warte przemyśleń, punkt b jakoś mi do głowy nie przychodził

W historii o wieży Babel intencje człowieka są jasno przedstawione. Co z tego, że do nieba, gdzie było, że nie wolno? Poza tym niebo to nie Niebo.
Intencje - obawy Boga też są jasne. Dlatego nie chce mi się przekonywać każdego z osobna co znaczą poszczególne słowa.



O to właśnie chodzi. Bóg pomieszał języki, więc taka była jego wola.
Za czyją namową łączymy je więc z powrotem w jedno zrozumienie w imię nauki?
Można dziś nauczyć się w szkole jak zrobić cegłę, jak murować ścianę, jak budować dom, a nawet drapacze chmur.
Nie ma jednak takiej szkoły, która uczyłaby jak zrobić ekrany fold, tomografy czynne produkty nauki Hi-Tech. Kto to konkretnie robi, skąd się dowiedział jak? Nie ma nawet takiej informacji.
Postęp nauki w ostatnich dekadach dosłownie eksplodował w stosunku do poprzednich stuleci.
A ludzie mieli tylko uprawiać ziemię i walczyć z chwastami.

17 Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: «Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść - przeklęta3 niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. 18 Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli.
19 W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi,
z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!»4
23 Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty.

Czytam ostatnio polskich księży egzorcystów. Jest dla mnie zaskakujące, jak bardzo są to świetli ludzie. Chyba nigdy nie spotkałam nikogo na żywo, kto wiedziałby co to np. pole morficzne. A tu proszę, ksiądz wie o tym doskonale. Jak znajdę chwilę to wkleję tu fragment ich stanowiska w tej sprawie, skąd może pochodzić taki rozwój nauki i człowieka. Raczej na pewno nie od Boga. A chciałabym jakichś informacji, że może choć trochę jakaś jej części jest od Boga lub za jego zgodą. Dałoby radę na tym się skupić?

Proszę się nie obrażać, że zadam żartobliwe pytanie: masz może rozdwojenie jaźni albo schizofrenię?
Bo raz wychwalasz szatana, a raz księdza egzorcystę?

Nie twierdzę, że rozwój nauki jest lepszy niż uprawa roli i że wyjdzie nam na dobre, zamiast przysporzyć więcej cierpienia i przyspieszyć zagładę. Z drugiej strony człowiek ma widać spory potencjał, ten potencjał jestem pewna, że pochodzi od Boga i mógłby się trochę dusić na roli. Nie znam życia w raju i mam spory problem, żeby wyobrazić sobie, jak tam było cudownie. Znam tylko to życie i mam jakąś taką wbudowaną ciekawość, że ciągnie mnie ona do nauki. Bez nauki i jej owoców byłabym chyba niezbyt szczęśliwa na roli. Ze Słowa Bożego wynika, że niezbyt mile widziany był rozwój człowieka, a jednak ten rozwój mamy, bardzo duży i czerpią z niego wszyscy, bez względu na to, jak są bogobojni. Ciekawa jestem, jaką mają ewentualnie wymówkę.

Chochoł, twierdzisz że Bóg zabrania rozwoju ponad poziom neolityczny

Wynika wg Ciebie. Ja zupelnie nie widze takiego wynikania albo konkluzji: "jakby nie wnioskować to wychodzi na to, że nauka i jej zdobycze nie pochodzą od Boga"?????
Bo o pysze ludzkiej lub checi bycia rownym Bogu to owszem.

