Jest mym życzenie, by każdego roku, w dniu 8 grudnia, w południe, obchozono GODZINĘ ŁASKI dla świata. Przez to nabożeństwo uzyskacie wiele łask duchowych i cielesnych. Nasz Pan, mój Boski Syn Jezus, ześle swe przeobfite Miłosierdzie, jeżeli dobrzy ludzie będą stale modlić się za swych grzesznych braci - Matka Boża w Montichiari

Jest taka jedna godzina w roku, gdy wszystko jest możliwe. Obietnica z nią związana jest naprawdę wielka! Oto Matka Najświętsza ogłasza, że przez 60 minut w roku niebo staje nad nami otworm, że każdy, kto w tym czasie zamknie nad sobą parasol niewiary otrzyma od Boga to co mu najbardziej potrzebne -cytat z ksążeczki Godzina Łaski

Pozdrawiam

8 grudnia 12:00-13:00 GODZINA ŁASKI

Rozumiem że inne godziny i dni są pozbawione łaski.

Nie wiedzialem, ze w niebie sa takie godziny urzedowania.
Juz nawet tam wdarla sie biurokracja.

No cóż...

Nie, jeszcze jest codziennie godz.15 ta

godzinka raz do roku to chyba niewiele?..wydaje mi się że jest to związane z czymś innym.tzn z naszym lenistwem i spłycaniem wszystkiego..na dłuższą metę podjęcie się regularnej modlitwy może być uciążliwe..chodzi tez o efekt modlitwy zbiorowej (choć być może w różnych intencjach).
Nie każdy jest Maryjny (;p) nie każdy też musi przyjmować za pewnik prywatne objawienia--niemniej jednak modlitwa sprawia cuda,,,a w wielości siła

Problem dla mnie i nie tylko wynika z samej treści. Co to znaczy że po spełnieniu określonych warunków uzyskacie wiele łask duchowych i cielesnych. Raz ze to brzmi zbytnio jak handel, ja coś zrobię, a którymi w zamian da. Dwa że w inne dni i godziny modląc się otrzymam ich mniej, czy jak? Tutaj będzie się zawsze nasuwa pytanie co sprawia że ten apel ma sens i jaki jest jego sens.

nie zauważyłeś że wielu objawieniach są jakieś określone warunki do spełnienia? ..tak jak przy chęci uzyskania odpustu pełnego(np)..tak jakoś katolicy mają,że nie potrafią uwierzyć że już dostąpili łaski odkupienia...i powinni zadbać o swoją wiarę--zawsze ,koniecznie muszą na coś zasłużyć (zapracować)..o tej godzinie łaski słyszę już od kilku lat...zawsze w ten dzień dzwoni do mnie mama,i przypomina mi o niej---nigdy jeszcze nie udało mi się wypełnić tej modlitwy..i wcale nie dlatego że nie chciałam..po prostu moja pamięć zawsze robiła mi psikusa,lub występowały po sobie serie nieprzewidzianych wydarzeń...nie jestem osobą zbyt "Maryjną"..podchodzę z rezerwą do modlitwy i do świętych i do Maryi.

Moje pytanie jest proste i wynika z tego tekstu - co to s specjalne łaski i czy jeli będe się o nie modlił w innym dniu i godzinie to ich nie mam szansy otrzymać?

W moim rozumieniu wiary jest to co najmniej wątpliwe i niezrozumiałe. Bzdurą będzie jeśli odpowiesz że moja modlitwa nie ma sensu bo liczy się dana godzina i dzień kiedy sie ją realizuje. Jeśli powiesz że nie ma to znaczenia bo modlitwa jest zawsze tak samo silna i porządana, to jaki sens ma przestrzeganie tego? Rozumiem że chodzi tu o dyscyplinę, wspolną modlitwę, sprawy dla ludzi istotne. Ale co z tym wspólnego maja specjalne laski, ktore nijak nie mogą być zarezerwowane dla jednego danego typu i czasu modlitwy.

Może to nie jest rezerwacja dla typu modlitwy, tylko dla typu człowieka... Mnie również wszelkie takie specjalne obietnice dziwiły, żeby nie powiedzieć odstręczały. Ale widać są ludzie, którym coś takiego jest potrzebne. Nie z punktu widzenia Boga, czy też obiektywnych łask, ale z punktu widzenia ich wiary?

Modlitwa jest przecież funkcją wiary, prawda? No więc oczywiste jest, że każdy z nas wybiera jakąś formę modlitwy, która jest zgodna z naszą osobowością, z naszym przeżywaniem religijności. Dla jednego będzie to koronka, dla innego litanie, albo brewiarz. Zatem może i te specjalne godziny pełnią taką właśnie funkcję? Jeśli ja się modlę różańcem, a Ty, dajmy na to, psalmami, to obie nasze modlitwy są równie cenne u Boga. Chyba, że któryś z nas ma większą wiarę. Ergo, ktoś wierzący w takie specjalne łaski być może w takiej godzinie po prostu lepiej się modli?

OK, z tym się mogę zgodzić, to mogę zrozumieć. Tylko czy to jest forma religijności, czy obietnica z nieba? Co innego gdy jest to wizja człowieka, która ma wspierać innych, a co innego jeśli jest to objawienie z nieba, coś czego Bóg oczekuje jako na pewno dobre.

Czy istotą modlitwy jest bycie podpuszczonym do niej, innymi słowy każdy środek i zachęta dobra byle tylko ludzie się modlili? Mnie to na pewno nie przekonuje. Dla mnie to jakaś taka forma duchowości dla ludzi którzy rozumują - pomodlę się > coś otrzymam. Nie pomodlę się > to nie otrzymam. A okazja jest dobra bo będą specjalne łaski. Czy o taką wiarę nam chodzi, gdzie czas jest podzelony na bonusy z nieba?

A nie pomyślałeś, że łaską może być modlitwa w tej godzinie?

Dokładnie.

Pozdrawiam

Trzymam się testu. A Ty wymyślasz interpretacje co może być, wykraczające poza tekst. Wskaz mi gdzie to jest napisane w tym tekście. Jak dla mnie na sile forsujesz że to jest super hiper fajne, nawet jeśli kosztem jest "dopisanie" tego co nie było napisane.

A czy to nam ma chodzić o wiarę, czy może Bogu o nią chodzi? Ja nie wiem, czy to nie jakiś rodzaj wędki spuszczanej z nieba żeby złowić, czy też dać szansę tym, którzy nie "złapaliby się" na nic innego? Coś jak cuda, które czynił Jezus. Wprawdzie "błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli," ale w każdym pokoleniu są zapewne tacy, którzy muszą jednak coś konkretnego zobaczyć, coś szczególnego dostać, czy ja wiem? Mnie to nie bierze, ale nie przeszkadza mi szczególnie jeśli ktoś w to wierzy.