Autor |
Wiadomość |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 1120
|
Re: Ciemna dolina.
Rozumiem, zapętliłeś się.
1. Nie kwestionowałem życia wiecznego, tylko się na nie powoływałem. M.in. Przytaczając fragment Pisma. 2. Zarzucając mi kłamstw w tym względzie, zaprzeczyłeś życiu wiecznemu. I mi zarzuciłeś to, co sam zrobiłeś. 3. Wyżej stawiając Biblię niż słowa człowieka, w tym wypadki=u Twoje, uważam, że czynię właściwie. Dopókim nie przekonasz mnie, że Twoje słowa mają wyższą wartość niż objawienie Boga, będę kierował się tym, co jest w Biblii. 4. Wierząc w Jezusa i Jezusowi muszę sprawdzać słowa ludzkie na zgodność z tym, co On głosił. Dlatego tak gdzie głosisz swoją naukę, zamiast Nauki Jego, przyjmuję Naukę Chrystusa. Ale proszę, nie gniewaj się na mnie za to. Po prostu Bóg jest dla mnie ważniejszy. I wcale nie oznacza to tego, ze nie szanuję Ciebie. Ani nie przyglądam się uważnie treściom, które głosisz. Uważam jednak, że mam prawo wyboru między zdaniem Jezusa zapisanym w Biblii, a Twoim orędziem.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Wt lip 23, 2024 14:33 |
|
|
|
|
Jerzy_67
Dołączył(a): Wt sty 31, 2023 5:49 Posty: 2586
|
Re: Ciemna dolina.
O złych owocach idei "raz zbawiony - na zawsze zbawiony" (RZNZZ), może świadczyć historia opisana w tej książce pt. Pewność zbawienia. Co jest prawdą, a co fałszem? Rozważania nad koncepcją teologiczną "Raz zbawiony, na zawsze zbawiony"Autor: David Pawson https://vocatio.com.pl/pl/p/Pewnosc-zbawienia/1045Autor opisał, jak to do pastora przybyła matka, żaląc się na swoją córkę, bo została zawodową prostytutką! Ale - mówi kobieta - cieszy mnie to, że mimo wszystko będzie zbawiona, bo wcześniej była bardzo aktywną chrześcijanką... --------- Prawda, że cudowna pociecha dla zbolałego serca matki?! No super po prostu!! Podam jeszcze 2 teksty, które mnie upewniają co do błędnego nauczania o RZNZZ: Kol 1,21-23 BW (21) I was, którzy niegdyś byliście mu obcymi i wrogo usposobionymi, a uczynki wasze złe były, (22) Teraz pojednał w jego ziemskim ciele przez śmierć, aby was stawić przed obliczem swoim jako świętych i niepokalanych, i nienagannych, (23) Jeśli tylko wytrwacie w wierze, ugruntowani i stali, i nie zachwiejecie się w nadziei, opartej na ewangelii, którą usłyszeliście, która jest zwiastowana wszelkiemu stworzeniu pod niebem, a której ja, Paweł, zostałem sługą. ["Jeśli..." - znów to JEŚLI... No, wybacz, Rabarbar, ale warunkowość tej wypowiedzi mocniej do mnie przemawia, niż kilometry Twojego pisania...] 1Kor 9,24-27 PAU (24) Czy nie wiecie, że na stadionie biegną wszyscy zawodnicy, ale tylko jeden z nich otrzymuje nagrodę? Tak biegnijcie, abyście ją zdobyli. (25) Każdy zawodnik podejmuje wiele wyrzeczeń. Tamci, by zdobyć wieniec zniszczalny, my - niezniszczalny. (26) I ja biegnę, ale nie tak, jakbym nie znał mety, i nie wymachuję bezładnie pięściami, (27) ale biorę w karby i opanowuję swoje ciało, abym głosząc innym naukę, sam nie został odrzucony. [sam Paweł nie twierdził tu, ani nigdzie, że ma "bilet do nieba" i nic tego nie zmieni...]. Powołujesz się na piękny zapis z 1J 5,11-13. OK, ale gdy ktoś się Syna wyrzeknie, to nie będzie miał życia wiecznego! Proste, jak drut; a że to możliwe, to dlatego, bo Bóg nie odbiera nawróconym wolnej woli; nie ubezwłasnowolnia ich!
_________________ "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21). Gdy ROZUMIESZ, że DOBRO jest CENNIEJSZE od zła — to WYBIERAJĄC DOBRO, zwyciężasz zło… +++ "Tak, wkrótce przyjdę. Amen, przyjdź, Panie Jezu!" (Ap 22,20).
|
Wt lip 23, 2024 15:28 |
|
|
Rabarbar
Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56 Posty: 759
|
Re: Ciemna dolina.
@Jerzy_67 Tego autora miałem na myśli w jednym z poprzednich wpisów, gdy z jego książki przytaczałem opinię, że u bram nieba jest ścieżka prowadząca do piekła. O teologii Pawsona ok. sześć lat temu napisałem tekst, którego fragment tutaj przytoczę: Cytuj: Ocena soteriologii przekazywanej przez Dawida Pawsona
Dawid Pawson jest brytyjskim kaznodzieją, znanym z wykładów wygłaszanych w różnych krajach świata, tym również w Polsce, oraz jako autor książek. W tym opracowaniu biorę pod uwagę głównie: 1. Cykl wykładów z polskim tłumaczeniem: 08.Zbawienie cz.1 09.Łaska cz.2 10.Wiara cz.3 oraz 2. Książkę „Normalne_narodziny_chrzescijanina” w wersji elektronicznej, ze szczególnym uwzględnieniem rozdziału 36: Nareszcie zbawiony
Swoje rozumienie chrześcijańskiego zbawienia wierzących, Pawson sprowadza do trzech etapów: usprawiedliwienia, uświęcenia oraz uwielbienia. Podobnie twierdził Augustyn z Hippony, umieszczając jeszcze jeden element na początku tej listy: odkupienie, w znaczeniu: dzieła odkupienia dokonanego przez Chrystusa na krzyżu (np. Rz. 3,24). Bez tego kroku, zbawienie pomijałoby jego źródło – Zbawiciela, a zbyt silnie uwzględniane byłyby działania człowieka. Ale ostatecznie można uznać, że te trzy kroki zawierają to, w czym ma uczestniczyć chrześcijanin.
Tymi trzema etapami na drodze wierzącego, Pawson tłumaczy zróżnicowane wypowiedzi autorów biblijnych na temat zbawienia. Zbawienie to, obejmując wszystkie trzy (lub cztery, wg Augustyna) etapy, wyrażane jest w różnych czasach (przeszłym, teraźniejszym, przyszłym, dokonanym lub niedokonanym). Gdy chodzi o usprawiedliwienie chrześcijan, na ogół Pismo wypowiada się w czasie przeszłym, gdy chodzi o uświęcenie – używa czasu teraźniejszego, natomiast o uwielbieniu – będzie to czas przyszły. Zbawienie obejmuje więc wszystkie trzy etapy, dlatego może być wyrażane w tych trzech różnych czasach. To poprawna obserwacja.
Gdy jednak Pawson przechodzi do omówienia rozumienia łaski, jako podstawy usprawiedliwienia, dyskutuje dwa skrajne stanowiska historyczne, a jako wyważone, kompromisowe, przedstawia stanowisko swoje: a) Z inspiracji Augustyna, pochodzić ma pojęcie „nieodpartej łaski”, przejęte i rozwinięte następnie przez reformatorów protestanckich, głównie Kalwina. Polega ono na przypisaniu łasce Bożej tak dominującego znaczenia w zbawieniu człowieka, że całkowicie wyeliminowany zostaje czynnik wolnej woli. Bóg zbawia więc kogo chce, nie oglądając się na nic. b) Od Pelagiusza pochodzi pogląd, iż człowiek w zasadzie zbawia się poprzez suwerenny wybór swojej woli. Bóg jedynie dostarcza nam argumentów do nawrócenia.
Te dwie skrajne opinie są przez Pawsona ilustrowane następująco: a) tonący człowiek zostaje przez Boga (poprzez działanie głosiciela Ewangelii) uratowany i wyciągnięty na brzeg, bez jakiegokolwiek udziału z jego strony (to obraz doktryny Augustyna-Kalwina). b) Bóg, poprzez głosicieli Ewangelii, z brzegu kieruje do tonącego zachęty i napomnienia, co prowadzi do jego „mobilizacji sił” i samodzielnego uratowania się (doktryna Pelagiusza). c) Pawson proponuje kompromis między obu stanowiskami: Bóg (głosiciel Ewangelii) rzuca linę, której topielec musi się złapać, aby być wyciągnięty na brzeg. Ratunek wynika więc ze współdziałania człowieka (topielca) z Bogiem.
Tak wyrażony „kompromis” można byłoby uznać za poprawny, gdyby pod „złapaniem liny” rozumiany był jednorazowy akt woli i wiary, prowadzący do zbawienia. Bo chociaż w biblijnym usprawiedliwieniu inicjatywa należy do Boga, udział człowieka wyraża się w akcie zawierzenia Ewangelii o zbawieniu, dostępnym w Jezusie Chrystusie. Z dalszych wywodów Pawsona wynika jednak, że warunkuje on zbawienie człowieka od wiary trwającej niezachwianie aż do śmierci, albo mówiąc konkretniej: w chwili śmierci. Parafrazując jego przekonania, wcześniejszy obraz możemy uzupełnić następująco: Jeśli topielec trzymający początkowo linę wypuści ją z ręki – zginie. Będzie potępiony. Trafi do piekła. Pawson twierdzi więc, że wciąż nie może powiedzieć, że sam jest zbawiony.
Taki pogląd na zbawienie, które wg Pawsona można bezpowrotnie utracić, wydaje się być w sprzeczności z całym szeregiem tekstów Starego i Nowego Testamentu. Poprzednio przywoływany obraz bardzo przypomina ten z Ps. 40,2-4: (2) Złożyłem w Panu całą nadzieję; On schylił się nade mną i wysłuchał mego wołania. (3) Wydobył mnie z dołu zagłady i z kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki. (4) I włożył w moje usta śpiew nowy, pieśń dla naszego Boga. Wielu zobaczy i przejmie ich trwoga, i położą swą ufność w Panu.
Pawson nie jest w stanie doświadczyć „postawienia stóp na skale” (chyba że dopiero po śmierci). Modyfikuję więc po raz kolejny obraz wprowadzony przez Pawsona: lina już nie jest rzucona z nieodległego brzegu, ale ze statku, który przez 75 lat życia tego kaznodziei (tyle co najmniej minęło od czasu jego nawrócenia) wciąż pływa po oceanach, ciągnąc za sobą trzymającego się liny topielca.
Kwestionuję poprawność takiego obrazu zbawienia. Po pierwsze, co będę się starał wykazać, jest on niebiblijny. Po drugie, jest on semipelagiański. Człowiek jest w nim zbawiany przez własną wierność, a zatem rodzaj wysiłku, własnej pracy, mozołu. Nie ma tu miejsca na odczucie ulgi, nie ma miejsca na śpiew nowy, pieśń wdzięczności, jaką Bogu zanoszą ludzie zbawieni, świadomi swojego zbawienia. Po trzecie, nie jest to ta Dobra Nowina, którą głosili Jezus i apostołowie – jest to „inna ewangelia”, której trzeba się przeciwstawić, bo sieje zamęt wśród wierzących. Uważam natomiast, że zwalczana przez Pawsona doktryna „raz zbawiony – na zawsze zbawiony” ma silne oparcie w Piśmie.
Sam Pawson wydaje się być człowiekiem usiłującym czcić Boga, świetnie znającym Pismo i oddanym głoszeniu prawd Biblii – nie dostrzegam w nim złej woli. Ale tym niemniej, mimo istnienia tematów, naświetlanych przez niego właściwie, w tym się on myli. W dalszej części, krok po kroku, odnoszę się do biblijnych argumentów Pawsona i pokazuję błędne rozumienie przywoływanych tekstów. Zaznaczam, że Pawson nie rozważa tych tekstów biblijnych, które podważają jego rozumienie zbawienia. Jest to więc wybiórcze przywołanie argumentów jednej strony teologicznego sporu, z całkowitym pominięciem drugiej strony. Ja natomiast mogę odnieść się (w moim opracowaniu odnoszę się) do argumentów Pawsona.
|
Wt lip 23, 2024 17:17 |
|
|
|
|
Rabarbar
Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56 Posty: 759
|
Re: Ciemna dolina.
@Jerzy_67 Cytuj: Autor opisał, jak to do pastora przybyła matka, żaląc się na swoją córkę, bo została zawodową prostytutką! Ale - mówi kobieta - cieszy mnie to, że mimo wszystko będzie zbawiona, bo wcześniej była bardzo aktywną chrześcijanką... --------- Prawda, że cudowna pociecha dla zbolałego serca matki?! No super po prostu!! Pawson nawet nie stara się rzetelnie przedstawić przekonań zwolenników pewności zbawienia. Na pewno nie jest dla nich podstawą "aktywność chrześcijańska" - bo Mt. 7,21-23 mówi o odrzuceniu takich aktywistów. Poza tym każdą poprawną ideę można zohydzić rzekomo życiowym przykładem. Cytuj: Podam jeszcze 2 teksty, które mnie upewniają co do błędnego nauczania o RZNZZ: Kol 1,21-23 BW (21) I was, którzy niegdyś byliście mu obcymi i wrogo usposobionymi, a uczynki wasze złe były, (22) Teraz pojednał w jego ziemskim ciele przez śmierć, aby was stawić przed obliczem swoim jako świętych i niepokalanych, i nienagannych, (23) Jeśli tylko wytrwacie w wierze, ugruntowani i stali, i nie zachwiejecie się w nadziei, opartej na ewangelii, którą usłyszeliście, która jest zwiastowana wszelkiemu stworzeniu pod niebem, a której ja, Paweł, zostałem sługą. ["Jeśli..." - znów to JEŚLI... No, wybacz, Rabarbar, ale warunkowość tej wypowiedzi mocniej do mnie przemawia, niż kilometry Twojego pisania...] Paweł pisze tu nie o zbawieniu, ale o byciu świętym, niepokalanym i nienagannym. Wszyscy powinniśmy tego pragnąć i do tego dążyć, ale to nie jest tym samym co zbawienie. (20) Przecież w wielkim domu znajdują się naczynia nie tylko złote i srebrne, lecz i drewniane, i gliniane: jedno do użytku zaszczytnego, a drugie do niezaszczytnego. (21) Jeśliby więc ktoś oczyścił siebie samego z tego wszystkiego, będzie naczyniem zaszczytnym, poświęconym, pożytecznym dla właściciela, przygotowanym do każdego dobrego czynu. (2 Tm. 2,20-21)Cytuj: 1Kor 9,24-27 PAU (24) Czy nie wiecie, że na stadionie biegną wszyscy zawodnicy, ale tylko jeden z nich otrzymuje nagrodę? Tak biegnijcie, abyście ją zdobyli. (25) Każdy zawodnik podejmuje wiele wyrzeczeń. Tamci, by zdobyć wieniec zniszczalny, my - niezniszczalny. (26) I ja biegnę, ale nie tak, jakbym nie znał mety, i nie wymachuję bezładnie pięściami, (27) ale biorę w karby i opanowuję swoje ciało, abym głosząc innym naukę, sam nie został odrzucony. Znowu: tekst nie dotyczy zbawienia, ale służby i nagrody za nią. Cytuj: [sam Paweł nie twierdził tu, ani nigdzie, że ma "bilet do nieba" i nic tego nie zmieni...]. Czyżby? (21) Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk. (22) Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. (23) Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, (24) pozostawać zaś w ciele - to bardziej dla was konieczne. (Flp. 1,21-24)
(6) Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. (7) W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. (8) Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego. (Flp. 4,6-8)Wg pierwszego tekstu, Paweł uważa, że dla niego lepiej jest umrzeć, bo wtedy będzie z Chrystusem. W drugim tekście Paweł został już skazany na śmierć i czeka tylko na egzekucję. Może się wystraszy i wyrzeknie się Bożego Syna, przecież Bóg nie odbiera nawróconym wolnej woli, nie ubezwłasnowolnia ich! Jak więc miał bilet, czy go nie miał? Cytuj: Powołujesz się na piękny zapis z 1J 5,11-13. OK, ale gdy ktoś się Syna wyrzeknie, to nie będzie miał życia wiecznego! Jedynym uczniem Chrystusa, który w NT wyparł się swego Nauczyciela był apostoł Piotr. Trzy razy. Czy stracił życie wieczne?
|
Wt lip 23, 2024 17:52 |
|
|
Jerzy_67
Dołączył(a): Wt sty 31, 2023 5:49 Posty: 2586
|
Re: Ciemna dolina.
Rabarbar napisał(a): Jedynym uczniem Chrystusa, który w NT wyparł się swego Nauczyciela był apostoł Piotr. Trzy razy. Czy stracił życie wieczne? Czy Piotr pokutował ze swego zaprzaństwa? Tak! Dlatego nie będzie potępiony! A co by się stało, gdyby nie pokutował?... Czy byłby zbawiony?... Rabarbar napisał(a): Paweł pisze tu nie o zbawieniu, ale o byciu świętym, niepokalanym i nienagannym. Wszyscy powinniśmy tego pragnąć i do tego dążyć, ale to nie jest tym samym co zbawienie. O ważności świętości czytamy np. w Hbr 12,14: bez uświęcenia nikt nie ujrzy Pana! Czyli nie ma zbawienia bez uświęcenia! Czemu więc sztucznie chcesz oddzielać jedno od drugiego??! Rabarbar napisał(a): Znowu: tekst nie dotyczy zbawienia, ale służby i nagrody za nią. Sztuczna separacja! Nie zgadzam się takim dzieleniem zagadnień... Rabarbar napisał(a): Wg pierwszego tekstu, Paweł uważa, że dla niego lepiej jest umrzeć, bo wtedy będzie z Chrystusem. W drugim tekście Paweł został już skazany na śmierć i czeka tylko na egzekucję. Może się wystraszy i wyrzeknie się Bożego Syna, przecież Bóg nie odbiera nawróconym wolnej woli, nie ubezwłasnowolnia ich! Jak więc miał bilet, czy go nie miał? Poczekam na naprawę strony internetowej, z której zacytuję fajne (wg mnie, dla Ciebie będą pewnie nic niewarte) opracowania nt. zbawienia; w nich jest mowa o tym, że liczy się TRWANIE W CHRYSTUSIE! Paweł w Nim trwał, więc miał pewność zbawienia, ale też pisał (wiele, wiele razy) o potrzebie pilnowania się, aby tego trwania w Jezusie nie zagubić; zatem pewność zbawienia ("bilet do nieba") tak, ale nie bezwarunkowa!
_________________ "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21). Gdy ROZUMIESZ, że DOBRO jest CENNIEJSZE od zła — to WYBIERAJĄC DOBRO, zwyciężasz zło… +++ "Tak, wkrótce przyjdę. Amen, przyjdź, Panie Jezu!" (Ap 22,20).
|
Śr lip 24, 2024 6:51 |
|
|
|
|
Rabarbar
Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56 Posty: 759
|
Re: Ciemna dolina.
Jerzy_67 Cytuj: Czy Piotr pokutował ze swego zaprzaństwa? Tak! Dlatego nie będzie potępiony! A co by się stało, gdyby nie pokutował?... Czy byłby zbawiony?... Zbawienie Piotra zależy tylko i wyłącznie od obecności Chrystusa w jego życiu: Kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia (1 J. 5,12)Ty próbujesz forsować taką wizję, że oto za każdym grzechem Boży Syn opuszcza grzeszącego wyznawcę, a każde wyznanie grzechu i pokutowanie tę obecność Bożego Syna przywraca. Ale to pozabiblijna wizja. Według Biblii kiedy Chrystus wiąże się przymierzem wiary z człowiekiem, to ludzki grzech tego przymierza nie jest w stanie już zniszczyć. Bóg powiedział: Nie opuszczę cię ani pozostawię (Hbr. 13,5b)(38) Niech więc będzie wam wiadomo, bracia, że zwiastuje się wam odpuszczenie grzechów przez Niego: (39) Każdy, kto uwierzy, jest przez Niego usprawiedliwiony ze wszystkich [grzechów], z których nie mogliście zostać usprawiedliwieni w Prawie Mojżeszowym. (Dz. 13,38-39)Nawracający się do Chrystusa człowiek otrzymuje usprawiedliwienie ze wszystkich swoich grzechów. Pokuta i wyznanie są istotne, bo pozwalają na pojednanie z Bogiem. Ale brak pokuty i wyznania grzechu nie sprawia, że człowiek przestaje być Bożym dzieckiem. List do Hebrajczyków podkreśla (cytując zapowiedź Jeremiasza), że Nowe Przymierze jest inne niż stare. Stare Przymierze okazało się nieskuteczne ponieważ oni nie wytrwali w moim przymierzu, przeto i Ja przestałem dbać o nich, mówi Pan (Hbr. 8,9b). Nowe Przymierze będzie inne, ponieważ ulituję się nad ich nieprawością i nie wspomnę więcej na ich grzechy (Hbr. 8,12).Nieco dalej autor Listu do Hebrajczyków przypomina tę myśl ponownie, dodając wniosek: (17) A grzechów ich oraz ich nieprawości więcej już wspominać nie będę. (18) Gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy. (19) Mamy więc, bracia, pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa. (Hbr. 10,17-19)Autor listu pisze do żywych ludzi, którzy będą może narażeni na różne niebezpieczeństwa i pokusy, ale upewnia ich, że Bóg nie będzie wspominał już ich grzechów (bo Chrystus już za nie wszystkie umarł). Co więcej, przelana za nich krew Jezusa sprawia, że wejdą oni do Miejsca Świętego (w świątyni w niebie). Będą przebywać w obecności Boga. Cytuj: O ważności świętości czytamy np. w Hbr 12,14: bez uświęcenia nikt nie ujrzy Pana! Czyli nie ma zbawienia bez uświęcenia! Czemu więc sztucznie chcesz oddzielać jedno od drugiego??! Chcesz nadal trzymać się tej błędnej nauki, w której działania człowieka są źródłem jego świętości? Przecież w liście do Hebrajczyków napisano dwa rozdziały wcześniej: (10) Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze.(...) (14) Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani. (Hbr. 10,10.14)A więc nasze uświęcenie jest dziełem Jezusa. Raz na zawsze i skutecznie. Nie mają udziału w tym uświęceniu ci, którzy się nie nawrócili i nie zaufali Jezusowi (a tacy są wśród adresatów). Cytuj: Paweł w Nim trwał, więc miał pewność zbawienia, ale też pisał (wiele, wiele razy) o potrzebie pilnowania się, aby tego trwania w Jezusie nie zagubić; zatem pewność zbawienia ("bilet do nieba") tak, ale nie bezwarunkowa! Przedtem twierdziłeś, że Paweł tej pewności nie miał, a okazuje się, że miał. Teraz twierdzisz, że jest to pewność warunkowa, uzależniona od trwania w Jezusie. Ale Paweł stoi wobec perspektywy egzekucji. Straci życie. Jest pewien, że Chrystusa się nie zaprze? Był taki jeden, co mówił, że się nie zaprze, ale zaparł się trzy razy. I tamtego nie chcieli zabić, a Pawła - tak. (11) Nauka to zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy. (12) Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy. Jeśli się będziemy Go zapierali, to i On nas się zaprze. (13) Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego. (2 Tm 2,11-13) Współumarliśmy z Chrystusem, jeśli zjednoczyliśmy się z Nim w przymierzu wiary i nawrócenia. Jeśli tak sie stało, razem z Nim żyć będziemy. Jeśli trwamy z Nim w cierpliwości i wiernie znosimy trudy życia - razem z Nim będziemy królować. Jeśli będziemy się Go zapierali (tak jak większość żydów, nie wierzących w Niego, albo tak jak obecnie wielu ludzi, którzy nie chcą z Chrystusem mieć nic wspólnego) - to i On nas się zaprze. Jeśli my odmawiamy wierności, np. grzesząc, koncentrując się na sprawach błahych, ulegając ułudzie bogactwa i władzy - to On, o ile wcześniej oddaliśmy Mu życie, wiary dochowuje i podtrzymuje w nas wieczne życie, i wynika to z Jego prawdomównej natury, a nie z naszej zasługi.
|
Śr lip 24, 2024 8:34 |
|
|
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 1120
|
Re: Ciemna dolina.
Cytuj: Czy Piotr pokutował ze swego zaprzaństwa? Tak! Dlatego nie będzie potępiony! A co by się stało, gdyby nie pokutował?... Czy byłby zbawiony?... Żałował, oddał się Chrystusowi. I trwał w Nim. Rabarbar napisał(a): Zbawienie Piotra zależy tylko i wyłącznie od obecności Chrystusa w jego życiu: Kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia (1 J. 5,12) Tak jest. O to właśnie chodziło Jerzemu. Rabarbar napisał(a): Ty próbujesz forsować taką wizję, że oto za każdym grzechem Boży Syn opuszcza grzeszącego wyznawcę, a każde wyznanie grzechu i pokutowanie tę obecność Bożego Syna przywraca. Nie zauważyłem, aby Jerzy kiedykolwiek, nie tyle forsował, co w ogóle przedstawiał taką koncepcję. Uważam, że Bóg nigdy nikogo nie opuszcza. Jest odwrotnie. To człowiek opuszcza Boga. Odwraca się do Niego plecami. Odrzuca Go. Czyni to na różne sposoby. Jednym z nich jest sprzeciwianie się Bogu, czyli grzeszenie. Wypieranie się Go. Nie wiem, czy główną role w powrocie odgrywa wyznanie winy. Przede wszystkim żal i chęć poprawy. Ale aby tak się stało, to rzeczywiście konieczne jest wyartykułowanie grzechu. Wyraźne i konkretne. Bo w samych myślach, jest to łatwizna. Jednak na głos przyznać się, choćby tylko przed samym sobą, wymaga nazwania faktu po imieniu.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Śr lip 24, 2024 14:45 |
|
|
Jerzy_67
Dołączył(a): Wt sty 31, 2023 5:49 Posty: 2586
|
Re: Ciemna dolina.
Rabarbar - mam pytanie o tzw. modlitwę grzesznika*: o myślisz o tym i czy taka modlitwa, jak najbardziej szczerze wypowiedziana, to jest właśnie ta koncepcja: "raz zbawiony, na zawsze zbawiony"? *Pod określeniem "modlitwa grzesznika" rozumiem np. taką modlitwę: Ojcze niebiański, uznaję przed Tobą moją grzeszność i potrzebę Twojego miłosierdzia. Wierzę, że Jezus Chrystus, Twój Syn, umarł na krzyżu za moje grzechy i zmartwychwstał, aby dać mi nowe życie. Przychodzę do Ciebie, prosząc o przebaczenie wszystkich moich win i oczyszczenie mojego serca. Przyjmuję Jezusa jako mojego Zbawiciela i Pana, prosząc, aby prowadził mnie i przemieniał według swojej woli. Dziękuję Ci za dar zbawienia i proszę, aby Twój Duch Święty napełnił mnie swoją obecnością i mocą. W imieniu Jezusa Chrystusa, Amen.----------- Jest już dostępna strona (była awaria): https://biblianpd.pl/komentarz_npd/gdzie pod literą P oraz T można przeczytać hasła pasujące do tego tu tematu; zacytuje je w całości; to jest coś, z czym się zgadzam!PEWNOŚĆ ZBAWIENIA W Biblii nie ma czegoś takiego jak abstrakcyjne pojęcie „pewności zbawienia”, które można traktować jako wyizolowany konstrukt teologiczny stanowiący podstawę zindywidualizowanego przekonania człowieka o posiadaniu wiekuistego Życia jako jego nieutracalnej własności. Odwieczne i nieskończone Życie jest wyłączną „własnością” Chrystusa, której żaden człowiek nie może sobie od Niego wziąć i odejść, jakby z „biletem do nieba” w kieszeni. Nie istnieje „pewność zbawienia” w oderwaniu od pojęcia → trwania w Chrystusie. Zgodnie z nauczaniem Pisma św. jako fałszywych nauczycieli należy traktować ludzi, którzy twierdzą, że „pewność zbawienia” można nabyć w wyniku pomodlenia się jakąś szczególną modlitwą, podjęcia „duchowej deklaracji”, odbycia religijnej ceremonii lub obrządku czy przez innego typu „misterium”, które tak mocno „zwiąże Boga” Jego własną obietnicą, iż pozostawi Go „bez wyjścia” i „zmusi” do wprowadzenia do Bożego Królestwa każdego delikwenta „wierzącego” w moc takiej deklaracji (jakkolwiek wyrażonej). Ludzie, którzy prawdę o potrzebie TRWANIA W CHRYSTUSIE wymieniają na tanie i powierzchowne oferty wiekuistych beneficjów, możliwych do szybkiego uzyskania przez werbalne uznanie Jezusa Chrystusa za PANA i Zbawiciela, spłycają przesłanie Dobrej Wiadomości o ratunku w Chrystusie i przyczyniają się do rozwoju konsumpcyjnego i hedonistycznego światowego chrześcijaństwa[1]. Całkowita i niezachwiana pewność zbawienia, czyli uwolnienia od grzechu (tzn. uwolnienia od mocy grzechu, od wpływów grzechu, a w przyszłości także od jego konsekwencji i obecności) jest tylko W CHRYSTUSIE. Ta pewność związana jest z Chrystusem w sposób absolutnie nierozerwalny! Poza Chrystusem nie ma zbawienia, gdyż taki właśnie jest Boży plan zbawienia.
Patrz też → Pewność zbawienia w Chrystusie.
[1] Redakcja NPD używa określenia „światowe chrześcijaństwo” w sposób całkowicie przemyślany, aby podkreślić odrębność tego, co świat nazywa „religią chrześcijańską” (por. Dz 11,26), od tego, co w NT jest prezentowane jako chrześcijaństwo, a Jezus i Jego Apostołowie zwali uczniostwem (por. hasło → Uczeń). =========== PEWNOŚĆ ZBAWIENIA W CHRYSTUSIE Zbawienie (uwolnienie od mocy, wpływu, konsekwencji i obecności grzechu) jest nierozłącznie związane z Jezusem Chrystusem i tylko z Nim. ZBAWIENIE JEST TYLKO W NIM i TYLKO ON JEST ZBAWIENIEM! Wynika z tego, że poza Nim nie ma zbawienia. Nie istnieje taka możliwość, żeby skorzystać ze zbawienia poza Jezusem albo wziąć je od Niego, a potem odwrócić się, odejść i mieć je dalej zagwarantowane. Tylko aktywne TRWANIE W CHRYSTUSIE jest absolutną gwarancją zbawienia! I nie chodzi tu o pełnienie tzw. dobrych uczynków ani o zapracowywanie sobie w jakikolwiek inny sposób na zbawienie, ale o trwanie w relacji z Jezusem, objawiającej się ufnym posłuszeństwem w stosunku do Niego jako Boga (takie jest znaczenie słowa „wiara”). Jezus sam zresztą dał tego najlepszy wzór, gdy żył na Ziemi. Ta prawda jest kluczowa dla właściwego zrozumienia przesłania całej Biblii. Wynika ona ze wszystkich wypowiedzi Jezusa (np. Mt 7,21-23) i Jego Apostołów (np. 1 P 5,14; 1 J 2,6; 1 J 2,28; Ap 1,9). Zbawienie nie jest „posiadaniem Chrystusa”, „zapraszaniem Chrystusa”, „spożywaniem Chrystusa”, jak jest to czasem głoszone przez różnych kaznodziejów (por. Rz 14,17), lecz polega na TRWANIU W CHRYSTUSIE. Nie można traktować zbawienia jako jakiejś samodzielnej wartości w przyszłości, jako swoistego niebiańskiego Disneylandu albo kuponu bonusowego czy biletu do Nieba – jako czegoś, co można sobie na zapas w ten czy inny sposób pozyskać od Chrystusa, a następnie bez rzeczywistego trwania w Nim (wrastania w Niego) kiedyś zrealizować. Bez faktycznej koinonii (wspólnoty) z Duchem i Słowem Chrystusa nikt nie ma i mieć nie będzie udziału w Jego zbawieniu (uwolnieniu od grzechu).
Całkowita i niezachwiana pewność zbawienia, czyli uwolnienia od grzechu (tzn. uwolnienia od mocy grzechu, od wpływów grzechu, a w przyszłości także od jego konsekwencji i obecności) jest tylko W CHRYSTUSIE. Ta pewność związana jest z Chrystusem w sposób absolutnie nierozerwalny! Poza Chrystusem nie ma zbawienia, gdyż taki właśnie jest Boży plan zbawienia. Każdy, kto TRWA W CHRYSTUSIE, z całą pewnością (i ponad wszelką wątpliwość) będzie zbawiony, bo tylko W CHRYSTUSIE została ustanowiona Boża „strefa łaski”, a więc „strefa ratunku (zbawienia)” od wiecznego Bożego gniewu. Jezus bowiem wziął na siebie cały Boży gniew, który miał spaść na nas z powodu naszych grzechów. Mógł to skutecznie uczynić, nie ginąc na wieki, ponieważ sam był bez grzechu. On doskonale wypełnił Prawo Mojżeszowe świadczące o Bożej świętości. On zapłacił cenę odkupienia i jedynie On ma moc doprowadzić do ostatecznego zbawienia (ratunku, wyzwolenia) od grzechu tych, którzy w Nim składają swoją nadzieję. Jeśli jednak ktoś sam odstąpi od Chrystusa, wyrzeknie się Go, nie wytrwa w Nim, dając się zwieść grzechowi, przez co zostanie odciągnięty od Niego, jeśli przestanie na Nim polegać i skłoni swe serce ku jakimś innym „zbawicielom” lub „panom”, to sam wychodzi poza Bożą „strefę łaski” i na własne życzenie jest zdany wyłącznie na siebie. Taka osoba na Sądzie Ostatecznym sama będzie musiała zmierzyć się z Bożą sprawiedliwością i Bożym gniewem. Aby jednak nikt nie miał żadnych wątpliwości, Słowo Boże a priori wyraźnie wyjaśnia, jaki wyrok czeka wszystkich grzeszników, którzy bez Boskiego → Parakleta staną sam na sam przed sprawiedliwym Bogiem (por. Rz 3,23; Ga 2,16; Ga 3,11; Ef 2,9 oraz Hbr 12,14).
Wskazane wyżej wersety biblijne wyraźnie zaprzeczają teologicznym interpretacjom, że można zostać zbawionym tylko z powodu jednej, podjętej kiedyś „decyzji wiary”, nawet jeśli nie zaowocowała ona w człowieku wejściem w proces uświęcenia i nie doprowadziła człowieka do ukrzyżowania jego starej natury (por. Rz 6,1-7). Wszelkie „ewangelie” głoszące fałszywe bezpieczeństwo na wieki, które można osiągnąć przez jakieś uczynki (np. specjalny rodzaj modlitwy, jakiś rytuał, chrzest, obrzezanie czy cokolwiek innego), są duchowym zwodzeniem zapowiadanym przez Jezusa (por. Mt 24,4-5). Jedynym, gwarantowanym przez Boże Słowo, absolutnym bezpieczeństwem na wieki jest TRWANIE W CHRYSTUSIE, o czym Pismo św. mówi otwarcie w tak wielu miejscach. To zaś oznacza trwanie w osobistej wierze i posłuszeństwie wobec Chrystusa (wcielonego Bożego Słowa – por. J 1,14), czyli w osobistym zaufaniu do Niego. Twierdzenie, że ma się wiarę, przy jednoczesnym prowadzeniu życia według innego stylu niż zgodny z myśleniem Chrystusowym (por. Flp 2,5; 1 J 2,17; 1 J 3,24) i podejmowaniu decyzji sprzecznych z tym, czego naucza Chrystus, jest zwykłą hipokryzją, która zawsze wywołuje wielki gniew Boga. Odstąpienie od Chrystusa wyłącza człowieka ze strefy działania Bożej łaski (por. Ga 5,4). Człowiek, który zaczyna „dryfować” gdzieś daleko od Chrystusa lub od Niego odstępuje, porzuca Go na rzecz światowych „bożków”: własnej wygody, pożądliwości, chciwości, bogactwa, władzy czy luksusu, a nawet na rzecz zwykłej religijnej dewocji, która również nie ma nic wspólnego z osobistym związkiem z żywym Chrystusem, sam siebie odcina od dostępu do wszelkiego błogosławieństwa Bożego, jakie zostało złożone tylko W CHRYSTUSIE. Zrozumienie tej wielkiej prawdy, że cały Boży plan zbawienia, ustalony jeszcze przed założeniem świata (por. Ef 1,4), został złożony W CHRYSTUSIE, jest jasno pokazany w Ef 1,3-14, gdzie w jednym długim greckim zdaniu 11 razy zostały użyte określenia: „w swym Synu udzielił nam wszelkiego duchowego błogosławieństwa Niebios”, „uznany za świętego i nieskalanego tylko w Chrystusie”, „w Jezusie Chrystusie stali się zdolni do objęcia dziedzictwa”, „szczodrze nas obdarował w Umiłowanym”, „w Nim”, „mocą Jego krwi”, „[łaską] hojnie obdarował nas w Chrystusie”, „pojęcia tajemnicy, którą złożył w Chrystusie”, „wszystko (…) zostanie poddane Chrystusowi”, „całą swoją nadzieję oparliśmy na Chrystusie”, „złożyliście w Nim całą swoją ufność”. Człowiek, który tego nie rozumie i myśli, że może zachować sobie „bilet do nieba”, odchodząc od Chrystusa, sam „przepiłowuje gałąź zbawienia”, na której być może kiedyś, w jakimś momencie swego życia, się znalazł. Może to przypominać również wejście do złego pociągu, choćby nawet ktoś kiedyś wskutek właściwej „decyzji” znalazł się na dobrym peronie życia.
Rozmowy z ludźmi, jakie prowadzili członkowie Zespołu Redakcyjnego NPD, jednoznacznie pokazywały, że przeciętny Polak nie ma świadomości, jak realizuje się zbawienie ani w kim jest ono absolutnie pewne. Takie postawy można określić jako skrajnie ryzykanckie, a przecież zbawienia nie można porównywać do gry w pokera. Kto bowiem chce grać w pokera z Bogiem, musi sobie uświadomić, że Najwyższy zna wszystkie karty, jakie ktokolwiek ma w ręku, a także ich kolejność, gdy leżą na stosie. Zbawienia nie można też traktować jako swoistej ruletki. Nie jest bowiem tak, że na Sądzie Ostatecznym ktoś będzie miał szczęście, że Bóg – w przypływie dobrego humoru czy litości – okaże mu swą łaskę. Każdy człowiek już teraz musi uświadomić sobie, że Najwyższy z góry jasno określił zasady udzielania łaski grzesznikom. Są one tak proste, że nie wymagają żadnego teologicznego przygotowania. Cały Boży plan zbawienia jest całkowicie i wyłącznie związany z Jezusem Chrystusem. W Nim i tylko w Nim zostały bowiem złożone: całe Boże miłosierdzie, cała Boża łaskawość, wszystkie błogosławieństwa Niebios i cała Boża mądrość, świętość i doskonałość (por. Ef 1). On jest jedynym obrazem Boga (por. Kol 1,15) w sensie ukazania Bożego charakteru. Kto się opamięta i złoży całą swą nadzieję w Chrystusie (tzn. uzna Go za Zbawiciela), dokumentując to posłuszeństwem Jemu jako PANU, i wytrwa w tej decyzji, ten zostanie przeprowadzony przez proces zbawienia i ostatecznie wprowadzony przez Jezusa do Bożego Królestwa. Zatem nikt nie musi się zamartwiać, czy Bóg okaże się dla niego łaskawy, czy nie. Sąd bowiem odbędzie się według ustalonej z góry kategorii – czy ktoś wytrwał W CHRYSTUSIE, czy nie (tzn. czy jest w Dniu Sądu zapisany w Chrystusowej Księdze Życia – por. Flp 4,3; Ap 3,5; Ap 20,12; Ap 20,15). Tam zaś znajdują się imiona tylko tych osób, które po opamiętaniu się zaczęły pełnić wolę Ojca Niebiańskiego (por. Mt 7,21). Nie ma znaczenia, jak ohydne grzechy wcześniej popełniali, jak nisko upadli, jakich podłości się dopuszczali czy jak haniebnie postępowali. Za to wszystko Jezus oddał swe czyste i bezgrzeszne życie w ofierze na krzyżu. Tam też dokonał ich odkupienia z mocy sił ciemności. Jeśli człowiek przyjmie tę Dobrą Wiadomość o ratunku, jaki Bóg przygotował w Chrystusie, odwróci się od swego wcześniejszego stylu życia (taki jest sens greckiego słowa metanoia – opamiętanie, zwrot w myśleniu) i w zaufaniu do Ojca Niebiańskiego zacznie pełnić Jego wolę, to może mieć absolutną pewność, że TRWAJĄC W CHRYSTUSIE, wejdzie do Bożego Królestwa.
Takie opamiętanie dokonało się w życiu Apostoła Piotra, który – po trzykrotnym zaparciu się Jezusa – w żalu i pokorze wrócił do Niego. Inny Apostoł, Judasz, zaparł się Go tylko raz i chociaż później żałował tego, co zrobił, to jednak nie wrócił do Jezusa w taki sposób jak Piotr, tzn. w żalu i pokorze. Poprzestał jedynie na skonstatowaniu własnego grzechu, co doprowadziło go do samobójstwa (por. Mt 27,3-5).=============== TRWANIE W CHRYSTUSIE Często jest mylone z zapracowywaniem sobie na zbawienie, jednak w sensie biblijnym jest ono wyrazem zaufania (wiary) do Boga i dzieła, którego On dokonał w Chrystusie. Trwanie i wytrwanie w Chrystusie weryfikuje prawdziwość czyjegoś zanurzenia się w Chrystusa, wewnętrzną integralność duchową tego człowieka. Jest niczym barometr jego stanu duchowego. Trwanie w Chrystusie jest jedynym prawdziwym testem zbawienia, które – jako proces – dokonuje się w człowieku. W istocie jest to swoisty bój wiary. Gdy człowiek prawdziwie trwa w Chrystusie, w jego życiu widać postępującą przemianę charakteru na wzór charakteru Chrystusa. Trwanie w Chrystusie jest więc esencją żywej wiary (aktywnego zaufania do Boga) polegającej na posłuszeństwie woli Ojca w Niebiosach. Posłuszeństwo to nie jest napędzane ani strachem przed potępieniem, ani pragnieniem uzyskania zbawienia, ale wynika z faktu wejścia w proces zbawiania W CHRYSTUSIE.
Proces zbawiania można zobrazować jako zaciągnięcie się na statek, który płynie do miejsca wiecznego bezpieczeństwa. Tym statkiem (w przenośni), a jednocześnie jego kapitanem, jest Chrystus. Na statku każdy otrzymuje przydział zadań – nie po to, by dostać się na statek, ale dlatego, że już na nim jest. Trwanie na tym Chrystusowym statku jest stuprocentową gwarancją dotarcia do miejsca bezpieczeństwa i wejścia do Bożego odpocznienia (Hbr 4,1-3). Jeśli jednak komuś się to nie spodoba albo ktoś się rozmyśli lub też postanowi zakosztować kąpieli w oceanie świata i wyskoczy ze statku (nawet mając w kieszeni coś, co sam uważa za bilet czy potwierdzenie swojego zaokrętowania), musi liczyć się z tym, że opuszczenie statku wiąże się z największym ryzykiem, jakim jest utrata szansy powrotu na jego pokład. Nie dlatego, że kapitan nie chce mieć tego kogoś u siebie. To żywioł panujący dookoła oraz głodne rekiny w śmiertelnej otchłani uczynią wszystko, aby uniemożliwić temu człowiekowi powrót na statek. Ten żywioł może być potwornie wściekły lub zwodniczo spokojny. Komuś, kto się w niego zanurza, zdarza się odpłynąć na tyle daleko, że ani koło ratunkowe rzucone mu ze statku, ani nawet spuszczona szalupa ratownicza nie będą już w stanie mu pomóc. Jeśli ocean wydaje się komuś spokojny, to odpływanie idzie szybko i gładko. Jednak w pewnym momencie statek może znaleźć się już tak daleko, że człowiek, którego zafascynowało płynięcie wpław przez żywioł oceanu, straci swój Chrystusowy statek z oczu. W końcu ktoś taki traci siły, głodnieje, marznie i jego koniec zwykle jest sromotny. Jeśli natomiast żywioł oceanu nagle wybuchnie, gdy wody dookoła się rozwścieczą, gdy zacznie szaleć nawałnica, to koniec człowieka w otchłani morza będzie nie tylko szybszy, ale i znacznie bardziej dramatyczny. Zatem podobnie jak kluczem do pewności bezpieczeństwa podczas podróży jest pozostawanie na pokładzie (trwanie na statku), tak samo wieczne bezpieczeństwo związane jest z TRWANIEM W CHRYSTUSIE. Bezpieczeństwo na Chrystusowym statku zbawienia jest tym silniejsze i pełniejsze, im bardziej jego załoga wsłuchuje się w polecenia kapitana i pilniej się do nich stosuje. Wszyscy członkowie załogi tego statku mają (obok wytrwania na nim) jedno zasadnicze zadanie – rzucanie kół ratunkowych wszystkim rozbitkom, których spotykają podczas swego życiowego rejsu. Do tego są wzywani i szkoleni. Mają wciągać rozbitków na pokład statku, którym jest Jezus Chrystus. W komentarzu omawiającym, czym jest zbawienie, podkreślaliśmy, że jest ono procesem, który dokonuje się tylko W CHRYSTUSIE i TYLKO DZIĘKI CHRYSTUSOWI. Dlatego trwanie w Chrystusie ma tak istotne znaczenie. Przypomnijmy jeszcze, że trójetapowość procesu zbawienia, rozpatrywana z perspektywy antropologicznej, jest procesem dokonującym się w duchu, duszy i ciele człowieka.
Etap 1. to ożywienie ducha człowieczego (por. Ef 1,1-14). Na tym etapie duch człowieka jest uwalniany spod mocy grzechu i „zapieczętowywany” Bożym Duchem na znak przynależności do Boga. Apostoł Paweł nazywa to wydarzenie uznaniem człowieka za sprawiedliwego, nadaniem mu tytułu (godności) sprawiedliwego (por. Rz 5,1). Jan z kolei nazywa to nowym narodzeniem, narodzeniem z Bożego Ducha lub dosłownie – narodzeniem z wysokości Niebios (gr. anoten – por. J 3,3).
Etap 2. to proces uświęcania, który dotyczy duszy człowieka. Myślenie, charakter i sposób życia człowieka, który zaufał Chrystusowi (a więc wierzącego, nowo narodzonego, narodzonego duchowo) już teraz, w czasie ziemskiego życia, są krok po kroku przemieniane przez Bożego Ducha na obraz Chrystusa. Przez swe Słowo i swego Ducha Bóg kształtuje w takim człowieku odbicie charakteru Chrystusa (por. Ga 5,22-24). Jest to więc proces dostosowywania duszy (myśli, emocji i woli) człowieka do standardów Królestwa Bożego. Bez przejścia przez ten proces nie ma możliwości stanięcia w przyjaźni twarzą w twarz z PANEM (por. Hbr 12,14; 1 Kor 13,12; 2 Kor 3,18).
Etap 3. to ostateczne uwielbienie, które obejmie fizyczne ciało człowieka. Ten etap jest finałem procesu zbawiania, metą, do której z wytrwałością podążają ludzie ufający Chrystusowi (por. Flp 3,13-14). Tylko ci, którzy wytrwali w Chrystusie, otrzymają nowe, chwalebne ciała podobne do tego, jakie miał Chrystus po zmartwychwstaniu. Oni już na wieczność zamieszkają w Królestwie Chrystusa, gdzie nie będzie grzechu ani zepsucia, nie będzie też łez ani cierpienia, których w obecnych niedoskonałych ciałach doświadczają wszyscy.
Konsekwencje teologiczne zapisu, że zbawienie jest absolutnie pewne tylko W CHRYSTUSIE, można zobrazować tak: jeśli ktoś TRWA W CHRYSTUSIE, to Bóg patrzy na tego kogoś przez swoisty odkupieńczy „filtr polaryzacyjny”. Chociaż na człowieku ciąży skłonność do grzeszenia i chociaż zdarza się mu upadać, to jednak Najwyższy, patrząc na niego przez pryzmat Chrystusa, nie zwraca już więcej uwagi na grzeszną naturę tego człowieka, ale na chwałę i świętość Jezusa. Tylko dzięki temu taki człowiek będzie mógł się znaleźć w chwale Bożego Majestatu. Może to mieć miejsce tylko i wyłącznie dzięki zasłudze Jezusa. Po stronie człowieka nie ma absolutnie nic, co mógłby uczynić, z wyjątkiem PRZYJĘCIA OFIARY CHRYSTUSA, ZANURZENIA SIĘ W NIM I WYTRWANIA.
Tak więc prawdziwym uczniem Chrystusa jest tylko ten, kto TRWA W CHRYSTUSIE i jest gotów ponieść koszt wytrwania. Taki człowiek trwa w Bożym Słowie i poddaje się procesowi uświęcenia. Trwanie w Chrystusie jest bowiem trwaniem w Jego Duchu, w Jego Słowie i w Jego żywym Ciele, którym jest lokalny kościół, czyli lokalna społeczność wierzącego ludu, który odpowiedział na wołanie Boga w Chrystusie i zbiera się, by Go czcić i za nim podążać.
Wydaje się, że Polska jest krajem chrześcijańskim, jednak nie dla wszystkich Polaków jest oczywiste, że Boże zbawienie i wszystko, co się z nim wiąże, jest zawarte tylko i wyłącznie W CHRYSTUSIE. Zbawienie nie jest osobną wartością ani jakąkolwiek jednostką poznawczą, sprawczą, funkcjonalną czy inną. Nie jest rytem ani rytuałem religijnym, nie jest wynikiem starań ani starannym przestrzeganiem określonych zasad. Ponieważ zbawienie jest integralnie związane z Chrystusem i tylko z Chrystusem, nie można go funkcjonalnie transferować na jakikolwiek inny podmiot sprawczy ani na jakikolwiek system religijny. Nie można go „nabyć” sobie na własność. Zbawienie jest dostępne wyłącznie W CHRYSTUSIE i TYLKO W NIM. Każdy więc, kto TRWA W CHRYSTUSIE, ma udział w tym zbawieniu, a kto w Nim nie trwa, nie ma w udziału w Jego zbawieniu, niezależnie od tego, jakich argumentów teologicznych używałby do przekonywania samego siebie. Tak naucza Pismo św., więc trudno z tym polemizować. Trwanie w Chrystusie jest postawą życia, sposobem myślenia i podejmowania decyzji bazującym na Słowie Chrystusa, rozważanym w Jego Duchu Świętości i stosowanym tak, jak czynił to Jezus. Uczynki w tym procesie są jedynie logicznym następstwem wskazującym na zintegrowaną postawę osobową i charakter człowieka, a więc na prawdziwość jego osobistego związku z Chrystusem. Nie są narzędziem do „uzyskania” zbawienia, ale wyłącznie konsekwencją posłuszeństwa Bogu, które wynika z objęcia nas Jego zbawienną łaskawością. Są więc wyrazem kroczenia śladami Chrystusa na drodze wiodącej do pełnego i ostatecznego wybawienia nas z mocy, wpływu, konsekwencji i obecności grzechu, a więc do tego, co popularnie na co dzień nazywamy „zbawieniem”.
Biorąc pod uwagę teksty NT, możemy bliżej sprecyzować, czym jest TRWANIE W CHRYSTUSIE: 1. Trwaniem w Jego Duszy (w Jego myśleniu) – a więc w Jego sposobie myślenia, czyli w Jego Słowie. Myślenie Chrystusa było skierowane radykalnie na pełnienie woli Ojca (por. Mt 21,50; Łk 22,42; J 6,40; J 17,3) i dlatego, jeśli ktoś chce być naśladowcą Chrystusa, musi zacząć przede wszystkim od wkopiowania w swoją duszę Jego pragnień i nasiąknięcia Jego myśleniem (por. Kol 3,16; Flp 4,8).
2. Trwaniem w Jego Duchu (Duch Chrystusa, czyli Duch Boży, jest Duchem Uświęcenia lub też Duchem Uświęcającym). Wobec tych, którzy są „na zewnątrz” Chrystusa, wykonuje On zadanie przekonywania ich o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie (por. J 16,8). Wobec tych, którzy zanurzyli się w Chrystusa, spełnia On zadanie prowadzenia ich drogą Chrystusa (por. J 14,6), kształtowania w nich obrazu Chrystusa (por. Ga 5,24). Jednym słowem, Duch Uświęcający uświęca tych, którzy zdecydowali się pójść za Chrystusem (por. Hbr 12,14; Rz 8,9; Rz 8,14).
3. Trwaniem w Jego Ciele, czyli w społeczności wierzącego ludu, a więc tego ludu, który wiarą (zaufaniem) odpowiedział Bogu na Jego wołanie przez Dobrą Nowinę (gr. ekklesia oznacza bowiem zgromadzenie ludu wywołanego przez Boga). Relacja pomiędzy wierzącymi ludźmi jest kluczowa dla ich służby w zewnętrznym świecie, a więc dla misji, jaką Jezus, odchodząc w Niebiosa, powierzył swoim uczniom. To właśnie postawa ofiarnej Bożej miłości agape (a więc wyświadczenie dobra także temu, komu ono się nie należy), jaka ma panować pomiędzy nimi, sprawi, że świat pozna, iż są oni uczniami Chrystusa. Jako żywe Ciało Chrystusa (por. 1 Kor 12,27) powinni oni wzajemnie o siebie dbać, wspierać się i troszczyć, a także modlić się za siebie i w razie konieczności również wzajemnie się dyscyplinować. W takiej wspólnocie powinni wielbić Boga i realizować misję zleconą im przez Chrystusa. Patrz też: → Pewność zbawienia w Chrystusie; → Droga (proces) zbawienia. Gratuluję tym, co przeczytali całość; ja używam syntezatora mowy: Balabolka - wzrok się nie męczy...
_________________ "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21). Gdy ROZUMIESZ, że DOBRO jest CENNIEJSZE od zła — to WYBIERAJĄC DOBRO, zwyciężasz zło… +++ "Tak, wkrótce przyjdę. Amen, przyjdź, Panie Jezu!" (Ap 22,20).
|
Cz lip 25, 2024 11:44 |
|
|
Rabarbar
Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56 Posty: 759
|
Re: Ciemna dolina.
@Jerzy_67 Cytuj: Rabarbar - mam pytanie o tzw. modlitwę grzesznika*: o myślisz o tym i czy taka modlitwa, jak najbardziej szczerze wypowiedziana, to jest właśnie ta koncepcja: "raz zbawiony, na zawsze zbawiony"? Oczywiście koncepcja jest czymś innym. Natomiast człowiek może wyrazić swoje nawrócenie i wiarę za pomocą takiej, albo nieco innej, "modlitwy grzesznika". Zetknąłem się z prześmiewczą opinią kogoś, kto twierdził, że pięć minut to za mało, żeby jakiś człowiek się nawrócił. Ale to fałszywa opinia. Przykłady: tzw. dobrego łotra oraz Zacheusza dowodzą, że takie nawrócenie i zaufanie Jezusowi, prowadzące do zbawienia, są możliwe. "Modlitwa grzesznika" nie jest czarodziejskim zaklęciem, ale wyraża treści, których można oczekiwać u człowieka ufnie zwracającego się do Jezusa. "Modlitwa grzesznika" jest jednorazowa. Nie można z wiarą przyjmować Jezusa do swojego życia np. codziennie - bo to oznacza, że wcześniej nie wierzyłeś, że Jezus tej modlitwy wysłuchał. Wyjaśnienia w komentarzu NPD są bardzo obszerne. Tym niemniej można zauważyć, że są oparte na koncepcji Pawsona. Np. w komentarzu do TRWANIE W CHRYSTUSIE, podobnie jak u Pawsona pojawiają się trzy punkty-etapy (pierwszy zamiast usprawiedliwieniem, nazwany ożywieniem ducha człowieczego), z pominięciem obecnego u Augustyna z Hippony Odkupienia (właściwy punkt 1). Pominięcie Odkupienia (czyli zbawczego dzieła Jezusa), sprowadza ludzkie zbawienie do aktu dokonywanego głównie przez człowieka. Oczywiście ofiara Jezusa jest obecna, ale zniwelowana do minimum. Koncepcja w komentarzu NPD, jest - podobnie jak idea Pawsona - semipelagiańska. Do takich semipelagiańskich stwierdzeń należą między innymi te: Cytuj: Po stronie człowieka nie ma absolutnie nic, co mógłby uczynić, z wyjątkiem PRZYJĘCIA OFIARY CHRYSTUSA, ZANURZENIA SIĘ W NIM I WYTRWANIA. (...) Wobec tych, którzy zanurzyli się w Chrystusa, spełnia On [Duch Święty] zadanie prowadzenia ich drogą Chrystusa (por. J 14,6)... Duchowa rzeczywistość w której człowiek jest zanurzany w Chrystusa jest poza zasięgiem ludzkiego działania. Ani ja, ani żaden inny człowiek, nie jest w stanie zanurzyć się w Chrystusa. Może jedynie wyrazić takie pragnienie, może dokonać wodnego chrztu, który jest obrazem tego zanurzenia w Chrystusie, ale w ten sposób zanurza jedynie Chrystus (Bóg). Dlatego o tym zanurzeniu Pismo stwierdza w ten sposób, że stosuje wobec człowieka jedynie czasownik w trybie biernym (być zanurzonym w Chrystusie) - Gal. 3,27; Rz. 6,3; a w trybie czynnym tylko o Chrystusie (Mt. 3,11), jako Tym, który zanurza. Ma to doniosłe skutki, bo cofnąć to zanurzenie (hipotetycznie) mógłby wyłącznie Chrystus (Bóg), a nie może tego uczynić ani człowiek, ani np. złe duchy. Ale Chrystus tego nie czyni, bo nie gasi przymierza nawrócenia i wiary, zawartego z człowiekiem. Mówienie, że człowiek w dowolnym momencie może dowolną rzecz odwrócić - nie jest prawdą. Człowiek może zgrzeszyć, ale nie jest w stanie zmienić swojej pozycji w Chrystusie. Ponadto semipelagiański i deistyczny jest poniższy obraz statku: Cytuj: Proces zbawiania można zobrazować jako zaciągnięcie się na statek, który płynie do miejsca wiecznego bezpieczeństwa. Tym statkiem (w przenośni), a jednocześnie jego kapitanem, jest Chrystus. Na statku każdy otrzymuje przydział zadań – nie po to, by dostać się na statek, ale dlatego, że już na nim jest. Trwanie na tym Chrystusowym statku jest stuprocentową gwarancją dotarcia do miejsca bezpieczeństwa i wejścia do Bożego odpocznienia (Hbr 4,1-3).... W tym obrazie (rozwijanym też dalej) Chrystus i Bóg całkowicie biernie przyglądają się temu, co czynią pasażerowie. Spadł który do wody i został pożarty przez rekiny? A to szkoda... Rzeczywistość jest zupełnie inna: Zbawienie pojedynczego człowieka zostało zainicjowane przez Boga (a nie wyłącznie z woli człowieka). I Bóg człowieka strzeże przed wieczną zgubą. (6) Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa. (Flp. 1,6)Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą. (Flp. 2,13)Ale włos z głowy wam nie zginie. (Łk. 21,18)(27) Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną (28) i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. (29) Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. (J. 10,27-29) Wiemy, że każdy, kto się narodził z Boga, nie grzeszy, lecz Narodzony z Boga strzeże go, a Zły go nie dotyka. (1 J. 5,18) (24) Temu zaś, który może was ustrzec od upadku i stawić nienagannymi i rozradowanymi wobec swej chwały, (25) jedynemu Bogu, Zbawcy naszemu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego, chwała, majestat, moc i władza przed wszystkimi wiekami i teraz, i na wszystkie wieki! Amen. (Jud 24-25)Te i inne teksty dowodzą aktywności Chrystusa oraz Boga, w zachowywaniu wierzących w bezpiecznym obszarze. Człowiek może popełnić grzechy, ale nie może od Boga odejść. Czeluści piekieł nie są w stanie objąć pełni władzy nad tym, kto oddał się już pod władzę Chrystusa (por. Mt. 12,29).
|
Cz lip 25, 2024 14:44 |
|
|
Jerzy_67
Dołączył(a): Wt sty 31, 2023 5:49 Posty: 2586
|
Re: Ciemna dolina.
Rabarbar napisał(a): Człowiek może popełnić grzechy, ale nie może od Boga odejść. Rozważmy taką sytuację (nie jest ona z tych niemożliwych): ktoś się szczerze nawraca, ale po paru latach skręca w kierunku dalekim od chrześcijaństwa i brnie w grzechach po uszy... Nagle ginie na drodze w jednej sekundzie; zmarł w stanie, jaki opisuję. Co z nim będzie w skali wieczności?!...
_________________ "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21). Gdy ROZUMIESZ, że DOBRO jest CENNIEJSZE od zła — to WYBIERAJĄC DOBRO, zwyciężasz zło… +++ "Tak, wkrótce przyjdę. Amen, przyjdź, Panie Jezu!" (Ap 22,20).
|
Cz lip 25, 2024 15:19 |
|
|
Rabarbar
Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56 Posty: 759
|
Re: Ciemna dolina.
@Jerzy_67 (10) Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. (11) Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. (12) I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, (13) tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień /Pański/; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. (14) Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; (15) ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień. (1 Kor. 3,10-15) Taki człowiek ocaleje, pod warunkiem, że był w nim właściwy fundament (Jezus Chrystus).
|
Cz lip 25, 2024 15:44 |
|
|
mareta
Dołączył(a): Pt cze 03, 2011 8:17 Posty: 2765
|
Re: Ciemna dolina.
Jerzy_67 napisał(a): Rabarbar napisał(a): Człowiek może popełnić grzechy, ale nie może od Boga odejść. Rozważmy taką sytuację (nie jest ona z tych niemożliwych): ktoś się szczerze nawraca, ale po paru latach skręca w kierunku dalekim od chrześcijaństwa i brnie w grzechach po uszy... Nagle ginie na drodze w jednej sekundzie; zmarł w stanie, jaki opisuję. Co z nim będzie w skali wieczności?!... Tylko Pan Bóg to wie. Dobry łotr nawrócił się na na krzyżu.
|
Cz lip 25, 2024 19:27 |
|
|
Rabarbar
Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56 Posty: 759
|
Re: Ciemna dolina.
@mareta Jeśli ktoś żałuje grzechów nawet na minutę przed śmiercią, to sprawa jest czytelna. Tyle że Jerzemu - jak sądzę - chodziło o sytuację, gdy tej minuty zabrakło. Ale sprawa jest też czytelna również w wielu innych sytuacjach, o których wypowiada się Pismo święte. Chyba, że zamiast Pisma, słuchamy własnych intuicji.
|
Cz lip 25, 2024 19:58 |
|
|
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 1120
|
Re: Ciemna dolina.
Rabarbar napisał(a): Tyle że Jerzemu - jak sądzę - chodziło o sytuację, gdy tej minuty zabrakło. Czy Jerzy napisał, że gdy zabrakło minuty, to z cała pewnością potępiony? Czy ktokolwiek wypowiedział się autorytatywnie o kimś, że na pewno został potępiony? Sądzę, że takie wolty są rzadkością. Człowiek czasem miewa przebłyski. Wtedy może nastąpić zwrot. Ale zwykle trwa przy tym, przy czym trwał całe życie. Co innego jeśli wciągu życia zmieniał fronty. Główny przekaz, to przekaz miłości. Bóg w wyciągniętą ręką czeka na najmniejszy błysk miłości. Inną sprawą jest umieranie i śmierć. O ile umieranie, w początkowej fazie może być świadome, to później już nie. Świadome jest dopóki człek broni się. W pewnym momencie przestaje. Po prostu idzie dalej. Dla umierającego trwa to bardzo długo, a dla zewnętrznego obserwatora moment. Kula trafiająca w głowę nie jest na tyle szybka, aby nie móc dokonać przeglądu całego życia. Poza tym naukowcy twierdzą, że umierający zachowuje świadomość jeszcze przez ok. 5 minut po ustaniu przejawów życia określonych przez medycynę. Śmierć w momencie nienawiści do Boga bezsprzecznie rzutuje na to, co stanie się z nim po śmierci. Po śmierci już nie ma możliwości nawrócenia. Zostaje jakby "zamrożony" ten ostatni stan. Na wieczność.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Cz lip 25, 2024 20:27 |
|
|
Rabarbar
Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56 Posty: 759
|
Re: Ciemna dolina.
@Idący Cytuj: Kula trafiająca w głowę nie jest na tyle szybka, aby nie móc dokonać przeglądu całego życia. Nie sprawdzałem.
|
Cz lip 25, 2024 21:09 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|