Odpowiedź na
TEN POSTPrzeemek So paź 23, 2021 14:31 napisał(a):
Nadal źle szukasz/patrzysz, jak odpisałem już wcześniej kreacjonizm - zwłaszcza młodo ziemski - o który pytałeś ma odpowiedź na twoje pytanie i nie obejmuje "pięciu". Skoro pytasz kreacjonistów i nie akceptujesz ich odpowiedzi? To tak na prawdę "nie cytujesz klasyka".
Akceptuję fakt, że kreacjonizm młodoziemski mi innej odpowiedzi nie dostarczy, jeżeli o to Ci chodzi. Niestety dla kreacjonizmu młodoziemskiego, potop byłby wystarczającym wyjaśnieniem dla jednej fali wymierania. A dane z wykopalisk świadczą o co najmniej pięciu wielkich falach wymierania gatunków, z fazami odnowy biosfery pomiędzy. Tak więc nawet gdyby, jak to robią młodoziemcy, zakwestionować metody datowania i twierdzić, że odstępy pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami były krótsze, to samej ilości wydarzeń nie da się wyjaśnić bez - kolejnego - podważenia nauki.
Mówiąc prościej, to kolejna sprawa, w której kreacjonizm odbiega od danych nauki.
Cytuj:
To może małe sprostowanie. Zgadza się, że w tym wątku jeszcze nie użyłem dokładnie tych słów "idealnego dopasowania", ale pisał o tym Yarpen, do którego kontekstu się odniosłem, więc się nie powtarzam. Ale z punktu widzenia kreacjonizmu i wcześniejszych moich wypowiedzi również do Ciebie, jak kwestia szyi żyrafy, czy źrenicy oka - pisałem o idealnym dopasowaniu - ale nazwałem to "fit for purpose" - to też jest forma może "odpowiedniego/wystarczającego" dopasowania się - analogicznie jak twierdził Yarpen.
Nie, Yarpen pisał wcale nie analogicznie. Strzelił focha idelanie w momencie, w którym wskazałem mu sprzeczność tego z pewnymi "dogmatami które nie nazywają się dogmaty". Ale odłóżmy to na bok.
"Fit for purpose" jest wyjaśnieniem pozornie nieco lepszym. Z jednym błędem, który może ci przeszkadzać lub nie. Kreacjonizm zakłada istnienie projektatna, który świadomie i zaplanowanie stwarza istoty. Dodajmy do tego "dogmaty", że gatunki są niezmienne i że początkowo miały być wegetariańskie: otrzymujemy projekty, w których część jest do takiego życia przystosowana a część nie. To tak, jakby projektant planował tylko auta elektryczne, ale z jakichś powodów część wyposażył w silniki diesla, część w benzynowe i tak dalej. Otrzymujemy więc serię samochodów, które są strasznie (!) kiepskie jako elektryki a doskonale się sprawdzają jako spalinowce. Pasi? Nie za bardzo. Taki projektant albo od zawsze rezerwował miejsce na paliwa kopalne, albo też dodawał przypadkowe części, ot tak, dla rezerwy.
PS: "Fit for purpose" może by jeszcze pasiło dla stworzyciela nie ograniczonego przez "dogmat" odżywiania bezmięsnego i "dogmat" niezmienności. A tak mamy gatunki odżywiające się przykładowo krwią. Nie wiem, czym odżywiać się mogły przed hipotetycznym punktem zmiany diety, jakąś "trawą krwistą"?
Cytuj:
Sam fakt, że też może spożywać rośliny oznacza, że: (Jedyny uprawniony wniosek jaki można wyciągnąć)
Uzębienie jest dostoswane do spożywania zarówno mięsa jak i roślin.
Ewentualnie można wyciągnąć taki:
Zawsze jadły rośliny, a dostosowanie uzębienia pozwoliło na dodatkowe możliwości - również spożywanie mięsa. Bo od początku jadły tylko rośliny.
Ten drugi wniosek jest oczywiście chciejstwem, bo równie dobrze można wyciągnąć wniosek odwrotny. Zwierzęta, jak ryby głębinowe, były przystosowane do zjadania innych zwierząt, a z czasem niektóre zaczęły też wcinać plankton i jakieś zielsko.
Cytuj:
Człowiek od początku - jako Adam i Ewa mieli uzębienie(układ trawienny, itd.) pozwalające jeść rośliny i mięso, ale jedli tylko rośliny na początku. Analogicznie u zwierząt(tych co zaczęły jeść mięso). Dopiero grzech - przyniósł śmierć - to jest wykładnia Biblii w tej materii i żadne ludzkie (ewolucyjno-naturalistyczne) pomysły tego nie zmienią.
