P.S. "Ks" albo nawet "bp" jak najbardziej może być, bo spora część z nich to właśnie ciebie i twoje tezy by wyśmiała.

A jakie są moje tezy? Bo ja nie mogę się doczytać jakichś konkretnych moich tez. I nie wiem czy wyśmiałaby moją orientację na istnienie Boga. Wojujący ateista już tak, ten będzie wyśmiewał . Tzw. kreacjoniści powołują się na "dr" i "prof" bo to przemawia do ewolucjonistów i ateistów, dlatego tak się na to powołują, bo ateiści to lubią i tylko temu wierzą. Poza tym, ja nie neguję naukowych dowodów i nawet pisalem tutaj, że niektórzy ludzie wyglądem świadczą o jakimś zwierzęcym pochodzeniu człowieka, np. ogonki, bujne owłosienie...Ja zadaję pytania, a pytam głównie tzw. wierzących,bo sam mam z pewnymi sprawami kłopot.

A co z pojęciem sumienia? Masz sumienie? Czym się kierujesz? Możesz zabić człowieka ale tego nie robisz, dlaczego? Zwierzę zabije bez problemu. Boisz się tylko więzienia?

Podstawowa teza jaką głosisz to sprzeczność między teorią ewolucji a wiarą chrześcijańską. Tymczasem prominentni biskupi katoliccy zaprzeczają jakoby taka istniała, a dosłowne odczytywanie Księgi Rodzaju (i w ogóle Biblii) w Krk to na dobrą sprawę herezja, nazywając rzecz po imieniu




Nie przypominam sobie, żeby istniał w historii kiedykolwiek taki okres, w którym ludzie mieli jakiekolwiek problemy z zabijaniem wszystkiego co wokół nich żyje, nie tylko włącznie z innymi ludźmi, ale i wręcz głównie właśnie ich bierze się na celownik. Całe gałęzie technologii powstawały by zajmować się udoskonalaniem sztuki wojennej, dziś już zaiste wielkim osiągnięciem naszej cywilizacji jest posiadanie sprzętu zdolnego wytłuc dziesiątki tysięcy ludzi naraz. A ty mi tu bajki opowiadasz jakieś o moralności i sumieniu.

Zwierzę zabije bez problemu? A któreż to się tak bez problemu zabijają? Chyba jedynym na świecie gatunkiem który zabijanie podniósł do rangi sztuki jest homo sapiens właśnie. No, słyszałem, że uchatki polują dla rozrywki na pingwiny, ale cóż to jest w porównaniu z osiągnięciami ludzkimi.

Zresztą jak najbardziej to co nazywamy moralnością, ma swoje ewolucyjne korzenie. Człowiek to istota społeczna, wykształcił więc wzorzec zachowań, który zapewnia społeczeństwu możliwość funkcjonowania.

Witold, bo o tą sprzeczność mi właśnie chodzi. I jak to godzą ludzie religijni, zwłaszcza chrześcijanie.
Założyłem nowy temat, zapraszam:
viewtopic.php?f=46&t=25040

A z sumieniem to bardziej wymijająco chyba się już nie da odpowiedzieć... Nie interesują mnie inni ludzie teraz, pytam dlaczego TY nie zabijesz. To prawda co piszesz, sianie zbrodni, zabijanie, jest domeną ludzkości, ale jakoś miasta funkcjonują, nikt za jedzenie nie lata po mieście i nie zabija się nawzajem. A lwy np. już zabijają dla pożywienia, i o sumieniu raczej tam mowy nie ma.

Ateista nie zabije bo ma sumienie i moralność. Katolik miast tych przymiotów ma zaczerpniętą katechizmu filozofię kija i marchewki.

A czym jest to sumienie i moralność ateisty? Skąd pochodzi?

Zdolnością odróżniania rzeczy dobrych od złych.
Jak skąd pochodzi?
A jak pachnie tęcza? To pytanie jest równie sensowne jak Twoje

Tęcza jest i ją widzimy, możemy zbadać nawet naukowo , a SUMIENIE jest ale nie potrafimy tego zbadać szkiełkiem i okiem, jak duszy. Choć wiemy, że ona jest, bo czasem jęczy gdy coś ją boli, i płacze, choć fizycznie nic nie boli.

Każdy ma serce, jeśli katolik nie zabija bo tak mówi pismo a nie serce to z niego fałszywy katolik. To już lepszy ateista który szanuje i kocha życie i taki ma pierwszeństwo w drodze do raju mimo że nie wierzy w Boga. Bóg jest życiem, kto w życie wierzy ten wierzy naprawde bez względu na wyznanie.

Ależ skąd. Na tyle, na ile obecnie można ją zweryfikować, jest prawdziwa.

