|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 11 ] |
|
[Powołanie] Jak rozmawiać z rodzicami?
Autor |
Wiadomość |
matistef
Dołączył(a): Śr paź 03, 2007 17:51 Posty: 27
|
 [Powołanie] Jak rozmawiać z rodzicami?
Mam 16 lat i czuje powołanie do życia w kapłaństwie Jak o tym fakcie powiedzieć rodzicom??
|
Cz paź 04, 2007 16:15 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A musisz mówić im teraz??
Jesli musisz albo bardzo chcesz- to rozeznaj jak rodzice podchodzą do osób duchownych...Są rodzice, którzy marzą by syn został księdzem, są tacy, którzy będą przeciw ...powiedz kiedyś tak niby na żarty, ze chcesz być księdzem- zobacz reakcję...
Jesli reakcja będzie pozytywna- to chyba żaden problem- jesli nie- to najlepiej porozmawiaj o tym z jakimś księdzem...
|
Cz paź 04, 2007 16:30 |
|
 |
NinaX
Dołączył(a): Pn sie 27, 2007 10:35 Posty: 273
|
Myślę, że powinieneś na razie wstrzymać się z mówieniem rodzicom. Zastanów się jeszcze, skończ szkołę, przemyśl wszystko, upewnij sie na 101%.
Dopiero wtedy powiedz, jeśli oczywiście chcesz. A może nie mów w ogóle? Po prostu pojedź na egzamin do seminarium, zdaj go i postaw swoją rodzinę przed faktem dokonanym. Znam takiego księdza, który tak zrobił. A wiesz dlaczego? Bo nie chciał żadnej presji. Nie chciał, żeby go ktoś namawiał albo odwodził od takiego zamiaru. Chciał, żeby to była jego i tylko jego decyzja. Myślę, ze to mądre podejście  Ale zrobisz jak uważasz.
_________________ "Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Antoine de Saint Exupery
|
Cz paź 04, 2007 18:25 |
|
|
|
 |
zielona_mrowka
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19 Posty: 5389
|
NinaX a ja się z Twoją poradą nie zgodzę. Uważam, że stawianie rodziców przed faktem dokonanym jest zwykłą nieuczciwością w stosunku do nich. Jeśli w rodzinie panują normalne relacje to chyba coś jest nie tak jeśli mówi się: "mamo, tato za dwa tygodnie przeprowadzam się do seminarium/zakonu". Dla mnie to wprost brak szacunku do rodziców, którzy wychowali i opiekowali się nami tyle lat... moim zdaniem to zwykła niedojrzałość takiej osoby.
A co do słów o upewnieniu się na 101%... z powołaniem tak nie ma... nigdy nie ma się pewności 100%. Dokonuje się pewnego mniej lub bardziej pewnego wyboru, a potem przez lata weryfikuje się ten wybór. Albo się zostaje albo dochodzi się do wniosku, że to jednak nie to.
Pozdrawiam
_________________ Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...
Użytkownik rzadko obecny na forum.
|
Cz paź 04, 2007 19:29 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Trzeba umieć ocenić swoich rodziców.
Jeśli się wie, że rodzicie naprawdę chcą dobra dziecka i chcą mu umożliwić rozwój w tym kierunku w jakim dziecko to planuje - to oczywiście powinno się im powiedzieć, żeby być wobec nich uczciwym.
Inna sytuacja - co zrobić, gdy rodzice są bardzo dziwni, np. mają jedyny słuszny pogląd na to co dziecko powinno robić w przyszłości, i za nic nie chcą zrozumieć że dziecko może nie być tym zainteresowane i chce w życiu robić coś innego  Czy w tym momencie ujawnienie się z planem, który rodzicom się w głowie nie mieści, nie mogło by skutkować tym że rodzice staną na głowie aby realizację tego planu utrudnić
Przykre, ale taka opcja też jest.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
So paź 06, 2007 9:43 |
|
|
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
zielona_mrowka napisał(a): Dla mnie to wprost brak szacunku do rodziców, którzy wychowali i opiekowali się nami tyle lat... moim zdaniem to zwykła niedojrzałość takiej osoby. Też tak uważam. ToMu napisał(a): Inna sytuacja - co zrobić, gdy rodzice są bardzo dziwni, np. mają jedyny słuszny pogląd na to co dziecko powinno robić w przyszłości, i za nic nie chcą zrozumieć że dziecko może nie być tym zainteresowane i chce w życiu robić coś innego  Czy w tym momencie ujawnienie się z planem, który rodzicom się w głowie nie mieści, nie mogło by skutkować tym że rodzice staną na głowie aby realizację tego planu utrudnić
Tak było ze mną i przyjęciem Trzech Schronień (buddyjska ceremonia inicjacyjna). Przed przyjęciem Schronień rozmawiałem z Czcigodnym Kanzenem, moim nauczycielem, o różnych sprawach z tym związanym, m.in. o tym, że powiedzenie o tym rodzicom może zaskutkować tym, że będą się starali za wszelką cenę do przyjęcia Schronień nie dopuścić. Czcigodny powiedział mi wtedy, że mimo tego należy być uczciwym wobec rodziców, nie bać się i powiedzieć im o tym co się chce zrobić. Nie wiem czy jakbym postawił rodziców przed faktem dokonanym (mniejsza z tym, że według nauki Buddy nie można tak postąpić przy przyjmowaniu Schronień) to zareagowaliby lepiej, ale nie żałuję że im powiedziałem wcześniej i nie było tak źle. Myślę, że z pójściem do seminarium jest podobnie i jak ktoś chce być księdzem, to nie powinien zwodzić własnych rodziców. Nie gwarantuję, że wszystko się ułoży, byćmoże rodzice nie pogodzą się z tą decyzją do końca życia i będą przez to cierpieć, no ale nie można wyrzec się całkowicie własnej woli dla rodziców.
|
So paź 06, 2007 10:12 |
|
 |
NinaX
Dołączył(a): Pn sie 27, 2007 10:35 Posty: 273
|
Chyba, źle się wyraziłam albo mnie źle zrozumieliście... Nie chodzi mi o to żeby wykazywać tchórzostwo i brak poszanowania rodziców poprzez nie mówienie im dlatego, że się boimy ich reakcji. Mnie raczej chodziło o to aby nie mówić im dlatego żeby nie mieć żadnej presji z i ich strony. Bo tak czy siak jeśli się powie presja będzie. Jedni rodzice będą się cieszyć, zachwycać i tym samym mówić, że cudownie że idzie, że wspaniale. A drudzy będą rozpaczać i mówić, że to fatalnie, że dziecko im się zmarnuje. A to jest już presja. Bo kandydat na pewno (nawet podświadomie) będzie się zastanawiał nad słowami rodziców, ich reakcją. Będzie to miało na niego wpływ. Może będzie czuł się winny, że np. zawiódł ich? Moim zdaniem decyzja o pójściu do seminarium powinna być podjęta tylko po "konsultacji" z Bogiem. Uważam, że w takiej decyzji nie powinno być ABSOLUTNIE ŻADNEJ presji, że decyzja ma być tylko i wyłącznie kandydata.
O to mi mniej więcej chodziło. Jeśli ktoś nie chce powiedzieć rodzicom ze zwykłej przekory czy tchórzostwa to oczywiście nie jest to zbyt dobre wyjście. Ale mogą być dwa powody decyzji o niepowiedzeniu rodzicom.
_________________ "Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Antoine de Saint Exupery
|
So paź 06, 2007 11:30 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
NinaX napisał(a): Mnie raczej chodziło o to aby nie mówić im dlatego żeby nie mieć żadnej presji z i ich strony.
A czy to nie jest właśnie strach przed reakcją, która przybierze formę presji?  Nie jesteśmy istotami oderwanymi od środowiska, reakcje otoczenia na nasze decyzje to sprawa zupełnie naturalna i nie powinniśmy od tego uciekać.
Co zaś się jeszcze tyczy rodziców, to moim zdaniem nie powinna iść do zakonu lub seminarium osoba, która jest jedynakiem, której rodzeństwo jest niepełnosprawne lub której rodzeństwo jest już mnichem/mniszką lub księdzem. Uważam, że zawsze powinien być ktoś, kto będzie mógł rodzicom pomagać na starość, o tym też trzeba pomyśleć, bo przecież zazwyczaj wobec rodziców mamy z całego świata największy dług wdzięczności.
|
So paź 06, 2007 11:57 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Z tego co wiem sytuacja rodzinna kandydata tez jest rozważana przez wspolnotę zakonną, która decyduje o przyjęciu...
Na pewno nie zostanie przyjęty opiekun niepełnosprawnego, chyba, ze ktoś może go zastąpić...
|
So paź 06, 2007 15:07 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
To ciekawe, nie wiedziałem o tym. Z tym niepełnosprawnym rodzeństwem nie chodziło mi o to, że kandydat będzie musiał się nimi zajmować, bo niepełnosprawni zazwyczaj jednak potrafią dać sobie radę, ale o to, że osoba niepełnosprawna może nie dać sobie rady z opiekowaniem się starymi i schrowanymi rodzicami którym np. trzeba wnieść zakupy na cały tydzień na 3 piętro.
|
So paź 06, 2007 15:14 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wiem, że tak jest w zakonach kontemplacyjnych, że brane jest pod uwagę, czy kandydat będzie mogł w pełni poświęcic się Bogu, a nie był ciągle rozdarty, że np. zostawił chora matkę...
|
So paź 06, 2007 15:23 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 11 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|