"tuczenie" młodych zakonnic... poważne pytanie
Autor |
Wiadomość |
Vero
Dołączył(a): Pt mar 20, 2009 13:53 Posty: 5
|
Szczescliwa, moze prowokacyjnie zapytam, jestes w zakonie czy z niego wyszlas bo nie do konca chyba zrozumialam jak czytam Twoje posty.
A co do slodyczy w zakonach to moja serdeczna przyjaciolka byla w zakonie i jak czasem ja odwiedzalam to zawsze jakies slodycze byly. Co wiecej ona przekazywala te slodycze dla swoich siostrzencow. Istotnie, przez dwa lata dosc duzo przybrala na wadze bo przed nim to byla taka chudzina. A na pytanie skad maja tyle slodyczy, bo przeciez zakon to powinni zyc w ubostwie, odpowiadala ze dostaja od rodzin pacjetow ktorymi sie opiekuja.
Oczywiscie w tym domu zakonnym, w ktorym ona byla prawie polowa zakonnic miala cukrzyce.
Trudno stwierdzic czy slodycze maja przekonac do pozostania w zakonie. Ja raczej bym uciekala z miejsca w ktorym by mnie chcieli utuczyc. To troche brzmi jak bajka "Jaś i Małgosia"
|
Pt mar 20, 2009 16:05 |
|
|
|
 |
szczesliwa
Dołączył(a): Pn maja 03, 2004 5:59 Posty: 175
|
Vero mam przerwę zdrowotną w formacji.
To prawda, że siostry dostają słodycze, czy od ofiarodawców czy od swoich rodzin, ale u nas nie było ich dużo, bo też dzieliłyśmy się z biednymi nie ma też sióstr z cukrzycą- tylko parę staruszek. Wszystko zależy od zgromadzenia.
_________________ Cieszmy się z małych radości
|
So mar 21, 2009 11:04 |
|
 |
Owieczka_in_black
Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41 Posty: 1728
|
akacja napisał(a): kandydatki na podwieczorek miały tylko chleb z marmoladą i miodem i naprawdę ucieszyły się, gdy dziewczęta z zewnątrz przyniosły jakieś ciastka.
no tak, sama marmolada i miód to wręcz nieludzkie, a gdzie ciasteczko dla osłody?
Akacjo, to już chyba była z Waszej strony niedzwiedzia przysługa, szczegolnie dla tych siostrzyczek mających skłonność do puszystości. No chyba, że same chudzinki tam byly. A może warto zrobić badania wpływu słodyczy na stan uzębienia sióstr w zakonie po 10 latach pobytu. I wszystko będzie jasne 
_________________ Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/
|
N mar 22, 2009 1:01 |
|
|
|
 |
szczesliwa
Dołączył(a): Pn maja 03, 2004 5:59 Posty: 175
|
dla mnie bezsensem jest cały ten temat, bo gdy patrzę na to ile słodyczy jedzą siostry w zgromadzeniu moich cioc( to inne niż to w jakim byłam) i patrzę na moje siostry to widzę, że i tak jemy tego mniej niż przeciętna rodzina. Zęby sióstr też są w porządku, chodzą regularnie na przeglądy w ramach profilaktyki, po co to wielkie hallo?
_________________ Cieszmy się z małych radości
|
N mar 22, 2009 11:38 |
|
 |
Owieczka_in_black
Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41 Posty: 1728
|
szczęsliwa, zapewne masz rację, wiesz to, bo widziałaś.
Cały moj post to radosna twórczość po tym jak rozbawił mnie post akacji z tą marmoladą, miodem i ciasteczkami 
_________________ Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/
|
N mar 22, 2009 14:15 |
|
|
|
 |
szczesliwa
Dołączył(a): Pn maja 03, 2004 5:59 Posty: 175
|
owieczka rozumiem- też mnie rozbawił
ale w sumie może dobrze, że się pyta o takie sprawy po co życ stereotypami.
_________________ Cieszmy się z małych radości
|
N mar 22, 2009 17:53 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ja osobiście mam np. problemy z utrzymaniem wagi...dlatego nie chciałabym być przymuszana do wcinania słodyczy...
Pewnie wszystko zależy od mądrej mistrzyni nowicjatu...
A nie chodzi o próżność, ale o praktyczne sprawy- z nadwagą trudniej się pracuje, szybciej się męczy itp...
