Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt kwi 18, 2025 13:28



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1015 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63 ... 68  Następna strona
 Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm) 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00
Posty: 1496
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Przeemek napisał(a):
Atimeresie, piszesz, że datowanie opiera się 'osobno na C14 i DNA[/color]', ale to właśnie istota problemu, który staram się wskazać - te metody nie są naprawdę niezależne.
Kiedy mówisz, że tempa mutacji DNA są 'ustalone wcześniej setkami tysięcy badań genealogicznych'[/color], pomijasz kluczowy fakt: te badania genealogiczne sięgają co najwyżej kilkaset lat wstecz (gdzie mamy dokumentację historyczną). Dla głębszej przeszłości zegary molekularne muszą być kalibrowane na podstawie innych metod datowania[/color] - właśnie takich jak C14 czy innych metod radiometrycznych, które same opierają się na założeniach.
Ten problem jest dobrze znany w genetyce ewolucyjnej i nazywany jest 'kolistym rozumowaniem' - kalibrujesz zegar molekularny na podstawie datowania radiometrycznego, a następnie używasz tego zegara do 'potwierdzenia' tych samych dat.[/color]
Co więcej, nawet sami genetycy nie są zgodni co do tempa mutacji Y-DNA. Jak pokazuje dyskusja między Michaelem Hammerem https://www.newscientist.com/article/dn ... years-old/ a Eranem Elhaikiem https://www.nature.com/articles/ejhg2013303 o kórych pisałem viewtopic.php?p=1080829#p1080829 4 lata temu[/color], różni badacze używają różnych parametrów i dochodzą do dramatycznie różnych wniosków - Hammer szacuje pojawienie się pewnej linii Y-DNA na 338 000 lat temu, a Elhaik krytykuje jego metodologię jako tworzącą ]'rodzaj paradoksu czasoprzestrzennego[/color]'.
Elhaik preferuje datowanie na około 200 000 lat, ale przyznaje, że przyjmuje tę wartość częściowo dlatego, że 'pasuje do czasów ewolucyjnych obliczonych na podstawie przekonania, że linie ewolucyjne szympansa i człowieka oddzieliły się od wspólnego przodka miliony lat temu'[/color].
Trudno jest nie reagować, zwykle złymi emocjami, na twoje, niepraktykowane zamiast zwykłej odpowiedzi, broszury tekstowe, pełne, prawie w każdym zdaniu, przekrętów i nieprawd przeciw wypowiedzi partnerów dyskusji. To jakieś zboczenie powstałe na tle niepokonalnego konfliktu sześciodniowej kreacji ze zwolennikami zdrowego rozsądku i zasad w egzegezie Pisma Świętego. Dlatego, żeby nie ulec podobnemu zboczeniu, w odpowiedziach ograniczam się przeważnie do jednego a kilkudziesięciu nieprawidłowości (zresztą mam trudności wzrokowe i z palcami na klawiaturze).

Tu, na wyrażone zapotrzebowanie, zajmę się cytowanym tu problemem z datowaniem wg. Elhaika "Niezwykle stary chromosom".
Otóż kiedy F. Mendez i M.Hammer opublikowali swoje ustalenia czasu 338,000 lat temu chromosomu Afroamerykanina A. Perry'ego, zareagował na to, twórca koncepcji, że genomy Euroazjatów, począwszy od pozaafrykańskiej haplogrupy CT nie mogą pochodzić od Afrykanów, gdyż przecież zdominowani są przez rasę kaukaską, która ma swoje pochodzenie w Rosji - profesor z Moskwy i Bostonu, biochemik i geno-genealog Anatolij Klyosow (Klosow).
Zaprzyjaźniony z nim [b]Eran Elhaik starał się więc o to, by ten wiek jakoś obniżyć na potrzeby koncepcji Klosowa.[/b]

A jaki był właściwy przebieg ustaleń czasu, że w końcu wyszło 275,000 lat temu dla haplogrupy A00 Alberta Perry'ego, co, po zestawieniu z linią A0-T, wyznaczyło datowanie Y-Adama?

Otóż po rozpoznaniu prowizorycznych badań kilku genomów afrykańskich, kilkuosobowa grupka entuzjastów ustaliła dwa z nich jako najstarszych i opłaciliśmy ich głębokie badanie w opracowanym przez Thomasa Krahna programie WTY (Walk Trough Y) w laboratorium T&A Krahnów i przy międzynarodowej firmie FTDNA. Badania zostały wykonane na przełomie lat 2011/2012, z sukcesem, bo obydwa ujawniły haplogrupę powyżej dotychczasowej haplogrup afrykańskich A1 i A2 Dzięki temu zostało potwierdzone i zatwierdzone, czekające dotąd na potwierdzenie, niezwykłego wyniku zespołu F. Crucianiego, które mogło teraz otrzymać symbol A0.
Ale po tych badaniach zauważyłem, iż jest jeszcze jeden, od Alberta Perry'ego, który może być jeszcze starszym. Tym razem sam poprosiłem i opłaciłem jego badanie. Badanie wykonali w kwietniu 2012 r. Tomasz i Astrid Kranowie. Wynik okazał się jeszcze bardziej
zadziwiający, przewidujący zdecydowanie wyższy czas.

Potrzebne były jednak pewne uzupełniające badania i opracowanie specjalnej publikacji. Wyraziłem administratorce B. Schrack zgodę, by tę sprawę przejął pobliski dla FTDNA Uniwersytet Arizona.
Badaniem zajęli się F. Mendez i M. Hammer, znani paleoewolucjoniści, badacze szczątków archaików i ich zwolenników. Do matematycznych badań uzyskanych mutacji wybrali
takie matematyczne dane i wzór, który był potrzebny do obliczeń wysokiego czasu. Uzyskali więc wynik bardzo wysoki, 338,000 lat temu, jakoby zdradzający czas człowieka archaicznego, a nie współczesnego (AMH), który jednak wskazywał na ojcostwo wszystkich współczesnych ludzi.

Zauważyłem powód tak wysokiego czasu dla chromosomu Peryyu'ego. Mianowicie we wzorze obliczeń zastosowano wysoki czas na jedno pokolenie, nie pamiętam, ale około 30 lat. Tymczasem dla rówieśnika - kuzyna dla AMH - kameruńskiego szympansa, zastosowano 24 lata. Przecież zyli w podobnym środowisku i maja wspólnego, choć bardzo dalekiego przodka Sahelantropa Czadyjskiego. Prawdopodobny czas dla jednego pokolenia w linii AMH powinien być, dzięki uzyskanej rozumności wyższy od pokolenia szympansa, ale niewiele, około 26-28 lat.
Po obliczeniach wyszło mi dla Y-Adama [b]270,000-280,000 lat temu.[/b]
Opublikowałem na portalu genealogii genetycznej, co natychmiast zaakceptowali Thomas i Astrid Kranowie, B. Schrack i inni.
I tak zostało do czasu, gdy Mendez wykonał ponowne badania z porównaniem linii chromosomu AMH z linią po raz pierwszy obliczonego chromosomu neandertalczyka, 275,000 lat temu.
Proszę zauważyć dwa rysunki tych wyników już wyżej opublikowane.
Potwierdziło je badanie archeologicznego chromosomu człowieka współczesnego z marokańskiej jaskini na blisko 300,000 lat temu.


Cz mar 27, 2025 10:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53
Posty: 1793
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
george45 napisał(a):
Podobnie jak zwierzęta, jedno będzie karmiło obce, inne nie wykarmi swojego. Wybór u człowieka, instynkt u zwierzęcia? Ewolucja jak widać nie przebiega równo, choć może pod sznurek. Ale jeśli sznurek jest zawieszony na jednej wysokości, a jedni stoją w dołku inni na pagórku, to odmierzanie sznurkiem prowadzi do nierówności.

Mieszasz kilka różnych zjawisk. Różnica między instynktem zwierząt a moralnym wyborem człowieka nie polega na tym, że wszystkie zwierzęta zachowują się identycznie, a wszyscy ludzie różnie.

Nauka rozróżnia instynkt od świadomego wyboru moralnego. Instynkt u zwierząt może mieć pewne wariacje - niektóre osobniki mogą wykazywać nietypowe zachowania, ale to nie znaczy, że te wariacje są wynikiem moralnej refleksji. Gdy kotka opiekuje się szczeniakami, to nie dlatego, że dokonała moralnej oceny, że "tak będzie lepiej" - to automatyczna reakcja na specyficzne bodźce.

Z kolei człowiek dzielący się chlebem z więźniem dokonuje tego po wewnętrznej walce moralnej - rozważając własne potrzeby, potrzeby drugiej osoby, oceniając sytuację i wartości jak współczucie czy sprawiedliwość. To fundamentalna różnica.

To, co często interpretujesz jako "wybór moralny" u zwierząt, jest raczej kombinacją instynktu, mechanizmów "ewolucyjnych"(czytaj adaptacyjnych) sprzyjających przetrwaniu grupy, oraz złożonych, ale pozbawionych refleksji moralnej procesów neurobiologicznych.

Kluczowa różnica pozostaje: zwierzęta nie zastanawiają się nad etycznymi implikacjami swoich działań ani nie dokonują wyborów w oparciu o abstrakcyjne pojęcia dobra i zła, sprawiedliwości czy miłosierdzia. Jest to specyficznie ludzka zdolność, która wskazuje na naszą wyjątkową naturę jako istot moralnych.

george45 napisał(a):
Każdy człowiek, każde zwierzę, każda roślina jest unikalna, nie ma dwóch takich samych. Mówiąc o człowieku stworzonym na obraz i podobieństwo Boga, mówisz jak faszyści o wyższości rasy aryjskiej i o tym, że Bóg jest tylko z nimi. Dowody Twoje są na obraz i podobieństwo ich dowodów. Zastanów się chwilę czy tak nie jest. Przeanalizuj, czy wyznawcy innych religii, nie robią tego samego co Ty. Czym się różnisz od nich. Czym się różnisz od wyznawców ideologii komunistycznej, faszystowskiej, czy jakiejkolwiek innej. Oni też wierzą, w to co wyczytali w swoich modlitewnikach, co im ich kapłani wykładali czy wykładają w ich świątyniach.

Twoje porównanie mojej wypowiedzi do faszyzmu jest nieuzasadnionym przeskokiem logicznym. Wskazanie na unikalny charakter ludzkiej świadomości i zdolności moralnych nie ma nic wspólnego z twierdzeniem o wyższości jednej rasy nad drugą.

Zauważ, że biblijne nauczanie o człowieku stworzonym na obraz Boga dotyczy wszystkich ludzi, bez względu na rasę, płeć czy pochodzenie. To właśnie stanowi fundament równej godności każdego człowieka, co jest przeciwieństwem ideologii faszystowskiej.

Nie porównuję zwierząt czy roślin z ludźmi, by wykazać ich "niższość", a jedynie wskazuję na istnienie obiektywnych różnic w naturze świadomości, zdolności abstrakcyjnego myślenia i odpowiedzialności moralnej. To nie jest kwestia wartościowania, ale rozpoznania unikalnych cech.

Wbrew Twojemu założeniu(wszystko zrównujesz), nie twierdzę, że "wszystko jest Bogiem" - to byłby panteizm, który nie jest zgodny z chrześcijaństwem. Również nie sugeruję, że zwierzęta czy rośliny nie są unikalne lub wartościowe - wręcz przeciwnie, chrześcijaństwo widzi całe stworzenie jako cenne i godne szacunku.

Każdy z nas ma jakiś światopogląd, który wpływa na to, jak interpretujemy rzeczywistość. Różnica polega na tym, czy nasz światopogląd jest spójny wewnętrznie i czy odpowiada obserwowanej rzeczywistości. A wój światopogląd wydaje się niespójny w kilku aspektach:
- Z jednej strony porównujesz mnie do faszystów za uznanie wyjątkowości człowieka, z drugiej sam dokonujesz wartościowania, uznając wszystkie byty za równe - co jest również określonym stanowiskiem filozoficznym, kolejan idelogia, jak faszyzm i komunizm, tyle, że ze swoimi idywidualnymi cechami - bo nie jest ona neutralnym faktem.

