Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 04, 2025 18:13



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 251 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 17  Następna strona
 Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe. 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07
Posty: 4195
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Tak. Za Boga uznaje go tylko 1/3 ludzkości. Wliczając w to także ochrzczone niemowlęta i dzieci, które mają jeszcze kłopoty z odróżnieniem go od wróżek...

_________________
Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)


Wt sie 02, 2011 17:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt gru 09, 2005 16:24
Posty: 63
Lokalizacja: Kraków
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Jedna trzecia ludzkości wierzy.
Ale wiara nie jest wiedzą.
A co z pozostałą częścią ludności?a

_________________
http://www.youtube.com/user/JacekKwasniewski?feature=mhee


Wt sie 02, 2011 20:24
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07
Posty: 4195
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Wierzy w innych bogów. Albo w żadnych.

_________________
Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)


Wt sie 02, 2011 21:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt gru 09, 2005 16:24
Posty: 63
Lokalizacja: Kraków
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Wierzą więc wszyscy.
Skoro niektóre z wierzeń wzajemnie się wykluczają, być może ktoś musiał uwierzyć w kłamstwo.

_________________
http://www.youtube.com/user/JacekKwasniewski?feature=mhee


Wt sie 02, 2011 21:18
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07
Posty: 4195
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Ani chybi. Ale to zawsze są ci inni. :)

_________________
Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)


Wt sie 02, 2011 21:24
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03
Posty: 1341
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Acro napisał(a):
Wierzy w innych bogów. Albo w żadnych.
Jacek.K. napisał(a):
Wierzą więc wszyscy.
Kolejny oszołom wciska tu, że jeśli się nie wierzy w żadnego bożka, to znaczy, że się w coś wierzy (np. w nieistnienie bożków).
Czy to jakiś rodzaj zbiorowej paranoi?
Omawialiśmy ten temat i "usilnie wierzący" sprowadzili go do absurdu, którego nawet nie zauważyli. Doszło do tego, że aby podtrzymać swoje racje sprowadzili do wspólnego znaczenia określenia: "wierzyć w Boga" oraz "wierzyć, że jutro będzie ładna pogoda".
Więc ostudzę pana Jacka: Jeśli ktoś w coś nie wierzy, to oznacza to, że nie ma alternatywnego powodu do "wierzenia". Po prostu nie zaprząta sobie głowy wymysłami. To wszystko. A wzrost liczby ludzi niewierzących uważam za normalnienie społeczeństwa, które wychodzi z ciemnoty i zabobonów w sposób naturalny - w przeciwieństwie do komunistycznego szaleństwa zakazywania i ścigania.

Acro napisał(a):
Ale to zawsze są ci inni.
Zgadza się. Co więcej - ci "inni" są winni "kłamstwa" i należy ich z tego zakłamania wyprowadzić - najczęściej siłą. I tu na pożywce z mitologii rodzi się zło i przemoc - wystarczy popatrzeć na to, co wyrabiają ekstremiści islamscy - oni tego nie czynią z pobudek materialnych, tylko właśnie religijnych.

_________________
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.
Stanisław Jerzy Lec


Śr sie 03, 2011 5:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Rutus napisał(a):
Więc ostudzę pana Jacka: Jeśli ktoś w coś nie wierzy, to oznacza to, że nie ma alternatywnego powodu do "wierzenia". Po prostu nie zaprząta sobie głowy wymysłami.


Czyli niewierzący to tacy ludzie, którzy nie mają żadnych powodów do wiary w nieistnienie bogów? :shock:

Ktoś, kto nie wierzy w Boga, to nie jest ktoś, kto "nie zaprząta sobie Bogiem głowy". Skoro nie wierzy, wie, że nie wierzy i jeszcze na dodatek głosi, że nie wierzy, rozmawia na ten temat na forach itp. jak najbardziej zaprząta sobie głowę Bogiem i to znacznie bardziej, niż większość wierzących. Są na tym forum ateiści, którzy odpisują codziennie. Oni też "nie zaprzątają sobie głowy wymysłami"? Jak nie zaprzątają, to skąd się tu w ogóle wzięli?

