Sami w ramach ograniczeń, narzuconych przez naszą konstrukcję (psychiczną i fizyczną, w tym skłonność do grzechu) oraz środowisko (w tym działalność Szatana).


Nie rozumiem odpowiedzi. Najlepiej odpowiedz prostym tak / nie.

Wszyscy dokonujemy złych wyborów - bo grzeszymy. Coś tu jest nei tak. Ewidentny bład konstrukcyjny. Mało tego - "zepsuli się" już pierwsi ludzie i Szatan, mimo obcowania z Bogiem i pewności jeg istnienia. Pachnie tu błędem konstruktorskim. Bóg nie potrafił nas stworzyć lepszymi?

To chyba Świadkowie Jehowy tak uważają?
Chrześcijanie kierując się wskazówkami Chrystusa starają się dokonywać coraz więcej dobra.
I ciągle się doskonalić w tym kierunku.

Nie rozumiem odpowiedzi. Najlepiej odpowiedz prostym tak / nie.[/quote]
Masz wolną wolę. Jeżeli postawisz sobie dwie możliwości wyboru: odgryzanie ręki lub nie odgryzanie to cokolwiek wybierzesz to będzie twój wybór. Tak działa wolna wola.


Wszystko co stworzył Bóg było dobre. Tylko my ludzie nie potrafiliśmy w tym dobru wytrwać. Ciągle jakaś ciekawość, pragnienie czegoś więcej, takie rzeczy doprowadziły do tego, że w rezultacie człowiek zgrzeszył po raz pierwszy. Wraz z grzechem pierworodnym narodziła się wszelka złość, zazdrość, nienawiść, stopniowe odchodzenie człowieka od Boga.

Rozumiem, że pomimo że żaden człowiek nie odgryza sobie ręki to nie oznacza, że nie ma wolnej woli.
To teraz mi powiedz, czemu Bóg podobnie nie zaimplementował nam niechęci do grzechu: tzn że mozemy grzeszyć, ale - podobnie jak z ogryzaniem ręki - nie robimy tego? Za trudne?


Stworzył takie dobre, że już w pierwszym pokoleniu się wyrodziło?:D Normalnie mistrzu! Jak Ci się lodówka pierwszego dnia zepsuje to też powiesz: producent zrobił dobrą, tylko że w wyniku spięcia/usterki/urwania silnika przestała działać? Nie mówisz tak? Patrz - czyli od robotników oczekujesz więcej niż od Wszechmocnego.

Może się i starają, ale i tak wszyscy grzeszą. Czyli cosik nie wychodzi.
(nawiasem mówiąc wierzący wcale nie żyją moralniej od niewierzących, a nawet parę badań sugeruje, że jest odwrotnie, ale to OT)

Czynione zło z pewnością jest mniejsze niż dobro i miłość, które przecież są również wybierane przez ludzi. Dlatego świat może nadal istnieć w kształcie zaplanowanym przez Boga i może zmierzać do swego rozwoju w kierunku dobra i Boga.

A czy zupełny brak zła nie świadczyłby o faktycznym miłosierdziu Boga? Bo trudno nazywać miłością kogoś, kto MOŻE zlikwidować zło, a tego NIE CZYNI.

@acro,
Nie ucz Boga stwarzać świata.

Czuję, że masz problem z uświadomieniem sobie pojęcia miłosierdzia Bożego. Zachęcam do uważnej lektury Dzienniczka siostry Faustyny i do przyjazdu na cały dzień do Krakowa do Łagiewnik, by poczuć ten klimat miejsca, gdzie spodobało się Jezusowi ogłosić swoje Miłosierdzie dla całego świata.

Ktoś go musi nauczyć, bo wyszła fuszerka. Uważasz ten świat za idealny? Tak czy nie?


Czego nie zrozumiałeś w moim tłumaczeniu? Bo znowu nie odpowiadasz na moje pytania.

Może kiedyś.
A teraz, wracając do tematu, czy potrafisz odeprzeć moją argumentację?

Każdy w sobie odczuwa często jakąś niechęć do zła.

Człowiek to nie to samo co jakaś zwykła rzecz materialna


Dla człowieka, który wierzy prawdziwie, dekalog czy wszelkie zasady spisane w Biblii są zawsze bardzo ważne. Życie w zgodzie z przykazaniami, a nade wszystko z przykazaniem miłości Boga i bliźniego stanowi jeden z naszych celów życiowych. Nie znaczy to, że nie grzeszymy. czasem możemy ulec jakiejś pokusie, która zaprowadzi nas do grzechu. Jednakże wtedy odczuwamy dotkliwie ohydę popełnionego grzechu i prosimy miłosiernego Boga o wybaczenie, obiecując przy tym poprawę życia, naprawienie wyrządzonej krzywdy jaką wyrządziliśmy przez nasz grzech. Niewierzący nie wierząc w Boga nie wierzą również w Jego słowa oraz w dekalog, ale nie oznacza to, że mogą nie podejmować starań by któregoś z tych grzechów nie popełnić. Ciężko jest im uwierzyć również w to, że Bóg może przebaczać.

Ale za rzadko i nie zawsze. Skoro to "często" nie zabiera nam wolnej woli, co powstrzymało Boga, aby było to "zawsze" i żeby na niechęc była bardzo silna - jak do odgryzania ręki? W ten prosty sposób uwolniłby nas od zła i cierpienia - co byłoby dowodem jego miłosierdzia. A tak, powszechność zła, jest dowodem że albo mu cierpienie ludzi (i zwierząt też) zwisa, albo nie jest wszechmocny. Albo go nie ma...


A producent to nei to samo co Wszechmocny. Sądzisz, że Wszechmocny nie potrafił stworzyć odpornego na pokusę grzechu człowieka i anioły? Tak czy nie?

Znaczy, że wierzących prawdziwie prawie nie ma. Nie oceniam czy prawdziwie, czy fałszywie - stwierdzam FAKT. Wierzący (deklarujący się tak, mający stosowne papiery przynalezności do kościołów itp) - więcej przestępstw, więcej rozwodów itp.

Nikt go za taki nie uważa, poza Tobą.
Wogóle zauważyłam, że jak sobie coś niewierzący ubrdają
na temat prawd wiary to ciężko to później wyplenić, normalnie
nie ma mocnych, może gdyby na racjonaliście sprostowanie
napisali..

(KKK 302) Stworzenie nie wyszło bowiem „całkowicie wykończone z rąk Stwórcy. Jest ono stworzone "w drodze" (in statu viae) do ostatecznej doskonałości, którą ma dopiero osiągnąć i do której Bóg je przeznaczył.

MARIEL, dziękuję i Bóg zapłać.
Bo mnie już ręce opadły.

Za jaki? Idealny czy nieidealny? Macie jakiś lęk przed jasnymi odpowiedziami, a mowa wasza powinna byc tak, tak, nie ,nie...

Ja świat uważam za totalnie sfuszerowany (jeśli miałby być dziełem jakiegoś dokonałego bytu). A Ty?

No proszę - Wszechmocny nie potrafi świata stworzyć za jednym zamachem! Nadal go stwarza - tylko że chyba niespecjalnie mu idzie, bo nie wygląda na to, by cokolwiek się poprawiało.