Nawet sama św. Tereska bardzo przytyła w nowicjacie...Jest takie zdjęcie na tle krzyża, gdzie ma biały welon i jest okrąglutka...sama przyznała, że wtedy jeszcze nie pościła i przytyła na diecie Karmelu...
|
Pn mar 23, 2009 20:26 |
|
 |
szczesliwa
Dołączył(a): Pn maja 03, 2004 5:59 Posty: 175
|
w Karmelu Bosym za czasów Teresy była specyficzna mączna dieta z racji że siostry nie jadły mięsa- nie jedzą go do teraz ( chodzi mi o Karmel Bosy - klauzurowy, inne odłamy czynne jedzą mięso), ale wiedza o zbilansowanej diecie bez mięsa jest większa i bardziej urozmaicona, sama mam kontakt z Bosymi i wiem, że w wielu ich klasztorach są siostry po szkołach dietetycznych czuwające nad dietą sióstr by nie szkodziła, zresztą spójrzmy na długośc życia sióstr- to mówi samo za siebie.
_________________ Cieszmy się z małych radości
|
Wt mar 24, 2009 12:55 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: i wiem, że w wielu ich klasztorach są siostry po szkołach dietetycznych czuwające nad dietą sióstr by nie szkodziła, zresztą spójrzmy na długość życia sióstr- to mówi samo za siebie.
To dobrze... 
|
Wt mar 24, 2009 14:50 |
|
 |
Pestka
Dołączył(a): N kwi 12, 2009 10:55 Posty: 14
|
 Witam:)
Przez prawie pół roku byłam w zakonie klauzurowym i faktycznie- otrzymywałam duże ilości słodyczy, dodaktowe porcje ciasta itp. Tłumaczę to sobie jednak inaczej niż Ty- starsze siostry traktują postulantki jak dzieci, o które trzeba w szczególny sposób dbać, dodawać energii ( w sensie dosłownym, jesli wziąść pod uwagę działanie słodyczy:)
|
N kwi 12, 2009 13:01 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A czy musiałaś to zjadać czy tez po prostu "było"?
Ja tez myślę, że wiele osób w ten sposób okazuje sympatie- wpychając jedzenie...babcie, ciocie itp...

|
Cz kwi 16, 2009 9:55 |
|
 |
Pestka
Dołączył(a): N kwi 12, 2009 10:55 Posty: 14
|
 hej
Siostry "podkładały" mi niby cichaczem do mojej szuflady w refektarzu, dostawałam wielkie porcje, a gdy nie jadłam lub ograniczałam, to przypominały mi o zjedzeniu:)Po wyjściu z klasztoru musiałam sporo nabiegać się i poruszać, żeby zmieścić się w spodnie sprzed wstąpienia:)
|
So kwi 18, 2009 17:04 |
|
 |
szczesliwa
Dołączył(a): Pn maja 03, 2004 5:59 Posty: 175
|
Pestko jestem zdumiona tym u nas mimo, że też dużo dostawałyśmy każda dużo schudła, wiadomu praca , regularne jedzenie i walka duchowa wyciąga z człowieka.
_________________ Cieszmy się z małych radości
|
So kwi 18, 2009 19:54 |
|
 |
Rahhel
Dołączył(a): Cz lut 26, 2009 20:16 Posty: 20
|
no ja to w klasztorze schudłam i to dużo, chociaż słodycze były i się je jadło, ale jednak ten ubytek wagi był, bo dużo pracowałyśmy w domu no i posiłki były regularne, ale jak ktoś nie chciał no to nie jadł słodyczy, nikt do tego nie zmuszał.
Pozdrawiam
|
So kwi 18, 2009 21:29 |
|
 |
Pestka
Dołączył(a): N kwi 12, 2009 10:55 Posty: 14
|
 :)
Wiesz, to jeszcze kwestia rodzaju kuchi. U nas w klasztorze obowiązywała tzw. śląska kuchnia czyli tłusto i słodko np. do zupy nalewało się oleju, mało warzyw, ziemniaki, przeraźliwie słodzone kompoty. Wszystko to przecież cięzko strawne, spowalniające przemianę materii. Dużo pracowałam w ogrodzie i nie narzekałam na brak zajęcia, ale jednak pole poruszania sie było ograniczone do terenu klasztoru, wiele godzin w pozycji klęczącej przy adoracji...
|
N kwi 19, 2009 11:54 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|