- Zarzucasz mi religijność, jednocześnie sam proponując pogląd, który ma cechy panteistycznej religii, gdzie wszystko jest równie wartościowe i w pewnym sensie boskie.

- Przeskakujesz od biologicznych różnic między gatunkami do oskarżeń o ideologię faszystowską, co jest nielogicznym połączeniem zupełnie różnych porządków rozumowania.

george45 napisał(a):
Możesz tą interpretacje bardziej rozwinąć? Skąd ta wspólnota wierzących i jakie wyznania, sekty do niej zaliczasz? Jezus chyba nie przemawiał do chrześcijan,

Masz rację, że Jezus nie przemawiał do "chrześcijan" w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, ponieważ chrześcijaństwo jako wspólnota wyłoniło się dopiero po Jego zmartwychwstaniu.

Jezus wypowiedział te słowa do faryzeuszy, którzy pytali Go o nadejście Królestwa Bożego (Łukasza 17:20-21). Odpowiedział im, że "Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie (...) bo oto Królestwo Boże jest wśród was" (lub "w was", zależnie od tłumaczenia).
Ta wypowiedź miała kilka poziomów znaczenia:

- Wymiar wewnętrzny - Królestwo Boże to przede wszystkim duchowa rzeczywistość w sercu człowieka, gdzie Bóg panuje poprzez wiarę, miłość i posłuszeństwo. To odnowa wewnętrzna, nowe narodzenie, o którym Jezus mówił Nikodemowi (Jana 3:3).

- Wymiar wspólnotowy - Królestwo Boże było obecne "wśród nich" w osobie samego Jezusa i w społeczności Jego uczniów. Później ta wspólnota rozszerzyła się na pierwotny Kościół.

- Wymiar eschatologiczny - Królestwo Boże jest rzeczywistością, która już się rozpoczęła, ale w pełni objawi się w przyszłości.

Gdy mówię o "wspólnocie wierzących", nie ograniczam tego do konkretnego wyznania czy denominacji. Jezus modlił się o jedność wszystkich wierzących (Jana 17:20-23), a pierwotny Kościół, mimo różnic, stanowił jedną wspólnotę. Choć dziś chrześcijaństwo jest podzielone na różne wyznania, wierzę, że prawdziwy Kościół obejmuje wszystkich, którzy szczerze wierzą w Chrystusa i starają się żyć według Jego nauki, niezależnie od denominacji. "Po owocach ich poznacie....."

george45 napisał(a):
Zatem dopytam, znasz kogoś, kto znalazł Boga rozumem, emocjami, wolą, doświadczeniem?

Dobre sobie... cała historia Kościoła pełna jest przykładów osób, które znalazły Boga poprzez różne wymiary człowieczeństwa, łącznie z rozumem, emocjami, wolą i doświadczeniem.

Pomijając Biblię i tradycję apostolską w niej zawartą..... np. Saul z Tarsu (później apostoł Paweł) - poznał Chrystusa przez dramatyczne doświadczenie na drodze do Damaszku, gdzie oślepiło go światło z nieba i usłyszał głos Jezusa (Dzieje Apostolskie 9:1-9). To doświadczenie przemieniło go z prześladowcy chrześcijan w apostoła. Czy Lidia - handlarka purpurą, o której czytamy w Dziejach Apostolskich 16:14 - "Pan otworzył jej serce, tak że uważnie słuchała słów, które mówił Paweł". Jej poznanie Boga przyszło przez słuchanie i wewnętrzne otworzenie serca................. to w klejności zacznij od poczytania Patrystyki, jako namacalnych zachowanych dowodów......... np. Patrystycy tacy jak Klemens Aleksandryjski czy Orygenes tworzyli syntezę filozofii greckiej i objawienia chrześcijańskiego, pokazując jak rozum może prowadzić do głębszego zrozumienia wiary.

Paulicjanie i waldensi, często prześladowani za swoje przekonania, kładli nacisk na osobiste doświadczenie wiary i bezpośredni dostęp do Pisma Świętego, w przeciwieństwie do zinstytucjonalizowanej religii.
Tradycje Kościołów Wschodnich, z ich bogatą teologią apofatyczną i praktyką hezychazmu, oferowały głębokie doświadczeniowe poznanie Boga poprzez modlitwę i kontemplację.
Nestorianie, którzy prowadzili misje aż do Chin, łączyli intelektualne podejście do teologii z praktycznym zaangażowaniem misyjnym.

Opisani przez Broadbenta "Kościół Pielgrzymujący" różnorodni chrześcijanie od pierwszych wieków po wspólczeność z poza głównych nurtów jak Wschód i Zachód pokazują, jak wiara była przeżywana na wiele sposobów - od intelektualnych dociekań po mistyczne doświadczenia.

Te wszystkie tradycje i nurty chrześcijaństwa pokazują, że poznanie Boga zawsze realizowało się na różne sposoby - zarówno poprzez rozum, jak i doświadczenie, zarówno indywidualnie jak i wspólnotowo, zarówno w głównym nurcie jak i wśród grup marginalnych.

george45 napisał(a):
Zatem jakim świadectwem może być Pismo Święte, będące kopią kopi spisanej przez człowieka, przez człowieka wielokroć tłumaczonej, jak i przez człowieka posegregowanej i celem zaliczenia lub wyeliminowania z kanonu. Mimo tej segregacji i poprawek czynionych przez wieki wiele niespójności nie zostało wyeliminowanych do dziś.
Możliwym jest, by ktoś piszący pod natchnieniem nie potrafił zliczyć aniołów będących przy grobie Jezusa, czy też myli godzinę ukrzyżowania Jezusa? Tych niespójności jest tam bardzo wiele, tym samym te świadectwa są delikatnie mówiąc niespójne, wręcz nieudolnie kopiowane.

Zatem w jednym zdaniu ignorujesz wszystkie debaty i argumenty, jakie tylko padły już na tym forum na temat wiarygodności Biblii?

Czyli Twoim największym argumentem jest ignorancja i uprzedzenie, bez absolutnie żadnej obiektynie weryfikowalnej oferty, oprócz Twojej subiektywnie odczuwalnej filozofii? To już wolę chrześcijaństwo.....

Współczesna tekstologia biblijna opiera się na tysiącach manuskryptów, które potwierdzają dokładność przekazu tekstu. Zwoje znad Morza Martwego, odkryte w 1947 roku, zawierają fragmenty prawie wszystkich ksiąg Starego Testamentu i potwierdzają niezwykłą dokładność przekazu tekstu przez stulecia.

Pozorne niespójności w Ewangeliach, takie jak liczba aniołów przy grobie czy godzina ukrzyżowania, mogą być wyjaśnione przez różne perspektywy autorów, różne metody liczenia czasu, czy różne cele teologiczne poszczególnych Ewangelii.
Świadkowie tego samego wydarzenia często skupiają się na różnych szczegółach, co nie przeczy wiarygodności ich świadectwa.

Historycy, zarówno chrześcijańscy jak i niechrześcijańscy, uznają wartość historyczną wielu narracji biblijnych. Archeologia wielokrotnie potwierdzała historyczność miejsc, osób i wydarzeń opisanych w Biblii. Autorzy jak Tacyt, Józef Flawiusz czy Pliniusz młodszy dostarczają pozabiblijnego potwierdzenia niektórych wydarzeń z Nowego Testamentu.

Oczywiście, można kwestionować wiarygodność Biblii, ale powinna ona być oceniana według tych samych standardów co inne starożytne teksty. Pod tym względem Biblia jest ablutnych bestsellerem i "bije na głowę" każdy starożytny, dowód/dokumentwy, jest wyjątkowa pod względem ilości i jakości zachowanych manuskryptów oraz zgodności z odkryciami archeologicznymi.

Ale jak komuś nie wystarcza dorobek historyczny ludzkości....... i podważa wiarygodność Biblii jako "kopii kopii", a tymczasem wiele powszechnie akceptowanych faktów historycznych opiera się na znacznie mniejszej ilości dowodów. Na przykład, większość naszej wiedzy o Aleksandrze Wielkim pochodzi z relacji Arriana i Plutarcha, spisanych ponad 400 lat po śmierci Aleksandra. Zachowało się zaledwie kilka kopii tych dzieł, a jednak niemal nikt nie kwestionuje istnienia Aleksandra czy jego podbojów.
Podobnie większość naszej wiedzy o cesarzu Tyberiuszu pochodzi z dzieł Tacyta, którego najstarsze zachowane manuskrypty datuje się na IX wiek – ponad 800 lat po jego życiu. Dla porównania, najstarsze fragmenty Nowego Testamentu pochodzą z zaledwie kilkudziesięciu lat po opisanych wydarzeniach, a pełne manuskrypty z II i III wieku.
Bitwa pod Termopilami, w którą wierzymy na podstawie relacji Herodota – jedynego głównego źródła – spisanej kilkadziesiąt lat po wydarzeniu i zachowanej w mniejszej liczbie manuskryptów niż Biblia.

Gdybyśmy zastosowali te same standardy krytyczne do innych dzieł historycznych, to musielibyśmy odrzucić całą wiedzę o starożytności. Stosowanie takich arbitralnych kryteriów odrzucania wiarygodności historycznej Biblii, przy jednoczesnym bezkrytycznym akceptowaniu innych starożytnych źródeł opartych na znacznie mniejszej ilości dowodów, jest jaskrawą hipokryzją lub świadczy o funkcjonowaniu w bańce selektywnie dobranych informacji.


Co proponujesz jako alternatywne, obiektywnie doświadczalne źródło wiedzy o moralności i duchowości?


=============================================================

Atimeres napisał(a):
Czy naprawdę ciało Jezusa po zmartwychwstaniu było fizycznie tym samym, co przed zmartwychwstaniem? Nie było "nowym"?

Ciało Jezusa po zmartwychwstaniu miało wyjątkowy charakter - było to ciało fizyczne, ale jednocześnie przemienione. Biblia nazywa je "ciałem chwalebnym", wolnym od śmierci i ograniczeń.

Z jednej strony uczniowie początkowo nie rozpoznawali Jezusa (jak w przypadku uczniów z Emaus w Łukasza 24 czy Marii Magdaleny przy grobie), co sugeruje pewną zmianę w Jego wyglądzie. Z drugiej strony, Jezus jadł z uczniami, pozwolił Tomaszowi dotknąć swoich ran, co dowodzi fizycznej natury Jego ciała - z pewnością takiej percepcji od strony obserwatora..

Według Biblii było to połączenie fizyczności i transcendencji - Jezus mógł nagle pojawiać się w zamkniętych pomieszczeniach, a jednocześnie spożywać pokarm - wskazuje na nowy rodzaj cielesności, który nie jest ani czystym duchem, ani zwykłym ciałem podlegającym prawom fizycznym i śmierci.

Apostoł Paweł w 1 Liście do Koryntian (rozdział 15) opisuje ten stan jako przemianę z "ciała ziemskiego" w "ciało niebieskie" - różne od obecnego, ale wciąż pozostające w pewnej ciągłości z nim, podobnie jak ziarno z którego wyrosła roślina.

To ciało zmartwychwstałe Chrystusa jest zapowiedzią i wzorem naszego przyszłego zmartwychwstania, które obejmie przemianę całej naszej istoty, a nie tylko ducha.