Tyle, ze miedzy "prochem Ziemi", a Witoldem było trochę stadiów pośrednich.

Chyba DanRism nie potrafi

http://archiwum.polityka.pl/art/czolo-zlego,391689.html

A to mnie nie wzrusza. "Naukowcy badają" i doszli do wniosku, że to jakieś neurony i elektryka w mózgu. Sprytne rozwiązanie, coś jak `wspólny przodek` u ewolucjonistów. Badają, badają, ale nie zbadali czym to jest, tylko klasyczne naukowe formułki-wytrychy. Najłatwiej podczepić coś pod elektrykę w mózgu i sprawa załatwiona. Nie trzeba być lekarzem żeby wiedzieć, że jak się uszkodzi mózg, to poczytalnosć człowieka będzie ograniczona, bo nie będzie wiedział co robi. Tylko ciekawe po co są psychiatrzy i psycholodzy w takim razie. Może po prostu do neurologa, chirurga, na stół operacyjny i wszyscy święci balują w niebie! a raczej na ziemi.

DanRism jak Ci tu delikatnie powiedzieć, ze to jest ignorancja...
Popatrz na to co piszesz. Piszesz o "jakiś" neuronach i elektryce w mózgu, pytasz się po co psychiatrzy, skoro można operować, to świadczy o tym, że jesteś ignorantem. Nie wiesz, nie wyobrażasz sobie jak natura mogła wykształcić takie rzeczy jak sumienie i od razu uznajesz, że to Bóg to, Bóg tamto, a dlaczego lub jak? No bo Bóg w swej mądrości tak zrobił i kropka. Nie trzeba niczego więcej tłumaczyć. Muszę przyznać, że sumienie to ciekawa rzecz, ale nie możemy od razu zakładać, że to coś nadprzyrodzonego skoro tego nie zbadaliśmy, a nie "nie wiem jak to może działać, więc to musi być Bóg!".

No i to przeświadczenie o "spiskach naukowych":
Uważasz, że to wszystko lub część to kłamstwo, nie prawda itp.? Udowodnij! Ale najpierw musisz pojąć dostępną wiedzę na ten temat, żeby móc ją jakoś zanegować

Prędzej stracisz życie lub będziesz upośledzony w pewien sposób niż "nie będziesz wiedział co robisz", gdy Twój mózg ulegnie uszkodzeniu. Wydaje Ci się, że psychiatria, psychologia i neurologia to to samo? Myślę, że moja analogia do informatyki będzie dobra...
Neurologia, neurochirurgia zajmuję się naprawą samego komputera (mózgu) jeżeli jest uszkodzony, spalił się jakiś obwód itp. Rozwiązywanie problemów na podłożu hardware.
Psychiatria zajmuje się już naprawą samych programów (umysł), poprawianiem błędów w ich kodach itp. Rozwiązywanie problemów na podłożu software.
Psychologia zajmuje się utrzymaniem porządku na komputerze, taki jakby antyvirus oraz bada interakcje połączonych ze sobą komputerów.

Innymi słowy nie usuniesz wirusa, grzebiąc w podzespołach i nie naprawisz płyty głównej grzebiąc w kodzie.

A co do mojego pytania z tęczą, chodziło mi że to pytanie jest równie sensowne jak to "skąd pochodzi sumienie"?

I na tej podstawie, nie mając dostatecznej wiedzy w temacie, braku żadnych dowodów badań, twierdzisz, że to dusza?

Jeżeli gdzieś się mylę to proszę mnie poprawić

NATURA jest zespołem organizmów, drzew i zwierząt, ten ekosystem nazywamy NATURĄ. A Ty piszesz, że "natura mogła", "natura zrobiła". Ty nazywasz to NATURĄ, ja Bogiem. Choć ja naturą i Bogiem. Ty wykluczasz inteligentny projekt, wszystko NATURA, a to nie osoba, to zespół różnych zjawisk i stworzeń, trudno mi przyjąć pogląd, że natura sama z siebie wytworzyła odruch wiary religijnej, współczucia, mowy, sumienia, wzruszenia, umiłowania poezji, filozofii itd. Wszystko NATURA... Nie uwżasz, że to zbyt łatwe i ograniczone podejście?

Nie miałem na myśli ścisłej definicji natury, szkoda, że tego nie zrozumiałeś...
Trudno Ci uwierzyć, mi też. Bo ja wiem, ponieważ czytałem, myślałem, sprawdzałem, analizowałem dlatego "coś" wiem. Cały czas szukałem odpowiedzi i prawdy i nadal to robię, a Ty nie wierzysz, że to mogło "powstać samo z siebie", więc to musiał być Bóg. I kropka. I Ty mi piszesz, że to ja mam zbyt łatwe i ograniczone podejście? Zastanów się co piszesz