I kto tu głosi absurdy, w celu obrony absurdalnych tez?

Cytuj:
A wzrost liczby ludzi niewierzących uważam za normalnienie społeczeństwa


Proszę zdefiniować "normalność" i uzasadnić.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Śr sie 03, 2011 8:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03
Posty: 1341
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a):
Proszę zdefiniować "normalność" i uzasadnić.
Normalność (w kontekście mojej wypowiedzi) to stan, w którym nie trzeba odwoływać się do mitów i przesądów, aby poczuć się w pełni człowiekiem (istotą świadomą). Inaczej - stan świadomości własnego istnienia nie podpierany treściami wątpliwymi co do prawdy i ich wartości moralnej.
Tzw. "wierzący" nie mają wystarczającego poczucia własnego człowieczeństwa i podpierają się wymyślonymi atrapami tej wartości.

Johnny99 napisał(a):
Czyli niewierzący to tacy ludzie, którzy nie mają żadnych powodów do wiary w nieistnienie bogów?
Odwrotnie, proszę Pana, odwrotnie:
Niewierzący to tacy ludzie, którzy nie mają żadnych powodów do wiary w istnienie bogów.
Co implikuje bezsens całej reszty Pana wypowiedzi. Być może skonstruował Pan swoją błędną definicję właśnie po to, aby wmusić czytelnikowi resztę, która samodzielnie byłaby aż nazbyt bezsensowna.

Johnny99 napisał(a):
Jak nie zaprzątają, to skąd się tu w ogóle wzięli?
Prowadzą dyskusję z takimi, którzy zaprzątają sobie głowy takimi bezsensami, gdyż lubią (znane mi z autopsji) obserwować brnięcie owych w ślepe zaułki braku logiki lub obserwować próby oszukiwania przez manipulowanie słowem. Panu udało się zabrnąć (lub próbować oszukać - proszę sobie wybrać) już wielokrotnie, ostatni raz - post wyżej.

_________________
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.
Stanisław Jerzy Lec


Śr sie 03, 2011 9:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Rutus napisał(a):
Normalność (w kontekście mojej wypowiedzi) to stan, w którym nie trzeba odwoływać się do mitów i przesądów, aby poczuć się w pełni człowiekiem (istotą świadomą). Inaczej - stan świadomości własnego istnienia nie podpierany treściami wątpliwymi co do prawdy i ich wartości moralnej.
Tzw. "wierzący" nie mają wystarczającego poczucia własnego człowieczeństwa i podpierają się wymyślonymi atrapami tej wartości.


Ooo, to czeka nas długa dyskusja na temat tej interesującej wypowiedzi.

1) dlaczego to akurat miałaby być "normalność"?
2) co to znaczy, że wierzący "nie mają wystarczającego poczucia własnego człowieczeństwa"? Jestem wierzący i mam poczucie własnego człowieczeństwa - wiem, że jestem człowiekiem i istotą świadomą. Proszę wyjaśnić, czego mi jeszcze "brakuje" (ciekawe: ateiści często zarzucają wierzącym, że ci sugerują, jakoby brak wiary oznaczał, że czegoś im "brakuje", że są w czymś "ułomni", że brak wiary to jakiś "niedostatek" - jak widać, sami nie cofają się przed podobną argumentacją).
3) co to są treści "niewątpliwe co do prawdy i ich wartości moralnej"? Oczywiście, chodzi zwłaszcza o tą drugą kategorię (dezawuowanie opierania się na treściach "wątpliwych" co do prawdy i wartości moralnej jest kolejnym dowodem na to, że ateiści nienawidzą wszelkich wątpliwości - choć uwielbiają deklarować coś przeciwnego).
4) jaką wartość ma "człowieczeństwo" i dlaczego? Co to w ogóle jest?

Zaznaczam i uprzedzam, że to tylko wstępne pytania.

Cytuj:
Niewierzący to tacy ludzie, którzy nie mają żadnych powodów do wiary w istnienie bogów.


