HenrykK napisał(a):
Sprawdziłem nieco i okazało się, że nawet Chińczycy wydrukowali sporo egzemplarzy wykorzystując czcionki ceramiczne.
W przyszłości wszystkie egzemplarze były niszczone i nie wiele ocalało.
Chińczycy są jednak mądrzejsi, niż się powszechnie uważa - nawet maszynę czasu wynaleźli.
HenrykK napisał(a):
Przedstawił mi Pan linki do wydań i postanowiłem skorzystać z tłumaczenia przez translatora.
Niestety , tłumaczenie wypadło absurdalnie.
Zupełnie bez sensu.
Należałoby ustalić, czy tekst jest absurdalny, czy też urządzenie marne.
Ojojoj! A to nie wiedziałeś, że tylko pierwsze trzy wydania dzieła Kopernika ukazały się w czasach walki geocentryzmu z heliocentryzmem i trafiły na Indeks ksiąg zakazanych i jakie właściwie było to
czwarte wydanie? Otóż kiedy dzieła heliocentryczne zdjęto już z indeksu, jeden z ówczesnych polskich astronomów, w 300 rocznicę śmierci Kopernika, postanowił wydać w Warszawie wznowienie dzieła "O obrotach...", ale --
w wydaniu dwujęzycznym: równoległy tekst po łacinie i po polsku. Pierwszy przekład pracy Kopernika na język nowożytny. Wydanie czwarte, z roku 1854, zawiera polską wersję tekstu.
HenrykK napisał(a):
stuck napisał(a):
A słyszał Pan, panie Henryku, że Ptolemeusz również nie miał zbyt wielkiego dorobku jako astronom-obserwator, że był głównie astronomem-teoretykiem? Nie słyszał Pan. Dlatego nie wie Pan, dlaczego kąt pełny w geometrii dzielimy na 360 stopni, a nie na przykład na 100 lub 400, i dlaczego każdy stopień kątowy dzieli się na 60 minut kątowych, a każda minuta na 60 sekund kątowych. A nie na 100. I czemu tak samo nasza godzina liczy 60 minut, każda po 60 sekund. A 100.
Widocznie astronomia rozwijała się w sferze wyobraźni, a nie obserwacji.
Masz zupełnie mylne wyobrażenie o nauce. Same dane obserwacyjne są bezwartościowe bez teorii, która jest ich uogólnieniem. Dlatego przed Darwinem biologia jako nauka nie istniała - bo była tylko kolekcjonowaniem faktów o przyrodzie.
HenrykK napisał(a):
Kto podzielił kąt na 360 stopni nie wiem, ponieważ wiedza taka nie była mi potrzebna.
Nigdy nie wiadomo, do czego się jakaś wiedza przyda... Na przykład podczas dyskusyj.
HenrykK napisał(a):
Byłem zdziwiony jak na teodolicie zobaczyłem podział na 400 stopni.
Tu akurat wyjaśnienie jest proste, a te "stopnie" na teodolicie nie nazywają się "stopnie", tylko "grady". Grady wprowadzono w geodezji po Wielkiej rewolucji Francuskiej (o której wspominasz dalej), wprowadzono je w celu
ułatwienia obliczeń. Mianowicie dzięki temu, że kąt pełny ma 400 gradów, to kąt prosty ma równo 100 gradów. Każdy grad dzieli się na części dziesiętne, nie ma podziału na 60 minut kątowych po 60 sekund każda. A skoro tak, to wystarczy zwyczajnie dodawać i odejmować liczby w systemie dziesiętnym, żeby sprawnie dodawać i odejmować wielkości kątów. Ponieważ grady są do takich celów miarą bardzo wygodną, przyjęły się w geodezji.
HenrykK napisał(a):
W Rewolucji Francuskiej wprowadzono do liczenia czasu system dziesiętny, lecz długo się nie utrzymał.
Tu masz rację. A ponieważ wiele osób o tym nie ma pojęcia, podzielę się z tobą poniżej tą wiedzą, której ci brakuje, gratis, for free i za darmo...
________________________________________
HenrykK napisał(a):
System dziesiętny został późno wprowadzony, dlatego nie dzielono czasu według niego.
Mylisz się. Dziesiętny system
pozycyjny, dziesiętny system pozycyjny
zapisu liczb został wprowadzony w Europie dość późno, bo przyjęliśmy go za pośrednictwem świata arabskiego, który zapożyczył go z Indii. Ale system dziesiętny, czyli system
liczenia dziesiątkami i ich wielokrotnościami, panował w Europie setki lat wcześniej. Świadczą o tym po pierwsze
liczebniki greckie i łacińskie: greka i łacina mają osobne słowa na 10, 100, 1000, choć nie mają osobnych pojedynczych słów na 200 czy 2000. Świadczy o tym również system zapisu liczb, który "u nas" także już w starożytności był
dziesiętny. Tyle tylko że nie był systemem pozycyjnym.
Grecy, podobnie jak i Izraelici, zapisywali liczby za pomocą liter: A=1, B=2, Γ=3, ∆=4, ... Θ=9, ale od dziesiątki począwszy swoje znaki miały
tylko wielokrotności liczby dziesięć (dlatego jest to
system dziesiętny): Ι=10, Κ=20, Λ=20, Μ=40, ... Ϙ=90. Podobnie od 100 począwszy swoje znaki miały tylko wielokrotności 100: Ρ=100, Σ=200, Τ=300, Υ=400...
Z kolei Rzymianie zapisywali liczby inaczej, na sposób zbliżony do Egipcjan. Ale również był to system dziesiętny (z drobnym usprawnieniem), bo istniały tylko symbole dla jedności (I), kolejnych potęg dziesiątki (X, C, M) oraz ich pięciokrotności (V, L, D)..
Skoro w mowie i piśmie stosowano system
dziesiętny, to dlaczego przyjęto używany do dziś system
sześćdziesiątkowy w miarach czasu (podział godziny) i kątów?
Tę dziwaczną niejednolitość zawdzięczamy
Ptolemeuszowi, autorowi modelu geocentrycznego.
Otóż Ptolemeusz pracował w
Aleksandrii w Egipcie, wielkim starożytnym mieście będącym od setek lat kluczowym centrum kultury i nauki. Biblioteka Aleksandryjska była wówczas największą biblioteką świata i wokół niej skupiał się świat nauki. Aleksandria została założona w 332 p.n.e. przez
Aleksandra Wielkiego, który wyruszył ze swoją wielką armią na podbój imperium perskiego, w skład którego wchodził między innymi Egipt. Po zajęciu Egiptu Aleksander miał już opanowaną całą zachodnią część państwa perskiego, została mu jeszcze do zdobycia Mezopotamia i wschodnie prowincje perskie. Tego również dokonał. Po zwycięskiej bitwie pod Gaugamelą wkroczył do
Babilonu, dawnej stolicy Babilonii. Aleksander niech sobie maszeruje dalej i zgarnia skarbiec króla perskiego, tym się tu nie będziemy zajmować...
Otóż w Babilonii przez
setki lat prowadzono
obserwacje astronomiczne i skrupulatnie przy tym
notowano czas i położenia ciał niebieskich. Nazbierało się tych danych sporo, wiec można je było wykorzystać, gotowe, do budowy modelu astronomicznego, do ułożenia atlasu gwiazd... Pozostawał jeden drobny kłopot...
Grecy nie dzielili czasu na tak małe jednostki jak "nasze" minuty, nie mieli takiej potrzeby. Kiedy trzeba było ograniczyć czas mówcy przemawiającemu na zgromadzeniu, używano klepsydry, bez wnikania, ile i jakich jednostek ona odmierza.
Podobnie Grecy nie dzielili kątów na stałe, niewielkie jednostki, ograniczając się w razie potrzeby do określania ich na bieżąco jako pewnych ułamków kąta prostego, np. "jedna dwudziesta kąta prostego".
A tymczasem w Mezopotamii zarówno czas, jak i kąty od pokoleń dzielono na małe jednostki, bo było to potrzebne w notowaniu obserwacji astronomicznych. Tak się jednak składa, że
cywilizacje starożytnej Mezopotamii używały pozycyjnego systemu sześćdziesiątkowego, mającego jako bazę liczbę 60, a nie 10. W tym systemie Babilończycy, gdyby poza tym jednym "szczegółem" używali naszych zwyczajów zapisu, zapisaliby np. liczbę 365 jako: (3;65), co oznacza: 3*60 + 65, tak samo jak nasze 365 oznacza faktycznie: 3*100+6*10+5*1. System sześćdziesiątkowy ma pewne zalety w stosunku do dziesiętnego, ale też pewne wady.
Ptolemeusz miał więc do dyspozycji
wiele dokładnych danych obserwacyjnych z zagarniętego Babilonu, ale
zapisanych w systemie zupełnie obcym dla Greków. W dzisiejszych czasach, mając do dyspozycji kalkulatory i komputery, po prostu przeliczylibyśmy wszystkie te dane na własny system, żeby było nam wygodniej się nimi posługiwać. Ale Ptolemeusz nie miał takich urządzeń. Co gorsze: jak widzieliśmy powyżej, grecki ani rzymski system zapisu liczb nie był pozycyjny i dlatego nawet dodawanie lub odejmowanie liczb było w nim bardziej kłopotliwe niż jest w naszym obecnym systemie. Z drugiej strony: na szczęście Grecy nie mieli wcześniej małych jednostek czasu ani miary kątów. Dlatego
Ptolemeusz wybrał najprostsze wyjście: niczego nie przeliczał, po prostu przyjął babiloński podział czasu i kątów, dzięki czemu dane od razu pasowały, wystarczyło tylko zamienić zapis
tych samych liczb mezopotamskimi klinami na zapis greckimi literami. Dlatego godzina dzieliła się u niego na 60 mniejszych jednostek, z których każda dzieliła się na 60 jeszcze mniejszych jednostek, jak u Babilończyków. Podobnie kąt pełny liczył 360 jednostek=stopni, czyli 6 * 60 jednostek, z których każda liczył 60 mniejszych jednostek, a każda z nich dzieliła się na 60 jeszcze mniejszych jednostek
Przyjęcie przez Ptolemeusza mezopotamskiego podziału czasu i kątów nikomu w świecie grecko-rzymskim nie przeszkadzało, skoro wcześniej w ogóle nie było takiego podziału. Poza tym z tego nowego dla siebie "wynalazku" początkowo korzystali
tylko uczeni, którzy zajmowali się astronomią. Nikomu innemu nadal takie drobne jednostki podziału nie były potrzebne. W łacinie nazwano nową jednostkę, 1/60 część godziny, "
minuta", czyli "malutka", zaś 1/60 część takiej małej "minuty" nazwali "drugą malutką", czyli małą drugiego stopnia: słowo "
secunda", oznacza właśnie "druga".
Po setkach lat, po upowszechnieniu zegarów mechanicznych, dokładniejszy podział czasu i kątów zaczął powoli wkraczać w życie codzienne i tak nam już zostało. Cały kłopot przez Ptolemeusza.
_____________________________________