Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz sie 07, 2025 2:30



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 140 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następna strona
 Geneza BOGA 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N gru 28, 2008 15:36
Posty: 7
Post 
Vołk napisał(a):

Mt 15,4: "Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie."
Łk 14,26: "Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem."

Oficjalna wykładnia jest w przybliżeniu taka: bóg jest miłością i tak umiłował wszystkich ludzi, że zesłał im syna swego w darze. Bóg naucza szacunku wobec rodziców, a jego syn - przez niektórych też uważany za boga i to tego samego, bo bóg jest w trzech osobach - swoją miłość uzależnia od wyrzeczenia się wszystkiego, w tym i swoich najbliższych. Czyż nie tak właśnie działają wszelkiej maści sekty? A to tylko wierzchołek góry lodowej.

Mt 23,33: "Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle?"

Takimi słowami Jezus zwracał się do tych, którzy słuchać go nie chcieli bądź się z nim nie zgadzali, powtarza się to w wielu miejscach. Takie słowa nie byłyby niczym nadzwyczajnym w ustach jakiegoś zwykłego nawiedzonego kaznodziei, ale u Jezusa? Jakże to brzmi? Naprawdę trudno to uznać za zachętę, by pójść za nim.

Mt 12,31: "Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym. Albo uznajcie, że drzewo jest dobre, wtedy i jego owoc jest dobry, albo uznajcie, że drzewo jest złe, wtedy i owoc jego jest zły; bo z owocu poznaje się drzewo."

Te słowa są dla mnie dowodem na to, że w gruncie rzeczy Jezus nie był człowiekiem dobrym. Nauczanie, że człowiek nie ma szans na otrzymanie przebaczenia ani na tym, ani na tamtym swiecie, jest w najwyższym stopniu nieludzkie. Jezus nie był człowiekiem dobrym i zapewne dlatego między innymi w końcu został zdradzony, a jego uczniowie jeden po drugim wyrzekli się go.

Kolejnym dowodem na to, że Jezus nie był człwiekiem dobrym, to jego nauka o piekle.

Mt 5,29: "Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła."

Taki Jezus, jakim opisują go Ewangelie, bez wątpienia wierzył w kary i męki wieczne, to się rzuca w oczy. Nauka ta w połączeniu z ogniem piekielnym jako karą za grzechy jest niewyobrażalnie okrutna. Stała się podstawą późniejszej wielowiekowej pogardy dla życia doczesnego (ale nie dla doczesnych dóbr), w efekcie czego można było chrześcijanom robić z innymi ludźmi co się tylko im podobało - przecież delikwentów i tak czekały męki wieczne, a "swoich" Bóg zawsze odróżni. Oto najlepsze usprawiedliwienie dla nietolerancji, poniżania, stosowania tortur... Jeśli Jezus rzeczywiście tak nauczał, również i on ponosi za to odpowiedzialność. Naprawdę dobry człowiek (czy bóg) nie szerzyłby wśród ludzi takich lęków.

Jezusowi zdarzało się też kłamać.

Mt 10,23: "Zaprawdę, powiadam wam: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy."

Zapowiadając swój powrót wyraźnie dał znać swoim uczniom, że stanie się to jeszcze za ich życia, tymczasem dwa tysiąclecia minęły, a tu ani widu, ani słychu...

Są jeszcze i inne dziwolągi, na przykład taki.

Mk 11,12: "Nazajutrz, gdy wyszli oni z Betanii, odczuł głód. A widząc z daleka drzewo figowe, okryte liśćmi, podszedł ku niemu zobaczyć, czy nie znajdzie czegoś na nim. Lecz przyszedłszy bliżej, nie znalazł nic prócz liści, gdyż nie był to czas na figi. Wtedy rzekł do drzewa: Niech nikt nigdy nie je owocu z ciebie! Słyszeli to Jego uczniowie. (...) Przechodząc rano, ujrzeli drzewo figowe uschłe od korzeni. Wtedy Piotr przypomniał sobie i rzekł do Niego: Rabbi, patrz, drzewo figowe, któreś przeklął, uschło."

Ot, historia. Wszechmogący cudotwórca, który chodził po wodzie, uzdrawiał nieuleczalnie chorych i nawet wskrzeszał zmarłych, kiedy sam tylko zgłodniał, magiczne moce nagle go opuściły. Choć nie do końca. Nie potrafił wyczarować niczego do jedzenia, za to doprowadził do uschnięcia drzewo. Zezłościł się?

Podsumowując - kazanie na górze to bez wątpienia piękna rzecz, ale nie widzę w nim niczego odkrywczego. Twierdzenia w rodzaju jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi, kochaj bliźniego jak siebie samego czy lepiej sam daj się zabić zanim kogoś zabijesz pięć, sześć wieków wcześniej głosili Budda i Laozi. Natomiast w całości nauczanie Jezusa zawiera mnóstwo - że się tak wyrażę - "usterek" i nie może być fundamentem dla norm moralnych. Jeśli ludzie są "dobrzy" i "dobrze" postępują, to nie dlatego, że wierzą.

PS

Chętnie podyskutuję, ale mam mnóstwo spraw na głowie i nie obiecuję, że będę pojawiał się tu regularnie.


Wyszedłeś ponad rozważania istnieje/nie istnieje. Ale to prawidłowe. Wiary w Boga nie da się na dłuższą metę analizować wyłącznie szkiełkiem i okiem. Wbrew pozorom, nie jesteśmy w ten sposób przeanalizować niczego. Czy ziemia jest okrągła? Wierzymy w to, bo niby dlaczego ktoś miałby nas w tym względzie oszukiwać. Wierzymy innym ludziom i nasza znajomość świata musie się niestety w wielu miejscach opierać na wierze. I na subiektywnych odczuciach.
W słowach Jezusa nie ma sprzeczności. Długo zastanawiałem się nad tym, że trzeba nienawidzić. Tu nie chodzi o nienawiść, tu chodzi o brak afektu. Jeśli ktoś chce podążać za Jezusem, nie może nic nad niego stawiać - nawet miłości do własnej matki.
Ilu z nas ratowałoby życie własnej matki kosztem innego człowieka? Myślę że większość teistów i ateistów - chociaż taki czyn nie ma "racjonalnego" uzasadnienia, powodowany może być tylko irracjonalnym uczuciem, prawda Witoldzie? Bo jak uzasadnić, że życie rodzicielki, brata czy córki jest cenniejsze od innego życia? Na tej tylko podstawie, że z pierwszą trójką łączą nas więzy krwi?
Jezus, bardzo racjonalnie chciałoby się rzec, wychodzi ponad to :) Chcesz być jego wyznawcą, nie możesz kierować się w życiu afektami... tylko miłością, bez rozróżniania na swoich i innych.
Co do żmij i ich potępienia - ono będzie. Będzie kara, nie wiem co w tym nieludzkiego, nie wiem co złego w udzieleniu informacji, że kara będzie. A co miał dobry Bóg powiedzieć: bądźcie dobrzy, ale jak będziecie źli to tez dobrze?
Drzewo figowe, które nie daje owoców to przenośnia - nie wystarczy trwać, trzeba działać. Jeśli nasze życie nie wyda owoców, będziemy potępieni.


Pn gru 29, 2008 15:34
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 28, 2008 15:36
Posty: 7
Post 
mariamne z magdali napisał(a):
Jest mi po prostu przykro.Przykro z twojego powodu,Vołk.Bo posunąłeś sie dalej niż wszyscy tu,nazywając Jezusa "złym człowiekiem".
Jakże wielu ateistów dookoła,tu i w rzeczywistym świecie,i każdy,choć nie wierzy,darzy jednak Jezusa szacunkiem.Mogłabym napisać esej,odpowiadający na twój post,ale to chyba mija sie z celem.Wszystkie cytaty jakie przytoczyłeś trzeba zinterpretować w sposób odpowiadający całości nauki Jezusa,dosłowności,alegoryczności,celowości i w oparciu o tamte czasy.Jeśli czytając człowiek sam nie do końca rozumie,od tego jest Kościół że nauki te wykłada.I ja sama nie rozumiem,co widzisz niejasnego i negatywnego w tych fragmentach.Pomyśl nad nimi dłużej,a może sam dostrzeżesz.
Jest mi przykro,bo sam ranisz takimi stwierdzeniami własna duszę,nie mówiąc juz o tym,że Jezus poniósł dla ciebie najwyższą ofiarę,a ty podsumowujesz to w takich słowach...
Ale niech ci Bóg wybaczy...

Raczej wybaczy. Bo co to za Bóg, którego można by było obrazić? :)


Pn gru 29, 2008 15:39
Zobacz profil
Post 
Można,można...Grzech przeciw Duchowi Świętemu na przykład...


Pn gru 29, 2008 15:49
Post 
Witoldzie,tu odwołuje się do genezy religii.Tęsknota za Bogiem,tkwiąca w nas od zrania dziejów ,powoduje,że człowiek szuka tego Boga.Czasami po drodze sam go sobie pospiesznie i dla wygody tworzy,jak Marduki i inne...Są dwa rodzaje kontaktu zBogiem:od Boga do człowieka i odwrotnie.
Relacja człowiek do Boga to religie naturalistyczne,Bóg do człowieka to religie objawione.
Początkowo była wiara stuprocentow monoteistyczna.Według badań nad genezą religii , we wszystkich częściach świata nagle nastapiła tzw.rysa.Czyli nastapił jakaś straszna rzecz,po której nic już nie było takie samo,zaczęły się nieszczęścia.To jest stwierdzone u wszystkich plemion i ludów całego globu.Teoria Schmidta mówi o tym,że jest to właśnie grzech pierworodny,odczuwalny przez wszystkich.


Pn gru 29, 2008 15:59
zbanowany na stałe

Dołączył(a): Pt sie 24, 2007 7:05
Posty: 1600
Post 
mariamne z magdali napisał(a):
Początkowo była wiara stuprocentow monoteistyczna


Chyba bardzo się mylisz. Chyba,że za monoteizm uważasz uznawanie któregoś z wielu bóstw za najważniejsze.

_________________
O ile Roland się orientował, religia krzyża jako kolejna nauczała, że miłość i morderstwo są ze sobą nierozerwalnie związane, a koniec końców Bóg i tak zawsze pije krew.


Pn gru 29, 2008 16:55
Zobacz profil
Post 
Skrót myslowy.Wyjątkowo przyznaje ci rację.Skróciłam wypowiedz niepotrzebnie.Tak własnie było.Ale była to pierwotna forma religii,zastzregam by nie traktować tego jak najwyższego Zeusa w mitologii.Jedno bóstwo definitywne,miało przygniatającą przewage nad reszta bóstewek.


Pn gru 29, 2008 17:05

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post 
mariamne z magdali napisał(a):
Witoldzie,tu odwołuje się do genezy religii.Tęsknota za Bogiem,tkwiąca w nas od zrania dziejów ,powoduje,że człowiek szuka tego Boga.Czasami po drodze sam go sobie pospiesznie i dla wygody tworzy,jak Marduki i inne...Są dwa rodzaje kontaktu zBogiem:od Boga do człowieka i odwrotnie.


Ja tam nie widzę żadnej tęsknoty za Bogiem, ja widze tu tylko chęć sztucznego odpowiadania na pytania z rodzaju "sens życia", przy pomocy Boga. Kiedy pierwotny człowiek zaczął się zastanawiać nad tym jak powstał świat, to co lepszego mógł wymyślić niż tylko człowieka podobnego do siebie, aczkolwiek większego, który ten świat stworzył?
Człowiek stworzył Boga na obraz i podobieństwo swoje.


mariamne z magdali napisał(a):
Jest mi po prostu przykro.Przykro z twojego powodu,Vołk.Bo posunąłeś sie dalej niż wszyscy tu,nazywając Jezusa "złym człowiekiem".


Podane przez Vołka cytaty są conajmniej ciekawe. Niemniej nie tylko one dowodzą, że gdyby Jezus chodził po Ziemi współcześnie i głosił swoje nauki, zostałby uznany conajmniej za dziwaka i sekciarza.

Oczywiście wierzący zawsze znajdą jakąś genialną "intepretację" każdego cytatu, budzącego wątpliwości, niestety te intepretacje to dzielenie włosa wzdłuż na czworo. Ponadto nie wiadomo też w takim razie, które wersy z Biblii należy traktować dosłownie, a które "interpretować" - na to niestety ojcowie Kościoła kryterium nie wynaleźli.

Niemniej ja nie nazwałbym Jezusa złym człowiekiem, co najwyżej to co napisałem wyżej - współcześnie zostałby uznany za conajmniej dziwnego, by nie rzec, za wariata.


Pn gru 29, 2008 18:21
Zobacz profil
Post 
1.Ty nie czujesz tęsknoty za Bogiem.Ale nie zmienia to faktu,że miliony ludzi w ciągu historii czuło i czuje,więc nie możesz tego po prostu skreślić.

2.Chrześcijaństwo bardzo długo było traktowane jako sekta judaizmu,a Jezus za dziwaka był uwazany.Tyle,że to nadal nic nie zmienia.

3.Z cytatami odwołuje cię do Katechizmu;każde słowo z Pisma Sw. ma być rozważane w 4 wymaiarach;jako dosłowne,alegoryczne,moralne i wyznaczajęące drogę życia i cel.

4.Bardzo sie cieszę z powodu twojego ostatniego stwierdzenia :)
ps.cieszę się też z kompetentnego rozmówcy,jakim niewątpliwie jesteś.Pomimo twojej niewiary ;) pozdrawiam


Pn gru 29, 2008 18:52

Dołączył(a): N gru 28, 2008 15:36
Posty: 7
Post 
Witold napisał(a):

Ja tam nie widzę żadnej tęsknoty za Bogiem, ja widze tu tylko chęć sztucznego odpowiadania na pytania z rodzaju "sens życia", przy pomocy Boga. Kiedy pierwotny człowiek zaczął się zastanawiać nad tym jak powstał świat, to co lepszego mógł wymyślić niż tylko człowieka podobnego do siebie, aczkolwiek większego, który ten świat stworzył?

Odpowiedz sobie na pytanie, czy i dlaczego oddałbyś życie za swojego brata. I czy takie poświęcenie to mądre i sensowne jest. Odpowiedzi "oddałbym, bo tak" chyba sam nie uznajesz... Pozostaje ci teoria ewolucji i oparcie się na pewnych biologicznych uwarunkowaniach. Ale zaraz... czy nie uważasz przypadkiem, że biologiczne uwarunkowania, na przykład takie skłaniające ludzi do szukania w życiu jakiejś "siły wyższej" są godne pożałowania?

Cytuj:
gdyby Jezus chodził po Ziemi współcześnie i głosił swoje nauki, zostałby uznany conajmniej za dziwaka i sekciarza.


Trudno się nie zgodzić. Ale co to ma do rzeczy? Chcesz udowodnić, że Jezus jest niedorzeczny, bo ... większość tak uważa? :)


Pn gru 29, 2008 19:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 17:17
Posty: 1479
Post 
iskariota napisał(a):
Odpowiedz sobie na pytanie, czy i dlaczego oddałbyś życie za swojego brata. I czy takie poświęcenie to mądre i sensowne jest. Odpowiedzi "oddałbym, bo tak" chyba sam nie uznajesz... Pozostaje ci teoria ewolucji i oparcie się na pewnych biologicznych uwarunkowaniach. Ale zaraz... czy nie uważasz przypadkiem, że biologiczne uwarunkowania, na przykład takie skłaniające ludzi do szukania w życiu jakiejś "siły wyższej" są godne pożałowania?

Post kierowany do Witolda, ale chętnie wtrącę swoje kilka zdań.

Oddałbym życie za własnego brata bez najmniejszego zawahania. Dlaczego? Bo czuję z nim więź, w przeciwieństwie do wyimaginowanego przyjaciela jakim jest Bóg. Jeżeli myślisz, że jak już jest ktoś ateistą, to całe swoje życie opiera na biologii i teorii ewolucji, to muszę Cię zmartwić.

_________________
"Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja."
T. Pratchett


Pn gru 29, 2008 20:17
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): N gru 28, 2008 15:36
Posty: 7
Post 
dobry_dziekan napisał(a):
iskariota napisał(a):
Odpowiedz sobie na pytanie, czy i dlaczego oddałbyś życie za swojego brata. I czy takie poświęcenie to mądre i sensowne jest. Odpowiedzi "oddałbym, bo tak" chyba sam nie uznajesz... Pozostaje ci teoria ewolucji i oparcie się na pewnych biologicznych uwarunkowaniach. Ale zaraz... czy nie uważasz przypadkiem, że biologiczne uwarunkowania, na przykład takie skłaniające ludzi do szukania w życiu jakiejś "siły wyższej" są godne pożałowania?

Post kierowany do Witolda, ale chętnie wtrącę swoje kilka zdań.

Oddałbym życie za własnego brata bez najmniejszego zawahania. Dlaczego? Bo czuję z nim więź, w przeciwieństwie do wyimaginowanego przyjaciela jakim jest Bóg. Jeżeli myślisz, że jak już jest ktoś ateistą, to całe swoje życie opiera na biologii i teorii ewolucji, to muszę Cię zmartwić.

Czyli jesteś gotowy postąpić nielogicznie, tak, jak ci dyktują twoje uczucia! :) Nie analizujesz swojej gotowości do poświęcenia, bo czujesz, że nie musisz. Więc są ludzie, którzy czują Boga - czy naprawdę jest jakiś sens udowadniać im, że to naukowo jest nielogiczne? Nie udowadnianie nawet, ale przekonywanie, bo nic tu udowodnić się nie da. Ja wiem, że nie trzeba wierzyć w Boga, by być gotowym na poświęcenie - ale pytam, skąd to się wzięło?
Potrzeba wiary w Boga po prostu w ludziach jest, nieprawdaż? Potrzeba poświecenia dla bliskich również - więc może hurtem, wytknijmy bezsens jednego i drugiego.
Rozumiem, że można nie wierzyć w Boga, ale wytykanie innym, że ich wiara jest pozbawiona sensu jest.... głupie?[/b]


Pn gru 29, 2008 22:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 17:17
Posty: 1479
Post 
Owszem, wmawianie ludziom, że ich wiara nie ma sensu jest niemądre.

Według mnie tak jak dziecko czasami wymyśla sobie wyimaginowanego przyjaciela by pomógł mu przejść przez świat, tak dorosły potrafi stworzyć wielkiego Boga, by robił dokładnie to samo.

Tak czy owak, nigdy nie probowałem i nie zamierzam nikogo odrywać od jego wiary i przekonywać tym samym do moich poglądów, bo mogłoby mi się to udać... a dla niektórych okazałoby się tragiczne.
Po prostu widzę jak bardzo wiara potrzebna jest części moim znajomym, jak i rodzinie.

_________________
"Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja."
T. Pratchett


Pn gru 29, 2008 22:32
Zobacz profil WWW
Post 
Iskariota,
cieszę się,że jest ktoś,kto dokładnie wie,o co mi chodzi. :przytul:


Pn gru 29, 2008 22:58

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post 
mariamne z magdali napisał(a):
1.Ty nie czujesz tęsknoty za Bogiem.Ale nie zmienia to faktu,że miliony ludzi w ciągu historii czuło i czuje,więc nie możesz tego po prostu skreślić.


To, że miliony ludzi wyznają pewien pogląd, nie oznacza to, że jest to pogląd prawdziwy.
Choć faktem jest, że wiara ma pewne podstawy psychologiczne. Osobiście doszedłem kiedyś do wniosku, że dla wierzących, nie ma chyba większego plusu Boga niż jego... paradoksalne nieistnienie. Ludzie mogą Boga o wszystko prosić, zwierzać mu się, modlić się, prosić o pomoc i tak dalej, a Bóg to słuchacz idealny - nigdy nie ma dosyć, nigdy nie zaprotestuje, nigdy nie skomentuje, nigdy nie zauważycie jego nieodpowiadającego wam wyrazu twarzy będącego reakcją na to, z czego mu się zwierzacie. O wiele łatwiej jest zwierzać się niewidzialnemu, niesłyszalnemu, nienamacalnemu Bogu, niż komukolwiek kto stoi obok i patrzy ci prosto w oczy. Gdyby Bóg stał obok - zapewne o wiele trudniej byłoby mu się spowiadać z grzechów i wyrażać codziennie kolejne prośby... tymczasem Boga nie ma, musisz przyznać że nie ma go przynajmniej materialnie, co znacząco ułatwia sprawę. Dowodem na to jest stres, jaki towarzyszy wielu wierzącym przy spowiedzi. Gdyby ich spowiednik był tak samo nienamacalny, niewidzialny i niesłyszalny jak Bóg, zapewne szło by o wiele łatwiej.


Cytuj:
Odpowiedz sobie na pytanie, czy i dlaczego oddałbyś życie za swojego brata. I czy takie poświęcenie to mądre i sensowne jest. Odpowiedzi "oddałbym, bo tak" chyba sam nie uznajesz... Pozostaje ci teoria ewolucji i oparcie się na pewnych biologicznych uwarunkowaniach. Ale zaraz... czy nie uważasz przypadkiem, że biologiczne uwarunkowania, na przykład takie skłaniające ludzi do szukania w życiu jakiejś "siły wyższej" są godne pożałowania?


...nie mam brata...
Odnoszę wrażenie, że trochę przeceniasz ludzką dobroć. Ludzie są różni, a powyższa sytuacja byłaby właśnie zależna od tego KTO i KOGO ma ratować, relacji między tymi dwoma braćmi i tak dalej... nie każdy by ratował brata, nie zawsze i nie wszędzie...


Cytuj:
Trudno się nie zgodzić. Ale co to ma do rzeczy? Chcesz udowodnić, że Jezus jest niedorzeczny, bo ... większość tak uważa?


Jak jest:
w historii, a nawet w czasach współczesnych, żyło wielu różnych przywódców religijnych, podających się za synów Boga, pomazańców, wybrańców i tak dalej. Jezus jest tylko jednym z wielu, nawet w jego czasach było takich więcej.
Współcześnie też żyją i poza wąskim gronem swoich wyznawców (którzy uważają ich za wielkich duchowych nauczycieli, a nawet cudotwórców), są powszechnie uważani za wariatów i sekciarzy.

Teraz pytanie brzmi: czemu dla Jezusa jest robiony wyjątek? Czemu to właśnie on jest tym "prawdziwym" synem Boga robiącym "prawdziwe" cuda, a inni to wariaci?

Jak dla mnie odpowiedź jest prosta. Ponieważ, przypuszczalnie z czystego przypadku, postać Jezusa stała się centralnym punktem ideologii wielkiej organizacji politycznej, społecznej i religijnej, która trzęsła Europą przez setki lat i nadal zachowuje spore wpływy - Kościoła. Nowa cywilizacja europejska, zbudowana po upadku Imperium Rzymskiego, została oparta na chrześcijaństwie.
Oczywiście tylko my w Europie, bo na Bliskim Wschodzie na przykład zdecydowana większość teistów święcie wierzy, że Jezus był co najwyżej prorokiem, ale na pewno nie synem Boga.
Wiara w Jezusa jest elementem kultury, na której wyrosła nasza cywilizacja, ale wcale nie jest to dowodem na to, że istotnie naprawdę się on jakoś szczególnie różnił od innych synów Bożych.

Biblia niestety nie może być dowodem w tej sprawie. Nie możemy jej potraktować jako wiarygodnego zapisu nauczania Jezusa. Ewangelie zostały spisane wiele lat po jego śmierci, ich autorzy nie są znani i prawdopodobnie nie byli świadkami opisywanych przez siebie wydarzeń (nawet Kościół to przyznaje), były redagowane i tłumaczone z jednego języka na drugi... jak tu może istnieć wiarygodny przekaz?
Być może nawet, nauczanie Jezusa pierwotnie mogło wcale nie mieć takiego uniwersalnego wymiaru, jak współcześnie się uważa. Nowy Testament nie był jednak ułożony dla Żydów, tylko dla wielu różnych nacji i prawdopodobne jest, że dopiero wtedy nadano słowom Jezusa uniwersalnego wymiaru. Z przyczyn poltiycznych, dla wprowadzenia i spopularyzowania nowej religii.
Kto wie, czy Jezus gdyby dzisiaj przyszedł, nie byłby conajmniej poirytowany biblijnym "świadectwem" jakie o nim jest spopularyzowane... ale tego się raczej nie dowiemy. Bo jeśli przyjdzie, to będzie znaczyło, że ewangelie jednak mówią prawdę.


Pn gru 29, 2008 22:58
Zobacz profil
Post 
To,że miliony ludzi ma uczucie ,poczucie Boga w sobie.Nie porównój z tym"poglądów".

Ponadto,nie mam najmniejszych problemów z zawierzanioem ludziom swoich myśli czy wyznań.Jestem otwarta i nie potrzebuję ułatwienia w postaci zwierzania się Bogu,którego nie widzę.Więc twoje spojrzenie jest mylne fundamentalnie.Nie mam też żadnych problemów ze spowiedzią.(ponad własne grzech oczywiście... :D ) Ksiądz jest od tego,by nam pomóc,a nie stanowić zródło stresu.A gdyby Bóg stał obok,to już żadna spowiedz chyba nie miałaby sensu,prawda? :D

Ludzkiej dobroci nie da sie przecenić.Nie zawsze,nie wszędzie,nie każdy by ratował...Owszem,ale dlaczego nawet najgorsze "mendy",ludzie,którzy na codzień są uważani za pijaków,chuliganów itd. są nagle w stanie zdobyć się nieoczekiwanie na potężne dobro,o które byc może nawet sami się wcześniej nie podejrzewali...Czy też nawrócenia ludzi,którzy byli na kompletnym dnie,morderców,kryminalistów...To COŚ w nas tkwi,i ciągle szuka ujścia.A holocaust?Kiedy jedni poświęcali sie z drugich?I co,wtedy może odgrywały rolę naturalne instynkty?

Jezus;
wcześniej już o tym wzmiankowałam.Inni to fałszywi mesjasze,bo tylko Jezus poniósł za nas ofiarę.
Reszta była mocna "w gębie" :D
Dziśiejsi sekciarze,wiemy dobrze,co przynoszą światu.Jezus przyniósł miłość,braterstwo i poszanowanie innych.Może sie nie zgodzisz?

Co do świadków Jezusa;jak wiemy,ówczesna nauka to było zapamietywanie,tak sie uczono.Kiedy spisywano Ewangelie 30 lat po Jego śmierci,to było mgnienie oka w porównaniu do 3 tysiecznego przekazu ustnego Izraelitów.

Dla Żydów był św.Mateusz,jego Ewangelia zakłada znajomość zwyczajów Żydowskich wobec czytelnika.


Pn gru 29, 2008 23:17
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 140 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL