Czemu? Przecież to właśnie niszczenie materialnych świadectw kultur, dominacja militarna oraz od czasu do czasu eksterminacja (plus z reguły niezamierzone roznoszenie chorób) były głównymi czynnikami ewangelizacji takich np. Ameryk. Kultów rodzimych bóstw albo zabroniono, albo po prostu w zdziesiątkowanych populacjach nie było komu przekazywać tradycji. Nie znam żadnego przypadku dobrze prosperującej społeczności indiańskiej, która dobrowolnie przyjęłaby chrześcijaństwo.

Jakoś mnie to nie przekonuje. Jeśli niszczenie materialnych świadectw kultury i dominacja militarna miałyby przesądzić o porzuceniu wiary przodków i przyjęciu wierzeń agresora, to porzuciliby je także chrześcijanie i żydzi. Oczywiście nie jest mi obcy taki punkt widzenia, na forum był chyba ostatnio prezentowany przez rodzimowierców. Można by pewnie wystosować argument, że chrześcijanie nie byli gnębieni dostatecznie długo, więc odstępstwo od wiary byłoby kwestią zwiększenia i wydłużenia (w czasie) nacisków, ale to już chyba byłaby totalna gdybologia i mi się ją nie za bardzo chce uprawiać, ale oczywiście chwytaj pióro kto ma chęć ;)

Prześladowania chrześcijan to chyba jednak trochę inna historia, bo chyba nigdy nie zostali zalani falą pogardzających nimi aż do odmawiania im człowieczeństwa innowierców, całkowicie przekształcających ich ziemie na swoja modłę. U Indian Am. Północnej religie upadały razem z całą kulturą, podczas przymusowych przesiedleń, osadzeń na całkowicie innych od rodzimych terytoriach, wobec zniszczenia znanego środowiska naturalnego. W Am. Południowej i Środkowej, gdzie populacja tubylcza była wielokrotnie większa, chrześcijaństwo postępowało wolniej i dużo więcej zachowało się z tradycyjnych wierzeń. Upadły wysoce zorganizowane religie kapłańskie Majów czy Mexików, ale bliski zwykłym ludziom szamanizm, kulty duchów i lokalnych bóstw bezproblemowo włączające do swoich panteonów katolickich świętych mają się nieźle.

Aha - rzecz jasna sama treść, struktura, wartości danej religii też ma znaczenie. Chrześcijaństwo chyba najlepiej przygotowuje swoich wyznawców do trwania w wierności wbrew przeciwieństwom, wszak błogosławieni jesteście, gdy Wam urągają, bo Wasza nagroda jest nie na tej ziemi, lecz w Niebie... W religiach tradycyjnych czy plemiennych z kolei częstą postawą jest zakładanie, że o sile bogów świadczy wsparcie, jakie na bieżąco otrzymują wierzący, wobec czego częstym było, że Indianie przyjmowali chrześcijaństwo wychodząc z założenia, że Bóg Białych musi być silniejszy, bo ich religia w widoczny sposób po prostu lepiej działa.

No cos ty. Nasz zrozumienie powinno wynikac z przyjecia objawienia od Boga na Jego temat. W Jego Slowie jest duch i zycie. Tu nie chodzi o litere slowa ale o prawde. Potrzeba wiec duchowego zrozumienia, a nie tego bys przyjal intelektualne zrozumienie jakiegos czlowieka. Ty nie masz myslec jak czlowiek ale musisz medytowac nad Slowem az stanie sie ono ciebie jasne, az bedziesz wiedzial w duchu, czul w duchu co Duch mowi, co Duch chce przekazac.
Ty musisz sam szukac Boga, ty osobiscie musisz Go poznac, a nie ktos inny za ciebie i ma ci opowiedziec o Nim.
Ty masz miec z Nim osobista intymna relacje. To ma byc zywa relacja ducha z Duchem. Cialem nie zrozumiesz Boga, ktory jest Duchem. Nie ma na to cienia szansy. Dlatego tak wazne jest nowe narodzenie, o ktorym mowil Jezus.