Czyli wszystko jesst względne...

Ano. Toteż głupio wygląda, gdy udaje, że jest.

Twoje ciało umrze.
Umrze względnie?

Oj, mówimy o wartościach, zwyczajach, etyce, poglądach, a nie biologii.

I w biologii i w etyce są wartości bezwzględne.
To, że ktoś uważa tak lub siak, nie zmienia tego.
To nieprawda, że nie ma czerni i bieli, tylko szarość i jego odcienie.
Gdyby spojrzeć na to, co wydaje się szarością z bliska - to zobaczy się tam czarne i białe kwadraciki (rastry, piksele). Każdy nasz pojedynczy czyn jest dobry lub zły, czarny lub biały. Im więcej w tym dobra tym nasze życie z perspektywy bardziej białe, im więcej zła - bardziej czarne.
Ale zawsze pojedynczy kwantowy czyn jest czarny lub biały.

Może i w etyce są wartości bezwzględne ale niestety nie wiemy które, bo różne społeczeństwa sie różnią pod tym względem. I nie ma obiektywnej metody oceny, które społeczeństwo zna te "właściwe". O tym już wielokrotnie pisałem, podawałem liczne przykłady, pisał też Akruk. Nie wiem czy to czytałeś we wcześniejszych postach w tym wątku? Choćby przykład ilustrowany zdjęciem perwersyjnego grzesznika

Mylicie dwie rzeczy - (bez)względność i sub(ob)iektywizm. To są zupełnie różnie nie wykluczające się kategorie. Rzeczy mogą być jednocześnie względne i obiektywne, na przykład czas i przestrzeń w teorii względności. Mogą też być bezwzględne i subiektywne jak w niektórych systemach niemieckiego idealizmu.
Tak więc zawzięcie młócicie powietrze do niczego konstruktywnego nie dochodząc.

Moim zdaniem wartości moralne są względne, ale obiektywne. Względność łatwo pokazać, czasem kłamstwo może być dobre czasem złe. Ostatnie jest oczywiste, pierwszy przypadek to np sytuacja ukrywania Żydów przed nazistami, skłamanie gestapowcom czy się ich ukrywa jest moralnie uzasadnione. Rozwód może być dobry, a może być zły, to zależy. Fundamentaliści religijni wymachujący dziesięcioma przykazaniami nie mają problemu z uzasadnieniem powszechnego dostępu do broni maszynowej, czy zaciągnięcia się do armii. Przykłady można mnożyć bez końca.

Obiektywizm jest może mniej oczywisty, ale nawet jego przeciwnicy robią koncesję na jego rzecz przyznając uniwersalizm pewnych podstawowych zasad moralnych niezależnych od kultury.

Jak rozumiesz obiektywizm zasad moralnych? Uznanie przez wszystkie kultury? Zawsze?

Coś co ma umocowanie ewolucyjne. Tak jak jakiś konkretny związek chemiczny wywołuje u człowieka uczucie odrazy albo nudności, tak samo niektóre zachowania, bądź własne czyny wywołują odrazę, bądź poczucie winy. Można oczywiście poddać człowieka kulturowej obróbce i z pacyfisty zrobić żołnierza, ale jest to trudne, nie zawsze się udaje i często towarzyszą temu skutki uboczne.

Można obiektywnie badać altruistyczne i egoistyczne zachowania u małp i innych zwierząt. Podobnie z ludźmi. Człowieka można badać podglądając jak funkcjonuje mózg, gdy przedstawiasz mu różne dylematy moralne do rozwiązania albo zmuszasz do podjęcia etycznej decyzji.

Kolejna kwestia to istnienie kulturowych artefaktów takich jak prawo, pieniądz itd. Istnieją przecież obiektywnie, choć są to rzeczy czysto umowne.

Akademicko można się oczywiście spierać czy np kolory istnieją obiektywnie. Przecież nie, bo w sumie są tylko w naszej głowie, ale odpowiada im coś w rzeczywistości, jakaś częstotliwość fali elektromagnetycznej (choć nie zawsze). Podobne z moralnością, mamy w głowie jakieś wrażenia (uczucie winy, zadowolenia itp), którym odpowiadają jakieś ludzkie zachowania.

A jakiś konkretny przykład obiektywnej zasady moralnej, bo nie bardzo zrozumiałem to co napisałeś.

"Nie kłam"

A jak przyjdzie bandzior i spyta gdzie masz kasę, to też powiesz mu prawdę, całą prawdę i tylko prawdę???

Co to zmienia w kwestii obiektywnej zasady moralnej "nie kłam"? Nic. Po prostu w danym przypadku się
do niej nie stosujesz.

hmm, a co to za zasada, którą można łamać w różnych przypadkach wedle własnej oceny?

Napisałem, że imo wartości moralne są względne i obiektywne. Wszystkie.