Będę się powtarzał. Mogę się zgodzić co do człowieka, że pierwotnie jest przystosowany do pokarmu roślinnego, a mięsożerność (a raczej, jak twierdzą nazi-veganie, padlinożerstwo) jest wtórne. Co do reszty, zgadzamy się że się nie zgadzamy.
Cytuj:
Oczywiście można sugerować, że od zawsze jadły mięso - ale znowu dzisiejsze dowody wskazujące na zwierzęta które kompletnie anatomią wskazują tylko na mięsożerność (pająk, Lew i inne), a spożywające nawet tylko rośliny
Niektóre GATUNKI spokrewnione z gatunkami mięsożernymi mogą też się odżywiać roślinnie. Gdybyś reprezetnotował jakiś nurt ewolucjonizmu, to nie byłoby problemu. Nawet sam mógłbym ułożyć taką mieszaną teorię, według której na początku istniałyby stworzenia tylko wegetarniańskie, a potem część ewoluowała w mięsożerność, nie ma problemu. Jednakże Ty odrzucasz takie teorie, gdyż jednym z "dogmatów" jest niezmienność gatunkowa. Dla Ciebie problemem nie są cztery gatunki roślinożernych piranii, ale 96 gatunków mięsożernych. Dla Ciebie problemem nie jest 1359 gatunków nietoperzy odżywiających się różnymi pokarmami. Dla Ciebie problemem jest ten jeden gatunek nietoperzy wampirowatych. Gdyż musiał być już od początku tak stworzony, jeżeli wykluczysz ewolucję.
Cytuj:
- świadczy, że trudno będzie ci tą sugestię/hipotezę - anatomią więc zakodowane - udowodnić, jeżeli w ogóle potrafisz?
Moje pytanie ma dwa aspekty, ty koncentrujesz się na jednym a pomijasz drugi. Pierwszy aspekt, to CO. Czyli, co jadły zwierzęta na początku. Anatomia, jak sam widzisz, wskazuje na to, że jadły mięso. No ale jeżeli pominiesz to, o czym pisałem wyżej, możesz żądać jakiegoś dowodu, w stylu zawartości żołądka (to jest możliwe tylko przy znaleziskach zamarzłych mamutów, ale AFAIK nie przy starszych skamielinach). Jednakże nadal ignorujest drugi aspekt tej historii. PO CO. Po co Bóg miał tworzyć zwierzęta anatomicznie przystosowane do jedzenia mięsa?
Odpowiedzi są tylko dwie, wewnątrz kreacjonizmu:
- Albo Bóg pozmieniał Zwierzęta przy wydarzeniu, zwanym tutaj grzechem pierworodnym. Pozamieniał im zęby, żołądki i parę innych rzeczy. Wtedy pada "dogmat" niezmienności.
- Albo od początku wiedział, że to w tym raju to i tak faza przejściowa, parę dni co najwyżej. A potem i tak będzie mięsożerstwo. I na to zawczasu przygotował.
Od Ciebie chcę tylko odpowiedzi, która interpretacja jest Ci bliższa.
Cytuj:
No i tutaj można łatwo pomylić postęp z adaptacją/dostosowaniem(nie ewolucyjnym).
Nie jest to ewolucja, tylko adaptacja do środowiska zawsze w toku utraty jakiejś funkcji lub informacji DNA w ramach już posiadanych informacji (czyli w ramach rodzajów mutacji), więc diametralnie różne od wymaganego "ogniwa pośredniego" zgodnie z wymogiem teoretyzowanych procesów TE. Takie adaptacje zgadzają się z poglądem kreacjonistycznym. Ewolucja cząsteczek do nowego gatunku (innego organizmu) wymaga "wzrostu" informacji i systemów funkcjonalnych/funkcjonowania, a nie "przemiany" jednej informacji w drugą. Bakterie te doświadczają utraty informacji i systemów funkcjonalnych, jak zaobserwowano u innych zmutowanych bakterii w laboratorium Lenskiego, chociaż te zmiany są korzystne w środowisku laboratoryjnym, to nie prowadzą do ogólnego "zysku netto", który przesuwa bakterie w kierunku ewolucyjnym w górę.
Wzrost masy czy zdolności przeżycia może być adaptacją. Ale wykształcenie zdolności spożywania innych cukrów już tym nie jest. To jest nowa funkcja wymagająca nowych informacji.
Cytuj:
Mało tego..... Te bakterie mogą rzeczywiście lepiej pasować do warunków laboratoryjnych, ale jeśli będą konkurować z ich dzikimi zwierzętami - czyli w środowisku naturalnym - nie miałyby szans przetrwać, więc według teorii doboru naturalnego mutacje/przemiany/dostosowania jakie bakterie dokonały w laboratorium nie dają im cech pozwalających na przetrwanie w normalnym środowisku, więc nie udowadnia się tutaj jednego z najważniejszych konceptów TE, a wręcz otrzymuje efekt odwrotny. Chociażby z tego powodu eksperyment jest chybiony to tezy którą stara się uwodnić.
Po wydarzeniach ostatnich lat, raczej nie proponowałbym, żeby jakieś bakterie wytworzone w jakimś laboratorium były wystawiane w środowisku naturalnym, jeszcze nowa pandemia z tego będzie. A co do eksperymentu, to oczywiście się mylisz. Eksperyment był badawczy, bez założonego zadania. Oczekiwania były takie, że ewolucja wyhamuje w pewnym momencie i bakterie, przecież żyjące w zamkniętym środowisku, bez konkurencji, bez "presji ewolucyjnej", w pewnym momencie przestaną się rozwijać. Wykazanie, że ewolucja nie jest procesem hiperbolicznym ale logarytmicznym, że nawet zwalniając nigdy nie osiągnie żadnego maksimum, było pierwszym zaskoczeniem* i zaprzeczyło dotychczasowym założeniom, że ewolucja potrzebuje presji środowiska i zmian w otoczeniu, żeby wymusić rozwój. Nie, nie potrzebuje, nawet zostawiona sama sobie - rozwija się dalej.
(*Być może nawet ważniejszym, niż ten drugi wynik, może bardziej spektakularny, ale być może też i gdzieś tam założony na początku, wykluczyć się nie da.)
Cytuj:
Dostosowanie się E. Coli wynika ze środowiska jakie im przygotowano - a więc adaptacje te są adaptacjami wymuszonymi przez środowisko. I teraz przekładanie zaobserwowanych adaptacji E. Coli i innych bakterii w ramach analogii do twierdzeń takich jak:
"ich przodkowie wychodzili na ląd" i innych makroewolucji.
Wytworzenie przyswajalności pokarmu, który dotychczas nie był w jadłospisie bakterii wymaga zmiany całej serii genów. Naukowcy nadal badają ten fenomen, ale na podstawie zamrożonych egzemplarzy zidentyfikowanu już trzy fazy mutacji potrzebnych do wytworzenia tej zdolności, z czego dwa ostatnie potrafiono już zrekonstruować. Pierwsza faza to "umożliwienie". Bez tej mutacji późniejsze pokolenia nie potrafią trawić cytratu. Druga faza to "realizacja", w której bakteria zaczyna rzeczywiście trawić cytrat. Trzecia faza to "wzmocnienie", co w pewnym sensie odpowiada temu, co opisujesz jako adaptację, czyli zwiększanie roli trawienia cytratu w bilansie bakterii.
Cytuj:
Jest niedorzeczne, bo analogicznie jak może przystosować się ryba do lądowego środowiska(nawet w jakiś wymuszony sposób zmiany tego środowiska) w formie "gotowca" jak cały czas oponujesz? Tym bardziej, że w grę wchodzi miliony lat i tysiące jak nie miliony przemian/mutacji?..... jakby ryba przez przypadek wyskoczyła za wysoko z wody i wylądowała na brzegu - wymuszona zmiana środowiska.. "oj środowisko mi się zmieniło i teraz rozpocznę proces przystosowywania się...."ewolucji" "
Cóż, w podanym eksperymencie wystarczyło 20 lat do wytworzenia nowej funkcji. 1988 - 2008. Może to nie jest zmiana na skalę przestawienia diety z roślinożerczej na mięsożerną
, ale daj mi miliony lat i całą ziemię jako pole gry, to nie takie rzeczy będą możliwe.
Ale dosyć o ewolucji, bo taryel się znowu wnerwi.
Cytuj:
Tego procesu - "powolnego wychodzenia z wody" - właśnie nie da się przełożyć na rzeczywistość - nie ma na to ogniw pośrednich i nie da się tego żadnym eksperymentem uwodnić. Dlatego z takich eksperymentów na bakteriach za daleko idące wnioski się wyciąga - pozostają w kwestii hipotezy - a raczej "pobożnego życzenia".
Teoretycznie się da. Tylko wymaga to czasu. Gdybyśmy mieli możliwość przyspieszania czasu, nie takie eksperymenty można by przeprowadzać.
Cytuj:
bert04 napisał(a):
TE nigdy nie twierdziła, że na początku wszyscy byli roślinożerni, więc bijesz tutaj chochoła.
Ja tego nie twierdziłem. Chodziło mi o to, że ewolucja nie wnosi do tej kwestii żadnych dodatkowych podpowiedzi.
Ewolucja nie wnosi też nowych podpowiedzi do literatury pięknej, więc nie wiem, czego tu wymagasz.
Cytuj:
bert04 napisał(a):
Mógłbym pominąć ten fragment, ale zaintrygowało mnie, co to znaczy, że można "stanąć fizycznie, homologicznie lub genetycznie". Możesz rozszerzyć? Jeżeli nie, patrzy niżej, moje uwagi o syrenach.
Chodziło mi o to, że na żadnym z tych poziomów(dziedzin nauk) nie ma rozstrzygającej odpowiedzi, że rybie mogły wykształcić się nogi w drodze ewolucji.
Nie ma rozstrzygającej odpowiedzi, JAK się mogły wykształcić. To, ZE się wkyształciły, jest dostatecznie udowodnione.
Cytuj:
bert04 napisał(a):
Tego nigdy nie powiedziałem, nie przekręcaj moich słów.
Twierdzenia
"jest jej ślepość" jest dla mnie analogiczne.
No to chyba ślepy traf za pomocą ślepych kul przez Twoją ślepą wiarę. Niemniej jedno jest przypadkowością, drugie sytuacją bez wyjścia, trzecie szczęśliwym przypadkiem, czwarte nabojem bez pocisku, piąte fanatyzmem. Jest jeszcze ślepa kiszka, ale o tym już pisałeś. Wszystko łączy jeden wyraz, ale do analogii tu daleeeeko.
Cytuj:
Ale kiedy dokładniej się przyjrzysz i zobaczysz, że np. antybiotyko-oporność jest wynikiem pozbawienia się jakiejś konkretnej funkcji u bakterii na którą działa antybiotyk, czyli celowe upośledzenie już istniejącego dobrze pracującego systemu - to taki postęp raczej nie pasuje już do definicji postępu - tylko degradacji dla osiągnięcia jakiejś korzyści.
"Celowe upośledzenie"? Dziwne rzeczy prawisz jak na kreacjonistę. Rozumiem, że przypisujesz celowość Inteligentnemu Projektantowi. Ale bakteria? No chyba że to przejęzyczenie.
Cytuj:
Łapiesz mnie za słowa. Skamieliny są zawsze w jakimś stanie zniszczenia/degradacji, czasem lepiej czasem gorzej zachowane.
ALe przypadkowo im starsze skamieliny, tym "mniej podobne" zwierzaki. A identycznych zasadniczo brak. Jeżeli założyć, że dzisiejsze gatunki są idealnie... albo, niech będzie, optymalnie przystosowane do środowiska, to gatunki wymarłe musiałby być przystosowane gorzej. Statystycznie to niedorzeczne, gatunków dzisiejszych musiałoby być "od zawsze" więcej, a gatunków wymarłych - mniej.
To jest notabene punkt, w którym młodoziemstwo "obsysa". Staroziemstwo może przynajmniej argumentować z jakichś zmian klimatu, że kiedyś było inaczej i że jakieś, nie wiem, brontozaury mogły być po prostu liczniejsze, niż jakieś ukryte, nie wiem, kangury. Młodoziemstwo ze swoimmi skromnymi 6000 latami po prostu nie daje wystarczająco czasu na takie zmiany. Nawet gdyby dodać jedną wielką katastrofę, to nie starcza. Potopem możesz "załatać" kwestię wymarcia wielu gatunków, ale nie wyjaśnisz nieistnienia dzisiejszych gatunków w warstwach starszych.
Cytuj:
No nie odnajdę - po co miałbym nawet szukać, skoro nawet TE o tym nie mówi?
TE mówi o pokrewieństwie dwóch różnych gatunków od przodka(wspólnego) i to wymaga "ogniw pośrednich", a Ty mi wstawiasz przykłady pokrewieństwa jednego tego samego gatunku z przodkiem, jako kontr-argument? Kuriozalne... chyba nie rozumiesz jednak definicji TE........
Porównanie nie jest 100%, ale ma obrazować błędne rozumienie kwestii "ogniwa pośredniego" przez kreacjonistów. Każdy gatunek jest "gotowy", tak jak każdy człowiek. Pomiędzy Maciejem a Romanem Giertychem nie ma "pośredniego ogniwa" w rodzaju jakiegoś pół-Macieja, pół-Romana. Natomiast Roman Giertych jest "pośrednim ogniwem" między Maciejem Giertychem a Marią, Karoliną, Leoną i Alicją Antoniną, Giertychównymi.
Cytuj:
No właśnie, skoro w długich okresach czasów "było coś"(forma pośrednia) np. między rybą a płazem jak twierdzi TE o tym przekształceniu, to gdzie ona jest w skamielinach?
TE nie mówi nic o liczebności ogniw pośrednich. TE nie mówi nic o tym, że muszą być one rozłożone równomiernie, jak na jakimś wykresie liniowym na lekcjach matmy. Wprost przeciwnie, jednym z kluczowych składników TE jest element przypadku. Oznacza to, że po serii "orłów" (szybkich mutacji) może następować seria "reszek" (stabilizacja i brak większych zmian). To, że jakieś linie pośrednie zostały w szybkiej serii zastąpione przez jeszcze lepsze egzemplarze w żadnej mierze nie przeczy TE. Dlatego mała ilość ogniw pośrednich nie zaprzecza teorii.
W porównaniu do tego, brak skamielin przysłowiowego królika w prekambrze wprost zaprzecza założeniom kreacjonizmu. Zwłaszcza tego młodoziemskiego. Jeżeli króliki istniałyby w prekambrze, musiałyby się nadal rozmnażać jak, no właśnie. Króliki. Inaczej nie dotrwałyby do dziś. Brak skamielin królika w prekambrze to znak, że królików wtedy po prostu nie było. I tyle.
Cytuj:
Nawet jak gotowy, co raczej jest logiczne(bo temu nie zaprzeczałem), to gdzie on jest? Np. między rybą a płazem - gdzie ten gotowiec?
No coś, ty, nigdy nie widziałeś, jak kijanka przemienia się w żabę? Za moich czasów to w szkołach uczono, ale po tylu reformach, kto wie. W każdym bądź razie ewaolucja nie tylko pozostawiła ślady w skamienialinach, niektóre zmiany nadal są w naturze, niejako naprowadzając na odpowiedźj, jak to było w historii.
Cytuj:
Odnośnie "przejściowych organów"...... Dlaczego bezużyteczne(lub czasowo wyłączone czekające na przyszłościowe funkcje) organy miałyby nadal istnieć przez miliony lat po tym, jak przestały mieć jakąkolwiek selektywną przewagę? Zgodnie z Teorią Ewolucji każdy składnik, który nie zapewnia organizmowi przewagi, tj. nie działa, zostanie utracony lub odrzucony. To już przeczy teorii doboru naturalnego, poza tym ewolucja jest ślepa - więc po co ma zostawiać te organy, skoro nie wie co z nimi jeszcze zrobi, np. za 50 mln lat?
I kolejne nagromadzenie błędnych wniosków. To nie "organy nie zapewniające przewagi" są usuwane, to "organy będące wadami" są usuwane. Jeżeli ani włosy blond ani włosy rude nie dedcydują o zdolności do przeżycia, nie istnieje presja na usuwanie blondynów (lub rudzielców) z genotypu. Po drugie, rzeczywiście, błędnie zakładano, że wyrostek robaczkowy (czyli ślepa kiszka) jest bezużyteczny. Okazało się, że ten organ to nie relikt ewolucyjny, ale relikt cywilizacyjny. W rzeczywistości bakterie tam wytwarzane zapewniają przewagę ewolucyjną tam, gdzie człowiek żyje w złych warunkach higienicznych. Pomagają przykładowo w częstych przypadkach rozwolnienia, osoby bez tego miałyby gorsze szanse na przeżycie. Natomiast w dobrych warunkach higienicznych zaleta z posiadania ślepej kiszki się zeruje, natomiast przeważa ryzyko - rzadkich, ale śmiertelnych w skutkach - zapaleń tego organu. Kolejna zagadka rozwiązana, nie dziękuj, nie ma za co.
Cytuj:
Już wcześniej pisałem, że na przykład ludzkie ciało ma wiele narządów i struktur, które są wyraźnymi śladami naszego rozwoju embriologicznego. Chociaż dość łatwo jest udowodnić, że narząd lub struktura jest pozostałością embriologii, nie ma dowodów empirycznych na poparcie spekulacji, że narząd jest pozostałością po ewolucji.
Embriologia jako "ślad ewolucyjny" to kolejny temat-rzeka, niemniej nie ma związku z kreacjonizmem, stąd możemy w tym wątku pominąć. Tutaj tylko tyle, że analogicznie do rozwoju post-embriologicznego kijanki jest uznawane jako ślad ewolucyjny.
Cytuj:
A Twoje twierdzenie, to jak twierdzić:
"Ryba wypadła przez przypadek z wody i nagle zaczęła żyć na lądzie" - gotowiec.
Nie wiem, jak możesz łączyć frazy "przez miliony lat" i "nagle". Jako młodoziemca zakładający stworzenie w 6 dni, używnie tutaj argumentu czasowego to samozaoranie.
Cytuj:
A gdzie te miliony lat i mutacji potrzebnych do tego procesu przystosowania się? Przez te miliony lat mutacji i ewolucji nie jesteśmy w stanie znaleźć ani jednego pośredniego przedstawiciela gatunku - kiedy "ryba wychodziła z wody" i jakie miała w danym etapie zmiany/mutacje przystosowawcze?
Odnosiłem się wyżej do kwestii. Możesz też porównać z historią mutacji bakterii coli. Pierwsza faza "umożliwienie", była mutacją ukrytą, tylko dzięki analizom post-factum dało się ustalić, kiedy mogła zajść (hint, było to jeszcze przed 20.000 pokoleniem). Ale jeszcze 10.000 pokoleń trwało, zanim ta funkcja się uaktywniła ("urzeczywistnienie"), konkretnie w pokoleniu ok. 31.500. A potem szybko zdominowała poopulację, wypierając bakterie trawiące tylko glukozę. W przypadku skamielin nie mamy tego luksusu, że jakiś naukowiec w regularnych odstępach czasu zamraża próbki DNA. Jednak per analogiam można założyć, że jakaś część ryb miała już mutację "umożliwiającą". Ale dopiero "realizacja" doprowadziła do zmiany fenotypu. A potem nastąpiło stosunkowo szybkie przejście z jednego środowiska do drugiego.
(Tak
taryel, ja znowu o ewolucji, ale to jako materiał porównawczy, nadal)
Obrazek niestety po niemiecku, ale grafikę da się i bez tego odczytać. Niestety nie mogę wkleić, trzeba kliknąć (za szeroki). Link pod spodem.
https://www.ag-evolutionsbiologie.net/bilder/lenski.jpghttps://www.ag-evolutionsbiologie.net/h ... iment.htmlCytuj:
Odnośnie "wstępniaka" to z tego co widzę Yarpen już cześć naświetlił. Ja bym mógł parę rzeczy dopisać, o których też już wspominałem w innych wątkach, np. materiał - "wspólny budulec" z którego jest stworzenie zrobione, czyli dzięki podobnemu składu atomów, minerałów itd. np. człowiek może spożywać pokarmy różnego rodzaju - tak samo stąd podobieństwa np. w strukturach DNA, czy możliwość sugerowania kladów. Podobnie twórca pakietu Microsoft gdy tworzył Worda, Excela, PowerPointa, Viso itd. nie potrzebował tworzyć całkowicie nowego kodu dla każdego z pod produktów, pewna część kodu została wykorzystana dla każdego z nich. Z drugiej strony każdy z tych programów mimo wielu podobieństw jest unikalny i może korzystać wzajemnie z różnych funkcji. To są proste krótkie wyjaśnienia. A występowanie konkretnych cech, narządów - to "fit for purpose".
Yarpen, jak już chyba sobie wyjaśniliśmy, miał parę diametralnie innych założeń, dlatego nie krępuj się. Natomiast wstępniak zasadniczo dotyczył kladystyki natury. Biorąc Twoje porównanie, to tak, jakby Microsoft tworząc Worda, Excela czy Powerpointa wykorzystywał czcionkę Arial, a Adobe przy Acrobacie, Ilustratorze i Photoshopie - Times New Roman. I gdyby nie istniały przypadki wymiany czcionek między tymi dwoma produktami. A oboje wiemy, że takie coś tylko w naturze, a nie w projektach ludzkich.