Bóg istnieje i nie wynika to z mojej wiary ale wiedzy. PŚ to PRAWDA choć dla ateistycznego umysłu jest zbiorem bardzo wielu sprzeczności. Samą więc logiką nie można zrozumieć ani Boga ani PŚ. Gdybym ja kierował się logiką, kiedy byłem wciągany do morza przez kanał prądowy - już bym nie żył. Uratowało mnie nielogiczne zachowanie płynąc … wzdłuż brzegu. Skąd pojawiła się ta reakcja ? I tu wkraczamy w świat nadprzyrodzony gdzie umysł może bezradnie się tylko przyglądać. Niestety ten świat to jedna wielka manipulacja gdzie karmi się nas bajkami, że piramidy to grobowce a obce cywilizacje nie istnieją. Jako programista wiem jak manipuluje się w grach komputerowych (wygraną) a nawet sztuczną inteligencją. Czyni to też każdy operator komórkowy zaczynając rozmowę, że mają dla nas prezent a kończąc, że trzeba za niego zapłacić. Jakakolwiek więc pielgrzymka w poszukiwaniu Prawdy bez wiary skończy się z obitą głową na murze niemożliwości i stratą kasy.
Od czego więc zacząć ? Od poznania samej/go siebie bo może czujesz tak jak ja kiedyś w młodości - jak podrzucona paczka przez nawalonego kuriera Bożego na niewłaściwa planetę aby póżniej uświadomić sobie, że jestem niewolnikiem duchowym nakazów i zakazów KK by w końcu stać się też najemnikiem duchowym ustawiającym się do Boga po „zapłatę” za pseudo poprawność duchową. Błądzenie to rzecz ludzka, ważne aby z tego wyciągać właściwe wnioski a do tego potrzebny jest umysł. I tak koło się zamyka.
Nikt dotychczas jednak nie wspomniał co się stanie, jeżeli się posiądzie tą nadprzyrodzoną wiedzę ? Może być gorzej niż bez niej, bo może przydarzyć się tak jak św. Ludgardzie - że ona nie wspomaga miłości do Boga więc jest … bezwartościowa. Jacy szczęśliwi są Ci żyjący z prostotą i pokorą nie tracąc cennego czasu na wieczne pielgrzymowanie za marzeniem o .. zrozumieniu Boga. Jednak i tu Bóg przychodzi ludziom z pomocą mówiąc "A jednak mądrość jest usprawiedliwiona przez swe uczynki” bo ona nie jest jedynie suchą wiedzą ale musi prowadzić do właściwych czynów. Jakich ?
Po pierwsze już wiesz czym karmić swój umysł. Jeżeli myślisz często o pornografii tam … trafisz, jeżeli o Bogu - będziesz z Nim obcował na codzień - nie jako najemnik lub niewolnik duchowy ale … największy życiowy przyjaciel. W innym miejscu mówi, że jeśli otrzymałeś od Boga „jeden talent” to go nie „zakopuj - ukrywaj” ale pomnażaj czyli - dziel się swym pięknym głosem, zdolnościami plastycznymi itd. z innymi lecz nie chełpiąc się że to Twoje bo pycha kroczy przed upadkiem …
Po drugie to ty jesteś kowalem swojego życia. W swojej pielgrzymce spotkałem się z prostym tłumaczeniem naszej codzienności przez mędrca z dalekiego wschodu.
TY jesteś jedyną/ym na sali kinowej i mentalnie bierzesz udział w filmie wyświetlanym na ekranie. Twoje reakcje na to co tam się dzieje wysyłasz przez „wifi” do projektora filmowego czyli producenta tego filmu (Boga), który go modyfikuje w trakcie wyświetlania. Inaczej mówiąc to TY tworzysz film swoimi reakcjami i uczynkami na to co Cię spotyka … realizujesz swoją przyszłość, dlatego zalecam wielką ostrożność w myśleniu i czynieniu. Jeżeli marzysz o pięknym mężu nie zapomni pomyśleć o mądrym, zdrowym, troskliwym itd. inaczej może być piękny ale mądrość gdzieś zagubił. Nie ma przypadków w naszym życiu …
Jest też taka alternatywa, że kurier nie był nawalony i Bóg miał pewne oczekiwania w stosunku do mojej naszej osoby, dlatego może lepiej Mu nie przeszkadzać i pokornie przyjmować każdy dzień jaki jest czyniąc wokół siebie dobro i ufając, że to nie nasz ułomny móżdżek nas prowadzi ale WSZECHWIEDZĄCY - który się nie myli. Zaufać i nic więcej. Jakie to proste a jak totalnie trudne …

