vanitas napisał(a):
1) Jest to wciąż doświadczenie myślowe niemożliwe do zrealizowania w praktyce
2) Opiera się na błędnym założeniu (że dekoherencja z jakichś powodów nie nastąpiła") - zakładamy, że cuda się zdażają??
3) Nie ma żadnego praktycznego znaczenia, ponaddto jest w pełni niemierzalne. Cóż oznacza w praktyce, że stany kot żywy i kot nieżywy ze sobą interferują?? Jak tą zmierzyć interferencje stanu atom żywego kota ze stanem atom martwego kota? Jak zmierzyć interferencje 10^23 atomów??
4) Jak wiec przykład mający podkreślić pewien - chciałoby się rzec paradoks - czyli interferencje fotonu z sobą samym można traktować jako argument??
Jeśli chodzi o kota, to oczywiście. Kot jest wielgachny i w jego przypadku dekoherencja nastąpi. Bo w dużej skali faktycznie nie może "coś być a jednocześnie nie być".
Natomiast w skali kwantowej może, a przynajmniej taki jest konsensus w świecie fizyki. Kot Schroedingera to doświadczenie myślowe, które z rzeczywistością nie ma nic wspólnego (choćby przez to założenie, że dekoherencja nie zachodzi).
"Jak pisałem gdzie indziej, zdanie ,,kot jest jednocześnie żywy i martwy'' jest znacznie bardziej spektakularne od zdania ,,foton jest w stanie będącym superpozycją dwu przeciwnych polaryzacji'' i dlatego często się o nieszczęsnym kocie pisze, zapominając dodać, że jest to idealny kot kwantowy, który jakimś dziwnym zrządzeniem losu nie ulega dekoherencji - co, jak widać, prowadzi do istotnych nieporozumień. "
http://dione.ids.pl/~pborys/fizyka/faq/node73.html_Big_Mac_ napisał(a):
Więc definicja prawdy jako twierdzenia zgodnego z rzeczywistością ma tę wadę, że rzeczywistości doświadcza każdy z nas inaczej. Postrzegamy ją subiektywnie i nie mamy możliwości stwierdzić, "jak to jest naprawdę".
Niezupełnie. Prawdziwość pewnych twierdzeń może stwierdzić (przy pewnych założeniach) każdy. Innych - ci którzy to potrafią. [/quote]
Może podaj takie przykładowe twierdzenie, sprawdzimy, czy nie da się go zakwestionować. Ja uważam, że choćby wszyscy ludzie na świecie się zgodzili co do tego, że Ziemia jest kulą, to to wciąż nie będzie całkowicie obiektywne stwierdzenie. 6 miliardów ludzi może się mylić, czyż nie? Może to złudzenie, może żyjemy w Matrixie itd.?
Oczywiście to rozważania kompletnie teoretyczne, w praktyce ja uznaję za fakt to, że Ziemia jest kulą i za prawdziwe (zgodne z rzeczywistością) uważam też czyjeś stwierdzenie, że tak jest. Na codzień przyjmuję, że rzeczywistość jest obiektywnie określona w taki właśnie sposób. Ale formalnie, nie mamy możliwości tego sprawdzić. Zawsze jest możliwość, że to wszystko Matrix
_Big_Mac_ napisał(a):
Nie chodzi tu o czepianie się. Zanim nie wprowadzono definicji
masy, była to (prawie) prawda. Dopiero masa doprowadziła do wzoru Newtona, który jest spełniony w warunkach w owych czasach na ziemi nieosiągalnych - tzn w próżni...
Chyba nie chciałbyś się w szkole uczyć o "obciążeniu przekroju poprzecznego" który to parametr jast na ziemi decydujący o tym jak szybko ciało spada
Akurat wystarczyło pojęcie ciężaru, które ówcześnie istniało. Jeśli mamy dwie kulki o takich samych rozmiarach (taki sam opór powietrza), to obie spadną w takim samym czasie, niezależnie od tego, ile ważą. Tymczasem przed Newtonem zakładano, że lżejsza kulka spadnie później. Było to dosyć naturalne założenie, cięższe rzeczy mocniej "ciągnie" do ziemi, więc powinna spadać szybciej, tak jak dyliżans którego konie ciągną mocniej będzie szybszy, niż drugi. Przyjmowano to jako coś tak oczywistego, że nikomu nie przyszło do głowy tego zwyczajnie sprawdzić