Przykro mi ale niektore zdania w ktorych sa nie zwiazane ze soba zagadnienia nie maja dla mnie zadnego zensu. Taki juz jestem tepak, ze nie wiem o co chodzi np w: czy mozna zagrac na flecie jezeli kaliber dzial przeciwlotniczych jest koloru czerwonego?
Mozesz odpowiedziec na pytanie czy chodzi o ewolucje czy rewolucje?

To raczej ja jestem taki tępak, że nie rozumiem .
Jeśli człowiek otrzymał nieśmiertelną duszę w pojedynczym akcie jak, chyba, naucza Kościół to ja widzę sprawę tak: cofając się po naszym drzewie genealogicznym musimy natrafić na tego naszego przodka, który tej duszy nie posiada. Zgadza się?
Jeśli dla człowieka nie ma nic ważniejszego niż szansa na wieczną szczęśliwość to dlaczego ci nasi przodkowie jej nie dostali? Jeśli natomiast pomimo wszystkiego ją mają to na czym polega nasza wyjątkowość jako Korony Stworzenia?

Nie rozumiem. Ten watek jest o ewolucji a Ty unikasz odpowiedzi na pytanie czy chodzi o ewolucje czy rewolucje i sugerujesz skok typu "musimy natrafic".
Pomijajac dwie rozne dziedziny: biologia i teologie. Czy kaliber kalasznikowa ma kolor czerwony?

Dziedziny są różne to prawda, ale tutaj niejako mówią o tym samym: początku człowieka. Przy czym biologia nie daje nadziei na umiejscowieni tego początku w czasie, a teologia mówi, że nastąpił on w pojedynczym akcie.
Nie unikam odpowiedzi na pytanie, tylko go nie rozumiem. Zmiana rozkładu cech dziedzicznych zachodzi powoli z pokolenia na pokolenie więc jest ewolucją, otrzymanie nieśmiertelnej duszy w pojedynczym akcie Stwórcy jest rewolucją. Jak je pogodzić. I nie mówcie, że nie ma takiej potrzeby. Ja taką mam. Chcę wiedzieć, dlaczego ludzie mają nieśmiertelną duszę, a "nieludzcy" przodkowie nie>

Ja chce wiedziec, czy kaliber kalasznikowa jest czerwony.
Te maszyny o ktorych chyba myslisz uzywajac pojecia "ludzie" (?) oczywiscie duszy nie maja.
Dusza to pojecie z innej dziedziny.

Teraz zgubiłem się całkowicie. Jakie maszyny? Jeśli mógłbyś napisać to jaśniej, aby mój prosty umysł mógł nadążyć, to byłbym bardzo wdzięczny.

Nie przejmuj sie. Moj prosty umysl tez nie nadaza. Niektorzy potrafia uzywac np. intuicji. Inni wiary.
A jeszcze inni czarow.

Skoro Bóg jest sprawiedliwy, to na pewno rozwiązał tę kwestię sprawiedliwie. Ale powiedzmy, że taki przodek człowieka żył, a potem po prostu sobie umarł. Czy byłby to jakiś problem?

Powiedziec mozemy ale nie podwazaj wierzen niektorych uczestnikow tego forum bo jeszcze im sie swiat zawali i popelnia samobojstwo. Koncepcja czlowieka B majacego dusze i jego przodka A, podwaza idee ewolucji jako ze przyjmuje skok z A do B. Jezeli takie skoki sa mozliwe to nalezalo by zbadac czy zaistnialy skoki z robaczka na rybe.

Nic nie podważa teorii ewolucji. A dywagacje na temat duszy nie muszą się nijak wiązać z naukami przyrodniczymi.

Jedynie w tym, że życie wieczne jest wspaniałym darem i szkoda mi tych, którzy go nie otrzymali.
Każde zło, każde cierpienie można wytłumaczyć tym, że to tylko życie doczesne. Po drugiej stronie czeka na wieczne szczęście u boku Wszechmogącego, kochającego Boga, a przynajmniej jest taka możliwość. Nasi przodkowie cierpieli głód i choroby, zmagali się z przeciwnościami losu i na co to wszystko? Jedno krótkie życie i koniec? Gdzie jest sens takiego istnienia?

Spekulowałem już (w innym temacie), że Bóg przyszedł do "przedludzi" z ofertą "wyprowadzenia na ludzi" i część wybrała człowieka, a część wybrała małpę. Czy takie postawienie sprawy rozwiązuje dylemat?

Nie. Jeśli mówimy o czasach przed posiadaniem przez człowieka nieśmiertelnej duszy to mówimy też o czasach przed grzechem pierworodnym. Ci którzy wybrali "małpę" musieli powiedzieć: nie dziękuję, nie chcę być w wiecznej, szczęśliwej komunii z Stwórcą. Nie wierzę w to.

A bo tu staje pytanie, czy stworzenie wolne od grzechu pierworodnego jest moralne (czyni tylko dobro), czy amoralne (czyni dobro i zło bez rozeznania). Oferta Węża w Raju wskazuje raczej na tę drugą możliwość. Ci którzy wybrali "małpę" mogli być po prostu bardzo przywiązani do tego, co Bóg kwalifikuje jako zło, a nie widzieli powodu, dla którego mieliby się od tego odwrócić. Hm?

I wybrali to, co Bóg kwalifikuje jako zło ponad wieczne i szczęśliwe życie? Korzyść zbyt duża by z niej rezygnować w imię czegokolwiek. Jeśli natomiast nie rozumieli o co toczy się gra to ciężko mówić, że dokonali jakiegokolwiek wyboru.