|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 6 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
Frodo
Dołączył(a): So sty 20, 2007 11:59 Posty: 8
|
Wytrwanie w powołaniu
Jestem nauczycielem z powołania. Zupełnie świdomie wybrałam swój zawód i traktuję go właśnie jako powołanie. Przez długi czas przynosił mi on radość, ale od 2 - 3 lat jest zupełnie inaczej.. Praca z ludźmi bardzo mi ciąży, nie potrafię dogadać się z młodymi, reaguję w swojej bezsilności krzykiem... Myślę, że jest to chyba kwestia mojego złego charakteru... Wiem, że Bóg mnie kocha, że to On postawił mnie w tym właśnie miejscu, ale nie potrafię tam trwać w radości Mam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia! Może ktoś miał kiedyś podobne rozterki i udało mu się przezwyciężyć kryzys...
|
So sty 20, 2007 13:16 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Mysle, ze podobne "kryzysy" przechodzi kazdy, niezaleznie od drogi jaka wybral. Sa na pewno rozne sposoby rozwiazywania podobnych sytuacji. Mi najbardziej pomaga, kiedy moge nabyc dystansu i odpoczac od przymusu, ktory zaczynam w pewnym momencie odczuwac. Konkretnie najbardziej pomagaly mi rekolekcje zamkniete, kiedy przez tydzien nie musialam myslec o zadnych obowiazkach i mialam czas, zeby "uporzadkowac sie" wewnetrznie. Z tego co wiem, nauczyciele moga po ilus latach pracy wziac urlop na rok. Moze bylaby to mozliwosc dla ciebie?
|
N sty 21, 2007 13:44 |
|
|
kefas_piotr
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 15:45 Posty: 1883
|
to "wolne" nazywa się "Urlopem zdrowotnym" można go brać co 5 lat, na okres 12 miesięcy, musisz mieć zgogę dyrektora jednostki, oraz zaświadczenia od lekarza, ale uwaga: okres urlopu zdrowotnego nie wlicza się do ciągłości pracy.
_________________
"Przejmij mnie dreszczem Twojego Istnienia, dreszczem wiatru w dojrzałych kłosach..."
JP II
|
N sty 21, 2007 14:34 |
|
|
|
|
Frodo
Dołączył(a): So sty 20, 2007 11:59 Posty: 8
|
Dzięki za odpowiedź. Pewnym pocieszeniem jest to, że takie kryzysy zdarzają się wielu ludziom, nie tylko mnie. Niestety pracuję w takim typie szkoły (organem prowadzącym nie jest gmina), w której nie przysługuje urlop zdrowotny. Z emocjami muszę więc sobie radzić na bieżąco...
|
N sty 21, 2007 22:07 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Moze tylko jeszcze dodam, ze np. na rekolekcje mozna wykorzystac wakacje (w koncu nauczyciele troche ich maja ).
A dodatkowo ( z wlasnego doswiadczenia), musze uprzedzic, ze kiedy tak czlowiek na powaznie zastanowi sie nad swoim zyciem, to roznie moze byc... I moze sie okazac, ze dotychczasowa droga nie jest na cale zycie, ale, ze Pan Bog chce od nas czegos nowego, albo przynajmniej innego. Tak, ze moze to byc "niebezpieczne". Tyle, ze Jego plany sa dla nas najlepsze (to tez z doswiadczenia).
|
Pn sty 22, 2007 8:50 |
|
|
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Oskarżaniem samej siebie o "zły charakter" swoje formy nie poprawisz. Zwłaszcza, że wydaje mi się, że nie o to chodzi...
Może warto się zastanowić co Cię w Twojej pracy męczy? Irytuje?
Jakie są warunki pracy, relacje z kolegami/ szefostwem?
Co sprawia, że czujesz się bezsilny (a kiedyś nie czułeś)?
Nie chcę stawiać diagnoz - ale myślę, że warto zastanowić się, czy nie jesteś na najlepszej drodze do wypalenia. To dotyka właśnie ludzi pracujących z zaangażowaniem i z powołania...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pn sty 22, 2007 9:24 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 6 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|