Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So paź 04, 2025 10:42



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 321 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 22  Następna strona
 Dowód na nieistnienie Boga 
Autor Wiadomość
Post Re: Dowód na nieistnienie Boga
wieczny_student napisał(a):
Definicja nie jest pojęciem z dziedziny ontologii, ale semantyki. Nie mówi o tym co jest, ale o tym, co oznacza dane wyrażenie.
Nie wiem czemu uparłeś się twierdzić, że tworzenie "definicji" to jakby sztuka dla sztuki. I że język ludzki też sam dla siebie.
To są narzędzia komunikacji, opisywania świata, formułowania myśli.
Jasne, że można używać ich do wprowadzania się w trans, jak w religii i dla zamazywania rzeczywistości jak przy obronie dogmatów w religii.
Ja mówię o zdefiniowaniu boga w rzeczywistości, zatem pasowałoby używać pojęć odpowiadającym rzeczywistości.
- Bóg to stwórca świata.
- Borciuch to połykacz kamieni.
- X to zegarmistrz światła purpurowy... to nie są definicje odnoszące się do świata poza umysłami. Brzytwa!

Cytuj:
Źle się wyraziłem: nie chodzi mi o definicję jakiegoś konkretnego zbioru ale o definicję samego pojęcia "zbiór". Taka definicja nie istnieje, pojęcie to pojęciem pierwotnym.
Jak nie istnieje jak istnieje?!
Zbiór - (niegdyś mnogość, wielość) – nieuporządkowany wykaz......
Można to pojęcie odnieść do czegokolwiek - w realu może to być choćby ów zbiór cząstek i oddziaływań interpretowany jako pomarańczowa pomarańcza.
Zbiór informacji o Bogu jest w umysłach zbiorem przepełnionym, a w realu zbiorem pustym. ;)

Cytuj:
Paradoksalnie, tak. Większość ludzi (przynajmniej z naszego kręgu kulturowego), tworząc sobie swój światopogląd, nie definiuje Boga, ale pojęcie to rozumie intuicyjnie - nieświadomie uznaje je za pojęcie pierwotne. To co ich różni, to aksjomaty o Bogu, zwane też dogmatami: o jego wszechmocy, wszechwiedzy itd.

Poza tym przyznaję, że jest to tylko zewnętrzny opis sytuacji; sami ludzie rzadko kiedy potrafią "właściwe dać rzeczy słowo" i opisać, w jaki sposób jest skonstruowany ich światopogląd, nie mając większego nomen omen pojęcia o pojęciach pierwotnych i aksjomatach.
Taaa, świat do przodu pchają pojedyncze osobniki, a masa społeczna to jest ciemna masa sterowana religią , polityką, reklamą.

Ja mówię jak jest bez rozważań socjologicznych na temat rozumienia intuicyjnego czegokolwiek przez społeczeństwo.

Cytuj:
Powyższe nie wynika jednak z samej definicji, ale z niezależnej od niej sytuacji fizycznej. Sytuacja fizyczna jest jaka jest, ale definicje nie muszą definiować jedynie obiektów zaobserwowanych empirycznie. Większość definicji matematycznych jest tego typu! Powtórzę się: słyszałeś kiedyś o kim, kto empirycznie doświadczył chociażby liczb zespolonych?
To już przecież było....
Ja tylko proponuję wydzielić z istniejących definicji te, które definiują Boga w świecie realnym, na podstawie informacji z tego świata płynących.

Cytuj:
Zgodnie z logiką, jak najbardziej mam taką możliwość, jeżeli tylko wcześniej zdefiniowane zostały (lub zostały uznane za pojęcia pierwotne) pojęcia takie jak "stwórca" i "świat".
Ale one w połączeniu "stwórca świata" nie zostały zdefiniowane w odniesieniu do świata realnego. Pozostają figurą semantyczną w umysłach jedynie.

Cytuj:
Chrześcijanie używają tego słowa w określonym znaczeniu. Jeżeli nawet do nich nie należysz, ale chcesz z nimi na ten temat (a nie na jakiś inny) rozmawiać, to musisz przyjąć ich oznaczenia lub zaproponować inną nazwę. Natomiast użycie tej samej nazwy z innym określeniem oznacza mówienie na inny temat.
Chrześcijanie używają tego słowa dla określenia fikcji. I ja muszę, choćbym nie chciał z nimi rozmawiać, bo świat jest jeden, a ja nie lubię podkładać bomb, a żyć wedle cudzych urojeń też nie lubię. :)

Cytuj:
Jeżeli powiem, że przez "różą" będę nazywał to, co ty nazywasz "kapustą", to chociaż będę mógł zgodnie z prawdą powiedzieć, że z róży robi się bigos, nie będę mówił o "róży" tak jak ty ją rozumiesz.
Nie sądzę , żeby to było trafione porównanie. Różnica między różą i kapustą ma się nijak do różnicy między istnieniem i nieistnieniem.

Cytuj:
I jeżeli ty będziesz nazywał "Bogiem" wytwór umysłów, to chociaż o takim "Bogu" możesz sobie udowodnić różne rzeczy, nie będą one odnosiły się do "Boga" takiego, jak ja rozumiem, nie będą więc miały dla mnie znaczenia.
Ano, na tym polega problem. Wiara to straszne zakażenie.
Ja nie mam nic do Boga, którego sobie wierzący rozumieją. Nie mam z nim najmniejszego problemu. Ja mam problem z wierzącymi, którzy uważają, że ten ich Bóg nie dość, że jest realny to jeszcze czegoś chce ode mnie.

Cytuj:
Że bezkrytycznie przyjmujesz, że to co widzisz ściśle odpowiada rzeczywistości. Tak robili starożytni: widzieli że Słońce krąży dookoła Ziemi.
Nietrafiony zarzut. Bardzo krytycznie podchodzę do wszystkiego, dlatego dawno odrzuciłem bajki jako podstawę życia. Ja widzę, że nie ma innej opcji, niż interpretacja w umyśle informacji płynących ze świata. I że wśród tych informacji nie ma żadnej dającej się zinterpretować jako "Bóg". I Ty też nie widzisz innej opcji. Tylko próbujesz chronić dogmat w swojej głowie., więc wymyślasz jakieś bzdurne porównania, żeby zdeprecjonować w swoich oczach moje wypowiedzi.

Cytuj:
Oczywiście, logicznie nie mogę tego wykluczyć. Moje postawienie się po jednej stronie barykady nie ma przyczyn logicznych, ale pragmatyczne.
A to ten typ tak ma. Logika precz!

Cytuj:
Papier wszystko zniesie, a internet chyba nawet więcej. Ale że coś napisałeś, nie czyni to tego prawdą.
Jasne! Ja to piszę, dlatego, że to było prawda zanim ja to napisałem .

Cytuj:
O ile mogę się zgodzić, że podania religijne opisują stan umysłu wyznawców, to nie zgadzam się, że nie opisują zarazem świata. Sam stwierdziłeś, że w umysłach ludzi znajdują się modele świata. Owszem, są również fantazje, ale rozróżnienie, co jest odzwierciedleniem rzeczywistości, a co tylko fantazją, nie jest takie proste jakbyś chciał.
Sporo jednak da się rozróżnić.
Żeby daleko nie odbiegać i głównego sensu nie gubić: wierzący mówiący o Bogu - stwórcy świata mówi oczywiście zarazem i o świecie (że świat jest i że powstał), i o swoim umyśle (że Bóg i że stworzył). :)


Śr kwi 22, 2009 14:51
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29
Posty: 2342
Post Re: Dowód na nieistnienie Boga
astrotaurus napisał(a):
Nie wiem czemu uparłeś się twierdzić, że tworzenie "definicji" to jakby sztuka dla sztuki. I że język ludzki też sam dla siebie.
O nie, celem definicji jest ostatecznie opis pewnych sytuacji, ale mogą to być zarówno sytuacje rzeczywiste (jeżeli używamy modeli świata0, jak i abstrakcyjne (jak to zazwyczaj ma miejsce w matematyce).

Nie wiem, czemu uparłeś się twierdzić, że tworzenie definicji ma sens jedynie do opisu empirycznie doświadczonych bytów, skoro większość matematyki, która przecież masowo używa definicji, nie bazuje na empirii.


astrotaurus napisał(a):

To tłumaczenie nieznanego nieznanym, używanie synonimów. Nie wiem czy przeczytałeś co pisze na tej stronie jedno zdanie dalej, stoi jak byk:
Cytuj:
Pojęcie to jest jednym z najbardziej fundamentalnych pojęć matematyki, w teorii mnogości (teorii zbiorów) postrzegane jako pojęcie pierwotne.




astrotaurus napisał(a):
Ja mówię jak jest bez rozważań socjologicznych na temat rozumienia intuicyjnego czegokolwiek przez społeczeństwo.

A skądże masz taką absolutną wiedzę? Zdajesz sobie sprawę, że teoria poznania wyklucza możliwość pewnego poznania, bezsprzecznego rozstrzygnięcia co "jest"?

Nie jesteś nieomylny, mówisz jedynie jak uważasz, że jest. I to nie jest zarzut - każdy tak robi. Zarzutem jest, że zdajesz się tego nie dostrzegać, i twierdzisz inaczej.

astrotaurus napisał(a):
Ja tylko proponuję wydzielić z istniejących definicji te, które definiują Boga w świecie realnym, na podstawie informacji z tego świata płynących.

A co takiego ma w sobie własność "istnienia w świecie realnym", że nie można jej założyć na potrzeby rozpatrywania pewnej sytuacji? Większość teorii fizycznych zakłada a priori, że coś "istnieje w świecie realnym" nie mając informacji bezsprzecznie to potwierdzających; tylko wtedy mogą twierdzić, że przewidziane przez nie wyniki będą mogły być zaobserwowane. Przykładem jest tu mechanika kwantowa, która zakłada (a priori), że oprócz obserwowalnych wielkości (nazywanych przeto obserwablami) stany kwantowe mają wiele cech, które nie mogą być zaobserwowane. Właściwe przewidywania odnosnie obserwabli i spojność calej teorii jest wystarczająca, by uwierzyć, że te nadmiarowe byty (nieobserwowalne wlasciwości świata) takze istnieją - chociaż, tak jak teoria kwantowa przewiduje, nigdy ich nie zaobserwowano.

Jak pokazuje powyższy przykład, w modelu opisującym świat mogą istnieć byty nieobserwowalne, jeżeli ich obecność w tym modelu jest potrzebna dla jego spójności. I tak, obecność Boga w świecie została odkryta nie przez jego bezpośrednie zaobserwowanie, ale przez jego wpasowanie się w cały schemat.

Oczywiście, wskutek tego jego obecność jest niemożliwa do obiektywnego doświadczenia. Jednak fakt, że stanowi integrujący czynnik światopoglądu stawia hipotez o jego istnieniu na zupełnie innym poziomie niż hipotezę o istnieniu krasnoludków, które do niczego potrzebne nie są i stanowią fantasmagorię niczym nie uzasadnioną.

astrotaurus napisał(a):
Ale one w połączeniu "stwórca świata" nie zostały zdefiniowane w odniesieniu do świata realnego. Pozostają figurą semantyczną w umysłach jedynie.
Fakt zdefiniowania czegoś w sposób abstrakcyjny nie wyklucza istnienia tego w świecie rzeczywistym. Możliwość wpasowania pojęcia abstrakcyjnego w model świata i powiązanie go z innymi elementami tego modelu w połączeniu z ważkością implikacji z tego wynikających może stanowić impuls wystarczający, by realne istnienie takiego bytu brać pod uwagę.

astrotaurus napisał(a):
Chrześcijanie używają tego słowa dla określenia fikcji.
Bynajmniej. Chrześcijanie używają tego słowa dla określenia czegoś, czego istnienie uważasz za fikcję.

astrotaurus napisał(a):
Nie sądzę , żeby to było trafione porównanie. Różnica między różą i kapustą ma się nijak do różnicy między istnieniem i nieistnieniem.
Według mnie analogia dotyczy różnicy pomiędzy "wymysłem" a "bytem realnym". Gdy chrześcijanin mówi o czymś, co uważa za byt realny, a ty mówisz o czymś, co uważasz za jego wymysł, nie ma między wami zgodności definicji. Nawet, jeżeli używacie przy tym tego samego słowa, mówicie o róży i kapuście.

astrotaurus napisał(a):
Ja mam problem z wierzącymi, którzy uważają, że ten ich Bóg nie dość, że jest realny to jeszcze czegoś chce ode mnie.

A jakie to zalecenia Boże tak bardzo ci ciążą? Zalecenie wzajemnej miłości? Ostrzeżenie przed wyrządzaniem szkody samemu sobie przez niewłaściwe korzystanie ze swojej wolności? Rada szukania wsparcia u kogoś, kto może pomóc?

astrotaurus napisał(a):
Nietrafiony zarzut. Bardzo krytycznie podchodzę do wszystkiego, dlatego dawno odrzuciłem bajki jako podstawę życia. Ja widzę, że nie ma innej opcji, niż interpretacja w umyśle informacji płynących ze świata. I że wśród tych informacji nie ma żadnej dającej się zinterpretować jako "Bóg".
Mogę to nazwać tylko zaślepieniem, gdy sam doświadczam wielu wydarzeń dających się zinterpretować jako działanie Boga. Co prawda pośrednie, i płytkie spojrzenie tego nie ujawni... ale dla szukającego Boga oznaki jego obecności są niezaprzeczalne. Bóg rozdzielił światłość od ciemności - kto patrzy w światłość, widzi światło, kto patrzy w ciemność, widzi ciemność - każdy ma możliwość zobaczenia tego co chce.

astrtaurus napisał(a):
A to ten typ tak ma. Logika precz!
Nie zrozumiałeś. Ale mam wrażenie, że nie chcesz zrozumieć, lub ci na tym nie zależy, więc nie będę się produkował. Powiem tylko, że nie zaprzeczam logice, ale dostrzegam jej bezsilność w pewnych sytuacjach.

_________________
"Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."


Śr kwi 22, 2009 16:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post 
Karwoch napisał(a):
Bo istnienie stwórcy tłumaczy bardzo dużo,


Nie.


Cytuj:
począwszy od kompletnie nie wytłumaczalnego inaczej powstania świata,


Czytaj "nie wiem jak to się stało, więc wiem, że to Bóg". Bardzo dojrzały i racjonalny sposób rozumowania, nie ma co.


Cytuj:
po sam sens życia.


"Sens życia" to wymysł po stokroć bardziej absurdalny od jakichkolwiek bogów.


Cytuj:
Istnienie Boga ma sens, istnienie ogórków sensu nie ma.


"Istnienie Boga ma sens" - chciejstwo.
"Istnienie ogórków sensu nie ma" - również chciejstwo. Wystarczyłoby tym ogórkom przypisać jakieś cudowne atrybuty, np. są nieskończone i można nimi wykarmić wszystkich głodnych, a sens ich istnienia zaraz się znajdzie. Poważny i warty przemyślenia argument za istnieniem transcendentalnych ogórków, w sam raz na waszą logikę.


Cytuj:
Idąc dalej, skoro Bóg tłumaczy tak wiele,


Tłumaczy tak wiele tylko dzięki temu, że został w taki a nie inny sposób przez cywlizację wymyślony. Można śmiało powiedzieć, że między innymi właśnie PO TO powstała taka idea. Tyle że tak naprawdę, nie tłumaczy ona kompletnie nic.


Cytuj:
są podstawy do jego wierzenia, co za tym idzie, nie mylę się twierdząc iż wiara w Boga jest równoważna nie wierze w jego, bo mimo wielu sensownych przesłanek, Ty nadal w niego nie wierzysz.


W życiu jeszcze nie słyszałem o żadnych przesłankach, które dałoby uznać za sensowne. Nawet jeśli istnieją rzeczy, z którymi wyjaśnieniem nauka ma problem, to odwoływanie się do transcendencji jest metodą po prostu prymitywną i nielogiczną, tym bardziej że nie ma najmniejszych dowodów na to, że jakakolwiek transcendencja istnieje.


Cytuj:
Bo chociażby, Ty nie wierząc w Boga, wierzysz że życie na ziemi nie ma głębszego sensu. Świetny przykład podał mi soserious:


Ponieważ - jak wyżej pisałem - uważam że pojęcie "sensu życia" jest o wiele bardziej niedorzeczne niż jakakolwiek religia świata. To pojęcie które nie znaczy kompletnie nic, nic nie znaczący zlepek dwóch słów, wymyślony przez ludzi mających problemy z własnym życiem.


Cytuj:
To podpis z jego postu. Powiedz mi, soserious, dlaczego wierzysz że powinniśmy być mili dla siebie? Skoro czysto realistycznie, jeśli żyjesz tylko raz, a potem nic nie ma, to jak logicznie wytłumaczysz sens bycia dobrym?


Pozwolisz, że odpowiem za soseriousa?
Żyjesz w społeczeństwie, w którym bycie dobrym dla innych ludzi jest wskazane do tego, żebyś mógł w nim właściwie funkcjonować. To wszystko. Warunkuje to cywilizacja, nie Bóg.


Cytuj:
Dlaczego znam tylu dobrych ateistów, skoro ich dobroć w sensie pojedynczego życia nie ma absolutnie żadnego usprawiedliwienia?


Może to dowód na to, że twierdzenie jakoby moralność wywodziła się z religii, to jedna z największych bzdur jakie kiedykolwiek wymyślono (tuż obok "sensu życia").



Cytuj:
Także bardzo was proszę, darujcie sobie porównywanie Boga do latających ogórków czy też krasnoludków! Bo to logicznego sensu żadnego nie ma.


Nic sobie darować nie zamierzam, bo analogie te są po prostu odpowiednie.

Johnny99 napisał(a):
Naprawdę nie rozumiesz tej różnicy ? Czy tego naprawdę nie widać, czy to tylko chwyty retoryczne ?


Czy naprawdę nie rozumiesz tych analogii? Nie widać, czy po prostu nie chcesz widzieć?

Przecież już ci to tłumaczyłem. Życie poza Ziemią może istnieć, a przemawia za tym to, że życie we wszechświecie istnieje. Tu, na Ziemi, wiemy, mamy na to dowody. Życie na Ziemi istnieje w dokładnie takim samym kosmosie, jak potencjalne życie na jakiejkolwiek innej planecie.

WIEMY, że we Wszechświecie istnieje życie.
Nie wiemy tylko, czy istnieje gdzieś indziej, niż na Ziemi. Ale skoro istnieje tu na Ziemi, to nie ma przyczyn byśmy mieli zakładać, że na sto procent nie istnieje gdzieś indziej - w dokładnie tym samym Kosmosie.

Transcendencji nie zaobserwowano nigdzie.

Naprawde nie rozumiesz tej różnicy?


Śr kwi 22, 2009 16:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57
Posty: 1591
Post 
Cytuj:
istnieniem transcendentalnych ogórków


To znaczy takich ogórków kantowskich w Królewcu uprawianych :D?

_________________
MÓJ BLOG


Śr kwi 22, 2009 17:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 12, 2009 17:36
Posty: 229
Post 
Witold napisał(a):
Nie


Nawet wybuchłem śmiechem, świetna argumentacja.

Witold napisał(a):
Czytaj "nie wiem jak to się stało, więc wiem, że to Bóg". Bardzo dojrzały i racjonalny sposób rozumowania, nie ma co.


Już pisałem o tym. Sama fizyka zaprzecza powstaniu świata z niczego, coś musiało go stworzyć :]. Tak jak i prawa fizyczne. Jak tego nie rozumiesz to na to nic nie poradzę. Z resztą twierdzenie że świat sam się powstał, albo że istniał od zawsze jest przerażająco naiwne.

Cytuj:
"Sens życia" to wymysł po stokroć bardziej absurdalny od jakichkolwiek bogów.

Ponieważ - jak wyżej pisałem - uważam że pojęcie "sensu życia" jest o wiele bardziej niedorzeczne niż jakakolwiek religia świata. To pojęcie które nie znaczy kompletnie nic, nic nie znaczący zlepek dwóch słów, wymyślony przez ludzi mających problemy z własnym życiem.


Cóż, to że Twoje życie dla Ciebie nie ma sensu, wcale nie oznacza że dla innych też go nie ma. Poza tym, stwierdzenie iż sens życia kompletnie nic nie znaczy świadczy tylko o tym że nie rozumiesz tych słów, a nie o tym że one faktycznie nic nie znaczą. Zresztą, absolutna większość ludzi na świecie akurat rozumie znaczenie tych słów. Przeważnie tak jest, że jeśli czegoś nie rozumiesz, to znaczy że jeszcze czegoś się musisz nauczyć :]

Cytuj:
Pozwolisz, że odpowiem za soseriousa?
Żyjesz w społeczeństwie, w którym bycie dobrym dla innych ludzi jest wskazane do tego, żebyś mógł w nim właściwie funkcjonować. To wszystko. Warunkuje to cywilizacja, nie Bóg.


Wśród znajomych tak, co do obcych - nie. Wręcz nie jest to logiczne, jeśli życie nie ma większego sensu od po prostu przeżycia go dla siebie, to bycie dobrym dla obcych, kiedy można ich wykorzystać jest zwyczajnie nie logiczne. Naiwne.


Śr kwi 22, 2009 19:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post 
Karwoch napisał(a):
Już pisałem o tym. Sama fizyka zaprzecza powstaniu świata z niczego, coś musiało go stworzyć :]. Tak jak i prawa fizyczne. Jak tego nie rozumiesz to na to nic nie poradzę. Z resztą twierdzenie że świat sam się powstał, albo że istniał od zawsze jest przerażająco naiwne.


Z tego co wiem to się mylisz. Na fizyce co prawda się kompletnie nie znam, o ile wiem powstanie świata (z niczego!) tłumaczy się jakimś kwantowym czymś tam, ale szerzej się o tym nie wypowiem.

Zresztą twierdzenie, że wiara w to że świat istniał od zawsze lub powstał z niczego jest naiwna, kiedy samemu wierzy się że stworzył go od zawsze istniejący Bóg jest przerażająco żałosne.


Cytuj:
Cóż, to że Twoje życie dla Ciebie nie ma sensu, wcale nie oznacza że dla innych też go nie ma.


Sens życia możesz sobie nadać samemu. Mogą ci też go nadać inni ludzie. Ale z samego tego że się urodziłeś, nic takiego nie ma.


Cytuj:
Poza tym, stwierdzenie iż sens życia kompletnie nic nie znaczy świadczy tylko o tym że nie rozumiesz tych słów, a nie o tym że one faktycznie nic nie znaczą. Zresztą, absolutna większość ludzi na świecie akurat rozumie znaczenie tych słów. Przeważnie tak jest, że jeśli czegoś nie rozumiesz, to znaczy że jeszcze czegoś się musisz nauczyć :]


Bo i przeważająca większość nie rozumie ich bzdurności. W końcu przez ostatnie 10 tysięcy lat ludzie dumali nad sensem życia. Szkoda że nikt nie zadał pytania o sens takich bzdurnych rozważań.
Zresztą w ogóle sama fraza "sens życia" została przecież kompletnie zmyślona tylko i wyłącznie przez ludzi i prawdopodobnie to była jedna z największych pomyłek w historii naszego gatunku ;-)


Cytuj:
Wśród znajomych tak, co do obcych - nie.


Zatem pomagaj tylko przyjaciołom a obcych idź zabijać. Dobrej zabawy. Na pewno będzieś w społeczeństwie świetnie funkcjonował.


Śr kwi 22, 2009 20:19
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
astrotaurus napisał(a):
Wprawdzie cała kwestia jest złożona i dlatego musiałem to i owo w poscie tytułowym dopowiedzieć, jednakże tytuł wątku i podstawowe w nim stwierdzenie są ciągle aktualne:
Dowód na nieistnienie Boga - nie istnieje nic, co nie ma definicji.
Aby to obalić powinieneś wykazać, że istnieje coś co nie ma definicji, albo że Bóg ma definicję. Tylko tu już nie odpuszczę: musisz go zdefiniować w świecie poza umysłami, odnosząc się do informacji o świecie, a nie o umysłach.
To że kiedyś bywały we świecie informacje o czymś, czego ludzie nie umieli zdefiniować, informacje, których ludzie nie potrafili mniej czy bardziej właściwie zinterpretować mnie nie obchodzi.
I nie obchodzi mnie, czy kiedyś w przyszłości dostrzeżemy i zinterpretujemy poprawnie informację, której teraz nie dostrzegamy.
Ja nie mówię: nie istniało..., nie zaistnieje...., tylko nie istnieje.


Okej, więc wróćmy jeszcze raz do podstawy, może spróbuję wyrażać się jaśniej.

Twierdzisz, że "nie istnieje nic, co nie ma definicji". Dla mnie zdanie to jest przeładowane negacjami (w tym jedną podwójną) więc warto by było je przetworzyć tak aby było prostsze. Jako, że nie zajmuję się formalną logiką zrobię to w kilku krokach pisząc dlaczego tak robię i podając przykłady.

Sformułowanie "nie istnieje nic" w którym zaiera się podwójne przeczenie uważam za tożsame z "nie istnieje rzecz".

Przykład: "Nie istnieje nic co jest czerwone i jest nieczerwone", jest dla mnie tożsame z "Nie istnieje rzecz, która jest czerowna i jest nieczerwona".

Więc Twoje twierdzenie po takim przekładzie brzmiałoby: "Nie istnieje rzecz, która nie ma definicji".

Dalej wydaje mi się, że "nie ma definicji", bądź też "ma definicję" można uznać za właściwość rzeczy o której mówimy.

Jeśli wiemy co to jest kwadrat i jakie są jego właściwości możemy powiedzieć, że "Nie istnieje taki kwadrat, który nie ma czterech boków równych". Będzie to, według mnie, oznaczało dokładnie to co "Każdy kwadrat ma cztery boki równe".

Gdy przetworzymy Twoje zdanie w podobny sposób będzie ono brzmiało "Każda rzecz ma definicję", przy czym warto zauważyć, że "każda rzecz" w tym wypadku oznacza to samo co "każda istniejąca rzecz".

Zdanie "Każda rzecz ma definicję" zdaje się, według Ciebie, rościć sobie prawo do wypowiadania się na temat rzeczywistości i równocześnie stanowi podstawę Twojego dowodu. Nie widzę jednak podstaw aby uznać je za prawdziwe i tym samym nie widzę podstaw aby uznać, że Twój dowód faktycznie czegoś dowodzi. Jak widzisz jest to pewne zdanie pozytywne, więc proszę wskaż mi powód dlaczego miałbym je przyjąć jako pewne.

I to, jest, moim zdaniem, podstawowy zarzut, który tutaj pada, nie tylko z mojej strony. Widzę po prostu dziurę w podstawie Twojego dowodu - spróbuj ją załatać to możemy zająć się nim dalej. Lub ewentualnie wskaż mi gdzie popełniłem błąd w przetworzeniach.

astrotaurus napisał(a):
No nie dramatyzuj! Są mechanizmy, które pozwalają na uzgodnienia modeli, przynajmniej fragmentami. Jeśli pójdziesz do sklepu kupić kg jabłek za 3 zł na pewno okaże się, że Twój i sprzedawcy modele świata pokrywają się bez błędu. ;)


I obydwa te modele są "dogadane" czy też "prawdziwe"?
A jak mąż z żoną się pokłóci to co to nam mówi o ich modelach świata?
A jeśli się pogodzą bez zmiany swoich stanowisk to czy ich modele będą "dogadane" czy "prawdziwe"?
A jeśli będą ze sobą rozmawiać o epistemologii empiryk, racjonalista (filozoficzny) oraz intuicjonista to kto z nich ma rację i po czym to poznasz?
I czy te różnice sprawią, że nie będą się świetnie wspólnie bawili po paru kieliszkach przy partyjce pokera?

Skrajne różnice w istotnych elementach modelu nie wykluczają porozumienia. To, że można porównać elementy dwóch różnych modeli nie daje nam informacji o tym kto ma rację. A jeśli jakaś grupa osób się dogadała w sprawie elementu modelu to nie znaczy, że wszyscy oni mają rację.

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


Śr kwi 22, 2009 20:44
Zobacz profil
Post Re: Dowód na nieistnienie Boga
wieczny_student napisał(a):
O nie, celem definicji jest ostatecznie opis pewnych sytuacji, ale mogą to być zarówno sytuacje rzeczywiste (jeżeli używamy modeli świata0, jak i abstrakcyjne (jak to zazwyczaj ma miejsce w matematyce).

Nie wiem, czemu uparłeś się twierdzić, że tworzenie definicji ma sens jedynie do opisu empirycznie doświadczonych bytów, skoro większość matematyki, która przecież masowo używa definicji, nie bazuje na empirii.
A skąd wytrzasnąłeś takie spostrzeżenie? Gdzie widziałeś takie coś w moich postach? :?
Cały czas nawołuję do skupienia się na kwestii czego dotyczy definicja: procesów umysłowych czy świata poza umysłami.