Tą "moją wiedzę", to skąd zaczerpnąłeś?

We wszelkich rozważaniach o PŚ i Bogu, nie posługujemy się z automatu wiedzą naukową ale wiedzą religijną, która z natury jest transcendentna, duchowa i objawiona.
Pierwszą możesz znaleść tu i tam - wystarczy poszukać lub pytać. Druga jest indywidualną pielgrzymką nie łatwą i nie krótką. Bez urazy ale trochę mi to przypomina gościa przed telewizorem, który chce poznać doświadczenia taternika wspinającego się na Everest. Pot, łzy, cierpienie i duchowe rozterki można jakość opisać ale nadal to nie będzie doświadczenie lecz suchy jałowy przekaz a chyba nie o to Ci chodziło. Chyba mylimy wiedzę ze skróconej instrukcji obsługi urządzenia z jego rzeczywistym użytkowaniem.
Tak na marginesie znasz przypadek, że komuś coś się objawiło na tym forum lub ktoś przeżył jakieś duchowe doświadczenie ?

Mając lat naście miałem taki okres arogancji, na szczęście dość krótki, w którym uważałem dokładnie tak samo.
Ale po kolei:
1. To, że Bóg istnieje nie wynika z Twojej wiedzy. Jest odwrotnie. To ty istniejesz z woli Boga. To świat istnieje z woli Boga.
2. Jeśli wiesz, że Bóg istnieje, to znaczy, że nie wierzysz w Boga. Bo albo wiesz, albo wierzysz.
3. W książce kardynała Jorge Bergoglio, rabin Abraham Skórka, „W niebie i na ziemi”, znajduje się zapis wielu rozmów, które prowadzili. W jednej z nich stwierdzaj zgodnie obaj, że nie wiedzą, czy Bóg jest, ale obaj głęboko w to wierzą.

Sam siebie zapędzasz w kozi róg. Doradzam, aby ostrożniej rzucać deklaracjami.

Jaka jest różnica między wiedzą religijną, a wiarą o ktorych mówisz. I skoro ta 'wiedza' bywa objawiana, to co różni taki przekaz wiedzy od urojenia?

Istnienie Boga, inaczej mówiąc Siły Wyższej, załóżmy, że stwórczej i sterującej kosmosem - nic a nic nie ma wspólnego z prawdziwością / nieprawdziwością nauk KK. Ani zresztą żadnej religii wykoncypowanej, wyobrażonej przez homo sapiens w parafialnym zakątku pomniejszej galaktyki.

Skoro nie zapanowałeś nad swoim umysłem i pozwoliłeś na to, aby opanowali to zwierzchnicy partyjni, to teraz po prostu słuchaj. Nie staraj się zrozumieć. Spytaj przełożonych. Twój bóg Donald na wszystko zna odpowiedzi.

To piękne i przerażające, że tak się przejąłeś swoja rolą w partii i dedykowanym ci wierszem Szymborskiej:
Pod sztandarem rewolucji wzmacniać warty!
Wzmocnić warty u wszystkich bram!
Oto Partia – ludzkości wzrok.
Oto Partia: siła ludów i sumienie.
Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie.
Jego Partia rozgarnia mrok.
Niewzruszony drukarski znak
drżenia ręki mej piszącej nie przekaże,
nie wykrzywi go ból, łza nie zmaże.
A to słusznie. A to nawet lepiej tak.

Idący, rozdwojenia jaźni doświadczasz?