Cz mar 27, 2025 10:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00
Posty: 1496
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Przeemek napisał(a):

Po pierwsze........ szczególnie na drugim obrazku, zawarta jest wewnętrzna sprzeczność trudna do przeoczenia. W tytule widnieje 'Potwierdzony Kreacjonizm Ewolucjonistyczny'[/color], a diagram próbuje pogodzić dwie drastycznie różne daty Y-Adama:
- 'Y-ADAM (?)' [/color]umieszczony 7 milionów lat temu, powiązany z Sahelantropem Czadyjskim
- 'Y-ADAM A00-T'[/color] datowany na 275 tysięcy lat temu
Ta próba pogodzenia dwóch różnych 'Y-Adamów' tworzy logiczną sprzeczność. Z definicji, Y-chromosomalny Adam to najnowszy wspólny przodek wszystkich współcześnie żyjących mężczyzn w linii ojcowskiej. Nie może być dwóch Y-Adamów - jeśli Sahelantrop byłby rzeczywiście Y-Adamem, to nie mógłby nim być również osobnik żyjący 275 tysięcy lat temu.
Te dane jednoznacznie wskazują, że standardowe datowanie Y-Adama na 275 tysięcy lat, a tym bardziej sugestia istnienia wcześniejszego Y-Adama 7 milionów lat temu, nie wytrzymuje konfrontacji z empirycznie mierzonym tempem mutacji chromosomu Y. Pełen dostęp dopracy na https://www.semanticscholar.org/paper/E ... dffe6aa7c1
To właśnie ta zgodność empirycznie mierzonych temp mutacji z modelem młodej chronologii - oraz ich drastyczna niezgodność z modelem długiej chronologii - stanowi najmocniejszy argument na rzecz reinterpretacji standardowego datowania Y-chromosomalnego Adama.
Czy nie uważasz, że dane te zasługują na poważne rozważenie, skoro model z młodszą chronologią lepiej pasuje do empirycznych pomiarów tempa mutacji i do znanych historycznych wzorców demograficznych?

Te dwa rysunki, pod którymi nie udało się umieścić objaśnień (są one tu wyżej) Pokazują jedną linię Y-Adama, wspólnego przodka wszystkich współczesnych ludzi, ale to dotyczy ostatnie wspólnego przodka Od niego linia w Górę biegnie tylko do PIERWSZEGO wspólnego przodka, eukariota.
W postępie badań genomów (gdy je będziemy mieć) kolejnych archaików będziemy mieć kolejnych Y-Adamów z już ustalonym oznakowaniem: A00, A000, A0000 itd., tak jak mamy wspólnych przodków: dziadków, pradziadków i kolejnych pradziadków z oznakowaniem pra-pra, pra-pra-pra, pra-pra-pra-pra itd


Cz mar 27, 2025 10:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53
Posty: 1793
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Atimeres napisał(a):
Trudno jest nie reagować, zwykle złymi emocjami, na twoje, niepraktykowane zamiast zwykłej odpowiedzi, broszury tekstowe, pełne, prawie w każdym zdaniu, przekrętów i nieprawd przeciw wypowiedzi partnerów dyskusji. To jakieś zboczenie powstałe na tle niepokonalnego konfliktu sześciodniowej kreacji ze zwolennikami zdrowego rozsądku i zasad w egzegezie Pisma Świętego. Dlatego, żeby nie ulec podobnemu zboczeniu, w odpowiedziach ograniczam się przeważnie do jednego a kilkudziesięciu nieprawidłowości (zresztą mam trudności wzrokowe i z palcami na klawiaturze).

Aha..... czyli skończyłeś już z konkretami, i przechodzisz do pustych i bezwartościowych opinii, obrażając "przy okazji" adwersarza? Uważasz to za lepsze "zachowanie", niż "niepraktykowane zamiast zwykłej odpowiedzi, broszury tekstowe,"?

Myślisz, że pisząc 'zdrowym rozsądku i zasadach w egzegezie Pisma Świętego' - czyli według ciebie 'zdrowy rozsądek' to przyjmowanie bez pytania interpretacji narzuconych przez tradycję scholastyczną? To samo rozumowanie, które przez stulecia broniło geocentryzmu wbrew danym obserwacyjnym?

Mógłbym napisać Ci jakiego rodzaju jest to "zdrowy rozsądek" w swojej opinii, ale sobie odpuszczę tym razem.....


Atimeres napisał(a):
Tu, na wyrażone zapotrzebowanie, zajmę się cytowanym tu problemem z datowaniem wg. Elhaika "Niezwykle stary chromosom".
Otóż kiedy F. Mendez i M.Hammer opublikowali swoje ustalenia czasu 338,000 lat temu chromosomu Afroamerykanina A. Perry'ego, zareagował na to, twórca koncepcji, że genomy Euroazjatów, począwszy od pozaafrykańskiej haplogrupy CT nie mogą pochodzić od Afrykanów, gdyż przecież zdominowani są przez rasę kaukaską, która ma swoje pochodzenie w Rosji - profesor z Moskwy i Bostonu, biochemik i geno-genealog Anatolij Klyosow (Klosow).
Zaprzyjaźniony z nim [b]Eran Elhaik starał się więc o to, by ten wiek jakoś obniżyć na potrzeby koncepcji Klosowa.[/b]

A jaki był właściwy przebieg ustaleń czasu, że w końcu wyszło 275,000 lat temu dla haplogrupy A00 Alberta Perry'ego, co, po zestawieniu z linią A0-T, wyznaczyło datowanie Y-Adama?

Otóż po rozpoznaniu prowizorycznych badań kilku genomów afrykańskich, kilkuosobowa grupka entuzjastów ustaliła dwa z nich jako najstarszych i opłaciliśmy ich głębokie badanie w opracowanym przez Thomasa Krahna programie WTY (Walk Trough Y) w laboratorium T&A Krahnów i przy międzynarodowej firmie FTDNA. Badania zostały wykonane na przełomie lat 2011/2012, z sukcesem, bo obydwa ujawniły haplogrupę powyżej dotychczasowej haplogrup afrykańskich A1 i A2 Dzięki temu zostało potwierdzone i zatwierdzone, czekające dotąd na potwierdzenie, niezwykłego wyniku zespołu F. Crucianiego, które mogło teraz otrzymać symbol A0.
Ale po tych badaniach zauważyłem, iż jest jeszcze jeden, od Alberta Perry'ego, który może być jeszcze starszym. Tym razem sam poprosiłem i opłaciłem jego badanie. Badanie wykonali w kwietniu 2012 r. Tomasz i Astrid Kranowie. Wynik okazał się jeszcze bardziej
zadziwiający, przewidujący zdecydowanie wyższy czas.

Potrzebne były jednak pewne uzupełniające badania i opracowanie specjalnej publikacji. Wyraziłem administratorce B. Schrack zgodę, by tę sprawę przejął pobliski dla FTDNA Uniwersytet Arizona.
Badaniem zajęli się F. Mendez i M. Hammer, znani paleoewolucjoniści, badacze szczątków archaików i ich zwolenników. Do matematycznych badań uzyskanych mutacji wybrali
takie matematyczne dane i wzór, który był potrzebny do obliczeń wysokiego czasu. Uzyskali więc wynik bardzo wysoki, 338,000 lat temu, jakoby zdradzający czas człowieka archaicznego, a nie współczesnego (AMH), który jednak wskazywał na ojcostwo wszystkich współczesnych ludzi.

Zauważyłem powód tak wysokiego czasu dla chromosomu Peryyu'ego. Mianowicie we wzorze obliczeń zastosowano wysoki czas na jedno pokolenie, nie pamiętam, ale około 30 lat. Tymczasem dla rówieśnika - kuzyna dla AMH - kameruńskiego szympansa, zastosowano 24 lata. Przecież zyli w podobnym środowisku i maja wspólnego, choć bardzo dalekiego przodka Sahelantropa Czadyjskiego. Prawdopodobny czas dla jednego pokolenia w linii AMH powinien być, dzięki uzyskanej rozumności wyższy od pokolenia szympansa, ale niewiele, około 26-28 lat.
Po obliczeniach wyszło mi dla Y-Adama [b]270,000-280,000 lat temu.[/b]
Opublikowałem na portalu genealogii genetycznej, co natychmiast zaakceptowali Thomas i Astrid Kranowie, B. Schrack i inni.
I tak zostało do czasu, gdy Mendez wykonał ponowne badania z porównaniem linii chromosomu AMH z linią po raz pierwszy obliczonego chromosomu neandertalczyka, 275,000 lat temu.
Proszę zauważyć dwa rysunki tych wyników już wyżej opublikowane.
Potwierdziło je badanie archeologicznego chromosomu człowieka współczesnego z marokańskiej jaskini na blisko 300,000 lat temu.

Oooo....... widzę, że jak "chcesz", to potrafisz odnosić się do:"broszury tekstowe, pełne, prawie w każdym zdaniu, przekrętów i nieprawd " - i to wiele dłuższych, bardziej pogmatwanych "prawd" na bazie założeń? To ci nie przeszkadza? A moje o wiele krótsze i merytoryczne teksty to już jest problem.....


Przywoływanie kontekstu historycznego odkrycia chromosomu Y Alberta Perry'ego - nie zwraca uwagi na kilka istotnych aspektów:

Po pierwsze, artykuł Elhaika i współpracowników, który przesłałem w całości, to bezpośrednia krytyka pracy Mendeza i Hammera. Autorzy szczegółowo analizują metodologiczne błędy, które doprowadziły do zawyżonego datowania Y-Adama na 338 000 lat. Po ich korekcie, wynik to 208 300 lat (95% CI=163 900–260 200), czyli znacznie mniej niż pierwotnie ogłoszono.
Co ciekawe, w swojej relacji piszesz, że sam zauważyłeś problem z wysokim czasem jednego pokolenia przyjętym przez Mendeza (około 30 lat) i po własnych obliczeniach otrzymałeś datę 270 000-280 000 lat. Elhaik również krytykuje właśnie ten aspekt, pisząc: 'By using a lower bound of 20 years, an average of 30 years, and an upper bound of 40 years, Mendez et al reduced the number of generations per unit time, and further inflated the TMRCA estimate.' [ https://www.nature.com/articles/ejhg2013303 ]

Sugerujesz, że Elhaik działał z motywacji osobistych, chcąc 'obniżyć wiek na potrzeby koncepcji Kłosowa'. Jednak artykuł Elhaika https://www.nature.com/articles/ejhg2013303 przedstawia konkretne, merytoryczne argumenty przeciwko metodologii Mendeza, które są niezależnie weryfikowalne:
- Błędne wyprowadzenie tempa mutacji Y z danych autosomalnych
- Ignorowanie wcześniej ustalonych temp mutacji Y-chromosomu
- Porównywanie nierównych długości chromosomów
- Stosowanie niestandardowych przedziałów ufności


Każdy z tych problemów przyczynił się do zawyżenia datowania. Co więcej, Elhaik wykazuje, że datowanie Y-Adama na ponad 300 000 lat jest niespójne z datowaniem mtDNA, chromosomu X i autosomów, co stanowi poważny problem z punktu widzenia genetyki populacyjnej.

Warto też zauważyć, że twój opis potwierdza to, co podkreślałem wcześniej - różne założenia metodologiczne prowadzą do drastycznie różnych wniosków dotyczących datowania, a kwestie takie jak tempo mutacji, średni wiek pokolenia czy wybór modelu statystycznego mają fundamentalne znaczenie dla ostatecznych wyników.


Cz mar 27, 2025 11:24
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00
Posty: 1496
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Jebel Irhoud - nisza skalna w Maroku nad brzegiem Atlantyku,
ze szczątkami szkieletu Człowieka z Jebel Irhoud (Dżebel Irhoud)
Tak wygląda czaszka pierwszego człowieka współczesnego (Automically Modern Human, AMH)
datowana na około 300 tysięcy lat temu,
uznanego za współczesnego dla Y-Adama z 275 tys. lat temu
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... Irhoud.jpg


Cz mar 27, 2025 11:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53
Posty: 1793
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Atimeres napisał(a):
Te dwa rysunki, pod którymi nie udało się umieścić objaśnień (są one tu wyżej) Pokazują jedną linię Y-Adama, wspólnego przodka wszystkich współczesnych ludzi, ale to dotyczy ostatnie wspólnego przodka Od niego linia w Górę biegnie tylko do PIERWSZEGO wspólnego przodka, eukariota.
W postępie badań genomów (gdy je będziemy mieć) kolejnych archaików będziemy mieć kolejnych Y-Adamów z już ustalonym oznakowaniem: A00, A000, A0000 itd., tak jak mamy wspólnych przodków: dziadków, pradziadków i kolejnych pradziadków z oznakowaniem pra-pra, pra-pra-pra, pra-pra-pra-pra itd

Rozumiem, że próbujesz przedstawić koncepcję, w której istnieje jedna ciągła linia od współczesnego Y-Adama (A00-T, 275 tys. lat temu) aż do pierwszego wspólnego przodka (eukariota)?

