Już pisałem. Że jest to sprzeczne z dogmatem o grzechu pierworodnym. Grzech który każdy z nas dziedziczy poprzez zrodzenie

Jak to rozumiesz?

A kto mówi, że nie przez zrodzenie?

Zaraz co? Mowa o tym że dogmat mówi na tym iż dziedzicyzmy grzech po jedynym Ojcu i Matce. Dlatego musimy przyjąć historyczność tych postaci

A kto mówi że nie przyjmujemy?
Mylisz porządek duchowy z przyrodzonym.

A tak nawiasem mówiąc - nie ma takiego dogmatu.

Doprawdy? Nie ma dogmatu o grzechu pierworodnym ustalonym na Soborze Trydencki podczas Sesji V?

Nauki biologiczne sugerują że ludzie nie pochodzą od jednego Adama i Ewy. Stąd moja niechęć do ewolucji. Zresztą, chyba św. Jan Paweł II stwierdził że nauka na to wskazuje

Czyli nauka jedno, religia drugie

Nie wiem jak można połączyć naukę z wiarą. Choćby tylko w tym zakresie

Naukę z wiarą bez problemu, gorzej z godzeniem religii pełnej dogmatów z nauką...
A gdy się Biblię interpretuje praktycznie dosłownie to ilość problemów rośnie lawinowo.

Marek, serio nie potrafisz wskazać dobrych pozycji, abym zapoznała się z tym właściwym sposobem interpretowania opowieści o potopie?

W kwestii potopu już Tobie wysyłałem. W tej problematyce, ciezko coś nowego wymyslić, a do tego niesprzecznego z nauką.

Przeczytałam, ale Marek nadal twierdzi, że interpretuję źle i nic nie rozumiem, więc kolejny raz proszę o podesłanie materiałów, które wskażą mi tą właściwą interpretację.

Tak samo pytania na które ponoć czekano z utęsknieniem pozostały bez większego echa, jedynie padł tekst o prawie naturalnym, którego zakresu też jakoś nie mogę się doczekać, a jak szperam w necie to albo mowa o prawach fizycznych, albo czysta ezoteryka, ew znane mi teksty o ewolucyjnym pochodzeniu podstaw moralności...

To czytałaś http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Stu ... s35-51.pdf ?
A co to jest właściwa interpretacja? Kto o tym decyduje?

Właśnie nie wiem co to jest właściwa interpretacja i próbuję od Marka, który uważa, że moja( mimo, że nie przyjmuję żadnej jako jedynej poprawnej!) to brednie, w końcu dowiedzieć się jaka jest ta właściwa... Po prostu chcę poznać jego punkt widzenia, bo może być przecież wartościowy i kluczowy, no nie?

Dzięki Proteom, przeczytałam, z tym , że ten artykuł tak jak autor podkreśla jest tylko zasygnalizowaniem kwestii prawa naturalnego oraz zmierza się z domniemaną koniecznością wiązania tego prawa z wiarą w Boga czy z religią.

Jak zawsze po zapoznaniu się z czymś i uzyskaniu kilku odpowiedzi pojawia się jeszcze więcej pytań...
Na szybko i roboczo zdefinuję prawo naturalne jako prawo do zaspokajania swoich potrzeb wynikających z naturalnych uwarunkowań( czyli nie chodzi o zachcianki) z nieodbieraniem tego prawa innym.
Piramidę Maslowa raczej każdy zna, no nie?
Więc powtórzę zasadnicze pytanie: na czym polegały grzechy ludzi, że Bóg uznał, że ich wytopi razem z wszystkimi zwierzętami? Dlaczego tak kluczowa kwestia została praktycznie pominięta?
Skoro zwierzęta też zostały ukarane to też łamały to prawo? Przecież większość z nich opiera się na instynkcie...

To prawo wydaje się proste, ale tak naprawdę jest bardzo skomplikowane i dużo zależy od wiedzy danej osoby, przynajmniej wiedzy o potrzebach i metodach ich zaspokajania, umiejętności ustalania priorytetów, rozumienia przyczyn i skutków. Do tego nasze potrzeby wbrew pozorom nie są identyczne, każdy musi jeść, ale jednak nie dla każdego to samo jest dobre, a im wyższe potrzeby tym te różnice większe...

Do tego, ja sobie je roboczo tak sformuowałam, ale w praktyce każdy zrobi to inaczej, no nie?

Może tutaj spróbuj http://teologkatolicki.blogspot.com/ lub na fejsie https://www.facebook.com/theologuscatholicus/

W sensie biologicznym zapewne nie.
Nie. Każda nauka w swoim zakresie i perspektywie.

Rozumiem że w powyższym przez "naukę" rozumiesz nauki przyrodnicze (fizyka, biologia, chemia itd). A co chciałbyś łączyć? Przecież one zajmują się innymi sprawami.

Proteom, mi nie tyle chodzi o katolickie czy powiązane z jakąkolwiek religią czy ideologią opisy i interpretacje prawa naturalnego, ale o konkretne sformułowanie będące ponad tymi podziałami, bo w końcu ma to być prawo, które każdy może odnaleźć w sobie niezależnie od poziomu intelektualnego, wiary czy kultury.

Dlatego mi do prawa naturalnego pasuje wrodzony zmysł moralny oparty na empatii, poczuciu sprawiedliwości i regule wzajemności.
Na najgłębszym poziomie jest to wspólne z innymi zwierzętami społecznymi i tym samym niejako skażone aspektami hierarchicznymi oraz podziałem: swoi-wrogowie.
Aby to przeskoczyć wystarczy być tego świadomym i na poziomie umysłowym po prostu nazywać co jest czym, aha na tzw negatywne emocje też działa.

W 'czystej' wersji być może byłoby to połączone ze świadomością tego kim się jest a co jest tylko iluzją, bo wówczas przenosisz się jakby ponad hierarchiczność na poziomie stada i gatunku, nie dzielisz na lepszych i gorszych w kontekście respektowania ich potrzeb...

Dzięki, wygląda na to że mam kolejny klocek