A co robi ktoś, kto nie ma żadnych powodów do wiary w istnienie bogów? To proste: wierzy, że bogowie nie istnieją. Nie zgadza się Pan z tym? To proszę pokazać, w jaki sposób można być ateistą, który nie wierzy w to, że bogowie nie istnieją (skoro bowiem nie trzeba wierzyć w to, że nie istnieją, to można w to nie wierzyć). Naprawdę, to zupełnie wystarczy, by rozwalić całe moje rozumowanie. Niech Pan powie: jestem ateistą i jednocześnie nie wierzę w to, że bogów nie ma - i pokaże, że nie zachodzi tu logiczna sprzeczność. Nie wierzy Pan w to, że nie ma Boga? NIE WIERZY PAN W TO, ŻE NIE MA BOGA? Proszę odpowiedzieć. Żeby nie było niedomówień: ja jestem wierzący, a zatem także NIE WIERZĘ w to, że NIE MA Boga - ponieważ wierzę w to, że Bóg jest. Czekam.

Cytuj:
Panu udało się zabrnąć (lub próbować oszukać - proszę sobie wybrać) już wielokrotnie, ostatni raz - post wyżej.


Jak na razie to Pan ostro brnie w logiczny zaułek i uparcie próbuje Pan przekonać samego siebie, że tak nie jest. Jeśli chce Pan o tym jednak przekonać mnie, proszę odpowiedzieć na pytanie z akapitu poprzedzającego.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Śr sie 03, 2011 10:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Cytuj:
A co robi ktoś, kto nie ma żadnych powodów do wiary w istnienie bogów? To proste: wierzy, że bogowie nie istnieją.


Znowu się zaczyna...

Wiesz Johnny na czym polega problem tej niedorzecznej konstrukcji?

Nigdy byś jej nie używał, gdyby nie to, że chcesz coś komuś udowodnić.

Bo przecież nikt jej nie używa. Żaden słownik nie definiuje ateizmu jako "wiary w nieistnienie bogów". W ogóle ciężko mi skojarzyć jakąkolwiek definicję syntaktycznie podobną do tej. Używa się tego tylko wtedy, kiedy chce się coś udowodnić przeciwnikowi, czego się udowodnić nie da.


Śr sie 03, 2011 11:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Witold napisał(a):
Nigdy byś jej nie używał, gdyby nie to, że chcesz coś komuś udowodnić.


Nie rozumiem, dlaczego to miałby być problem. To, że coś nie jest często używane, nie znaczy, że nie może posłużyć do dowodu (?).

Cytuj:
Używa się tego tylko wtedy, kiedy chce się coś udowodnić przeciwnikowi, czego się udowodnić nie da.


Jeżeli uważasz, że się nie da, to pokaż, dlaczego się nie da. Jest na to prosty sposób, który wyklarowałem w poście do Rutusa. Nikt jeszcze tego nie zrobił, zamiast tego wikłacie się w coraz większe absurdy i dziwactwa ("wiara w aspekcie nieistnienia" i inne takie). No, dalej.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Śr sie 03, 2011 11:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99 napisał(a):
Nie rozumiem, dlaczego to miałby być problem.


Dlatego, że jest to absurd, który powstaje tylko w określonym celu. Coś jak nazwanie kasjera w supermarkecie "specjalistą ds. obsługi klienta", a babci klozetowej "nadzorcą i konserwatorem miejsca użytku publicznego".


Cytuj:
To, że coś nie jest często używane, nie znaczy, że nie może posłużyć do dowodu (?).


Nie jest używane, ponieważ jest pozbawione sensu.


Cytuj:
Jeżeli uważasz, że się nie da, to pokaż, dlaczego się nie da. Jest na to prosty sposób, który wyklarowałem w poście do Rutusa. Nikt jeszcze tego nie zrobił, zamiast tego wikłacie się w coraz większe absurdy i dziwactwa ("wiara w aspekcie nieistnienia" i inne takie). No, dalej.


Nie, to ty się uwikłałes w jedno dziwactwo i bronisz go jak niepodległości, odrzucając wszelkie tłumaczenia bo... bo tak. Bo ci nie pasują. I nic więcej.


