eksperymentalnie należało by najpierw zdefiniować co to jest bóg .
Jeśli zdefiniujemy boga jako max. silną , max. mądrą i max. dobrą istotę posiadającą samoświadomość i przejawiającą się w funkcjonowaniu otaczającej nas rzeczywistości [ czyli będącej jej częścią ] , to niema żadnych przeciwskazań by poszukiwać odziaływań tejże istoty w otaczającej nas rzeczywistości . Powiem więcej , nawet jeśli istota ta chciała się ukrywać przed nami to prędzej czy później musieli byśmy na drodze logicznych spójności obserwacji kiedyś ją wykryć [ jako jedyne wyjaśnienie obserwowanych zjawisk ] .
W oparciu o takie rozumienie ideii boga prowadzone są i były [ od początku historii ludzkości ] poszukiwania antropomorficznej natury otaczającej nas rzeczywistości .
Poszukiwania te przybały formę [ paranaukowej ] Teorii Inteligentnego Projektu .
Ostatnim z nich [ o ile się orientuje ] był " Wielki eksperyment modlitewny " .
Wszystkie zawiodły .
Z historycznego punktu widzenia wręcz przeciwnie , dopiero porzucenie założenia antropomorfizmu otaczającego nas świata stało się "motorem napędowym" naszego rozumienia otaczających nas zjawisk .
Ktoś jednak może powiedzieć :
Dobra , dobra , ale przecież bóg może ukryć się tak dobrze [ gdzieś w innych niedostępnych nam wymiarach np. ] , że nawet przestał odziaływać z naszą rzeczywistością [ tylko ją stworzył i zniknoł ] .
Był by wtedy nieweryfikowalny experymentalnie .
Twierdzenie takie jest moim zdaniem nielogiczne , ponieważ :
Co to jest istnienie ?
Istnienie jest jednym z naszych doznań .
Najbardziej niepodważalnym .
Czy istnieje coś poza nami samymi [ czy jesteśmy bytem solipsystycznym ] ?
Jeśli wszystko jest tylko urojeniem naszego samotnego umysłu - to nic niema żadnego sensu i znaczenia . Każde urojenie jest równie uprawnione , a jedynym kryterium uznawania/wartościowania doznań jest nasza wola [ wolincjonalizm ] .
Pławimy sie jedynie we własnych snach i marzeniach pozbawionych jakiegokolwiek [ poza hedonistycznym ] znaczenia .
Jeśli jednak nie ..... , to musimy wznieść się na abstrakcyjny poziom rozumowania .
Jeśli wyabstrachujemy [ odzielimy ] od naszej istoty pojęcie istnienia i przypiszemy je innym postrzeganym/doznawanym obiektom , to czynimy [ konieczne by cokolwiek miało sens , a nawet by zachować zdolność myslenia , a więc istnienia

] założenie istnienia otaczającej nas rzeczywistości .
Czym więc jest istnienie ?
Jedyna dająca się obronić definicja to :
Istnienie = coś co niejest nami samymi a odziałuje z nami .W naukach przyrodniczych/fizykalnych skutkuje to dowiedzioną [ przez Bella ] zasadą arealności lub alokalności materii . Sprowadza się to do stwierdzenia :
Albo istnieje tylko to co odziałuje z nami , albo odziaływania kwantowe zachodzą z prędkościami nadświetlnymi [ natychmiastowo ] .
Jak wiemy teoria relatywistyczna nie dopuszcza drugiego z rozwiązań.
Jak narazie sprawa przekraczania prędkości światła przez neutrina jest dyskusyna .
http://www.polskieradio.pl/23/266/Artyk ... od-swiatlaNawet w tym przypadku jednak [ jeśli neutrino przekroczyło by prędkość światła ] nie jest to odziaływanie natychmiastowe a jedynie wartość największej dopuszczalnej prędkości jest nieznacznie wyższa ] .
Wracając do sedna sprawy .
Skoro istnieje to co odziałuje , to twierdzenie :
Istnieje nieodziałujący bóg - jest twierdzeniem wewnętrznie sprzecznym [ oksymoronem - jak kwadratowe kółko np. ] .
Ktoś jednak może powiedzieć :
No dobrze , teraz boga niema , ale może był w momencie zaistnienia wszechświata ?
Jeśli jednak tak by było czy mogli byśmy się o tym dowiedzieć ?
Cechą konieczną otaczającej nas rzeczywistości [ warunkującą wyjście z solipsyzmu , a więc istnienie ] jest negacja II postulatu Gorgiasza .