Podobnie żyją Amisze. Chociaż przyjmują niektóre zdobycze techniki po dokładnym omówieniu każdej z osobna. Mają np. automatyczne dojarki i generalnie również elektryczność, ale tylko poza własnym domem. Podobnie jest z telefonami. Telefon może być w ich społeczności, ale nie w domu. Zabraniają też edukacji powyżej 13 roku życia (to jest najgorsze według mnie). Raczej nie prowadzą oficjalnych stron internetowych z opisem nauk, ale można znaleźć informacje, że wywodzą to z zupełnie innych tekstów biblijnych. I jak się okazuje, podobno nie chodzi o porzucenie technologii samo w sobie, ale o zachowanie charakteru ich wspólnot. Z ciekawości poszukałem i znalazłem kilka ustępów. Przy czym podkreślam, że to nie są oficjalne informacje, ale dają dość spójny obraz:

2 Kor 4,14-17 Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo. Cóż bowiem na wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością? (...) Przeto wyjdźcie spośród nich i odłączcie się od nich, mówi Pan, i nie tykajcie tego, co nieczyste, a Ja was przyjmę.

Rz 12,1-2 A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu miłą, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. 2 Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe.

Mt 13,22 Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne.

Mt 16,26 Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?

J 15,18-19 Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.

Anka-K
Anka wydaje mi się że błędnie zrozumiałaś obawy Boga nie chodziło oto że zaczną budować , lecz oto że swą budową sięgną samego nieba, Bogu pewnie chodziło oto że ludzie będą chcieli w sposób nie legalny wrócić do nieba i do raju skąd przecież zostali wygnani.

Prawdopodobnie nie bierzesz pod uwagę, co autor czy redaktor tego tekstu i jego tradycji chciał przekazać. W kręgu bliskowschodnim ówczesnym pisarzom czy mówcom nie bardzo zależało na historyczności podawanych faktów, lecz na ideologicznym lub moralnym przesłaniu.
Czytając Biblię pytaj tylko o cel autora: co on zamierzał tu wyrazić z natchnienia Bożego jako zasadę życia moralnego czy przedmiot wiary teologicznej, a co jako tylko zobrazowanie i ilustrację bez brania odpowiedzialność za to czy to fakt, czy przypowieść lub obraz.
W Piśmie św. jest bardzo wiele faktów historycznych, prawdziwych zdarzeń, ale nie wszystkie są istotne i zamierzone przez autorów do wierzenia.

Najbardziej prawdopodobna jest trzecia możliwość.
c) Jest to po prostu wyrażenie z codziennej mowy ludzkiej, która lubi, dla większej wyrazistości, uogólniać lub kategoryzować słowami; zawsze, nigdy, wszyscy.. cały...itd.
Powstała w środowisku semickim Biblia przeważnie posługuje się językiem ówczesnej codzienności, jak często i nasi kaznodzieje: często uogólniają lub kategoryzują\ (co nie zawsze jest dopuszczalne).

Temat pól morficznych czy morfologicznych znany jest, choć bez tych nazw, w biologii genetycznej, zwłaszcza w genealogii populacyjnej.
Mówię o ustaleniach tej "wielkiej" genetyki i tej "mniejszej" - epigenetyki, np. metylacji, fosforazji i innych, może dotąd prawie nieznanych.
Bez biologicznego, materialnego przekazu z przodków na potomostw niewiele jest innych możliwości przekazu informacji (pamięci) międzygatunkowo jak tylko przez zwykłe naśladownictwo lub wywołany stres (jak np. pies stresuje kota ).
Utrwalanie tych przeżyć dokonuje się na drodze jakby "pomazania się" genomu grupą metylową lub fosforową. I to jest ta znana nauce "pamięć", o której mówi epigenetyka. I to są drogi przekazu informacji i pamięci na cały świat.
Nie ryzykowałbym tu obok tych zjawisk dopatrywania się jakichś sił tajemnych. Nie zaśmiecajmy ani nauki, ani wiary.

Anka-K
Wiara i nauka nie mają nic wspólnego ze sobą, wiara wypiera naukę, a nauka wypiera wiarę, wiara może potwierdzać naukę a nauka może potwierdzać wiarę zupełnie tak samo jak adwokat może zgodzić się z lekarzem a lekarz może zgodzić się z adwokatem, ale oni nie mają ze sobą nic wspólnego to zupełnie inne Zawody.
Wiara i nauka to zupełnie inne dziedziny naszego życia.