Śr sie 03, 2011 11:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Witold napisał(a):
Dlatego, że jest to absurd


Nie jest to absurd, co udowodniłem. Obal mój dowód, wtedy pogadamy.

Cytuj:
Nie jest używane, ponieważ jest pozbawione sensu.


Nie jest używane, bo jest niepraktyczne, co nie znaczy: nieprawdziwe. Nie jest pozbawione sensu, co udowodniłem. Obal mój dowód, wtedy będziesz mógł pisać, że to absurd, pozbawiony sensu itp.

Cytuj:
Nie, to ty się uwikłałes w jedno dziwactwo i bronisz go jak niepodległości, odrzucając wszelkie tłumaczenia bo... bo tak. Bo ci nie pasują. I nic więcej.


Owszem, jest "więcej" i to "więcej" powtórzyłem już chyba ze sto razy, a ty nawet nie podjąłeś próby obalenia mojego "więcej" - zamiast tego ciągle powtarzasz jedynie, że to "absurd", "pozbawione sensu" itp. To najwyraźniej jakaś specyficzna, ateistyczna metoda argumentowania.

Powtarzam: wystarczy, że pokażesz mi, iż można być ateistą i jednocześnie nie wierzyć w to, że Bóg nie istnieje (nie wierzyć w to, że Boga nie ma/że istnieje świat bez Boga/że świat jest niestworzony przez Boga itp.itd.), nie wikłając się jednocześnie w logiczną sprzeczność. Moja teza wprowadza prostą odpowiedź: będąc ateistą nie możesz wierzyć w to, że Bóg istnieje, ponieważ wierzysz w tezę przeciwną - że Bóg nie istnieje. Twoja teza wprowadza zamęt, ponieważ wg ciebie ateizm NIE OZNACZA wiary w nieistnienie Boga, zatem może zawierać w sobie wiarę w istnienie Boga - a zarazem jest niewiarą w istnienie Boga, co w rezultacie daje logiczną sprzeczność, którą moje rozumowanie usuwa. Jeśli uważasz, że nie ma logicznej sprzeczności, to pokaż, w jaki sposób można nie wierzyć w istnienie Boga i jednocześnie nie wierzyć w nieistnienie Boga, co postulujesz.

Teista: ateisto, wierzysz w to, że Bóg istnieje?
Ateista: nie!
Teista: a wierzysz, że nie istnieje?
Ateista: nie!
Teista: o, to tak jak ja!

Rzeczywiście: teista nie wierzy w to, że Bóg nie istnieje. Zatwardziały teista zarzeka się nawet, że nigdy nie uwierzy w coś tak absurdalnego, jakoby Bóg miał nie istnieć. I jednocześnie deklaruje, że wierzy w to, że Bóg istnieje. Wszystko jest tu logiczne. A ateista? Nie wierzy w to, że Bóg istnieje - ale także nie wierzy w to, że Go nie ma (???). Czyli: z pierwszego punktu widzenia dla ateisty Boga nie ma, ale z drugiego punktu widzenia dla ateisty Bóg jest - no bo przecież ateista nie wierzy w to, że Go nie ma (???). Mętlik. Sprzeczność. Pomieszanie z poplątaniem. I po co to wszystko? Tylko po to, by nie przyznać się do "wiary", bo "wiara" jest be. Żałosne.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Śr sie 03, 2011 12:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 29, 2006 7:09
Posty: 223
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Johnny99

Zdania wierzę że Bóg nie istnieje i nie wierzę że Bóg istnieje nie są równoważne, co ja będę strzępił sobie klawiaturę patrz tu:http://humanizm.free.ngo.pl/janw.htm


Śr sie 03, 2011 12:35
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 17, 2011 9:39
Posty: 412
Post Re: Wiara jako poznanie, takze tzw. naukowe.
Cytuj:
ale także nie wierzy w to, że Go nie ma


Bo ateista po prostu uważa Boga za nieistniejącego i dla niego jest to 100% pewność.

_________________
__I__ napisał(a):
Bóg to coś w rodzaju gazowego kręgowca.


Śr sie 03, 2011 12:59
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 251 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 17  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL