ErgoProxy napisał(a):
To jednak zaśmiecę. W ogóle, sprowadzanie problematyki filozoficznej do opcji Demokryt vs Arystoteles jest hm... no właśnie, hm. [...] Innymi słowy, możliwa jest sytuacja, że upada tak Demokryt, jak i Arystoteles, a my musimy dopiero wynaleźć nową filozofię Wszechświata, w sposób twórczy.
Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego napisałem:
Eubulides napisał(a):
Oczywiście, że świat można tłumaczyć także inaczej, niż zrobił to Arystoteles. Można np. w ogóle zaprzeczyć realności materii i zejść na pozycje idealistyczne - taka teoria jest również logicznie możliwa.
Odnośnie następującej wypowiedzi:
bert04 napisał(a):
Powyższe nie jest tożsame z teoriami Demokryta, który przykładowo uważał, że dobrzy ludzie składają się z innych atomów, niż źli.
Nawet przyjmując współczesne rozumienie atomu, to prawdą pozostaje, że dobrzy ludzie mają w sobie inne atomy niż źli, bo każdy atom jest innym atomem
(Troszkę humoru nie zaszkodzi). Odnosząc się jednak do dalszych informacji związanych z Daltonem, to należy stwierdzić, że
nikt nie wątpi w istnienie tego rodzaju atomów. Pytanie jest skierowane do tego, co atomem nazywał Demokryt, a więc do cząstek faktycznie niepodzielnych.
Cytuj:
Nadal poprawnie opisuje świat do pewnej granicy, choć nie uwzględniał, że atomy mogą się zmieniać i dzielić.
Słowo atom pochodzi z greckiego ἄτομος – átomos (od α-, „nie-” + τέμνω – temno, „ciąć”), oznaczającego
coś, czego nie da się przeciąć ani podzielić. Jeszcze raz: nie pytam o rzeczy oczywiste. Nie pytam o atomy, o których mówi współczesna fizyka. Pytam o to, czy w świetle współczesnej fizyki prawdziwe jest twierdzenie, że cała rzeczywistość (w tym współcześnie rozumiane atomy, fale, energie i inne postaci materii) da się sprowadzić do czegoś, co byłoby najmniejszą i faktycznie niepodzielną (czyli niezniszczalną) cząsteczką. Mam takie wrażenie, że nie (ale specjalistą od fizyki nie jestem). Jeśli jeszcze trochę niejasne są filozoficzne tego konsekwencje, to chętnie wyjaśnię to w następnym poście.