Otaczająca nas rzeczywistość musi być poznawalna .
Poznawalna więc musi być także pierwsza przyczyna .
Zatem wszystko co można powiedzieć o takim stwórcy porzucającym swoje dzieło jest tym co fizyka mówi o Wielkim Wybuchu.
Bóg = Anomalia początkowa
Tylko że nie znajdujemy tam żadnych oznak samoświadomości , celowości działania , aktu woli .
Czyli tego co rozumiemy pod pojęciem [ def. ] boga.
Zatem jedyna naukowo uzasadniona definicja takiego "boga" to np : stan załamania wielowymarowej symetrii .
Ktoś jednak powie :
No ale co jeśli wielowymiarowa symertria sama w sobie była świadoma ?
Tutaj zderzamy się z logiczną koniecznością poznawalności otaczającej nas rzeczywistości [ której anaomalia początkowa - wielowymiarowa symetria jest częścią ] .
Jeśli tejże konieczności nie spełnimy czeka nas solipsystyczny regres [ utrata zdolności myślenia a więc istnienia ] .
Jeśli była samoświadoma musimy być zdolni to poznać .
Jeśli nie jesteśmy zdolni [ przynajmniej potencjalnie ] poznać jej samoświadomości to albo tej świadomości niema , albo czeka nas solipsystyczny regres .
Zatem nasze personalistyczne istnienie dowodzi poznawalności nawet tak wyalienowanego z otaczającej nas rzeczywistości boga , lub jego nieistnienie .
Reasumując [ z punktu widzenia logiki ] :
Każda możliwa do pomyślenia definicja boga odziałującego z naszą rzeczywistością [ istniejącego ] musi czynić go poznawalnym na drodze określania logicznych konieczności z naszymi doznaniami .
Winien więc być poznawalny przez naukę , jako mechanizm określania koniecznych logicznych spójności otaczającej nas rzeczywistości .
Nawet definicja boga nieistniejącego obecnie ale istniejącego u początku wszechświata musi czynić go poznawalnym na drodze określania logicznych spójności naszych doznań .
Więc czynić go dostępnym nauce.
Idea boga niepoznawalnego [ będącego częścią otaczającej nas rzeczywistości ] jest alogiczna , a więc anaukowa .
Nauka musi idee taką [ na mocy braku logiki tej ideii ] określić jako FAŁSZ .
Dlatego też idee NOMA można między bajki włożyć .
Twierdzenie o niepokrywających sie magisteriach nauki i religii , oraz o niemożności weryfikacji twierdzeń religijnych przez naukę , jest nowym [ dodatkowym ] dogmatem religijnym wprowadzonym do religii w celu sprawienia wrażenia możliwości jej koegzystencji z nauką [ na co mogą nabrać się tylko niezorientowani ] .
By było śmieszniej inerpretacja dogmatu NOMA którą usiłują nam wmówić wierzący sprowadza się faktycznie do stwierdzenia :
Nauka może sobie istnieć i działać do póki nie wejdzie w konflikt z wiarą/religią , bo jeśli wejdzie to zapędziła się za daleko na nieswoje magisterium .
Tak więc nauka winna porzucić logikę i swoje standarty weryfikowania hipotez by umożliwić religijne bajdurzenia :/ .
Rzeczywistość zaś jest z goła inna .
Niejeden już badacz wlazł na Olimp i nie jeden fizyk i meteorolog zrozumiał pochodzenia pioruna.
Z ich nauki czerpiemy zaś przekonanie o nieistnieniu Zeusa Gromowładnego .
Logika zaś zmusza nas do stwierdzenia że jakikolwiek bóg musi być poznawalny , a więc dostępny najdoskonalszemu z narzędzi poznawczych jakim jest nauka . Prawda [ naukowa ] czyli najprosztszy spójny logicznie obraz otaczającej nas obiektywnej rzeczywistości nie dopuszcza ideii boga .
Nauka nie toleruje żadnego innego magisterium , tak jak logika będąca składową nauki nie toleruje sprzeczności .
Nauka pozwala nam zrozumieć nature zjawiska wanego wiarą i religijnością .
Na mocy logicznych konieczności [ największej grupy doznań ] wartościuje doznania religijne jako urojenia .
Tak więc to co byćmoże założyli sobie dziadek Engels i Marks [ o ile tak było ] okazuje się być może intuicyjnie odkrytą , ale jednak prawdą naukową .
Co usiłują ukryć wyznawcy religii [ NOMA-dzi : ] , publikując takie jak przytoczona przez ciebie książka .
Pozdrawiam.