Jednak nadal pozostaje fundamentalny problem terminologiczny i koncepcyjny. Termin 'Y-chromosomalny Adam' ma w genetyce ściśle określone znaczenie - to najnowszy wspólny przodek wszystkich obecnie żyjących mężczyzn w linii ojcowskiej. Nie można więc mówić o 'kolejnych Y-Adamach' (A00, A000, itd.) - byłoby to sprzeczne z samą definicją tego terminu.

Gdybyśmy znaleźli genom jakiegoś archaicznego hominina, który byłby starszy niż obecny Y-Adam, ale nie byłby przodkiem wszystkich współczesnych mężczyzn, nie mógłby on zostać nazwany 'Y-Adamem' - byłby po prostu kolejnym odgałęzieniem na drzewie filogenetycznym, które ostatecznie wymarło.

Co do głównego tematu naszej dyskusji - czy nie uważasz, że wyniki badań Jeansona są znaczące? Pokazują one, że przy zastosowaniu empirycznie mierzonego tempa mutacji Y-chromosomu, datowanie Y-Adama powinno być znacznie młodsze niż konwencjonalne 275 tys. lat. Co więcej, model z młodszą chronologią (około 4500 lat) wykazuje zadziwiającą zgodność z historycznymi wzorcami demograficznymi, szczególnie przy zastosowaniu korzenia 'Gamma', który osiąga 90% zgodności z danymi historycznymi.

Te wyniki zasługują na poważne rozważenie, ponieważ opierają się na bezpośrednio mierzalnych parametrach genetycznych, a nie na założeniach teoretycznych.


Cz mar 27, 2025 11:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00
Posty: 1496
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Tak wygląda czaszka człowieka z Jebel Irhoud (Dzebel Irhoud), najwcześniejszego współczesnego człowieka,
(Anatomically Modern Human, AMH) z około 300 tysięcy lat temu, uznanego za rówieśnika Y-Adama,
datowanego genetycznie na 275 tysięcy lat temu. Daty mają jednak wyznaczony margines błędu
w jedną lub drugą stronę.
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... Irhoud.jpg


Cz mar 27, 2025 11:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53
Posty: 1793
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Atimeres napisał(a):
Jebel Irhoud - nisza skalna w Maroku nad brzegiem Atlantyku,
ze szczątkami szkieletu Człowieka z Jebel Irhoud (Dżebel Irhoud)
Tak wygląda czaszka pierwszego człowieka współczesnego (Automically Modern Human, AMH)
datowana na około 300 tysięcy lat temu,
uznanego za współczesnego dla Y-Adama z 275 tys. lat temu
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... Irhoud.jpg


Atimeres napisał(a):
Tak wygląda czaszka człowieka z Jebel Irhoud (Dzebel Irhoud), najwcześniejszego współczesnego człowieka,
(Anatomically Modern Human, AMH) z około 300 tysięcy lat temu, uznanego za rówieśnika Y-Adama,
datowanego genetycznie na 275 tysięcy lat temu. Daty mają jednak wyznaczony margines błędu
w jedną lub drugą stronę.
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... Irhoud.jpg

Trzeba zwrócić uwagę na kilka kluczowych problemów z tą interpretacją:

Po pierwsze, datowanie szczątków z Jebel Irhoud jest dalekie od jednoznacznego. Dr. David Menton w swojej analizie "On the Evolutionary Road to Morocco?" https://answersingenesis.org/human-evol ... d-morocco/ wskazuje, że te same skamieniałości były początkowo datowane na zaledwie 40 tysięcy lat. Dopiero po zastosowaniu różnych metod otrzymano szerokie spektrum dat: od 90-190 tysięcy lat (rezonans elektronowy), przez 160 tysięcy lat (datowanie sprzężone U-series), aż po 337-374 tysięcy lat (datowanie stadium izotopu morskiego). Jak trafnie zauważa Menton: "Człowiek z dwoma zegarami nigdy nie wie, która jest godzina."

Co więcej, zastosowana metoda termoluminescencji, która dała wynik 315 000 ± 34 000 lat, ma margines błędu przekraczający 10%. Oznacza to zakres od 281 000 do 349 000 lat - różnica ponad 21% domniemanego wieku! Jak pisze Menton: "To trudno nazwać precyzyjną metodą datowania, nawet według konwencjonalnych standardów."

Co do powiązania z Y-Adamem - najnowsze badania nad rzeczywistym tempem mutacji chromosomu Y przynoszą zupełnie inne wnioski. Badania prowadzone przez dr. Nathaniela Jeansona wykazały, że tempo mutacji chromosomu Y jest 10-17 razy wyższe niż zakładano w modelach ewolucyjnych. Przy zastosowaniu rzeczywistych, mierzalnych temp mutacji, cała różnorodność chromosomu Y może być wyjaśniona w ramach około 4500 lat....ale to już wiesz, jedyny twój argument to "zboczenie, przekręty, nieprawda..."..cóż..... masz prawo do swojej opinii........


Inny artykuł "Homo erectus to Modern Man: Evolution or Human Variability?" https://answersingenesis.org/human-evol ... riability/ , który pokazuje, że cechy morfologiczne takie jak masywne łuki brwiowe, spłaszczone czoło czy prognacja twarzy - wszystkie uważane za "prymitywne" - mogą wynikać z czynników dietetycznych i środowiskowych. Np. badania Custance'a cytowane w artykule wykazały, że spożywanie surowego lub częściowo ugotowanego pożywienia w dzieciństwie powoduje wzmocnienie mechanizmu szczękowego, deformując czaszkę poprzez obniżenie czoła i uwydatnienie łuków brwiowych. Już w latach 80. XX wieku znaleziono w Australii czaszki współczesnych ludzi (Kow Swamp) datowane na mniej niż 15 000 lat, które wykazywały cechy typowe dla Homo erectus.


Baraminologiczna analiza Todda Wooda https://answersingenesis.org/arj/v3/hom ... nology.pdf dodatkowo komplikuje obraz, klasyfikując Homo habilis, Homo rudolfensis i nawet Australopithecus sediba jako członków ludzkiego holobaraminu, co sugeruje, że różnice morfologiczne, które ewolucjoniści interpretują jako dowód ewolucji, są w rzeczywistości przejawem normalnej zmienności ludzkiej.

Jak widać, zamiast potwierdzać ewolucyjną narrację, skamieniałości z Jebel Irhoud i ich powiązanie z Y-Adamem rodzą więcej pytań niż odpowiedzi w ramach modelu ewolucyjnego, a jednocześnie doskonale wpisują się w model kreacjonistyczny zakładający początkową różnorodność i szybkie rozprzestrzenianie się populacji ludzkiej po globalnym potopie.


Cz mar 27, 2025 16:30
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00
Posty: 1496
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Przeemek napisał(a):
Atimeres napisał(a):
Jebel Irhoud - nisza skalna w Maroku nad brzegiem Atlantyku,
ze szczątkami szkieletu Człowieka z Jebel Irhoud (Dżebel Irhoud)
Tak wygląda czaszka pierwszego człowieka współczesnego (Automically Modern Human, AMH)
datowana na około 300 tysięcy lat temu,
uznanego za współczesnego dla Y-Adama z 275 tys. lat temu
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... Irhoud.jpg

Atimeres napisał(a):
Tak wygląda czaszka człowieka z Jebel Irhoud (Dzebel Irhoud), najwcześniejszego współczesnego człowieka,
(Anatomically Modern Human, AMH) z około 300 tysięcy lat temu, uznanego za rówieśnika Y-Adama,
datowanego genetycznie na 275 tysięcy lat temu. Daty mają jednak wyznaczony margines błędu
w jedną lub drugą stronę.
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... Irhoud.jpg
Nie zmęczyłeś się ponownie tym poszukiwaniem serii kolejnych haków przeciw nauce, której pochodzenie Stolica Apostolska przecież Panu Bogu przypisuje?

[quoteTrzeba zwrócić uwagę na kilka kluczowych problemów z tą interpretacją:
Po pierwsze, datowanie szczątków z Jebel Irhoud jest dalekie od jednoznacznego. Dr. David Menton w swojej analizie "On the Evolutionary Road to Morocco?"[/color] https://answersingenesis.org/human-evol ... d-morocco/ wskazuje, że te same skamieniałości były początkowo datowane na zaledwie 40 tysięcy lat. Dopiero po zastosowaniu różnych metod otrzymano szerokie spektrum dat: od 90-190 tysięcy lat (rezonans elektronowy), przez 160 tysięcy lat (datowanie sprzężone U-series), aż po 337-374 tysięcy lat (datowanie stadium izotopu morskiego). Jak trafnie zauważa Menton: "Człowiek z dwoma zegarami nigdy nie wie, która jest godzina."[/color][/quote]40 - to był zakres błędu datowania. Poza tym początkowo była taka dezorientacja jak po zbadaniu genetycznym Perr'ego! I zależy od tego, jaki element był wtedy badany! Teraz maja już setki elementów./quote/

Cytuj:
Co więcej, zastosowana metoda termoluminescencji, która dała wynik 315 000 ± 34 000 lat, ma margines błędu przekraczający 10%. Oznacza to zakres od 281 000 do 349 000 lat - różnica ponad 21% domniemanego wieku! Jak pisze Menton: "To trudno nazwać precyzyjną metodą datowania, nawet według konwencjonalnych standardów."[/color]
Taki zakres błędu to normalka. W czym ona przeszkadza? Jest to datowanie tylko archeologiczne i pewnie C14. Nie genetyczne

Cytuj:
Co do powiązania z Y-Adamem - najnowsze badania nad rzeczywistym tempem mutacji chromosomu Y przynoszą zupełnie inne wnioski. Badania prowadzone przez dr. Nathaniela Jeansona wykazały, że tempo mutacji chromosomu Y jest 10-17 razy wyższe niż zakładano w modelach ewolucyjnych. Przy zastosowaniu rzeczywistych, mierzalnych temp mutacji, cała różnorodność chromosomu Y może być wyjaśniona w ramach około 4500 lat....ale to już wiesz, jedyny twój argument to "zboczenie, przekręty, nieprawda..."..cóż..... masz prawo do swojej opinii........
Modele ewolucyjne nie obchodzą nas; dotyczą badania populacji. tam tempo mutacji oznacza coś innego niż w genealogii, pojedynczej linii Y-DNA


Cytuj:
Inny artykuł "Homo erectus to Modern Man: Evolution or Human Variability?"[/color] https://answersingenesis.org/human-evol ... riability/ , który pokazuje, że cechy morfologiczne takie jak masywne łuki brwiowe, spłaszczone czoło czy prognacja twarzy - wszystkie uważane za "prymitywne" - mogą wynikać z czynników dietetycznych i środowiskowych. Np. badania Custance'a cytowane w artykule wykazały, że spożywanie surowego lub częściowo ugotowanego pożywienia w dzieciństwie powoduje wzmocnienie mechanizmu szczękowego, deformując czaszkę poprzez obniżenie czoła i uwydatnienie łuków brwiowych. Już w latach 80. XX wieku znaleziono w Australii czaszki współczesnych ludzi (Kow Swamp) datowane na mniej niż 15 000 lat, które wykazywały cechy typowe dla Homo erectus.
Nie czynniki żywieniowe tworzą te deformacje, lecz genetyczne, na podobnej zasadzie jak paleogenetyka zarodkowa; może się uaktywnić w życiu osobniczym.