Cytuj:
To tłumaczenie nieznanego nieznanym, używanie synonimów. Nie wiem czy przeczytałeś co pisze na tej stronie jedno zdanie dalej, stoi jak byk:
Cytuj:
Pojęcie to jest jednym z najbardziej fundamentalnych pojęć matematyki, w teorii mnogości (teorii zbiorów) postrzegane jako pojęcie pierwotne.
Masz tendencje do pseudonaukowych manipulacji, które do niczego nie prowadzą. Pojęcie zbioru daje się zdefiniować, opisać jednoznacznie. Zarówno w sferze abstrakcji, jak i w sferze realnej. W przeciwieństwie do pojęcia Boga, definiowalnego jedynie w umysłach.

Cytuj:
A skądże masz taką absolutną wiedzę? Zdajesz sobie sprawę, że teoria poznania wyklucza możliwość pewnego poznania, bezsprzecznego rozstrzygnięcia co "jest"?

Nie jesteś nieomylny, mówisz jedynie jak uważasz, że jest. I to nie jest zarzut - każdy tak robi. Zarzutem jest, że zdajesz się tego nie dostrzegać, i twierdzisz inaczej.
Wiedza to wiedza, po co zaraz miałaby być absolutna. I oczywiście, że wyrażam swoje zdanie. Nie mam żadnych plenipotencji do wypowiadania sie w cudzym imieniu. Zresztą nieważne czyje zdanie wypowiadam, za to co mówię biorę odpowiedzialność.
Jeśli uważasz, że moja wiedza jest błędna wykaż to po prostu.
Na pewno jednak do wykazania błędności mojej wiedzy nie nadaje się uwaga, że społeczeństwo w swojej masie nie ma pojęcia o swojej religii, bo łyka ją bezmyślnie... pardon: intuicyjnie. ;)

Cytuj:
astrotaurus napisał(a):
Ja tylko proponuję wydzielić z istniejących definicji te, które definiują Boga w świecie realnym, na podstawie informacji z tego świata płynących.

A co takiego ma w sobie własność "istnienia w świecie realnym", że nie można jej założyć na potrzeby rozpatrywania pewnej sytuacji? Większość teorii fizycznych zakłada a priori, że coś "istnieje w świecie realnym" nie mając informacji bezsprzecznie to potwierdzających; tylko wtedy mogą twierdzić, że przewidziane przez nie wyniki będą mogły być zaobserwowane. Przykładem jest tu mechanika kwantowa, która zakłada (a priori), że oprócz obserwowalnych wielkości (nazywanych przeto obserwablami) stany kwantowe mają wiele cech, które nie mogą być zaobserwowane. Właściwe przewidywania odnosnie obserwabli i spojność calej teorii jest wystarczająca, by uwierzyć, że te nadmiarowe byty (nieobserwowalne wlasciwości świata) takze istnieją - chociaż, tak jak teoria kwantowa przewiduje, nigdy ich nie zaobserwowano.
Znowu odniosłeś się do swoich emocji, a nie do moich słów.
Wspominałem przecież wcześniej, że budowa modelu świata to jest tylko fragment aktywności naszego umysłu. Ponadto często dla dołożenia jednej cegiełki do modelu trzeba wykonać multum gdybań i kalkulacji. I tak jest dobrze, tyle że trzeba mieć ciągle świadomość, że owa nowo dołożona cegiełka ma oparcie w informacjach ze świata, a nie tylko w procesach umysłowych.
Natomiast definicje Boga nie maja oparcia w żadnej informacji ze świata. Są w całości elementem świata wewnątrz umysłu.

Cytuj:
Jak pokazuje powyższy przykład, w modelu opisującym świat mogą istnieć byty nieobserwowalne, jeżeli ich obecność w tym modelu jest potrzebna dla jego spójności. I tak, obecność Boga w świecie została odkryta nie przez jego bezpośrednie zaobserwowanie, ale przez jego wpasowanie się w cały schemat.
A jakimże to sposobem obecność nieobserwowalnego Boga jest potrzebna dla spójności modelu. W moim modelu nie ma żadnego Boga, a jakoś mi się nie rozpada. ;)
...I jak zaobserwowano "jego wpasowanie w schemat"...?

Cytuj:
Oczywiście, wskutek tego jego obecność jest niemożliwa do obiektywnego doświadczenia. Jednak fakt, że stanowi integrujący czynnik światopoglądu stawia hipotez o jego istnieniu na zupełnie innym poziomie niż hipotezę o istnieniu krasnoludków, które do niczego potrzebne nie są i stanowią fantasmagorię niczym nie uzasadnioną.
Ależ ja rozumiem socjologiczno-psychologiczne uwarunkowania mitów religijnych!
Nie kwestionuję istnienia mitów.
Ani krasnoludkowych fantasmagorii.

Cytuj:
Fakt zdefiniowania czegoś w sposób abstrakcyjny nie wyklucza istnienia tego w świecie rzeczywistym. Możliwość wpasowania pojęcia abstrakcyjnego w model świata i powiązanie go z innymi elementami tego modelu w połączeniu z ważkością implikacji z tego wynikających może stanowić impuls wystarczający, by realne istnienie takiego bytu brać pod uwagę.
Dobra, dobra, ale to ciągle aktywność umysłu w sferze teorii. Niemożność wykluczenia teoretycznych gdybań nie upoważnia jeszcze do powiększania modelu świata.

Cytuj:
Według mnie analogia dotyczy różnicy pomiędzy "wymysłem" a "bytem realnym". Gdy chrześcijanin mówi o czymś, co uważa za byt realny, a ty mówisz o czymś, co uważasz za jego wymysł, nie ma między wami zgodności definicji. Nawet, jeżeli używacie przy tym tego samego słowa, mówicie o róży i kapuście.
No to nie mówmy już o róży i kapuście.
Bóg to...... ?

Cytuj:
A jakie to zalecenia Boże tak bardzo ci ciążą? Zalecenie wzajemnej miłości? Ostrzeżenie przed wyrządzaniem szkody samemu sobie przez niewłaściwe korzystanie ze swojej wolności? Rada szukania wsparcia u kogoś, kto może pomóc?
Bardzo śmieszne....
Chyba zaraz pojadę ucałować Rydzyka....

Cytuj:
Mogę to nazwać tylko zaślepieniem, gdy sam doświadczam wielu wydarzeń dających się zinterpretować jako działanie Boga. Co prawda pośrednie, i płytkie spojrzenie tego nie ujawni... ale dla szukającego Boga oznaki jego obecności są niezaprzeczalne. Bóg rozdzielił światłość od ciemności - kto patrzy w światłość, widzi światło, kto patrzy w ciemność, widzi ciemność - każdy ma możliwość zobaczenia tego co chce.
I tak dotarliśmy do zwyczajnej w podobnych sytuacjach homilii o wyższości narzędzi poznawczych wierzących nad narzędziami niewierzących.
Amen, bracie, amen.

Cytuj:
Nie zrozumiałeś. Ale mam wrażenie, że nie chcesz zrozumieć, lub ci na tym nie zależy, więc nie będę się produkował.
Zrozumiałem, zrozumiałem.... nie możesz logicznie wykluczyć nieistnienia Boga, bo Twoja wiara ma podłoże nielogiczne... ;)

Cytuj:
Powiem tylko, że nie zaprzeczam logice, ale dostrzegam jej bezsilność w pewnych sytuacjach.
A coś bliżej....?


Śr kwi 22, 2009 21:41
Post 
snafu napisał(a):
Zdanie "Każda rzecz ma definicję" zdaje się, według Ciebie, rościć sobie prawo do wypowiadania się na temat rzeczywistości i równocześnie stanowi podstawę Twojego dowodu. Nie widzę jednak podstaw aby uznać je za prawdziwe i tym samym nie widzę podstaw aby uznać, że Twój dowód faktycznie czegoś dowodzi. Jak widzisz jest to pewne zdanie pozytywne, więc proszę wskaż mi powód dlaczego miałbym je przyjąć jako pewne.
.....bo nikt nie wie o istnieniu czegokolwiek co nie ma definicji.....? :D

Wprowadzanie pojęcia Boga do życia publicznego to HUCPA ludzi religijnych.

Cytuj:
I to, jest, moim zdaniem, podstawowy zarzut, który tutaj pada, nie tylko z mojej strony. Widzę po prostu dziurę w podstawie Twojego dowodu - spróbuj ją załatać to możemy zająć się nim dalej. Lub ewentualnie wskaż mi gdzie popełniłem błąd w przetworzeniach.
Zarzut pada, przetworzenia są ok, tylko to widzenie dziury jest iluzją. ;)

Bóg ma definicje (całe multum nawet) jako postać z baśni religijnych.
Bóg nie ma definicji jako element świata poza umysłami.

Cytuj:
I obydwa te modele są "dogadane" czy też "prawdziwe"?
Nie masz podstaw wątpić w realność pieniędzy , jabłek (niezależnie od dokładności definicji) i adekwatności systemów miar. :)

A te inne to chyba na długie , nocne Polaków rozmowy przy flaszce... :)
Chyba że coś przegapiłem.... :(


Śr kwi 22, 2009 23:42

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
astrotaurus napisał(a):
.....bo nikt nie wie o istnieniu czegokolwiek co nie ma definicji.....? :D


I? Z "nie wie" nie wynika "nie istnieje".

Więc zarzut jest dalej akutalny.

astrotaurus napisał(a):
Bóg ma definicje (całe multum nawet) jako postać z baśni religijnych.
Bóg nie ma definicji jako element świata poza umysłami.


Fakt czy interpretacja w ramach modelu?

astrotaurus napisał(a):
Nie masz podstaw wątpić w realność pieniędzy , jabłek (niezależnie od dokładności definicji) i adekwatności systemów miar. :)

A te inne to chyba na długie , nocne Polaków rozmowy przy flaszce... :)
Chyba że coś przegapiłem.... :(


Ograniczę więc pytania do jednego, aczkolwiek konkretnego. Empiryk, racjonalista (filozoficzny) i intuicjonista rozmawiają o swoich poglądach epistemologicznych. Który z zaprezentowanych przez nich modeli świata jest najwłaściwszy i po czym to poznasz?

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


Cz kwi 23, 2009 0:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57
Posty: 1591
Post 
Cytuj:
Ograniczę więc pytania do jednego, aczkolwiek konkretnego. Empiryk, racjonalista (filozoficzny) i intuicjonista rozmawiają o swoich poglądach epistemologicznych. Który z zaprezentowanych przez nich modeli świata jest najwłaściwszy i po czym to poznasz?


Ten którego przesłanki pochodzą od wiedzy pewnej przekładającej się na pragmatyczną co w konsekwencji daje racjonalną. Co w konsekwencji oznacza, że empiryk i racjonalista mają rację (jeśli empiryk stosuje logikę jaką obserwujemy). Poznam to poprzez możliwość weryfikacji wszystkich twierdzeń podanych przez powyższe osoby :)

_________________
MÓJ BLOG


Cz kwi 23, 2009 0:14
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 12, 2009 17:36
Posty: 229
Post 
Cytuj:
Z tego co wiem to się mylisz. Na fizyce co prawda się kompletnie nie znam, o ile wiem powstanie świata (z niczego!) tłumaczy się jakimś kwantowym czymś tam, ale szerzej się o tym nie wypowiem.


Nie ma czegoś z niczego, to absolutnie podstawowa zasada fizyki. Inaczej perpetuum mobile nie należałoby do dziedziny fantasy. Także ni da rady, ten wszechświat skądś musiał się wziąć i to nie z praw fizyki.

Cytuj:
Zresztą twierdzenie, że wiara w to że świat istniał od zawsze lub powstał z niczego jest naiwna, kiedy samemu wierzy się że stworzył go od zawsze istniejący Bóg jest przerażająco żałosne.


Jeśli Bóg stworzył świat, to i stworzył czas, wraz z prawami fizyki. A skoro stworzył czas, to stwierdzenie iż istniał od zawsze tutaj akurat się nie tyczy. Tak naprawdę to jeszcze (jako ludzkość) mało wiemy co to tak naprawdę jest ten czas.

Cytuj:
Sens życia możesz sobie nadać samemu. Mogą ci też go nadać inni ludzie. Ale z samego tego że się urodziłeś, nic takiego nie ma.


Dla mnie (i dla wielu innych) sensem życia jest uczyć się, doświadczać i przeżywać to życie. I to jest dla mnie nadane, tak samo jak talent w pewnej konkretnej dziedzinie życia, który każdy jakiś tam ma, właśnie po to, aby coś przeżyć w życiu z tym związanym. Sporo w tym filozofii wschodu.

Cytuj:
Bo i przeważająca większość nie rozumie ich bzdurności. W końcu przez ostatnie 10 tysięcy lat ludzie dumali nad sensem życia. Szkoda że nikt nie zadał pytania o sens takich bzdurnych rozważań.
Zresztą w ogóle sama fraza "sens życia" została przecież kompletnie zmyślona tylko i wyłącznie przez ludzi i prawdopodobnie to była jedna z największych pomyłek w historii naszego gatunku


No na pewno jesteś mądrzejszy od milionów ludzi na świecie, którzy są kretynami bo wierzą w bzdurę zwaną sens życia, z Dalajlamą na czele. Jasne.

Cytuj:
Zatem pomagaj tylko przyjaciołom a obcych idź zabijać. Dobrej zabawy. Na pewno będzieś w społeczeństwie świetnie funkcjonował.


Przeczytaj jeszcze raz o co mi chodziło.

Cytuj:
Tyle tylko, że istnienie życia jest możliwe, na co mamy dowody (tu, na Ziemi). Nie mamy natomiast żadnych dowodów, ani nawet przekonujących przesłanek, za istnieniem gdziekolwiek jakiejkolwiek transcendentalności.


Mamy i to całkiem sporo. Szczególnie tam gdzie występuje buddyzm. Poczytaj sobie o przekazach ludzi co przeżyli podczas medytacji, a szczególnie Ci co potrafią OOBE. Jest na świecie naprawdę sporo ludzi którzy wręcz dosłownie dotknęli przeżyć właśnie transcendentalnych.


Cz kwi 23, 2009 1:00
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
Epikuros napisał(a):
Ten którego przesłanki pochodzą od wiedzy pewnej przekładającej się na pragmatyczną co w konsekwencji daje racjonalną. Co w konsekwencji oznacza, że empiryk i racjonalista mają rację (jeśli empiryk stosuje logikę jaką obserwujemy). Poznam to poprzez możliwość weryfikacji wszystkich twierdzeń podanych przez powyższe osoby :)


Lecz jeśli ich postulaty mają charakter epistemologiczny to czy próba ich weryfikacji nie oznacza, że wcześniej trzeba przyjąć jakiś pogląd epistemologiczny za prawdziwy?

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


Cz kwi 23, 2009 6:37
Zobacz profil
Post 
snafu napisał(a):

I? Z "nie wie" nie wynika "nie istnieje".

Więc zarzut jest dalej akutalny.
Jeśli mówimy o świcie realnym, to zarzut jest nieaktualny, bo rozmowa jest bezprzedmiotowa, zatem brzytwa idzie w ruch.
Dopiero kiedy na podstawie gdybań i domniemań w umyśle będziesz w stanie wskazać konkretną informację w świecie realnym, można wrócić do sprawy.

Cytuj:
Fakt czy interpretacja w ramach modelu?

Zobaczmy:
Bóg w świecie realnym to..... ;)

Cytuj:
Ograniczę więc pytania do jednego, aczkolwiek konkretnego. Empiryk, racjonalista (filozoficzny) i intuicjonista rozmawiają o swoich poglądach epistemologicznych. Który z zaprezentowanych przez nich modeli świata jest najwłaściwszy i po czym to poznasz?
Ho, ho! Z kilograma jabłek, 3 zł i literka gorzałki można zrobić książkę, a co dopiero z trzech mędrców?!
Nie chce się wdawać w rozważania filozoficzne. Jeśli uważasz, ze coś jest do powiedzenia konkretnie - dawaj to.


Cz kwi 23, 2009 7:09

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
astrotaurus napisał(a):
Jeśli mówimy o świcie realnym, to zarzut jest nieaktualny, bo rozmowa jest bezprzedmiotowa, zatem brzytwa idzie w ruch.
Dopiero kiedy na podstawie gdybań i domniemań w umyśle będziesz w stanie wskazać konkretną informację w świecie realnym, można wrócić do sprawy.


"Nie wiem" wyznacza granice modelu.
"Nie ma" wyznacza granice rzeczywistości.

Więc po prostu nie wiesz czy "każda rzecz ma swoją definicję". Bo skąd miałbyś to wiedzieć skoro wymaga to informacji spoza obszaru Twojej wiedzy?

astrotaurus napisał(a):
Zobaczmy:
Bóg w świecie realnym to..... ;)


A "być w świecie realnym" oznacza "istnieć" czy "mieć definicję"?
I czy definicje istnieją w świecie realnym czy też w modelu?

astrotaurus napisał(a):
Ho, ho! Z kilograma jabłek, 3 zł i literka gorzałki można zrobić książkę, a co dopiero z trzech mędrców?!
Nie chce się wdawać w rozważania filozoficzne. Jeśli uważasz, ze coś jest do powiedzenia konkretnie - dawaj to.


Ten przykład wskazuje na problem odnośnie narzędzi do weryfikowania modeli. Według mnie wskazuje, że ich po prostu nie ma.

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


Cz kwi 23, 2009 8:15
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 321 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 22  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL