Podobno bioenergoterapia jest zakazana przez kościół. Nie wiem skąd taka fama. Może ktoś coś?
Dawniej zerwał mi się przyczep mięśnia przy łopatce. Dyskomfort dość spory. Ból czasem budził mnie w nocy i nie dawał spać. A w dzień kiepsko było coś podnieść czy nawet odwrócić głowę.
Byli lekarze, prześwietlenia, leki, maści, plastry, ems, tens, masaże, relaksacja, modlitwy, nawet oganianie złego uroku jajkiem, mijały tygodnie i bywało raz lepiej raz gorzej.
Na koniec trafił mi się artykuł o metodzie dwupunktu.
Metoda wydała mi się tak głupia i niepoważna, że to aż nieprawdopodobne. Prawdę mówiąc do dziś wydaje mi się nierealna.
Była tak absurdalna, że aż postanowiłem spróbować, żeby obalić ten mit głupoty ludzkiej.
Namacałem u siebie 2 odpowiednie punkty, przytrzymałem i gdzieś po 2 minutach ból zmalał praktycznie do zera. Odczuwałem tylko troszkę wrażenie bólu, który miałem od miesięcy.
Przez parę dni stosowałem tą metodę ze 2-3 razy dziennie i niewielki już ból przestał wracać.
Do dziś chyba nie bardzo potrafię to wyjaśnić, aczkolwiek w wolnym czasie studiuję tą metodę jeszcze i temat jest u mnie rozwojowy.
Może tym wątkiem zasieję tutaj jakieś ziarno, które wróci do mnie dobrym owocem?

Fama wzięła się stąd, że nie wiadomo jakimi siłami posługuje się bioenergoterapia. Nie da się stwierdzić, że jest to wyłącznie dar od Boga. A są podejrzenia, iż jest przeciwnie. Że jest to zwiedzenie szatańskie prowadzące do zniewolenia. A wielu ezoteryków stało się niewolnikami swoiuch zdolności.
...
Nie widzę w dwupunkcie wielkich związków z bioenergoterapią. Dwupunkcie jest to autoterapia. Bez oddziaływania zewnętrznego. Dopóki sam na siebie oddziałujesz nie można mówić o oddziaływaniu zewnętrznym niewiadomego pochodzenia.
...
Z sianiem trzeba uważać. Bo gatunki inwazyjne i chwasty najlepiej wzrastają.
Kiedyś wszedłem w różdżkarstwo i bioenergoterapię. Jedno i drugie uważałem za dar od Boga. Ale gdy usłyszałem o wątpliwościach zacząłem się modlić:
Boże, jeśli te zdolności pochodzą od Ciebie, to je wzmocnij,
Ale jeśli nie pochodzą od Ciebie, to mi je zabierz.
I wszystko prysło. Różdżka ani wahadełko nie działają. Nie pomagam w uzdrowieniach. Wszystko znikło. I bardzo dobrze.

Nie znałem tematu. Czy to o to chodzi?
https://youtu.be/IiDubCJUqkw

Ja chyba zacząłem od Kinslowa i jego demonstracji.
Autoterapia u prekursorów stanowiła raczej mniejszą część wykorzystania tej metody.

Akurat wczoraj trafiłam przypadkiem na taki artykuł, ale oczywiście różnych świadectw w tym temacie jest mnóstwo w internecie, wystarczy poszukać

O NIEBEZPIECZEŃSTWACH WSHODU, NEW AGE, EZOTERYZMU, RADIESCEZJI, MAGNETYZMU, HIPNOZY
https://apologetyka.katolik.pl/o-niebez ... u-hipnozy/

O tym, jak niebezpieczne jest myślenie mówi już sama Biblia przy okazji wieży Babel, wcale nie trzeba szukać innych świadectw w internecie

Rozumiem, że nie uznajesz tego typu zagrożeń? Albo coś źle zrozumiałam

Wiem mniej więcej co się z czym może wiązać ale nie wszystko nazwałbym zagrożeniem.
Niektóre mogą być opcjami.

Przy różnych "super mocach", energiach i innych ponadnaturalnych zjawiskach trzeba być ostrożnym, również w chrześcijaństwie charyzmatycznym odbywają się czasami wątpliwe praktyki, więc osobiście jestem zdania, żeby najlepiej od różnych cudów i dziwów trzymać się z daleka i nie szukać tego, nie dążyć do tego żeby różnych cudów doświadczać.

Pewnie mnie nie zrozumiesz, ale może to i lepiej.
Opcja zamiast ryzyka jest np. wtedy, gdy nie ma już nic do stracenia lub w innym przypadku.
Poza tym zgodnie z Biblią:
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę...
Chyba nie zawsze trzeba omijać ciemne doliny, jednak warto mieć wystarczająco silne przekonanie, że lęk nie zwycięży.

Nie chodzi mi o strach przed złem/demonami, tylko o niedokładanie sobie cierpień

Pozornie masz rację.
Jednakże gdybyś przeczytała mój pierwszy post otwierający wątek, żeby ogarnąć o co w nim chodzi lub powinno chodzić, to że cierpienia sobie nie dołożyłem pewnie w mig byś zrozumiała.
Albo i nie

To wszystko Twoja wina, bo połączyłeś temat Bioenergoterapii z dwupunktem
W temacie odniosłam się do bioenergoterapii rozumianej jako "ręce które leczą" przez drugą osobę z supermocami, co powszechnie w chrześcijanstwie jest uznane za zagrożenie, a nie chodziło mi o jakieś naciskanie sobie czegoś samemu, masowanie, szczypanie czy inne stukanie
Nie wykluczam, że mogą być jakieś tego typu metody niezbadane dobrze naukowo, bądź efekt placebo.
Ale jest jeszcze ale, bo jeśli to jakaś praca z energią, nie wiesz czy cierpienia sobie nie dołożyłeś, u niektórych objawia się po latach . Chodzi o to, że jeśli pragniesz cudownego uzdrowienia to ono może przyjść, ale z jakim skutkiem dla duszy i psychiki, się okaże.

Też nie widzę związku z bioenergoterapią.
Jest to raczej forma neuroligwistycznego programowania, w skrócie NLP, czyli taki uporządkowany zbiór technik komunikacji oraz metod pracy z wyobrażeniami, nastawionych na tworzenie i modyfikowanie wzorców postrzegania i myślenia u ludzi.

W środowiskach naukowych NLP nie ma poparcia i jest przedmiotem ostrej krytyki, gdyż wiele postulowanych założeń nie zyskuje potwierdzenia w badaniach i doświadczeniach, co może stawiać je w gronie pseudonauki lub paranauki.

Najczęściej NLP pojawia się w szkoleniach z metod służących rozwojowi samo-motywacji, zdolności negocjacyjnych, umiejętności uwodzenia czy prowadzenia kampanii wyborczych

Nie wiem czy o to chodzi, ale te energie wydają się być podejrzane https://vibracje.pl/dwupunkt , nie neguję samej pracy z myślami (czy raczej skupenia się na niemyśleniu), techniki uważności, ale to co tu pisze, to już moim zdaniem może być wchodzenie w jakąś formę duchowości.