Pozostaje jeszcze pytanie, czy ciąg przyczyn i skutków mógłby się ciągnąć od nieskończoności. Nawet jeśli przekroczylibyśmy w jakiś sposób granicę wielkiego wybuchu w łańcuchu przyczyn i skutków, to i tak z zasady brzytwy Ockhama otrzymamy wniosek, że zakładanie nieskończonego (poruszając się wstecz) łańcucha przyczyna->skutek jest podejściem nienaukowym, dopóki nie dostarczymy jakichś rozsądnych argumentów za taką "wygórowaną", co do wymagań, teorią przemawiających. Nikt jeszcze takowych nie przedstawił, więc jak do tej pory, z naukowego punktu widzenia, istnienie Pierwszej Przyczyny nie zostało jeszcze przez nikogo faktycznie zakwestionowane. Jedyne argumenty jakie się pojawiały należy uznać po prostu za rodzaj "chciejstwa" ateistów.

I tym właśnie różni się wierzący od Ateisty , Ateista wierzy ,że szczęście można znaleźć w narkotykach , alkoholiźmie i innych nałogach ,które jednak doprowadzają do tego ,że człowiek się stacza ,chyli sie ku upadkowi i jeśli nie ląduje w więzieniu to w rowie. Tak że tommy zastanów się jaką cenę zapłacisz za szczęście, które dają ci narkotyki.

w coś takiego wierzy raczej do czasu ćpun.więc daruj sobie sugerowanie ,że jest to różnica między wierzącym a ateistą,bo jest to chwyt na poziomie reprezentantów naszej sceny politycznej.Ateista po prostu wierzy,że wyobrażenie Boga nie jest człowiekowi koniecznie potrzebne do szczęścia.A jeśli jest szczęśliwy wtedy po prostu to wie.

Powołuje sie na przykład który przedstawił Tommy
Tommy pisze że Heroina tez moze uczynic czlowieka szczesliwym,jako że tommy jest Ateistą to jest jest dobrym przykładem tego co Ateista uważa za szczęcie .Narkomana możesz nazwać ćpunem ,ale to nie zmienia faktu że człowiek który widzi szczęście w narkotykach i ćpaniu ,nie jest zbyt wielkim szczęściarzem. Narkomanów uważa sie raczej za ludzi bardzo słabych i nieszczęśliwych.

Tommy jest wręcz idealnym przykładem na to co Tommy uważa za szczęście a nie każdy kto zażywa narkotyki jest ćpunem.

Tommy jest Ateistą i mówi to jako człowiek żyjący bez Boga.
Tommy nie jest człowiekiem głęboko wierzącym w Boga Tommy wcale nie wierzy w Boga i nie kieruje sie jego naukami gdyż uważa je za głupie(pisał o tym w innym dziale) Tommy kieruje sie prawami które uważa za słuszne w tym wypadku jest to szczęście ,które znalazł w narkotykach.

Znam też taki pogląd, że osoby wierzące są ludźmi bardzo słabymi i nieszczęśliwymi, tak bardzo, że musieli wymyślić sobie urojonego przyjaciela/pocieszyciela - Boga.

Tak więc widzisz, że to co mówisz to czysty subiektywizm, którym także Ciebie można potraktować... I gdzie tu Prawda?

Jeśli ja mówię że narkomani są słabi i nieszczęśliwi a ty mówisz że to subiektywizm to znaczy ,że ty uważasz narkomanów za ludzi silnych i szczęsliwych?

Masz rację, zapędziłem się - przepraszam.
Niemniej zaczynając brać narkotyki mogą być silni, ćpając mogą się czuć silni i szczęśliwi, katastrofa przychodzi dopiero pod koniec, ale to nie jest wyłączna domena narkotyków, tylko niemal każdego upatrywania szczęścia w doczesności.

Dlatego my wierzący upatrujemy szczęście w Bogu i jego prawdach, które są ponadczasowe . Powiedz mi czy ty upatrujesz szczęscie w doczesności ,a jesli nie to w czym?

Nie upatruję szczęścia w doczesności, szukam szczęścia w tym co jest ponadczasowe i prawdziwe. Ja tylko tego ani nie nazywam, ani z niczym nie utożsamiam.

Czy mógłbyś mi to lepiej wytłumaczyć?Wydaje mi sie ,że nie mozemy sie porozumiec do tego czym jest czas .Dla mnie czas jest przemijaniem ,jezeli się ze mną zgadzasz to powiedz?

Jak zwykle kochasz nadinterpretacje. Moja wypowiedz miala na celu jedynie pokazanie, ze nie wszystko co czyni Cie szczesliwym jest od razu dobre, pozadane lub wartosciowe.

To powiedz mi co to jest bo jeśli nie umiesz tego nazwać ,a mówisz że jest to ponadczasowe to gotów jestem pomyśleć że to Bóg.

Jeśli mówisz ,że heriona daje szczęście to znajdź mi jednego szczęśliwego narkomana .