szumi...nie do końca - przeczytaj św. Pawła 1 Kor 7,32-34....
- "Chciałbym żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek beżżenny troszczy sie o sprawy Pana, o to, jakby sie przypodobac Panu.
Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński zabiega o sprawy świata, o to, by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki.
Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była świeta i ciałem i duchem.
Ta zaż, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jakby się przypodobac mężowi".

Każda kobieta wierząca, będąc w relacji żywej do Słowa Bożego, może być uważana za dziewicę i to dziewicę płodną na swój sposób. Chodzi o płodność duchową. Kiedy jesteśmy duchowo płodni, zachowujemy stan dziewictwa.

Alus, a ja proponuję Rdz 1 27-28:

Mirisha przepraszam, ale co Ty pleciesz? Skądś Ty to wytrzasnął?

a jakie to ma znaczenie, usłyszane przypadkiem.

Zacytowałem fachowca-Włodka Bednarskiego. Moim zdaniem -biorąc pod uwagę kontekst wypowiedzi oraz Tradycję- ma rację. Jednak nie wszyscy są w stanie to zrozumieć, bo chuć zalewa im rozum.

Gdyby tak było to Jezus dałby przyklad w tym swoim życiem. Ponadto apostołowie opuścili rodziny-np. św. Piotr, a inni nie zawarli małżeństwa.
Czyżbyś był zgodnie z duchem czasu nowoczesnej teologii przeciwnikiem bezżeństwa duchownych w tym papieża oraz zakonników i zakonnic?
Niestety ta prorocza wizja wkrótce wejdzie w życie jak wskazują na to wypowiedzi kandydatów na papieża.
A słowa św. Pawła
1Kor 7:1-2 BT „Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą.(2) Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża.”
mówią jednoznacznie, że w praktyce rządzi chuć a nie człowiek.

Wszyscy jesteśmy do małżeństwa powołani. Są jednak i tacy którzy stali się bezżennymi.
Małżeństwo jest powołaniem każdego z samego faktu bycia człowiekiem. Są tacy jednak, którzy się do tego nie nadają, lub zrezygnowali z tego dla Królestwa Niebieskiego.

Owszem, ale to jest stan czlowieka po grzechu pierworodnym czyli po odwróceniu się od Boga. W tym stanie czlowiek musi zaczynać od podstaw, czyli dawać siebie innym w tym przypadku żonie i dzieciom jako osobom najbliższym. Gdy rozwinie się duchowo to jak Chrystus da siebie innym w całości w stanie bezżennym aby mu nic w oddaniu nie przeszkadzało.

To duchowość wisznuicka. Bardzo wysoki poziom niedostępny intelektualnie dla współczesnych ludzi. Żadne new age.
Dodaję, że ja to nie Marisha.

Właśnie On coś mi się kiedyś obiło o uszy że tutaj ciężko przekazać jakiś grecki czas, bodajrze zaprzeszły, który wyrażnie wskazuje że nie tylko przed porodzeniem Maryja była dziewicą, ale ten stan rzeczy trwał nadal. Prócz tego widze że popierają to inne ustępu w Piśmie.

Natomiast widze że schodzicie z tematu. Czy to naprawde jakiś wielki problem? Zarówno małożeństwo jak i pozostanie w dziewictwie są potrzebne, w obydwu można być blisko Boga, ale każdy ze stanów ma swoją szczególną charakterytykę. Nie wiem czy któryś u Boga jest lepszy czy nie. Co najwyżej to człowiek może być bardziej predystynowany do jednego lub drugiego.

Wszyscy to jesteśmy powolani do malżeństwa duchowego jako Oblubienica Baranka. Jeżeli istotnie byliby wszyscy powołani do małżeństwa ziemskiego a sami decydowali czy w nim będziemy czy nie to byłby to grzech biorąc pod uwagę Twoją interpretację ks. rodzaju.

Halo, halo, może byście tak wszyscy zeszli na ziemię? Dywagacje pomiędzy tym co jest lepsze: mąż czy dziewictwo nie ma tu nic do rzeczy, bo Maryja BYŁA MĘŻATKĄ!!!. Możemy się zastanawiać, czy była "przykładną" mężatką. Moim zdaniem jej związek z Józefem, oparty jedynie na miłości (o ile w ogóle) bezcielesnej nie jest wzorem do naśladowania. Mówię tu w kontekście oficjalnej nauki Kościoła Katolickiego. Nikt nie mówi, że bycie wiecznie dziewicą jest złe, ale bycie mężatką-dziewicą na pewno nie jest przykładne, a już na pewno nie jest zdrowe dla żadnej strony. Zdaje się, że seks jest po to, by pogłębiać więzy między małżonkami i płodzić dzieci, na co zwraca uwagę KrK. W małżeństwie Józefa i Maryi nie było ani jednego, ani drugiego.

Wobec Maryi powołujesz się na dzisiejsze wytyczne Kościoła?
Pozatym Maryja jak i Józef nie byli przeciętnym małżeństwem. Przykładanie do nich tej samej miary co do innych jest nieporozumieniem.

Znasz przypadki zgonów z tego powodu?
A małżeństwo Maryji i Józefa jest w KRK wzorem do naśladowania pod względem wzajemnej milości przez duże M. W tym małżeństwie było dziecko czyli sens jego był wypełniony. Jak widać u czlowieka są udane związki małżeńskie bez seksu jako eros, jednak dwunożne zwierzęta bez tego się nie obędą.

No WIŚCIE, proszę... A w czasach Jezusa to jaki był model rodziny? Wszyscy żyjemy w czystości i unikamy seksu jak zarazy No chyba nie


Otóż to! Powinni być wzorem miłości małżeńskiej! Tymczasem są czymś zupełnie odwrotnym zarówno na standardy czasów Jezusa jak i dzisiejsze.


Zgonów nie, ale różnych problemów małżeńskich i owszem.


I bardzo dobrze, że się nie obejdą! Bóg nas tak stworzył i powinniśmy być dumni i szczęśliwi z tego powodu, a nie sprzeciwiać się naszej naturze i wynosić to do godności świętości. Jakby Bóg nie lubił seksu, to by się ludzie rozmnażali przez pączkowanie.

Rita, Ty wypowiadasz jedynie Twoją opinię. A jak Ci już napisał On to jest właśn ie wzór małżeństwa. A było to nietypowe małżeństwo, niezależnie od czasów, czy to 2000 lat temu czy dziś. Ta nietypowośc dotyczy właśnie roli Maryji i Józefa w Bożym planie. Zarazem są wzorem czyli każdy z nas może być im podobny w naszych związkach, niekoniecznie żyjąc bez seksu, ale raczej w miłości do siebie i umiłowaniu Boga i Jego dla nas woli.