Cytuj:
Baraminologiczna analiza Todda Wooda https://answersingenesis.org/arj/v3/hom ... nology.pdf dodatkowo komplikuje obraz, klasyfikując Homo habilis, Homo rudolfensis i nawet Australopithecus sediba jako członków ludzkiego holobaraminu, co sugeruje, że różnice morfologiczne, które ewolucjoniści interpretują jako dowód ewolucji, są w rzeczywistości przejawem normalnej zmienności ludzkiej.
Są one jednak uwarunkowane zapisami genetyki z przeszłości.

Cytuj:
Jak widać, zamiast potwierdzać ewolucyjną narrację, skamieniałości z Jebel Irhoud i ich powiązanie z Y-Adamem rodzą więcej pytań niż odpowiedzi w ramach modelu ewolucyjnego, a jednocześnie doskonale wpisują się w model kreacjonistyczny zakładający początkową różnorodność i szybkie rozprzestrzenianie się populacji ludzkiej po globalnym potopie.
Namęczyłeś się i nic z tego nie wyszło. Ja tez spociłem się wyszukiwaniem znaczników barwienia tekstu, bo jeszcze nie czas na pisanki, a przeszkadzają w czytaniu!


Cz mar 27, 2025 17:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00
Posty: 1496
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Co do baraminologii, to tłumaczyłem już iż pewne biologiczne jakby luzy między gatunkami to rezultat zaistnienia nowych, jeszcze niedopasowanych do środowiska zmian genetycznych. Powstające wtedy indywidua po prostu wymierały, ale same mutacje genetyczne pozostały w odgałęzieniach, którym udało się przetrwać i są dziedziczone przez następne pokolenia.


Cz mar 27, 2025 17:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 18, 2018 8:59
Posty: 2735
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Przeemek napisał(a):
[ Kluczowa różnica pozostaje: zwierzęta nie zastanawiają się nad etycznymi implikacjami swoich działań ani nie dokonują wyborów w oparciu o abstrakcyjne pojęcia dobra i zła, sprawiedliwości czy miłosierdzia. Jest to specyficznie ludzka zdolność, która wskazuje na naszą wyjątkową naturę jako istot moralnych.

Zwierzę „dzieli się chlebem” instynktownie – zasługa żadna spowodował to instynkt, coś poza umysłem – ocenia człowiek.
Człowiek, by podjąć decyzję, czy podzielić się chlebem, musi podjąć walkę wewnętrzną, taki handelek, dam – może mi zabraknąć, nie dam – zostanie mi to poczytane jako grzech, dam – okażę miłosierdzie i mówią, że dobro wraca, itd. To efekt działania umysłu, tworzącego ego. Ja (ego) człowiek, jestem na obraz i podobieństwo, zwierzę to zwierzę. Ja człowiek mam jeść zwierzę, a nie odwrotnie. Ja człowiek jestem oddzielony od reszty workiem skurzanym w którym jestem zamknięty i poprzez czułki obserwuje uniwersum. Ja człowiek ustalam na papierze granice mojej posesji i prawo własności do rzeczy ruchomych, zwierząt, roślin, dzieci, współmałżonka…. Ja człowiek wiem co jest dobrem, a co złem, jeśli uważasz inaczej zapytaj innego człowieka, gdy zaprzeczy, to świadczyć będzie, że się myli. Czy człowiek – istota o takiej „moralności” może mieć jakiekolwiek wątpliwości, że jest stworzony on i tylko on, na obraz i podobieństwo Boga?

Przeemek napisał(a):
Twoje porównanie mojej wypowiedzi do faszyzmu jest nieuzasadnionym przeskokiem logicznym. Wskazanie na unikalny charakter ludzkiej świadomości i zdolności moralnych nie ma nic wspólnego z twierdzeniem o wyższości jednej rasy nad drugą.
Wbrew Twojemu założeniu(wszystko zrównujesz), nie twierdzę, że "wszystko jest Bogiem" - to byłby panteizm, który nie jest zgodny z chrześcijaństwem. Również nie sugeruję, że zwierzęta czy rośliny nie są unikalne lub wartościowe - wręcz przeciwnie, chrześcijaństwo widzi całe stworzenie jako cenne i godne szacunku.


Zarówno faszyzm, komunizm, buddyzm, chrześcijaństwo, islam jaki i wiele innych religii, światopoglądów, opiera się na wierze. Nasza nacja jest naj, od każdego według jego umiejętności – każdemu według jego potrzeb, jeden Bóg w trzech osobach, jedynym Bogiem jest Allach itd. Każdy ma setki objawień, cudów, dowodów naukowych na słuszność swej wiaro-teorii.
Popatrz, jak wybielasz swój chrześcijański światopogląd. Piszesz „chrześcijaństwo widzi całe stworzenie jako cenne i godne szacunku”. Skoro by tak widziało nawet zwierzęta, to zapewne nie narzucałoby swej wiary ogniem i mieczem, nie paliłoby innowierców na stosach. Różnica miedzy faszyzmem, komunizmem, islamem owszem jest. Różnią się treścią wyroków i metodami uśmiercania.
Tłumaczenia popełnionych zbrodni są identyczne: To były lata błędów i wypaczeń. Wiarę/władzę trzeba było umacniać, ofiary się zdarzają, to nieuniknione itd.


Przeemek napisał(a):
Jezus wypowiedział te słowa do faryzeuszy, którzy pytali Go o nadejście Królestwa Bożego (Łukasza 17:20-21). Odpowiedział im, że "Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie (...) bo oto Królestwo Boże jest wśród was" (lub "w was", zależnie od tłumaczenia).
Ta wypowiedź miała kilka poziomów znaczenia:[…]

Wracamy do kopi zrobionych z kopii i tłumaczeń tych kopii. Mamy ich co najmniej trzy:
Jest w was.
Jest pośród was
Jest w was i pośród was.
Spójrz, w Biblii dokonał się cud. Oryginał przemienił się w trzy oryginały. A Ty, nie wiem z którego oryginału dokonałeś jeszcze rozmnożenia według swego widzimisię, na trzy wymiary. Tak działa umysł, nie tylko u ciebie ale również działał on u tych co słuchali Jezusa, opowiadali o tym co usłyszeli dodając swoje interpretacje coś na kształt Twoich „wymiarów”. Potem ktoś zapisał, dodając swoje „wymiary”, ktoś przepisał poprawiając nieczytelny lub nie zrozumiały dla niego zapis, na czytelny i zrozumiały dla niego itd.
To tak może na chłopski rozum, gdzie to Królestwo jest? Moim zdaniem zarówno w nas, jak i pośród nas. Najpierw proponuję odkryć je w sobie, by ujrzeć, że jest ono również pośród nas Tak jak dokonał tego Jezus.




Przeemek napisał(a):
george45 napisał(a):
Zatem dopytam, znasz kogoś, kto znalazł Boga rozumem, emocjami, wolą, doświadczeniem?

Dobre sobie... cała historia Kościoła pełna jest przykładów osób, które znalazły Boga poprzez różne wymiary człowieczeństwa, łącznie z rozumem, emocjami, wolą i doświadczeniem.

Przemku, jaja sobie robisz. Piszesz o opowieściach ludzi, którzy mówią, że znaleźli Boga. Ich opowieści, zachowanie, sposób bycia inni ludzie (sędziowie współwyznawcy) osądzili i wydali wyrok:
Przeprowadzone badania wykluczają schizofrenię!!! To jest niemożliwe, by ktoś dokonał takich czynów, nie znalazłszy wcześniej Boga!!! On znalazł Boga!!! On zginął za Boga!!! On rozsławiał Boga ogniem i mieczem z narażeniem życia!!! Zróbmy go Świętym, wynieśmy na ołtarze!!! Postawmy mu pomniki!!!

Przeemek napisał(a):
Pozorne niespójności w Ewangeliach, takie jak liczba aniołów przy grobie czy godzina ukrzyżowania, mogą być wyjaśnione […]
Co proponujesz jako alternatywne, obiektywnie doświadczalne źródło wiedzy o moralności i duchowości?
Dla chcącego fanatyka, nie ma rzeczy niemożliwych. Na Arce umiejscowi parę największych dinozaurów tasiemca w jego wnętrznościach i muszki w odchodach.

Alternatywą jest świadomość.
Fryderyk Nietzsche napisał gdzieś, że wszelka moralność to interpretacja. Coś więc może być moralne w tym kraju, a niemoralne w ościennym, coś może być moralne dla muzułmanina, a niemoralne dla hinduisty, moralne dla chrześcijanina, a niemoralne dla dźainisty. Albo coś może być moralne dla starszego pokolenia, a niemoralne dla młodszego. To wszystko jest względne — opiera się na opiniach, ale jest fikcją. Fakt jest po prostu faktem. Nagi fakt jest faktem — nie jest moralny ani niemoralny, czysty ani nieczysty.
Wyobraź sobie świat bez istot ludzkich. Co byłoby wtedy czyste, a co nieczyste? Wszystko by po prostu „było”. Nic nie byłoby ani czyste, ani nie czyste, nic nie byłoby ani dobre ani złe. Gdy pojawia się człowiek, pojawia się umysł. Umysł dzieli. Mówi, że „to” jest dobre, a „tamto” złe.


Pt mar 28, 2025 7:10
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00
Posty: 1496
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Grzesiowi45 ku przemyśleniom

Opublikowany:21 kwietnia 2021 r
Ewolucja sieci genetycznych dla ludzkiej kreatywności
Igor Zwir et al 
Molecular Psychiatry tom  27 ,  strony 354–376 ( 2022 ) Cytuj ten artykuł
Genetyka
Neuronauka
Psychologia
Abstrakt
Genetyczne podstawy pojawienia się kreatywności u współczesnych ludzi pozostają tajemnicą, pomimo sekwencjonowania genomów szympansów i neandertalczyków, naszych najbliższych krewnych hominidów. Metody oparte na danych pozwoliły nam odkryć sieci genów rozróżniających trzy główne systemy osobowości i zdolności adaptacyjnych współczesnego człowieka: reaktywność emocjonalną, samokontrolę i samoświadomość. Teraz zidentyfikowaliśmy, które z tych genów są obecne u szympansów i neandertalczyków. Powtórzyliśmy nasze odkrycia w oddzielnych analizach trzech genomów neandertalczyków o dużym zasięgu. Odkryliśmy, że neandertalczycy mieli prawie takie same geny reaktywności emocjonalnej jak szympansy, a pod względem liczby genów dotyczących zarówno samokontroli, jak i samoświadomości plasowali się pośrednio między współczesnymi ludźmi a szympansami. 95% z 267 genów, które znaleźliśmy tylko u współczesnych ludzi, nie kodowało białek, w tym wiele długich niekodujących RNA w sieci samoświadomości. Geny te mogły powstać w wyniku pozytywnej selekcji cech dobrostanu człowieka i nowoczesności behawioralnej, w tym kreatywności, zachowań prospołecznych i zdrowej długowieczności. Geny, które skupiają się w powiązaniu z genami występującymi tylko u współczesnych ludzi, ulegają nadekspresji w obszarach mózgu zaangażowanych w ludzką samoświadomość i kreatywność, w tym w późno mielinizujących i filogenetycznie niedawnych obszarach kory nowej dla pamięci autobiograficznej w regionach czołowych, ciemieniowych i skroniowych , a także powiązane elementy pętli korowo-wzgórzowo-mostowo-móżdżkowo-korowej i korowo-prążkowiowo-korowej. Doszliśmy do wniosku, że współcześni ludzie mają ponad 200 unikalnych genów niekodujących białek, regulujących koekspresję znacznie większej liczby genów kodujących białka w skoordynowanych sieciach, które leżą u podstaw ich zdolności do samoświadomości, kreatywności, zachowań prospołecznych i zdrowej długowieczności, które są nieznalezione u szympansów ani neandertalczyków.


Pt mar 28, 2025 9:26
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53
Posty: 1793
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Atimeres napisał(a):
Nie zmęczyłeś się ponownie tym poszukiwaniem serii kolejnych haków przeciw nauce, której pochodzenie Stolica Apostolska przecież Panu Bogu przypisuje?

Wręcz przeciwnie, jak do tego dorzucasz jeszcze autorytet Stolicy Apostokiej, to nawet dajesz mi "poczwórnej" motywacji...... bo wynika to z faktów historycznych........
Trudno uznać autorytet Stolicy Apostolskiej za niepodważalny, gdy historia dostarcza licznych dowodów jej błędów i nadużyć. Cezaropapizm który się przez "Stolicę" przewinął to okres ponad 1000 lat, rodzina Borgiów z papieżem Aleksandrem VI na czele to klasyk, również na czele wielu set innych przykładów samego tylko papiestwa/papistów, tysiące przykładów nepotyzmu, korupcji i skandali. Dodajmy do tego handel odpustami, prześladowanie Galileusza za heliocentryzm, procesy czarownic sankcjonowane bullą Summis desiderantes affectibus Innocentego VIII, czy skandale finansowe Banku Watykańskiego. Czy dane z raportów KOMISJI KARDYNALSKICH, np. słynny Consilium de Emendanda Ecclesia https://pl.wikipedia.org/wiki/Consilium ... a_Ecclesia, raport ten ujawnił systemową symonię, nadawanie święceń osobom nieprzygotowanym, dziedziczenie beneficjów oraz całkowitą demoralizację klasztorów męskich. Kardynałowie uznali sytuację za tak tragiczną, że zalecali zamknięcie wielu klasztorów i zakaz przyjmowania nowicjuszy, aby 'zepsute pokolenie mnichów' po prostu wymarło. Co znamienne, papież Paweł III, mimo wysłuchania raportu, nie wprowadził żadnych reform, a jego własny wnuk kardynał Alessandro Farnese zgromadził rekordową liczbę beneficjów: 10 biskupstw, 26 klasztorów i 136 innych! Gdy raport wyciekł do publicznej wiadomości, papież Paweł IV w 1564 roku umieścił go na indeksie ksiąg zakazanych. Czy tak postępuje instytucja, której stanowisko w sprawach nauki miałoby być wiarygodne? Własna komisja kardynalska w 1537 roku potwierdziła drastyczne nadużycia, nie świadczą przeciwko autorytetowi tej instytucji?
Ale dodajmy jeszcze osiem pierwszych Soborów Powszechnych zwoływanych przez cesarzy świeckich, często dyktujących doktryny kościelne, to może nawet "wisienka na torcie", czyli kolejny dowód na to, jak polityka kształtowała 'boskie prawdy'. Chociaż jeszcze było popierane przez stulecia niewolnictwo, potem kolonializm i nawracanie siłą to fakty, nie opinie, więc tych "wisienek na torcie" było więcej i trudno przypisać ją konkretnemu skandalowi/wypaczeniu ewangelii w Kościele nie-Bożym, tyle ich było, że trudno się zdecydować, który jest "lepszy"............ Tym bardziej, że to się nigdy nie skończyło, nawet współcześnie, w miarę dobrze potrafi pokazać prawdziwe oblicze Stolicy Apostolskiej np. taka kinematografia, jak film "Kler", czy dokumenty Braci Sekielskich tylko potwierdzają historię, i pokazaują, że w "Stolicy" w zasadzie nie wiele się zmienia od tysiącleci.....

Biorąc pod uwagę te historyczne realia, przyjmowanie nauk Stolicy Apostolskiej jako autorytatywnych w kwestii pochodzenia życia, podczas gdy sprzeczne z nimi badania naukowe przechodzą rygorystyczny proces peer-review, jest zwyczajną naiwnością. Warto raczej oprzeć się na faktach weryfikowalnych metodą naukową, niż na instytucji, której historia obnaża jej czysto ludzkie, często błędne i moralnie wątpliwe decyzje.

Radzę Ci nie podnosić tego argumentu, a przynajmniej nie powoływać się na instytucję, która nie są obiektywnym źródłem prawdy dla wszystkich czytelników i adwersarzy, tak jak np. obiektywna "nauka"..... jeżeli nie chcesz wchodzić w szczegóły historyczne tego autorytetu......

Atimeres napisał(a):
40 - to był zakres błędu datowania. Poza tym początkowo była taka dezorientacja jak po zbadaniu genetycznym Perr'ego! I zależy od tego, jaki element był wtedy badany! Teraz maja już setki elementów./quote/

Zakresy błędu są istotne, do tego zauważ, że badania Jeansona, które przytaczałem, pokazują, że empirycznie mierzone tempo mutacji prowadzi do o wiele młodszej chronologii Y-Adama. Nawet gdybyśmy przyjęli datę Elhaika (208 tys. lat), nadal jest to znacznie mniej niż datowanie skamieniałości z Jebel Irhoud (315 tys. lat).

Ta rozbieżność wskazuje, że najprawdopodobniej skamieniałości Jebel Irhoud reprezentują wymarłą linię Homo sapiens, która nie pozostawiła genetycznych śladów u obecnie żyjących ludzi. To jak najbardziej zgodne z modelem kreacjonistycznym 'wąskiego gardła genetycznego', gdzie większość linii genetycznych została utracona podczas globalnego potopu."RetryClaude can make mistakes. Please double-check responses.

Atimeres napisał(a):
Taki zakres błędu to normalka. W czym ona przeszkadza? Jest to datowanie tylko archeologiczne i pewnie C14. Nie genetyczne

Owszem, zakres błędu ±34 000 lat jest typowy dla metod datowania termoluminescencyjnego w takim przedziale czasowym. Nie twierdzę, że to nieprawidłowe - wskazuję jedynie, że są to inne metody niż datowanie genetyczne oparte na chromosomie Y.

I to właśnie jest sedno problemu - mówimy o dwóch różnych metodologiach:
- Datowanie archeologiczne (termoluminescencja, C14) – mierzy czas, który upłynął od ostatniego ogrzania narzędzi kamiennych. Daje nam kontekst czasowy dla skamieniałości Jebel Irhoud.

- Datowanie genetyczne (tempo mutacji Y-DNA) – oparte na analizie różnic w chromosomie Y między współcześnie żyjącymi ludźmi.

Te dwie metody dają rozbieżne wyniki - nawet przyjmując niższy zakres błędu dla Jebel Irhoud (281 000 lat), to nadal znacznie więcej niż datowanie Y-Adama z badań Jeansona, które opiera się na empirycznie mierzonym tempie mutacji chromosomu Y.

Ta rozbieżność sugeruje, że skamieniałości z Jebel Irhoud najprawdopodobniej nie reprezentują bezpośrednich przodków genetycznych współczesnych ludzi, ale raczej wymarłą linię Homo sapiens.

Innymi słowy - mogli to być przedstawiciele gatunku Homo sapiens, ale nie pozostawili oni śladu genetycznego u współcześnie żyjących ludzi.
Jest to zgodne z modelem kreacjonistycznym, który sugeruje, że większość wczesnych linii genetycznych została utracona w wyniku globalnego 'wąskiego gardła genetycznego' (potopu), który miał miejsce znacznie później - około 4500 lat temu.

Atimeres napisał(a):
Modele ewolucyjne nie obchodzą nas; dotyczą badania populacji. tam tempo mutacji oznacza coś innego niż w genealogii, pojedynczej linii Y-DNA

Że co? ????

Już zaczynam wątpić, myślałem, że jesteś specjalistą w tej dziedzinie, a teraz sam sobie zaprzeczasz, stosujesz dwulicowość w argumenatcji?

Bo czym jest ta spekulacja z Twojego obrazka:
http://www.tropie.tarnow.opoka.org.pl/i ... ot2013.jpg

To typowe wspieranie sie genetyką populacyjną z Y-Adamową koncepcją/hipotezą!!! Ty wręcz uznajesz to za dowodzenie!!! Ale i tak mieszasz to z domysłami oraz osobistą interpretacją nauki.
Hipokryzja !!!!

Mało tego ......

To właśnie Ty wprowadziłeś temat Jebel Irhoud do dyskusji, pokazując rysunki łączące Y-Adama z tymi skamieniałościami. Teraz kiedy wskazuję, że to metodologicznie błędne, twierdzisz, że 'modele ewolucyjne nas nie obchodzą'?

Właśnie w tym leży sprzeczność w Twojej argumentacji. Z jednej strony opierasz się na obrazku przedstawiającym spekulacyjne połączenie Y-Adama (z genetyki genealogicznej) z Sahelantropem i linią ewolucyjną (z genetyki populacyjnej).
Z drugiej strony, gdy wskazuję na empiryczne badania Jeansona dotyczące tempo mutacji chromosomu Y, odrzucasz je, twierdząc, że 'tempo mutacji oznacza coś innego w genealogii'. Chore.....


Nie można mieć ciastka i zjeść ciastko. Albo przyjmujemy, że datowanie genetyczne ma znaczenie - wtedy badania Jeansona wykazujące młodszą chronologię są istotne. Albo odrzucamy genetykę na rzecz datowania archeologicznego - wtedy nie możemy mówić o Y-Adamie w odniesieniu do Jebel Irhoud, bo nie mamy DNA tych skamieniałości - mamy morfologię, czyli tylko kształt czaszki i 5 rodzajów różnych datowań.....ale i tak kontekst archeologiczny jest najważniejszy, rzekome narzędzia znalezione, itd.

To, co robisz, to selektywne korzystanie z różnych metodologii, wybierając te elementy, które pasują do Twojej tezy, i odrzucając te, które jej przeczą. Krytukowałeś Elhaika, gdy krytykuje on metodologię Mendeza dającą wynik 338 000 lat, ale ignorujesz fakt, że nawet skorygowane datowanie Elhaika (208 000 lat) jest nadal drastycznie rozbieżne z kreacjonistycznym modelem 4500 lat od 'wąskiego gardła genetycznego'.

Twój argument przypomina próbę połączenia ognia z wodą. Jeśli chcesz prowadzić merytoryczną dyskusję, musisz być konsekwentny w stosowaniu wybranej metodologii, zamiast przeskakiwać między różnymi podejściami, gdy tylko wyniki jednego z nich stają się niewygodne dla Twojej tezy.

Atimeres napisał(a):
Nie czynniki żywieniowe tworzą te deformacje, lecz genetyczne, na podobnej zasadzie jak paleogenetyka zarodkowa; może się uaktywnić w życiu osobniczym.

Kolejne bzdury...sorry ale wszystko widzę już ci się "kiełbasi"?

Czynniki genetyczne oczywiście mają wpływ na kształt kości, zębów czy czaszki, ale środowisko (np. dieta, sposób żucia) odgrywa ogromną rolę.

To są postulaty samego Darwinizmu, Teorii Ewolucji!!! Ludzie, którzy jedzą twardsze pokarmy od dzieciństwa, mogą mieć inny rozwój szczęki i zębów niż ci, którzy jedzą głównie miękkie jedzenie. Wąskie nosy biorą się od zimnego klimatu, a szerokie od gorącego......wymieniać dalej? Wpływ środowiskowy?
Ewolucja, według jej teoretyków nie działa w izolacji – geny i środowisko współpracują, nie są od siebie oddzielone.

Podstawą darwinizmu jest to, że jeśli np. ktoś mieszka na drzewie, to jego kości, stawy i ścięgna uformują się pod wpływem pozycji ciała i obciążenia mięśni – to ewidentny wpływ środowiska, a nie czysta genetyka. To środowisko oddziałuje na organizm, organizm wysyła sygnały, a DNA może regulować ekspresję genów w odpowiedzi na te bodźce, ale samo nie zmienia się bezpośrednio od nich.

Podobnie jest z żuchwą i zębami. W artykule Homo erectus to Modern Man: Evolution or Human Variability? zwrócono uwagę, że cechy morfologiczne, takie jak masywne łuki brwiowe, spłaszczone czoło czy prognacja twarzy - uważane za "prymitywne" - mogą wynikać z czynników dietetycznych i środowiskowych. Badania Custance’a wykazały, że spożywanie surowego lub częściowo ugotowanego pożywienia w dzieciństwie powoduje wzmocnienie mechanizmu szczękowego, co prowadzi do zmian w budowie czaszki, takich jak obniżenie czoła i uwydatnienie łuków brwiowych.

Ale najważniejsze jest to, że fakt wpływu środowiska na fenotyp (wygląd) podważa podstawowe założenie ewolucyjnej klasyfikacji hominidów. Jeśli te same cechy 'prymitywne' mogą pojawiać się u współczesnych ludzi w odpowiedzi na dietę czy warunki środowiskowe, to jak możemy być pewni, że podobne cechy u skamieniałości świadczą o ewolucji?

Co do znalezisk z Jebel Irhoud – zauważ, że ich klasyfikacja jako Homo sapiens opiera się wyłącznie na morfologii, czyli kształcie czaszki i zębów. Nie ma DNA tych okazów. Wikipedia jasno stwierdza: 'Initially, the finds were interpreted as Neanderthal, as the stone tools found with them were believed to be associated exclusively with Neanderthals.' https://en.wikipedia.org/wiki/Jebel_Irhoud
To pokazuje, jak subiektywna i zmienna może być klasyfikacja oparta na morfologii.

Artykuł w Nature https://www.nature.com/articles/nature22336 , którego autorzy bezpośrednio uczestniczyli w badaniach i wykopaliskach w Jebel Irhoud - używa spekulatywnego języka: 'nie jest jasne', 'mogło się pojawić', 'mogło ewoluować'. To nie są stwierdzenia faktów, ale interpretacje oparte na założeniu ewolucji.

Wszystko to pokazuje, że połączenie Y-Adama (konceptu z genetyki genealogicznej) z konkretnymi skamieniałościami jest nieuprawnione metodologicznie i opiera się na warstwach spekulacji, a nie na bezpośrednich dowodach.

Atimeres napisał(a):
Są one jednak uwarunkowane zapisami genetyki z przeszłości.

Po pierwsze, skamieniałości takie jak Homo habilis, Homo rudolfensis czy Australopithecus sediba nie zachowały DNA - nie mamy więc dostępu do ich 'zapisów genetyki'. Wszelkie wnioski o ich genetyce są wyłącznie domysłami opartymi na cechach morfologicznych.


Po drugie, jeśli cechy morfologiczne mogą być modyfikowane przez środowisko (jak wykazują badania o wpływie diety na kształt czaszki), to nie możemy pewnie wnioskować o genetyce na podstawie morfologii.

To właśnie dlatego ważne jest odróżnianie tego, co wiemy (empiryczne pomiary tempa mutacji u współczesnych ludzi), od tego, co zakładamy (interpretacja skamieniałości bez DNA). Baraminologiczna analiza Wooda opiera się na obserwacjach morfologii, nie na 'zapisach genetyki z przeszłości' - bo takie zapisy po prostu nie przetrwały.

Atimeres napisał(a):
Namęczyłeś się i nic z tego nie wyszło. Ja tez spociłem się wyszukiwaniem znaczników barwienia tekstu, bo jeszcze nie czas na pisanki, a przeszkadzają w czytaniu!

Ale tutaj:
Atimeres napisał(a):
Grzesiowi45 ku przemyśleniom

Opublikowany:21 kwietnia 2021 r
Ewolucja sieci genetycznych dla ludzkiej kreatywności
Igor Zwir et al 
Molecular Psychiatry tom  27 ,  strony 354–376 ( 2022 ) Cytuj ten artykuł
......

Pokazałeś, że jak tylko chcesz, to potrafisz....... tworzyć "pisanki" bez problemu..... to może odczep się od moich....?

Może dlatego, że zajmujesz się formatem, a nie treścią moich argumentów - wydaje Ci się, że "nic z tego nie wyszło". Skupiasz się na czcionce, a nie na faktach historycznych, czy na cytowanych przeze mnie źródłach naukowych.... i w tym jest "pies pogrzebany"..... pewnie dlatego, że trudno obalić zweryfikowane naukowo fakty.........
No cóż, zostawmy ocenę merytorycznej wartości naszych argumentów czytelnikom..........


Pt mar 28, 2025 11:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53
Posty: 1793
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Atimeres napisał(a):
Co do baraminologii, to tłumaczyłem już iż pewne biologiczne jakby luzy między gatunkami to rezultat zaistnienia nowych, jeszcze niedopasowanych do środowiska zmian genetycznych. Powstające wtedy indywidua po prostu wymierały, ale same mutacje genetyczne pozostały w odgałęzieniach, którym udało się przetrwać i są dziedziczone przez następne pokolenia.

Baraminologia tradycyjnie twierdzi, że 'rodzaje' (baraminy) zostały stworzone oddzielnie i mogą wykazywać zmienność tylko w ich obrębie. Twój opis sugeruje jednak mechanizm, który teoretycznie mógłby prowadzić do większych zmian niż tylko wewnątrzgatunkowa zmienność.

Wracając do sedna sprawy - wszystkie te rozważania o baraminach, mutacjach i zmianach genetycznych opierają się na interpretacji danych, nie na bezpośrednich dowodach DNA z tych starożytnych form. Dlatego tak ważne jest, aby rozdzielić to, co wiemy empirycznie (np. tempo mutacji chromosomu Y u współczesnych ludzi), od spekulacji dotyczących przeszłości.

george45 napisał(a):
Zwierzę „dzieli się chlebem” instynktownie – zasługa żadna spowodował to instynkt, coś poza umysłem – ocenia człowiek.
Człowiek, by podjąć decyzję, czy podzielić się chlebem, musi podjąć walkę wewnętrzną, taki handelek, dam – może mi zabraknąć, nie dam – zostanie mi to poczytane jako grzech, dam – okażę miłosierdzie i mówią, że dobro wraca, itd. To efekt działania umysłu, tworzącego ego. Ja (ego) człowiek, jestem na obraz i podobieństwo, zwierzę to zwierzę. Ja człowiek mam jeść zwierzę, a nie odwrotnie. Ja człowiek jestem oddzielony od reszty workiem skurzanym w którym jestem zamknięty i poprzez czułki obserwuje uniwersum. Ja człowiek ustalam na papierze granice mojej posesji i prawo własności do rzeczy ruchomych, zwierząt, roślin, dzieci, współmałżonka…. Ja człowiek wiem co jest dobrem, a co złem, jeśli uważasz inaczej zapytaj innego człowieka, gdy zaprzeczy, to świadczyć będzie, że się myli. Czy człowiek – istota o takiej „moralności” może mieć jakiekolwiek wątpliwości, że jest stworzony on i tylko on, na obraz i podobieństwo Boga?

Twoja odpowiedź przedstawia bardzo uproszczony i cyniczny obraz ludzkiej moralności, sprowadzając ją jedynie do egoistycznego kalkulowania korzyści. Jednak rzeczywistość ludzkiej moralności jest znacznie bogatsza i głębsza.

Kiedy matka rzuca się na ratunek dziecku bez najmniejszego wahania, kiedy żołnierz osłania swoim ciałem towarzysza, kiedy zwykły człowiek ryzykuje życie, ratując tonącego nieznajomego - czy to jest tylko "handelek" i kalkulacja? Te spontaniczne akty nie pozostawiają czasu na racjonalne rozważania o grzechu czy nagrodzie.

Zdolność do moralnej refleksji to nie jest tylko "ustanawianie granic posesji" czy roszczenie sobie praw. To także zdolność do kwestionowania własnego egoizmu, do empatycznego wczuwania się w sytuację innego, do abstrakcyjnego myślenia o sprawiedliwości i równości - nawet wobec tych, którzy są od nas różni lub których w ogóle nie znamy osobiście, ale rozumiemy ich naturę, bo jest taka sama jak nasza.

Historia ludzkości to nie tylko opowieść o konfliktach i egoizmie, ale także o stopniowym rozszerzaniu kręgu moralnej troski - od rodziny, przez plemię, naród, aż po wszystkich ludzi, a obecnie także zwierzęta i środowisko naturalne. Ta zdolność do transcendowania własnych granic jest tym, co wskazuje na wyjątkową naturę człowieka.

Idea, że jesteśmy stworzeni na obraz Boga, nie oznacza, że tylko my się liczymy, ale że mamy szczególną odpowiedzialność za stworzenie. To nie jest powód do pychy, ale do pokory i służby.

george45 napisał(a):
Zarówno faszyzm, komunizm, buddyzm, chrześcijaństwo, islam jaki i wiele innych religii, światopoglądów, opiera się na wierze. Nasza nacja jest naj, od każdego według jego umiejętności – każdemu według jego potrzeb, jeden Bóg w trzech osobach, jedynym Bogiem jest Allach itd. Każdy ma setki objawień, cudów, dowodów naukowych na słuszność swej wiaro-teorii.
Popatrz, jak wybielasz swój chrześcijański światopogląd. Piszesz „chrześcijaństwo widzi całe stworzenie jako cenne i godne szacunku”. Skoro by tak widziało nawet zwierzęta, to zapewne nie narzucałoby swej wiary ogniem i mieczem, nie paliłoby innowierców na stosach. Różnica miedzy faszyzmem, komunizmem, islamem owszem jest. Różnią się treścią wyroków i metodami uśmiercania.
Tłumaczenia popełnionych zbrodni są identyczne: To były lata błędów i wypaczeń. Wiarę/władzę trzeba było umacniać, ofiary się zdarzają, to nieuniknione itd.

Znowu same uproszczenia - nieuprawnione zresztą, bo nie wynikają z treści Biblii - albo jej nie rozumiesz, albo nie czytałeś.....albo nią manipulujesz..... a to jest fałsz.....

Istnieje fundamentalna różnica między twierdzeniem, że ludzie mają unikalną zdolność moralną i samoświadomość, a ideologiami głoszącymi wyższość pewnych grup ludzi nad innymi. Chrześcijaństwo naucza, że wszyscy ludzie są stworzeni na obraz Boga i mają jednakową godność - to fundamentalne przekonanie podważające wszelkie formy rasizmu czy dyskryminacji.

Owszem, w historii chrześcijaństwa zdarzały się tragiczne wypaczenia tej nauki - krucjaty, prześladowania, inkwizycja - ale nie wynikały one z fundamentalnych zasad wiary chrześcijańskiej, lecz z ich wypaczenia i połączenia z władzą świecką. Właśnie dlatego nazywamy je "wypaczeniami" - bo stoją w sprzeczności z nauczaniem Chrystusa o miłości bliźniego i nieprzyjaciół.
To nie jest wina "systemu chrześcijańskiego", ale złych wyborów dokonanych przez ludzi ignorujących istotę i nakazy prawdziwego chrześcijaństwa - podobnie jak w przypadkach, które wcześniej omawialiśmy, gdy ludzie ignorują obiektywne dobro moralne ze względu na własne korzyści, egoizm czy żądzę władzy.

Różnica między chrześcijaństwem a faszyzmem czy komunizmem polega na tym, że te ostatnie mają przemoc i dyskryminację wpisane w swoje fundamentalne założenia. Natomiast w chrześcijaństwie przemoc stanowi zaprzeczenie jego istoty, a nie jej wyraz.

Co do kwestii "wiary" - każdy światopogląd, włączając naukowy naturalizm, opiera się na pewnych założeniach przyjmowanych na wiarę. Pytanie nie brzmi, czy mamy jakieś podstawowe przekonania, ale czy są one spójne wewnętrznie i czy odpowiadają obserwowanej rzeczywistości.

george45 napisał(a):
Wracamy do kopi zrobionych z kopii i tłumaczeń tych kopii. Mamy ich co najmniej trzy:
Jest w was.
Jest pośród was
Jest w was i pośród was.
Spójrz, w Biblii dokonał się cud. Oryginał przemienił się w trzy oryginały. A Ty, nie wiem z którego oryginału dokonałeś jeszcze rozmnożenia według swego widzimisię, na trzy wymiary. Tak działa umysł, nie tylko u ciebie ale również działał on u tych co słuchali Jezusa, opowiadali o tym co usłyszeli dodając swoje interpretacje coś na kształt Twoich „wymiarów”. Potem ktoś zapisał, dodając swoje „wymiary”, ktoś przepisał poprawiając nieczytelny lub nie zrozumiały dla niego zapis, na czytelny i zrozumiały dla niego itd.
To tak może na chłopski rozum, gdzie to Królestwo jest? Moim zdaniem zarówno w nas, jak i pośród nas. Najpierw proponuję odkryć je w sobie, by ujrzeć, że jest ono również pośród nas Tak jak dokonał tego Jezus.

Pomijasz całą dyscyplinę krytyki tekstualnej, która jest ścisłą metodologią naukową stosowaną do badania starożytnych tekstów.
Ja mówię o obiektywnych metodach naukowych, które są uznwane w świecie nauki za wiarygodne.......

Różne tłumaczenia nie wynikają z "rozmnażania oryginałów według widzimisię", ale z natury tłumaczenia z języka greckiego, gdzie mp. wyrażenie "ἐντὸς ὑμῶν" (entos hymon) może być rozumiane zarówno jako "w was" (wewnątrz każdego z was) jak i "pośród was" (w waszej społeczności). Nie jest to kwestia błędów kopistów, ale interpretacji oryginalnego tekstu.
To samo masz dzisiaj w każdym tłumaczeniu - są słowa, które mogą mieć inne znaczenie w zależności od kontekstu. Na przykład angielskie słowo "present" może oznaczać zarówno "obecny", "teraźniejszy" jak i "prezent". Podobnie polskie słowo "zamek" może oznaczać mechanizm do zamykania drzwi lub budowlę obronną. Takie niejednoznaczności są normalną cechą języka, a nie dowodem na nierzetelność tekstu. Jak Ty tego nie rozumiesz lub kwestionujesz, to świadczy o twoich uprzedzeniach, a nie próbie zrozumienia. To są obiektywne znane wszystkim prawdy.

Metodologia badania Biblii to rozbudowana nauka obejmująca porównanie tysięcy manuskryptów, badania paleograficzne określające wiek dokumentów, analizę lingwistyczną, kontekst historyczny i kulturowy. Dzięki temu możemy z dużą pewnością ustalić, co znajdowało się w oryginalnych tekstach.

Właśnie dzięki tej metodologii wiemy, że tekst Nowego Testamentu jest niezwykle dobrze zachowany - mamy ponad 5800 greckich manuskryptów, najstarsze z I i II wieku, których porównanie pozwala na odtworzenie oryginalnego tekstu z dokładnością rzędu 99%.

Podważając wiarygodność Biblii w ten sposób, faktycznie podważasz metodologię stosowaną do wszystkich starożytnych tekstów - nie masz zrozumienia metody naukowej.

Czy tak samo sceptycznie podchodzisz do pism Platona, Cezara czy Homera, których zachowane kopie są znacznie młodsze i mniej liczne niż manuskrypty Nowego Testamentu? A może to nie oni pisali? Może to podróbki? Skąd czerpiesz swoją wiedzę o panteizmie - czy nie z tekstów filozoficznych, które podlegały tym samym procesom kopiowania i tłumaczenia przez wieki?

george45 napisał(a):
Przemku, jaja sobie robisz. Piszesz o opowieściach ludzi, którzy mówią, że znaleźli Boga. Ich opowieści, zachowanie, sposób bycia inni ludzie (sędziowie współwyznawcy) osądzili i wydali wyrok:
Przeprowadzone badania wykluczają schizofrenię!!! To jest niemożliwe, by ktoś dokonał takich czynów, nie znalazłszy wcześniej Boga!!! On znalazł Boga!!! On zginął za Boga!!! On rozsławiał Boga ogniem i mieczem z narażeniem życia!!! Zróbmy go Świętym, wynieśmy na ołtarze!!! Postawmy mu pomniki!!!

Nie chodzi mi o opowieści osób, które zostały uznane za święte przez instytucje religijne, ale o doświadczenia duchowe zwykłych ludzi i wielkich myślicieli na przestrzeni dziejów.

To, że niektórzy ludzie chcieli ich czcić i chwalić, albo zrobili z nich świętych, może być swego rodzaju odchyleniem lub błędem ludzkim, ale nie umniejsza to wartości ich prawdziwych historii, o których świadczyli. Ważne są ich autentyczne doświadczenia i przemyślenia - bo to jest sednem argumentu, a nie późniejszy kult, który mógł się wokół nich rozwinąć.


Kiedy C.S. Lewis, jeden z najwybitniejszych intelektualistów XX wieku, opisuje swoją drogę od ateizmu do chrześcijaństwa jako proces intelektualny i egzystencjalny, czy naprawdę sądzisz, że to tylko wytwór schizofrenii lub naiwności? Jego książki jak "Chrześcijaństwo po prostu" czy "Bóg na ławie oskarżonych" pokazują głęboką refleksję filozoficzną i intelektualną uczciwość.

Gdy Antony Flew, jeden z najbardziej znanych filozofów ateistycznych XX wieku, pod koniec życia zmienił poglądy, uznając argumenty za istnieniem Boga za przekonujące na gruncie rozumowym, czy to też była tylko bajka dla naiwnych?

Augustyn, Tomasz z Akwinu, Pascal, Kierkegaard, Gabriel Marcel, Edyta Stein - to tylko kilka przykładów osób, które doświadczyły Boga nie tylko emocjonalnie, ale też poprzez głęboką refleksję filozoficzną i intelektualną.

Nie chodzi tu o opowieści, które ktoś uznał za dowód świętości, ale o racjonalne poszukiwanie prawdy, które prowadziło wielu myślicieli, niezależnie od epoki i kultury, do podobnych wniosków o istnieniu transcendentnej rzeczywistości.

george45 napisał(a):
Dla chcącego fanatyka, nie ma rzeczy niemożliwych. Na Arce umiejscowi parę największych dinozaurów tasiemca w jego wnętrznościach i muszki w odchodach.

Alternatywą jest świadomość.
Fryderyk Nietzsche napisał gdzieś, że wszelka moralność to interpretacja. Coś więc może być moralne w tym kraju, a niemoralne w ościennym, coś może być moralne dla muzułmanina, a niemoralne dla hinduisty, moralne dla chrześcijanina, a niemoralne dla dźainisty. Albo coś może być moralne dla starszego pokolenia, a niemoralne dla młodszego. To wszystko jest względne — opiera się na opiniach, ale jest fikcją. Fakt jest po prostu faktem. Nagi fakt jest faktem — nie jest moralny ani niemoralny, czysty ani nieczysty.
Wyobraź sobie świat bez istot ludzkich. Co byłoby wtedy czyste, a co nieczyste? Wszystko by po prostu „było”. Nic nie byłoby ani czyste, ani nie czyste, nic nie byłoby ani dobre ani złe. Gdy pojawia się człowiek, pojawia się umysł. Umysł dzieli. Mówi, że „to” jest dobre, a „tamto” złe.

Czyli Twoja alternatywa, to echo relatywizmu moralnego Nietzschego - widać kilka problemów Twojej alternatywy......


Proponujesz "świadomość" jako alternatywne źródło wiedzy o moralności, ale nie dostarczasz żadnych dowodów, że świadomość sama w sobie może ustanawiać obiektywne wartości moralne. Jeśli moralność jest jedynie tworem ludzkiego umysłu, jak twierdzisz, to cała Twoja krytyka religii jest równie subiektywna i pozbawiona obiektywnego fundamentu.

Przywołujesz Nietzschego, ale jego filozofia prowadzi do nihilizmu, z którym sam filozof później się zmagał. Jeśli wszystko jest tylko interpretacją, to na jakiej podstawie możesz twierdzić, że cokolwiek jest lepsze niż coś innego? Na jakiej podstawie krytykujesz fanatyzm religijny, skoro w świecie bez obiektywnych wartości moralnych, fanatyzm jest po prostu jedną z wielu równorzędnych "interpretacji"?


Mówisz o "nagich faktach", ale faktach czego? Jeśli wszystko jest interpretacją, jak twierdzi Nietzsche, to skąd pewność, że Twoja interpretacja faktów jest trafniejsza niż chrześcijańska?
Nietzscheański relatywizm ostatecznie prowadzi do niemożności wydawania jakichkolwiek sądów wartościujących - w tym krytyki religii czy fanatyzmu. Więc z samej stopy wyznawania takiej filozofii, działasz wbrew jej zasadom/idei i zrobiłeś z siebie hipokrytę.

Chrześcijańska moralność oferuje coś, czego brakuje w Twojej propozycji - spójną podstawę dla uniwersalnych wartości moralnych, które nie są zależne od kultury czy epoki. Wartości te nie są arbitralne, ale zakorzenione w naturze człowieka i jego relacji z Stwórcą.

Poza tym, argument o "nagich faktach" pomija, że sama świadomość, którą proponujesz jako alternatywę, rozpoznaje pewne fakty jako istotne moralnie. Dlaczego? Skąd bierze się ta zdolność rozpoznawania pewnych działań jako dobrych lub złych, jeśli nie ma obiektywnego fundamentu moralności?

Twoja alternatywa ostatecznie nie oferuje żadnej obiektywnej podstawy dla moralności czy duchowości, a jedynie subiektywizm, który podważa możliwość jakiejkolwiek racjonalnej dyskusji na temat wartości.

Więc twoja alternatywa prowadzi ostatecznie do nihilizmu, gdzie nie ma obiektywnych podstaw do rozróżniania dobra i zła. To czyni niemożliwym jakąkolwiek racjonalną dyskusję na temat wartości czy krytykę moralną. Czy naprawdę jest to stanowisko, które chcesz bronić?


Pt mar 28, 2025 12:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00
Posty: 1496
Post Re: Kreacjonizm (i tylko kreacjonizm)
Przemek. dużo wylało się z Ciebie antykatolickiego i anty-mnie jadu.
Zacznę od tego ostatniego kubka: koloru. Nie dam Ci się ucieszyć: nie było tam nic z mojego działania, pochodzi to tylko z cytowanej strony. Nie widziałem znacznika do wymazania.
...
W sprawie Elhaika i wszystkich datowań wraz ich tłem wiem więcej, niż o guzikach mojej koszuli, a nawet więcej, niż o Twoich przekrętach i dzisiejszej nienawiści do Urzędu Nauczycielskiego.
...
Co do Urzędu nauczycielskiego, to jej definicją jest Urząd Nauczycielski św. Piotra. "Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za Tobą żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony, nawróciwszy się, utwierdzaj twoich braci" "Czy miłujesz mnie więcej niż ci...? Paś Baranki moje, paś owce moje". "Tobie dam klucze Królestwa Niebieskiego. Co zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie" "Ty jesteś opoka..."
Umiejętność bycia w Kościele i w chrześcijaństwie, to umiejętność rozróżnienia Chrystusowej Prawdy i Łaski, od naczynia glinianego, w którym te skarby nosimy; także rozróżniania Kościoła od świata, w którym żyjemy, a który wszelkimi sposobami i metodami wciska się do Kościoła dla wykorzystania go dla swoich celów - o, tak samo, jak w życiu każdego chrześcijanina, któremu, mimo niebezpieczeństw i przebiegłości metod świata, nie wolno odcinać się od niego.


Pt mar 28, 2025 13:39
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1015 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63 ... 68  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL