Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 19:33



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 3 ] 
 Problem z powołaniem 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz gru 20, 2018 16:29
Posty: 1
Post Problem z powołaniem
Szczęść Boże,
Mam problem z drogą życiową, którą powinnam wybrać. Chodzę do technikum i uczę się zawodu, którego nie cierpię. Moi rodzice, zwłaszcza tata, denerwują się za każdym razem, kiedy o tym mówię. Tata chyba chciałby, żebym pracowała w tym zawodzie, zresztą to zawód z perspektywami, można naprawdę dużo zarobić, jeśli jest się dobrym. Tylko że ja nie mam ani umiejętności ani chęci, żeby go wykonywać. Tak naprawdę mało rzeczy mnie interesuje, moją największa i nie wiem czy nie jedyną pasją jest muzyka. Chyba nic na świecie nie kocham tak, jak muzykę. Jednak cały życie miałam troszkę pod górkę, jestem bardzo nieśmiała, we wczesnym dzieciństwie miałam ogromne problemy z poczuciem własnej wartości i nigdy nie miałam możliwości chodzenia do szkoły muzycznej, troszkę z własnej winy, parę lat temu, głównie ze strachu nie poszłam za tym impulsem w sercu. Miałam jakieś 11 lat kiedy nadarzyła się jedyna okazja, żeby zdawać do szkoły muzycznej, nie poszłam, chociaż bardzo chciałam i do dziś żałuję. Od dziecka lubiłam śpiewać i zdarzało mi się słyszeć od innych że dobrze mi to wychodzi, zawsze fascynowały mnie dźwięki i nuty, zawsze kiedy widziałam jakiś instrument muzyczny, zwłaszcza skrzypce miałam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. W tej chwili mam 18 lat i wrażenie, że zmarnowałam całe życie. Od jakichś 7 miesięcy gram na skrzypcach, mam nauczycielkę, ale lekcje są tylko raz w tygodniu i czuję, że dla mnie to zdecydowanie za mało. Nauczycielka powiedziała, że mam predyspozycje, bardzo szybko się uczę i przychodzi mi to z dużą łatwością, według niej nawet palce mam jakby stworzone do grania. Tylko że biorąc pod uwagę mój wiek i brak umiejętności to wciąż za mało, żeby móc się tym zajmować zawodowo, a ja czuję, że nic innego nie chciałabym robić. Kocham to jak nic na świecie, a skrzypce to mój ulubiony instrument od zawsze. Serce mnie boli jak pomyślę, że mogłabym w życiu robić coś, co nie będzie związane z muzyką. Rodzina uważa, że to wymysł, a ja naprawdę to kocham, gdyby tak nie było, to dałabym sobie dawno spokój, bo nie mam sensu się męczyć. Dodam, że pochodzę z dość muzykalnej rodziny, przynajmniej od strony mamy, bo rodzina taty, to ludzie kompletnie pozbawieni słuchu muzycznego. Mój pradziadek grał na skrzypcach, wujek jest organistą i kilkoro kuzynów chodziło do szkoły muzycznej. Mimo wszystko, moja najbliższa rodzina, tata i siostra, w pewnym stopniu nawet mama (mimo że jej rodzina jest muzykalna ją to trochę ominęło) to ludzie nie czujący muzyki. W swoim domu czuję się trochę takim wyjątkiem, bo nikt nie kocha tego tak, jak ja.
Czy to możliwe, żebym była powołana do czegoś związanego z muzyką? Wiem, że można być powołanym np. do kapłaństwa, a czuję, jakbym była powołana do bycia muzykiem, czuję, jakby Bóg chciał, żebym się tym zajmowała. Tylko cały czas się zastanawiam czy to nie mój wymysł.


Cz gru 20, 2018 17:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 16, 2016 13:57
Posty: 935
Post Re: Problem z powołaniem
bellis napisał(a):
Czy to możliwe, żebym była powołana do czegoś związanego z muzyką? Wiem, że można być powołanym np. do kapłaństwa, a czuję, jakbym była powołana do bycia muzykiem, czuję, jakby Bóg chciał, żebym się tym zajmowała.

Chwalić Boga można na tyle sposobów, ile jest ludzi. Samemu trzeba rozeznać, co nam w duszy gra, nikt tego za nas nie zrobi. Z Twojego wpisu wydaje się być oczywiste, co byś chciała w życiu robić, ale to Ty musisz podjąć ryzyko wyboru, więc nie wiem czy podpytywanie innych coś pomoże.

A czy 18 lat to nie za późno na zmianę planów życiowych? Mój Boże... :) Wiesz, że są ludzie, którzy zaczynają np. pisać w tym wieku?
Kojarzysz go? Gdy miał 18 lat to wstępował do marynarki. Po 9 latach (Chwała Bogu) wystąpił i napisał między innymi Ain't No Sunshine :)

_________________
Tylko Bogu chwała


So gru 22, 2018 15:03
Zobacz profil

Dołączył(a): N kwi 05, 2020 16:54
Posty: 3
Post Re: Problem z powołaniem
bellis napisał(a):
Szczęść Boże,
Mam problem z drogą życiową, którą powinnam wybrać. Chodzę do technikum i uczę się zawodu, którego nie cierpię. Moi rodzice, zwłaszcza tata, denerwują się za każdym razem, kiedy o tym mówię. Tata chyba chciałby, żebym pracowała w tym zawodzie, zresztą to zawód z perspektywami, można naprawdę dużo zarobić, jeśli jest się dobrym. Tylko że ja nie mam ani umiejętności ani chęci, żeby go wykonywać. Tak naprawdę mało rzeczy mnie interesuje, moją największa i nie wiem czy nie jedyną pasją jest muzyka. Chyba nic na świecie nie kocham tak, jak muzykę. Jednak cały życie miałam troszkę pod górkę, jestem bardzo nieśmiała, we wczesnym dzieciństwie miałam ogromne problemy z poczuciem własnej wartości i nigdy nie miałam możliwości chodzenia do szkoły muzycznej, troszkę z własnej winy, parę lat temu, głównie ze strachu nie poszłam za tym impulsem w sercu. Miałam jakieś 11 lat kiedy nadarzyła się jedyna okazja, żeby zdawać do szkoły muzycznej, nie poszłam, chociaż bardzo chciałam i do dziś żałuję. Od dziecka lubiłam śpiewać i zdarzało mi się słyszeć od innych że dobrze mi to wychodzi, zawsze fascynowały mnie dźwięki i nuty, zawsze kiedy widziałam jakiś instrument muzyczny, zwłaszcza skrzypce miałam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. W tej chwili mam 18 lat i wrażenie, że zmarnowałam całe życie. Od jakichś 7 miesięcy gram na skrzypcach, mam nauczycielkę, ale lekcje są tylko raz w tygodniu i czuję, że dla mnie to zdecydowanie za mało. Nauczycielka powiedziała, że mam predyspozycje, bardzo szybko się uczę i przychodzi mi to z dużą łatwością, według niej nawet palce mam jakby stworzone do grania. Tylko że biorąc pod uwagę mój wiek i brak umiejętności to wciąż za mało, żeby móc się tym zajmować zawodowo, a ja czuję, że nic innego nie chciałabym robić. Kocham to jak nic na świecie, a skrzypce to mój ulubiony instrument od zawsze. Serce mnie boli jak pomyślę, że mogłabym w życiu robić coś, co nie będzie związane z muzyką. Rodzina uważa, że to wymysł, a ja naprawdę to kocham, gdyby tak nie było, to dałabym sobie dawno spokój, bo nie mam sensu się męczyć. Dodam, że pochodzę z dość muzykalnej rodziny, przynajmniej od strony mamy, bo rodzina taty, to ludzie kompletnie pozbawieni słuchu muzycznego. Mój pradziadek grał na skrzypcach, wujek jest organistą i kilkoro kuzynów chodziło hostgator do szkoły muzycznej. Mimo wszystko, moja najbliższa rodzina, tata i siostra, w pewnym stopniu nawet mama (mimo że jej rodzina jest muzykalna ją to trochę ominęło) to ludzie nie czujący muzyki. W swoim domu czuję się trochę takim wyjątkiem, bo nikt nie kocha tego tak, jak ja.
Czy to możliwe, żebym była powołana do czegoś związanego z muzyką? Wiem, że można być powołanym np. do kapłaństwa, a czuję smallpdf, jakbym była powołana do bycia muzykiem, czuję, jakby Bóg chciał, żebym się tym zajmowała. Tylko cały czas się zastanawiam czy to nie mój wymysł.


To lepsze niż nigdy. Chcę tylko doradzić, abyście szli własną drogą.


Wt kwi 07, 2020 10:42
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 3 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL