blutoniumboy2 napisał(a):
Od lat przy każdej modlitwie przed snem,lub nawet w zwykłej rozmowie z Bogiem prosiłem Stwórce aby zabrał życie mnie , a nie mojej mamie. Jednak Pan Bóg zabrał moją mame 11 lipca tego roku. Przegrała krótką walke z rakiem.Miesiąc była w szpitalu w Polsce po przyjezdzie z Włoch. Rok temu we Włoszech miała usuwaną (rzekomo) niezłośliwą cyste z wraz z jajnikami. Bóg zabrał mi mame 20 lat temu kiedy musiała nas zostawic.Mnie siostre i i wnuczke.Pojechała do Włoch za pracą. Teraz zabrał nam ją drugi raz już na zawsze. Nie znałem w życiu lepszego człowieka niż moja mama.Pełna życia,miła dla każdego człowieka,wiecznie usmiechnieta.Kochająca kazde zwierzątko,kochająca każdy dzien darowany od Pana.No i była tam długie lata.Żyła.Mielismy ją zawsze pod telefonem.Teraz tego nie ma. W miare możliwosci siostra jezdziła do niej.Mama też przyjeżdzała na jakis czas kazdego roku do domu w Polsce.Dlaczego Bóg tak znienawidził moją rodzine.Zabrał mame zamiast mnie. Juz nic nie jest takie samo,juz nie bedzie.Nie mamy do kogo zadzwonic,nie mamy kogo sie poradzić.Nie mamy sie gdzie wyżalić.TO już nie jest ten dom co był. W domu już nie ma życia.Ja płacze kilkanascie razy dziennie kiedy widze jej zdjęcia mamy lub gdy wyobraże sobie jej twarz. Mama była lubiana przez ludzi,nikt nie powiedział na nia nigdy złego słowa.Skąd taka kara??? Skąd takie cierpienie dla mojej mamy. Udusiła sie od przerzutów raka na płuca. Teraz mam wątpliwosci czy lekarze zrobili wszystko. Niestety to było ostatnie stadium raka i nie można było nic zrobic. Wg Włoskich lekarzy cysta była niezłosliwa.Jednak w Polsce okazało sie że to rak o niskim stopniu zróżnicowania itd itd..Ale zostawmy medyczne zagadnienia. Moja rodzina cierpi.Mielismy plany.Moja mama miała tylko 65 lat. Nie miała zamiaru umierac.Mogła smiało życ jeszcze chocby 20 lat. Teraz jestem na nia zły że nas zostawiła.Nie moge patrzec na ulicy jak jakis chłopak idzie z matką po ulicy. Narazie nie mam mysli samobójczych ale nie wiem jak długo. BOJE sie życia.Nie wiem co bedzie.......Dlaczego Bóg nas znienawidził. O wiele gorsi i i bez porównania bardziej żli ludzie niż moja mam żyją, i maja sie dobrze. A mama była nam potrzebna.Nie doczekała nawet 18tki wnuczki. A była dla niej ojcem bo prawdziwy ojciec zostawił moją siostre. Z dnia na dzien jest gorzej. Byłem z mamą w szpitalu do konca bo tam umarła. Mam ogromny mętlik w głowie bo to stało sie tak szybko. Nie wiem co dalej. Musiałem sie wypisac..
Wspólczuję.....
Każda śmierć jest ciosem dla rodziny, ale na pewno nie jest karą zadaną przez Boga.
Twoja mama miała 65 lat, wychowała dzieci i wnuczkę.
Bratanica mojego męża 2 tygodnie temu utraciła w wypadku samochodowym 38 letniego męża, ojca dwójki malutkich dzieci. 8 lat temu pochowała pierwszego męża, który zmarł po roku od ślubu na nowotwór.
Wszyscy w rodzinie pytamy "dlaczego?" ta młoda 37 letnią dziewczynę spotyka takie cierpienie, ale nikt nie traktuje jej nieszczęścia jako kary, lub nienawiści Boga.
Śmierć jest wpisana w życie każdej istoty.