Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 22:40



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 
 problem serca 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr mar 23, 2022 18:19
Posty: 7
Post problem serca
Nie mam nikogo aby o tym porozmawiac, nie wiem czy to jest odpowiednie miejsce na takie dzielenie sie ale mam nadzieje ze ktos moze ma jakas wartosciowa porade albo przynajmniej wyrzuce to z siebie. Mieszkam za granica, jestem samotna matka.Pewnie jak wiele podobnych do mnie przez swoja naiwnosc i zranienia z mlodosci, nie ulozylam sobie dobrze zycia. Od jakichs 10 lat nawracam sie, staram sie jak moge. Zyje w czystosci, uczeszczam na msze co najmniej co niedziela. Rzucilam palenie, alkohol itd. Wiem ze to co wymieniam nie czyni mnie swieta, ale chcialam podkreslic ze robie to ze wzgledu na wiare ktora nie jest mi obojetna. Zdaje sobie sprawe ze jeszcze mam dluga droge do przejscia i walke z wieloma wadami. Oprocz tego mam jeszcze inne przeciwnosci ktore mnie czesto przerastaja. Wiem ze Bog mi pomaga, ale czasami jest bardzo ciezko. W parafii do ktorej jestem zapisana ksiadz jest troche jak dla mnie zbyt modernistyczny. Jakis czas temu pojechalam do innej parafii zeby sie wyspowiadac, bo czulam sie przez tego ksiedza nie zrozumiana, ktory bardziej usprawiedliwial moje grzechy niz dawal jakies kontrotne wskazowki. Okazalo sie ze ksiadz w nowej parafii nie dosc ze byl bardziej za tradycyjnym podejsciem do wiary to jeszcze probowal ludziom pomoc by leczyc ich serca. Mozna sie bylo przed nim otworzyc, choc raczej nie pokrzepial, probowal pomoc odnalezc korzen grzechu, zranienia. Czesto wychodzilam z konfesjonalu placzac. Zaczelam tam uczeszczac na msze (choc nie regularnie)i do spowiedzi choc trzymalam swoj dystans i nie wchodzilam w zycie parafii. Tez mam taki character, raczej trzymam sie na uboczu. Dodatkowym atutem tej parafii jest to ze jest caly czas, oprocz mszy swietej jest wystawiony najswietszy sakrament. Zaczelam tez na nia uczeszczac czesciej, szcczegolnie ze bardzo tego potrzebuje. Wiele we mnie nieuleczonych zakamarkow. Szukam tak takze spokoju i pomocy u Jezusa by mnie zmienial. Tutaj wkoncu przejde do sedna sprawy. Od jakiegos czasu zauwazylam ze ten ksiadz czesto pojawia sie na adoracji niedlugo po tym jak ja przychodze. Kiedys tak nie bylo. Mam jedna ustalona godzine na ktora jestem zapisana, i dwie inne w tygodniu na ktorych sie pojawiam czesto. Takze pare razy przylapalam go przy innych okazjach jak sie we mnie wpatrywal i odwrocil glowe jakby z zaklopotaniem. Problem w tym ze zaczelo mi sie to podobac. Mozliwe ze sobie cos wyobrazilam co nie istnieje. Chyba to by byl najlepszy wariant. Jestem takze raczej niesmiala, wiec chyba nieszkodliwa omijajac juz nawet kwestie tego ze wiem ze wchodzenie w takie relacje to grzech. Ten kosciol jest jedyny w mojej okolicy gdzie jest wystawiony najswietszy sakrament, a teraz okazalo sie ze to miejsce w ktorym jestem kuszona. Zastanawiam sie czy nie powinnam wogole zaprzestania chodzenia do tego kosciola.


Śr mar 23, 2022 19:55
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: problem serca
@dymfa, życie poza granicami kraju, w dodatku jako samotna matka, która podjęła decyzję o nawróceniu i nie ma bliskiej osoby, z którą można pogadać o codziennych troskach, jest bardzo trudne. Człowiek jest stęskniony za kontaktami międzyludzkimi, za bliskością i wsparciem, które są u niego towarem deficytowym i umysł odpowiada na te głody właśnie w taki sposób. Ksiądz okazał troskę i zrozumienie, jak nikt inny wokoło, więc Twoja uwaga zaczyna się na nim koncentrować.
Rozwiązaniem byłoby znalezienie jakichś grup hobbystycznych czy też grup otwartych, gdzie robi się coś wspólnie i jest okazja do integracji i znalezienia przyjaciół.
Trudno odnieść się do sytuacji z księdzem, którą opisujesz, bo opisujesz swoje wrażenia związane z księdzem, więc mamy tu jednostronną narrację i na tym koniec. Zatem możliwości jest kilka, a która jest prawdziwa, trudno rozstrzygnąć w warunkach forumowych. Odpowiedz sobie w sercu z jakimi intencjami przychodzisz do tego kościoła i tego się trzymaj. Jeżeli nie możesz się skupić na adoracji, tylko wciąż myślisz o księdzu, to może zrób sobie przerwę, przynajmniej na jakiś czas od uczęszczania na adorację.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Śr mar 23, 2022 20:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr mar 23, 2022 18:19
Posty: 7
Post Re: problem serca
Dziekuje za szybka odpowiedz. Moja motywacja uczeszczania na adoracje bylo wewnetrzne uzdrowienie i przyblizenie do Boga. To nie jest dokladnie tak ze nie mam z kim porozmawiac o swoich troskach, ale nie mam z kim porozmawiac o moich zmaganiach duchowych. Nikt z mojego otoczenia tego nie zrozumie. Jesli chodzi o tego ksiedza, przestalam do niego chodzic do spowiedzi bo zauwazylam zmiane w jego zachowaniu. Uwazalam od poczatku ze jest atrakcyjny ale sie nad tym nie skupialam. Przezylam juz dosyc w swoim zyciu rozczarowan emocjonalnych wiec chyba nie jestem taka naiwna zeby sie zaraz zauraczac w kims kto jest dla mnie mily. Odsunelam sie raczej od tego kosciola takze z powodu zawalu innych spraw, ale takze mozna powiedziec ze dalam wlasnie sobie taka przerwe przez jakis czas bo poczulam ze cos moze byc nie tak, a jak powrocilam, nagle zaczelam go widziec wszedzie, jak nigdy przedtem, wcale nie oczukujac czy nawet chcac go zobaczyc. Wczesniej taka mozliwosc lechtala troche moje male ego , ale nie przejmowalam sie tym zbytnio, nie rozmyslalam nad tym, trwalo tak przez jakis czas. Ale w ciagu tego wlasnie trwajacego postu, dokladnie tydzien temu, kiedy przypadkiem spotakalam jego utkwiony we mnie wzork uleglam pokusie i zaczela mi sie ta mysl bardziej podobac. W tym momencie juz nie jestem pewna swoich motywacji.


Śr mar 23, 2022 20:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr mar 23, 2022 18:19
Posty: 7
Post Re: problem serca
Widze ze sa tu osoby ktore zagladaja wiec podsumuje juz ten temat. Podeszlam do tego zbyt emocjonalnie, troche mnie to w tamtej chwili przeroslo. Co do komentarza Mrs_Hadley, do pewnego stopnia sie z tym zgadzam- jesli chodzi o psychike ludzka i deficity. Pewnie u mnie tak bylo/jest, ale nie dokonca zawsze ten sam scenariusz. Ogolnie nie lubie jak sie wklada wszystkie samotne kobiety do jednego worka, ze prawie "dalyby sie zabic" zeby tylko ktos je chcial pokochac. Taki stereotyp wydaje mi sie niesprawiedliwy i nie zawsze prawdziwy.
Co do osoby ksiedza, no coz, ksiadz tez czlowiek. Rozne miewiaja w zyciu sytuacje i kryzysy. Nie osadzam, nie wiem, i tak juz to zostawie. Zmienilam czas adoracji, wyciszylam a swoje slabosci i potrzeby oddaje Bogu. Jak dla mnie, temat mozna zamknac.


Wt mar 29, 2022 6:59
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr mar 23, 2022 18:19
Posty: 7
Post Re: problem serca
Dużo sie wydarzyło przez ten czas. W ciagu całego postu, mialam postanowienie odwiedzania Jezusa jak najczęściej przed Swietym Sakramentem, wiedziałam ze mnie do tego zaprasza i chce we mnie działać. W wielki tydzien, postanowilam sie modlic o godzinie 6 do 7 rano. Ale tez nie chcialam zrezygnowac z mojej walki duchowej. Modlilam sie przed Najswietrzym Sakramencie o uwolnienie z braku nadziei w ktora popadłam, i tu nie chodzilo nawet o tego ksiedza. Duzo wczesniej odczuwalam juz brak smaku zycia i czulam jakbym nie dokonca zyla, takze nie odczuwalam ze Bog mnie kocha, chyba nawet nie wierzylam. Ale w Poniedzialek Wielkanocny mialam przezycie duchowe w ktorych rozwiazały sie lancuchy ktore trzymale mnie w grobie beznadziei. Zanim jednak to sie stalo, nie rezygnowalam calkowicie z modlitwy przed najswietszym sakramentem. Zmienialam godziny ale i tak sie czesto natrafialam na tego ksiedza. Byl napiety w mojej obecnosci i sie nerwowo usmiechal. Domyslalam sie ze cos jest na rzeczy. Niestety jego wrazliwosc spowodowala ze peklam i sie w nim zakochalam. Tak, zakochalam sie w nim. Ale to nie bylo jakies super radosne zakochanie, tylko odrazu doswiadczylam bolu wiedzac ze nie bede mogla byc z ta osoba.

Nadal jezdzilam tam potrzebujac tym bardziej Bozego wzmocnienia a z drugiej strony udawajac ze nic sie nie dzieje. Dodam ze staralam sie nie zachowywac rutyny i przyjezdzalam w takich momentach gdzie myslalam ze sie na niego nie natkne. Wiem ze jest bardzo zajety, wiec nie ma czasu wysiadywac tam godzinami. Sama nie chciałam rezygnować z adoracji bo doswiadczylam duzo lask i chwycilam sie nadziei, w ktorej Bog mnie prowadzil ze jesli bede wierna modlitwie dostane łaski uwolnienia od pewnego mojego wlasnego grobu. Walczylam z uczuciem, ale usłyszałam wewnętrzny glos ze samo uczucie nie jest grzechem i zebym je przyjela jako krzyż. Naprawde, tak poczulam w sercu. Wcale tego nie chcialam, wywoływało to we mnie bunt i placz, bo juz przez to przechodzilam, chociaz wczesniej to nie byla osoba zajeta. Takze moim wewnętrznym problemem jest to ze nie jestem w stanie wchodzi w relacje, gdy wzbudzaja sie we mnie uczucia, ogarnia mnie paralizujace uczucie leku. Poczulam bunt do Boga, chociaz wiem ze to nie jego wina, ale tak to odczuwalam. Mialam momenty zalamania, ze oprocz innych problemow jeszcze to. Naprawde mialam dobre intencje jesli chodzi o moje nawrócenie.
Nie wiedzialam jak sobie radzic z tym uczuciem, wiedzialam ze bede cierpiec. Ale takze zobaczylam w tej historii analogie do tego ze Jezus tak za mna chodzi, jest w mojej ciemnosci, siedzi przy mnie w ciszy. Spytalam sie czy to chce mi przez to powiedziec. Pokazal mi ze samo uczucie w sobie nie jest zle, ale to co sie z nim robi moze prowadzic do zla, wiec wiedzialam gdzie sa granice. Chcialam jednak wiedziec czy ja sobie tego wszystkiego nie wyobrazam, to ze wykorzystuje ludzkie slabosci zeby wyprowadzic jakies dobro. Poprosilam go ze jesli jest taka jego wola, niech mi da jasno do zrozumienia, albo dobrowadzi do takiej sytuacji ze wszystko bedzie klarowne. To To byla moja modlitwa, jednak nawet nie spodziewalam sie odpowiedzi. W srode rano, jeszcze tego samego dnia kiedy sie o to modlilam pojawil sie ten ksiadz, siadl w rownoglym rzedzie z tylu kosciola. Siedzial tam poprostu przed Najswietszym sakramencie. Akurat spadla mi moja ksiazka, wtedy go zobaczylam. Dobiegla godzina 7, zaczelam zbierac moje rzeczy z lawki, czulam pokoj w sercu, troche sie ucieszylam i zdziwilam ze go zobaczylam o tak rannej godzinie. Gdy juz bylam u drzwi wejsciowych, on wstal, poprosil mnie abym sie zatrzymala. Potrzedl do mnie i spytal sie czy moze mnie przytulic. Zgodzilam sie na to wiedzac ze to chodzi tylko o ten moment, dwoch ludzi przechodzi przez to samo. To byl bardzo czuly ale takze czystu uscisk, nie czułam fizycznego porzadania, poprostu poczulam sie kochana i chciana. Spytal jak sie czule jak cie czuje, i pozyczyl mi dobrego dnia. Odpowiedzialam mu tym samym, po czym wyszłam z kościoła. Wiem.., brzmi to jakbym byla wariatka. Nie musze pisac jak sie czulam przez ten caly dzien. Chce dodac, ze przez ten caly czas odkad pojawilo sie to uczucie, odrzucalam jakichkiekolwiek mysli porzadania w stosunku do niego a raczej koncentrowalam sie na czystym uczuciu, jak juz takie mysli przychodzily.Takze poszlam do innego kosciola, jeszcze sie wyspowiadac przed Wielkanoca. Zaraz po spowiedzi, byla msza, przyjelam komunie swieta. Doswiadczylam jak jestem wypelniona Boska miloscia. Naprawde, moje serce pekalo, czulam jak bardzo Bog mnie kocha.

Lecz w czwartek przyszla ciemnosc, odczucie buntu ze bede musiala cierpiec z powodu pragnienia bycia blisko tej osoby a wiedzialam ze tego nie bede mogla miec. Zaczelem negatywnie myslec o sobie o calym moim zyciu. Poczulam sie jak staczam sie coraz bardziej w ciemnosc. Chcialam umrzec, odrzucilam w myslach Chrystusa. I tu wcale nie chodzilo o niego, ta osobe, ale o wszystko w moim zyciu, a to cierpienie bylo tylko tego dopelnieniem. Polozylam sie na lozku, myslac jak to wszystko skonczyc. I nagle zoI nagle zobaczylam wizje Jezusa na krzyzu, jak bardzo za mnie cierpi, pomyslalam o tym uscisku, ze to sam Jezus sciska mnie przez tego kaplana, to ze jednak jestem kochana. Powoli ciemnosc sie rozeszla. Uwierzylam w Jego, czyli Jezusa, milosc do mnie. W ciagu tych paru dni pojawiala sie takze piosenka na yt " nikt cie nie kocha tak jak ja". (Jest tez mowa o wtuleniu sie ramiona Jezusa). Poszlam znowu w sobote do spowiedzi, wyspowiadalam sie z mysli udrzucenia Boga i w wielkanoc przyjelam komunie swieta. Czylam jak cos sie we mnie kolysze.
Juz dlugo tu pisze, wiec nie bede wchodzi w szczegoly, ale wiedzialam ze historia z kaplanem musi sie skonczyc. Wiec w skrocie dalam mu do zrozumienia ze nie moge tego ciagnac, wiem ze tym go zranilam ale nie wiedzialam jak inaczej to przerwac, takze przestalam juz tam chodzic. Ale jeszcze przed tym, podczas grupy modlitewnej z kobietami dostalam uzdrowienia z ducha smutku i poczulam i poczulam jak lancuchy sie rozwiazuja. (Zeby opisac to doswiadczenie, trzeba by osobnego postu). Zobaczyłam go jeszcze tydzień później, oczywiście pojawiliśmy cie na parkingu w tym samym momencie. Pomachal mi z uśmiechem z daleka, ja mu takie odmachalam, czułam cie bezsilna, odslonieta. Postanowiłam ze juz tam nie bede jeździć przez dłuższy czas. Teraz kazde musi sobie to samo poukladac z Bogiem. Ja wiem ze on ma kryzys, ja mialam zalamanie, dwoje ludzi potrzebujacych milosci. Na tyle ile to bylo mozliwe, okazalismy sobie ze nie jestesmy sami, ze jestesmy chciani i kochani. Chcialam dodac ze ta osoba nie jest mi do konca obca, bardzo sie przed nim otworzylam podczas spowiedzi i on tez sie ze mna dzili troche swoim zyciem, mamy bardzo duzo mianownikow podobienstwa i to chyba byl ten pierwszy kanal. Ale teraz wiem ze tu musi byc stop. Wiem ze ludzkie slabosci moga prowadzic do katastrofy, ale takie przebyte z Bogiem moga prowadzic do czegos dobrego chociaz nie latwego.
Jak na razie chodze do innego kosciola, Bog mnie wzmacnia sakramentami i to uczucie w sercu oddaje Bogu, wtedy ten bol w pewnym sensie jest przyjemny. Wiem ze nie bedzie latwo, ale ufam ze to jest tez czas mojego uzdrowienia i Jezus wykorzystuje moje otwarte, wrazliwe serce by dokonywac operacji. Przy okazji ta relacjia ukazala mi inne sfery z zycia ktore potrebuja uzdrowienia. Jestem ciekawa co Bog robi w jego zyciu, ale raczej nie dowiem sie tego w krotkim czasie. Zycze mu wszystkiego najlepszego, aby byl szczesliwy w swoim powolaniu.


Pt maja 06, 2022 7:10
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr mar 23, 2022 18:19
Posty: 7
Post Re: problem serca
Przepraszam za mnostwo bledow. Zajeloby mi to duzo czasu zeby to popoprawiac a juz mi sie raz ten post nie wpisal i musialam go kopiowac. Nie chcialam tracic bardzo czasu zeby koncentrowac sie na formie ale za to na tresci.


Pt maja 06, 2022 7:34
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: problem serca
@dymfa, piękne świadectwo. W czasach, gdy media donoszą o romansach księży, takie świadectwo jest takim wyjściem naprzeciw, że można inaczej, że da się przeciwstawić uczuciom, które zachęcają do podążania za nimi, że Bóg nas nie opuszcza w chwili pokus. Proces uzdrowienia trwa, to nie jakieś fajerwerki i orkiestra, ale proces, który wymaga od człowieka konfrontacji z własnymi demonami/zniewoleniami i przeciwstawianie się im, na modlitwie nie próbujemy przekonać Boga do naszych racji, tylko modlimy się, by dokonać osobistej przemiany/nawrócenia, które otwiera nas na działanie Boga w naszym życiu. I tu powyżej opisałaś swoje zmagania, które pokazują tą trudną stronę pracy nad sobą, by otworzyć Bogu drzwi do tych ciemnych zakamarków siebie, by mógł je uleczyć.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Pt maja 06, 2022 19:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr mar 23, 2022 18:19
Posty: 7
Post Re: problem serca
@Mrs_Hadley, dziekuje zyczliwy komentarz. Tak, to jeszcze swierza sprawa, wiec sa emocje, ale wiem ze Bog mnie prowadzi i jesli bede mu wierna wyprowadzi z tego doswiadczenia jeszcze wieksze dobro. Tak wiem, uzdrowienie jest procesem, jednak u mnie poczatkiem jest zawalenia zewnetrznego muru ktory zbudowalam sobie jako oslone, a stal sie moim wiezieniem i doprowadzil mnie do skrajnej rozpaczy. A kiedy ten mur runol, w Poniedzialek Wielkanocny, zostalam wypolniona duchem swietym, to bylo wspaniale uczucie, i musze przyznac troche jak fajerwerki. Wiedzialam ze process oczyszczenia dla mnie sie zaczyna i musze wspolpracowac z laska. Oczywiscie sa trudnosci, i chyba zawsze beda. Mimo mojej sytuacji, mam teraz nadzieje na przyszlosc, czuje sie kochana przez Boga i odczuwam wieksza milosc do innych. Wiem ze to wymaga stalej pracy, ale juz teraz Bog uczynil dla mnie wiele!


So maja 07, 2022 15:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr mar 23, 2022 18:19
Posty: 7
Post Re: problem serca
Zagladam tu czasami z ciekawosci, ze moze cos ktos tu napisal. Od ostatniego mojego postu, zero kontaktu z osoba, za to caly czas w kontakcie z Bogiem. To On czyni cuda najwieksze w moim sercu. Byl nieznosny bol, teraz jest on rzadszy i coraz mniejszy. Za to wtulam sie w ramiona Jezusa jak jest mi smutno. Teraz nawet mysle ze cale to wydarzenie bylo nakrecone przez Boga, zebym sie do Niego jeszcze bardziej przyblizyla.
Troche zaluje ze nie opisalam tej historii na gorze w lepszym skladzie, ale z drugiej strony ukazuje to w jakim stresie zylam, jak moje mysli byly porozbijane. Mialam zalamanie nerwowe, i to nie z powodu tego ksiedza, ale za duzo sie nakumulowalo w moim zyciu, a to uczucie bylo dodatkowym obciazeniem. Za to wyszlam z niego (zalamania nerwowego) bez hospitalizacji, lekow, czy nawet pomocy innych osob, chociaz mialam pare z ktorymi moglam porozmawiac. Za to Bog przeprowadzil mnie, i nadal prowadzi ku coraz wiekszemu pokojowi i wolnosci. Czasami mysle ze jest az tak dla mnie dobry ze "pracuje" w zwiekszonym tempie aby mnie uzdrowic.


Śr cze 08, 2022 6:35
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 9 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL